Patrząc na ostatnie miesiące nie sposób nie odnieść wrażenia, że seria smartfonów Mi A jest dla Xiaomi niczym więcej, jak tylko kulą u nogi. Popsute aktualizacje, rezygnacja z Android One, niepewna przyszłość modelu Mi A4… a to nie koniec. Xiaomi właśnie wypuściło aktualizację modelu Mi A2 Lite, która miała naprawiać błędy. Miała, bo – jak donoszą użytkownicy – wcale tego nie robi. Ot, zaskoczenie.
Wielu fanów marki Xiaomi z otwartymi rękoma przyjęło debiut na rynku smartfonów Xiaomi Mi A.
W teorii miały być to sprzęty z czystym i szybko aktualizowanym Androidem, a w praktyce sytuacja wygląda tak, że to prawdopodobnie najbardziej olewane przez producenta modele z portfolio chińskiego koncernu.
Temat aktualizacji modelu Mi A3 do Androida 10 ciągnie się niczym brazylijska telenowela i wcale nie chce się skończyć, wadliwymi update’ami oberwał także Mi A2 Lite.
Na dodatek tempo wdrażania nowych odsłon systemu Google jest raczej średnio imponujące, więc Xiaomi nie zamierza się męczyć i podobno zrezygnuje z programu Android One.
W sumie – żadna różnica, bo poza brakiem nakładki MIUI nie widać zmian na plus (a to i tak kwestia dyskusyjna, bo fanów autorskiego oprogramowania Xiaomi nie brakuje).
Xiaomi Mi A2 Lite otrzymuje aktualizację, która niczego nie naprawia
No, ale jak już smartfony trafiły na rynek, to pasuje w jakikolwiek sposób zapewnić dla nich wsparcie techniczne. Tego doczekał się wspomniany model Mi A2 Lite, który otrzymuje właśnie na całym świecie lipcową paczkę aktualizacji, wprowadzającą nie tylko poprawki w zakresie bezpieczeństwa, ale także naprawiającą różnorodne błędy, jakie nawarstwiły się podczas… poprzednich update’ów.
Szkopuł w tym, że niektórzy szczęśliwcy zdążyli już pobrać ważącą 180 MB i oznaczoną numerem seryjnym V11.0.9.0 QDLMIXM paczkę, która… nie wnosi nic nowego.
Użytkownicy modelu Mi A2 Lite mówią wprost, że nie widzą żadnych poprawek znanych wszystkim problemów, a więc Xiaomi po raz kolejny stanęło na wysokości zadania.
Miejmy nadzieję, że chociaż niczego nie udało się schrzanić, w myśl zasady „jak nie umiesz pomóc, to chociaż nie przeszkadzaj”.
Smutne to, ale co zrobić. Użytkownicy tych modeli chyba przyzwyczaili się już do tego, że są traktowani „wyjątkowo”.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.