Razer Kishi to najnowszy kontroler dedykowany smartfonom z systemem Android, który skusić może wielu amatorów mobilnej rozrywki. Czy połączenie telefonu i Razer Kishi może być konkurencją dla takich legend, jak Nintendo Switch?
Gry mobilne cieszą się gigantyczną popularnością. W dużej mierze swój status zawdzięczają prostej formie „zabijacza” czasu, uprzyjemniającego czekanie w kolejkach czy jazdę komunikacją miejską, ale na rynku coraz częściej goszczą też produkcje większe, dedykowane nie tylko niedzielnym graczom.
Nic więc dziwnego, że producenci sprzętu coraz częściej starają się wyjść naprzeciw oczekiwaniom mobilnych graczy, tworząc m.in. kontrolery przypominające pady do konsol. Takim urządzeniem jest najnowszy Kishi – gamingowy kontroler znanej marki Razer.
Do naszej redakcji przyjechała wersja dedykowana telefonom z Androidem, ale w sprzedaży jest również edycja przeznaczona dla urządzeń Apple.
Tak mały, że zawsze możesz go mieć przy sobie
Razer Kishi to kontroler, który w „złożonej formie” jest bardzo kompaktowy. Z łatwością zmieści się w torebce lub plecaku. Trzeba tylko pamiętać o zabezpieczeniu wystających analogów – łatwo je uszkodzić.
Kontroler ma układ przycisków znany z Xboxa, jednak w formie dużo bardziej przypominającej Joy-cony obecne w Nintendo Switch. Po rozłożeniu kontroler staje się znacznie szerszy, a pomiędzy lewą i prawą stroną należy umieścić telefon. Na środku, pomiędzy taśmami producent dołożył „kolce”, które mają za zadanie podtrzymać telefon.
Dodatkowo, od spodu po prawej stronie znajdziemy wejście USB-C, ponieważ kontroler umożliwia ładowanie Pass-through, czyli możesz grać na smartfonie, przy użyciu Kishi, a ładowarka i tak będzie ładować telefon. Fajne, ale nie do końca podoba mi się ten kierunek.
Z jakimi telefonami współpracuje Razer Kishi?
Z większością telefonów, które posiadają gniazdo USB-C. W moim przypadku był to Samsung Galaxy S9, o czym szczegółowo napiszę nieco dalej, natomiast większość telefonów spełniających to podstawowe wymaganie powinna dać radę. Miejsca na telefon jest sporo – pewnie najlepiej leżałby tutaj Razer Phone 2.
Jak wspomniałem powyżej, do testów użyłem Samsunga Galaxy S9. Jak wrażenia? Uważam, że to telefon nieco za mały na potrzeby Kishi. W tym miejscu dużo pewnie trzymałby się smartfon o większych gabarytach – w przypadku S9 za każdym razem czułem trochę luzu i nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że „pad” wyginał się nieco do tyłu podczas grania, testując (i tak już nie najlepszą) kondycję złącza USB-C.
Granie z Razer Kishi
Przejdźmy do najważniejszego – jak Razer Kishi radzi sobie w grach. Odpowiedzieć, że w porządku to jakby nic nie powiedzieć. Kontroler trzeba bowiem ocenić pod kilkoma względami:
- jako urządzenie, które odciąży ekran od wielkich przycisków, zasłaniających większość ekranu smartfona i odbierających przyjemność z rozgrywki;
- jako konkurencję dla kontrolerów innych marek, która oferuje łączność za pomocą USB-C, bardzo niskie opóźnienie (input lag);
- jako wygodny gadżet na umilenie czasu.
Warto zacząć od tego, że Kishi będzie użyteczny jedynie przy grach, które wspierają zabawę na padzie. Takich oczywiście jest całkiem sporo – choćby Asphalt, PUBG, czy Fortnite. Właśnie w tych grach Razer Kishi radził sobie bardzo dobrze. Kiedy był podłączony.
Niestety – z dwóch powodów nie była to współpraca wzorcowa. Pierwszym, który może wynikać z kondycji mojego telefonu, jest problem „gubienia” sygnału po USB. Kontroler w trakcie trwania testów potrafił się po prostu rozłączyć. Po drugie, takim rozłączeniom sprzyja też elastyczna konstrukcja kontrolera.
Kolosalnym atutem, który przemawia za to na korzyść Kishi, a także innych tego typu kontrolerów jest kompatybilność z graniem w chmurze. Niestety, nie miałem okazji przetestować usługi Google Stadia (z którą Kishi jest kompatybilny), natomiast miałem możliwość sprawdzenia usługi NVIDII (zobacz nasz test GeForce Now na Androida). To właśnie tutaj kontroler sprawdzał się bardzo dobrze w wielu wysokobudżetowych grach, które zwykle ogrywa się na komputerach i konsolach.
Mimo tego, granie na Kishi było nieporównywalnie lepszym doświadczeniem od grania na samym smartfonie, które bardziej frustruje niż pozwala na poczucie przyjemności płynącej z mobilnej rozrywki. Celowanie, poruszanie się, wszelkiego rodzaju usprawnienia i pamięć mięśniowa, jaka wyrabia się przy korzystaniu z konsol, daje namiastkę gry na większym ekranie.
Warto też pochwalić Razera za niski input lag. To często słabość kontrolerów korzystających z połączenia Bluetooth, tymczasem Kishi cechuje faktycznie szybki czas reakcji.
Kishi czerpie zasilanie z telefonu. I to się niestety czuje. Nie tyle pod względem zużycia energii, co raczej wzrostu temperatury. Po wyjęciu S9 z Kishi poczułem, jak bardzo smartfon się nagrzał – jak nigdy dotąd.
Szkoda też, że Kishi nie ma wbudowanej opcji powerbanka, która potrafiłby zapewnić kilkadziesiąt minut ekstra zabawy w drodze, kiedy nie ma się dostępu do ładowarki.
Czy warto kupić Razer Kishi?
Razer Kishi to urządzenie, które może się podobać. Zacznijmy od tego, że jest uniwersalny i będzie działał z większością telefonów mających port USB-C. Co więcej, sama przyjemność płynąca z grania na Kishi w porównaniu do sterowania z poziomu telefonu jest nieporównywalnie lepsza. Nie bez znaczenia jest też niski input lag i faktycznie odczuwalny szybki czas reakcji, odsłonięcie ekranu smartfona, czy w końcu elegancki design.
Mimo tego trzeba pamiętać, że nie wszystkie gry wspierają użycie pada. Dodatkowo, jeśli myślisz o graniu poza domem warto uzbroić się w opcję dodatkowego zasilania. Konstrukcja też mogłaby być nieco solidniejsza lub bardziej sztywna, co mogłoby wyeliminować sporadyczne wyginanie się urządzenia w czasie zabawy.
Razer Kishi to jeden z najciekawszych, dostępnych na rynku kontrolerów do gier dedykowanych telefonom z Androidem.
Choć nie sądzę, aby na ten moment kombinacja telefonu i Kishi mogła zastąpić przenośne konsole, jak np. Nintendo Switch, to jednak warto pamiętać, że stoimy u progu rewolucji w świecie gier, gdzie spora część rozrywki przenosi się do chmury. W takim środowisku Razer Kishi czuje się natomiast znakomicie.
W europejskiej dystrybucji, na stronie Razera Kishi można zamówić w cenie 89,99 Euro. W złotówkach, na stronie Microsoftu za 489 zł. To wysoka cena – szczególnie porównując z innymi kontrolerami dostępnymi w sieci. Ceny najtańszych zaczynają się od ok. 40 zł, natomiast portale pękają również od ofert powyżej 200 zł.
Kishi jest droższy, dlatego poleciłbym ten sprzęt osobom, które są zdecydowane i faktycznie sporą część czasu chcą poświęcić na smartfonowe granie przy użyciu kontrolera. Świadoma osoba powinna być zadowolona z zakupu- Razer oferuje bowiem udogodnienia, jakich nie znajdziemy w tańszych urządzeniach.
Ceny Razer Kishi
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.