Epic Games od dawna walczy o swoje interesy na platformach mobilnych, nie chcąc oddawać pieniędzy operatorom sklepów z aplikacjami – efektem tego działania był brak Fortnite na Androidzie, ale niedawno udało się dojść do porozumienia. Jak się okazuje – na krótko. Fortnite z hukiem wyleciało z Google Play i App Store, a karuzela związana z wielkimi pieniędzmi dopiero się zaczyna.
Brak obecności Fortnite w Google Play tuż po premierze mobilnej wersji tego wielkiego, sieciowego hitu był dla wielu graczy sporym zaskoczeniem.
Epic Games postanowiło dystrybuować grę na Androida swoimi kanałami, omijając system prowizyjny nakładany na każdą aplikację pojawiającą się w Google Play.
Choć początkowo wydawało się, że to misja skazana na niepowodzenie, to finalnie okazało się, że deweloperzy wyszli na tym ruchu naprawdę nienajgorzej, a pieniądze w całości trafiły do producenta.
Po kilku miesiącach Fortnite trafiło jednak do Google Play, a także do App Store, gdzie wgrywanie aplikacji na telefony z iOS nie jest już oczywiście możliwe, w przeciwieństwie do OS-a od Google z bardziej otwartą strukturą.
Minęło jednak trochę czasu i ekipie Epic Games znów nie w smak jest dzielenie się pieniędzmi.
Epic Games zabiera całą kasę dla siebie. Apple i Google ze stanowczym odwetem
Tym razem twórcy Fortnite postanowili znów pójść mocno pod prąd – w grze pojawiła się nowa opcja płatności za walutę w grze, nazwana Epic Direct Payment. Nazwa nie jest przypadkowa, bowiem ten system omija moduł przekazywania pieniędzy wykorzystywany przez Google Play i App Store, a cała opłata trafia bezpośrednio na konta dewelopera. Sprytnie, ale na reakcję nie trzeba było długo czekać.
Nic bowiem dziwnego, że zarówno Google, jak i Apple nie chce rezygnować z prowizji wynoszącej 30% od każdego przepływu pieniężnego za pośrednictwem platform Google Play i App Store.
Choć opcja zakupu za pośrednictwem platform z aplikacjami nadal pozostała, to dzięki 20% rabatowi udzielanemu przez Epic Games na zakup V-bucks za pośrednictwem Epic Direct Payment mało kto z niej korzystał. A twórcy Fortnite zadowoleni, bo i tak są na plus.
Zarówno Google, jak i Apple zdecydowały się na usunięcie Fortnite, odpowiednio ze Sklepu Play i App Store. To coś, czego raczej niewielu się spodziewało, ale w grze są przecież ogromne pieniądze.
Wspomniana gra to jeden z najpopularniejszych tytułów na urządzeniach mobilnych, przynoszący Epic Games zyski liczone w setkach milionów dolarów. 30% z tej kwoty to naprawdę sporo i na pewno nie jest to kasa „na frytki”.
Czeka nas długa batalia sądowa i wizerunkowa
Konflikt pomiędzy Epic Games a technologicznymi gigantami wchodzi więc w nową fazę. Powrót Fortnite do wspomnianych platform w najbliższych tygodniach raczej jest wykluczony, a już z pewnością po zapowiedzi wejścia na drogę sądową przez twórców tego tytułu.
Pozew dotyczy on kwestionowania wysokości opłat prowizyjnych stosowanych przez giganta z Cupertino, a także stosowania praktyk monopolistycznych w związku z koniecznością umieszczenia aplikacji w App Store i Google Play+
Co ciekawe, Epic Games nie liczy na odszkodowania czy też rekompensaty za utracone wpływy – głównym celem aktywności prawnej firmy jest sprawienie, ze obydwie platformy obniżą swoje prowizje i będą bardziej „fair” w stosunku do deweloperów.
Epic Games ma wszystko, by walczyć z Apple
Oczywiście inicjatywa Epic Games nie jest pierwszą, która jest wymierzona w praktyki Apple, ale może być to przełomowy proces. Dlaczego? Ano dlatego, że Epic Games nie tylko dysponuje ogromnymi środkami własnymi, ale także jest finansowane przez chińskiego giganta rynku gier mobilnych, czyli Tencent Games.
To oznacza, że firma zwyczajnie może sobie pozwolić na długą i wyniszczającą batalię na kruczki prawne.
Na razie Epic Games ogranicza się wyłącznie do działań w mediach społecznościowych. Coraz większą popularność zyskuje hashtag „#FreeFortnite”, w krótkim materiale wideo deweloperzy porównują praktyki giganta z Cupertino do rozwiązań, jakie znamy z książki „Rok 1984” George’a Orwella. Co będzie dalej?
Cóż – rozwój tej sytuacji na ten moment naprawdę trudno przewidzieć.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.