Oppo wbiło się klinem w rynek smartfonów i tą samą taktykę próbuje przeforsować wśród smartwatchy – czy całkiem dobra cena, świetny design i jakość wykonania, Wear OS, funkcje rozmów oraz płatności przewartościują średnią półkę inteligentnych zegarków? Odpowie na to test Oppo Watch.
Oppo Watch to smartwatch, od którego ciężko oderwać wzrok. Pal licho podobieństwo do sami-wiecie-jakiej-marki (choć irytuje, że Chińczycy poza Jabłuszkiem nie widzą lepszych wzorców do kopiowania – wystarczy przypomnieć Xiaomi Mi Watch): urządzenie wygląda świetnie i w zasadzie może konkurować z czołówką inteligentnych zegarków pod względem jakości wykonania, materiałów i projektu.
Choć wygląd to nie wszystko, to Oppo z marszu zdobywa serca osób, które chcą smartwatcha, ale nie gustują w modelach o sportowym rodowodzie i szukają czegoś, co lepiej sprawdzi się w eleganckiej stylistyce.
Jednym słowem to nowoczesny zegarek, naszpikowany możliwościami Wear OS, ale podany w konserwatywnym sosie.
Smartwatche z prawdziwego zdarzenia (czyli te, które pracują pod kontrolą OSu, pozwalającego instalować aplikacje firm trzecich, zapewniają płatności i możliwości prowadzenia rozmów/odpisywania na wiadomości) nie mają lekko.
Rynek opanowany jest przez tuzy pokroju Apple, Samsunga (sprawdź test Samsung Watch Active2), Garmina czy Suunto (rzuć okiem na test Suunto 7) – każda z tych firm ma większe lub mniejsze, ale wierne grono fanów.
Nie mówię tu o fanbojstwie, ale o tym, że giganci wereables mają do zaproponowania coś indywidualnego, co pozwala z marszu rozpoznać, co właściwie mamy na nadgarstku.
To nie wszystko – poza designem i magią marki, za którymi kryją się określone wartości, każda z tych firm oferuje unikatowy software i możliwości, preferowane przez konkretne grupy odbiorców.
Właśnie z powyższych powodów zastanawiające jest, czym tak naprawdę Oppo chce zawojować rynek – bo jeśli tylko elegancką obudową (dodajmy skrywającą drugiej świeżości parametry techniczne), Wear OS oraz ceną, to może być ciężko…
Szybki przegląd malkontenta: brak możliwości korzystania z eSIM, Snap, który właśnie zostaje zastępowany przez nowszy model, do tego 1 GB RAM… To w zasadzie kombinacja, która umożliwia sprawne (ale nic ponad to!) funkcjonowanie smartwatcha.
Z drugiej strony wspominany już Suunto 7 świetnie sobie radzi w podobnej kombinacji, a chyba nie muszę przypominać, o ile tańszy jest Oppo Watch.
Opakowanie z zegarkiem rzuca się w oczy z daleka i bez trudu rozpoznamy inspiracje, które towarzyszyły jego projektowaniu – zresztą podobnie jak samego smartwatcha.
Abstrahując jednak od klonowania Apple, mocnym skojarzeniem było dla mnie podobieństwo tafli ekranu do krawędzi znanych już ze smartfonowego staruszka, jakim jest Samsung S8.
Urządzenia robi na żywo świetne wrażenie: niewielkie ramki, dobra rozdzielczość i sensowne inteligentne podświetlenie, bardzo dobra (ale nie świetna jak na poziomie flagowców) czerń.
No i zaokrąglony ekran na tak niewielkiej powierzchni sprawdza się wbrew pozorom bardzo dobrze, a jedyne problemy, jakie okazjonalnie przytrafiały mi się z dotykiem, dotyczyły odblokowania wzorem.
Szklana tafla z frontu, okolona aluminiową ramką, uzupełniana jest ceramicznym tyłem: właśnie tam znajdziemy czujniki, umieszczone na niewielkiej wysepce, oraz piny ładujące, które idealnie przylegają do ładowarki dzięki wbudowanemu magnesowi.
Na tyle znajdziemy blokady, które po wciśnięciu pozwalają na szybkie odpięcie paska – nie zawsze działają one błyskawicznie, ale za to sam pasek wpinamy z powrotem jednym ruchem.
Patrząc od frontu na Oppo Watch, po prawej stronie zobaczymy dwa spore i płaskie przyciski: górny uruchamia przewijane menu, natomiast dolny, z eleganckim zielonym detalem, pozwala na szybki wybór treningu.
Po przeciwnej stronie umieszczono głośnik i mikrofon, dzięki którym możemy korzystać ze smartwatcha jako zestawu do rozmów telefonicznych czy obsługi asystenta głosowego.
Mam zastrzeżenia w kwestii paska:
Właśnie ta ostatnia cecha najbardziej przeszkadzała mi na co dzień – zegarek nosiłem zapięty na przedostatnią dziurkę, za którą bezużytecznie wisiał spory kawałek paska – nie mam pojęcia, co producentowi szkodziło dodać choćby dwa dodatkowe otwory.
Oppo Watch wygląda świetnie, aspirując do bycia smartwatchem osób wybierających raczej elegancję, niż luźny czy sportowy look – i w takiej konwencji sprawdza się wyśmienicie, choć nie każdy zdecyduje się na elegancki, ale jednak zachowawczy design Oppo.
No właśnie – czy konserwatywny styl nie jest też pułapką?
Oppo pracuje pod kontrolą Wear OS, co wiąże się z całym spektrum możliwości i kilkoma wadami, z przycięciami animacji i drenażem baterii na czele. Zanim przejdziemy do opisu responsywności i komfortu użytkowania, jaki zapewnia ten model, przyjrzyjmy się jego możliwościom i układowi menu.
Zegarek obsługujemy poprzez przeciąganie, przytrzymanie bądź tapnięcia w ekran, dodatkowo otrzymujemy dwa fizyczne przyciski, z których górny służy do uruchomienia szuflady z aplikacjami, dolny – do wywołania szybkiej akcji w postaci wyboru treningu.
Możemy wybudzić zegarek na trzy sposoby:
Każda z powyższych metod działa bez opóźnień, a dodatkowo znajdziemy tu rozwiązanie, które kojarzyło mi się dotąd głównie z Tizenem Samsunga, czyli gest przykrycia dłonią tarczy, skutkujący jej natychmiastowym wygaszeniem.
Kiedy mamy wybudzony zegarek, możemy ruchami prawo-lewo, góra-dół przemieszczać się pomiędzy głównymi narzędziami:
Na uwagę zasługuje dobrze działająca sekcja powiadomień – zobaczymy tu w naprawdę niezłej jakości obrazy z whatsappa czy poczty, pełny tekst a nie tylko pierwsze kilka wyrazów, jak w przypadku „bezsystemowych” smartwatchy, a do tego bez trudu odpowiemy na wiadomość:
Po przesunięciu w lewo uruchomimy karty – pierwsza to podsumowanie naszej bieżącej, dziennej aktywności i znajdziemy tu ilość kroków, czas poświęcony na ćwiczenia, spalone kalorie oraz sesje aktywności. Właśnie z tym ostatnim zegarek radzi sobie nadspodziewanie dobrze, odnotowując nawet krótkie spacery.
Pod górnym przyciskiem znajdziemy uruchamianie szuflady z aplikacjami, czyli to samo, co w każdym smartfonie pracującym pod kontrolą Androida. Fabrycznie zainstalowano tu:
Oczywiście powyższa lista zależy od naszej inwencji i potrzeb – sklep Play zapewnia nam bowiem całe bogactwo dostępnych tam aplikacji i rozwiązań.
Dzięki implementacji Google Fit urządzenie już po wyjęciu z opakowania daje nam dostęp do pokaźnej bazy treningów, które możemy rejestrować: aerobik, badminton, intensywny trening interwałowy, baseball, biatlon, bieg, bieganie na bieżni, bieganie po piasku, boks, crossfit, curling, ergometr, futbol amerykański, gimnastyka, golf, hokej, hulajnoga, intensywny marsz, jazda konna i wiele innych – łącznie znajdziemy tu … 97 rodzajów aktywności!
Warto dodać, że fani treningów na siłowni również mają w czym wybierać: poza treningiem siłowym znajdziemy tu podnoszenie ciężarów, crossfit i kettle.
W sekcji ustawień znajdziemy wszystko, co pozwoli nam sprawnie zarządzać smartwatchem:
W zasadzie trudno przyczepić się do takiego układu systemu i wszystko wydaje się być na swoim miejscu – mnie irytował brak wyciągnięcia opcji regulowania czasu podświetlenia tarczy i okazjonalne przycięcia, które miały miejsce zwykle przy przechodzeniu z menu wszystkich aplikacji do szybkiego włączenia treningu bądź rozsunięcia górnej belki – w takich sytuacjach czasem przez sekundę lub dwie widzimy czarny, zamrożony ekran.
Po rozpakowaniu smartwatcha od razu zabrałem się za jego sparowanie ze smartfonem: wystarczy pobrać aplikację Wear OS na telefon, a sam proces trwa dosłownie kilka chwil:
Możemy zarządzać (choć w dość ograniczonym zakresie) zegarkiem w aplikacji Wear OS: pozwoli nam ona sprawdzić stan baterii, zmienić tarcze, ustawiać karty, powiadomienia, plan dnia, konfigurować asystenta Google czy przejść do ustawień zaawansowanych, gdzie znajdziemy:
Jak zapewne się domyślacie, skurcz serca powoduje podgląd baterii, której stan potrafi dosłownie topnieć w oczach – jednak to temat na odrębny akapit.
W kwestii drobiazgów, związanych z komfortem użytkowania, świetnie sprawdziło się autouruchamianie sterowania multimediami: nieważne, czy odpalałem stockowy palyer na smartfonie, czy Tidal, czy apkę Sonosa do obsługi domowego systemu audio, zegarek błyskawicznie pokazywał na tarczy opcje sterowania (poprzedni/następny i regulacja głośności), zwykle urozmaiconą efektowną miniaturą okładki.
Mała rzecz, a cieszy.
O ile zegarek na renderach i ujęciach lajfstajlowych wygląda jak małe dzieło sztuki, to podczas codziennego użytkowania i np. intensywnego treningu, jego szklana tafla nie wygląda już tak kusząco:
W kwestii dokładności pomiarów poniżej zamieszczam dane z prawie 50-cio minutowego marszu, rejestrowanego na Oppo oraz pasie HR marki Polar, połączonym z aplikacją Beat:
Jak widzimy, dane które możemy bezpośrednio porównać są bardzo zbliżone i pozwalają uznać Oppo Watch za dobrego kompana treningowego w przypadku monitorowania marszu/biegu na dłuższym dystansie.
Trening siłowy:
Jeśli zastanawiacie się, dlaczego wybrane treningi są rozbieżne na różnych urządzeniach, niestety wynika to z prostego faktu: jedynie Polar posiada program treningu siłowego, natomiast Amazfit proponuje w tym wypadku tryb uniwersalny, określany mianem dowolne ćwiczenie, z Oppo zaś jest nieco dłuższa historia…
Po wybraniu opcji o nazwie podnoszenie ciężarów i treningu FBW z martwym ciągiem, przysiadem i wyciskaniem, który trwał 42 minuty, smartwatch wskazał, że spaliłem 68 kcal (!), a moje średnie tętno wyniosło 96 ud/min. Taki trening o dużej intensywności ze sporym obciążeniem (około 70% max.) powinien skutkować co najmniej dwukrotnie wyższym wynikiem.
Z powodu słabego algorytmu w tym trybie monitorowania treningu wybrałem crossfit – ten z kolei, jak widzicie na wyżej przywołanym przykładzie, zawyża ilość spalanych kalorii.
Jednym słowem – o ile wskazania pulsometru i standardowych, dość równomiernych w wysiłek dyscyplin będą dokładne, to już treningi oparte na dużych wahaniach tętna i sporym obciążeniu będą nierzetelne.
Pozostała nam jeszcze analiza snu, która w przypadku Oppo wygląda standardowo – otrzymujemy wykres, na którym oznaczono sen głęboki i lekki wraz z czasem trwania.
Jeśli chodzi o jakość połączeń głosowych, to jest ona dobra – po pojawieniu się sygnału rozmowy mamy opcję odebrania jej na zegarku albo telefonie. Bez przeszkód można używać Oppo Watcha do rozmów podczas jazdy samochodem, a odległość około pół metra od twarzy nie jest żadnym problemem.
W bardziej zatłoczonym czy głośnym miejscu rozmówca od razu się orientował, że nie mówię bezpośrednio do słuchawki, sam też miałem problemy z tym, co słyszę z zegarka.
Niestety, nie dane mi było przetestować mobilnych płatności – choć Google Pay poprawnie się konfigurował na zegarku, to wykrzaczał się na etapie dodania wirtualnej karty z Getin Banku w aplikacji na smartfonie – nie miałem pełnych danych do jej manualnego wprowadzenia, a kontakt z bankiem nie przyniósł żadnych efektów.
Wiem jednak, że inni testerzy nie zgłaszali takich problemów i normalnie płacili przy pomocy OPPO Watch, więc to zapewne wina mojego banku, a nie zegarka.
Punkt, na który czekają chyba wszyscy zainteresowani kupnem tego zegarka: ile realnie wytrzyma na baterii i dlaczego tak krótko? No własnie, o ile na drugą część nie jestem w stanie Wam sensownie odpowiedzieć, to już na pierwszą – jak najbardziej.
Poniżej opiszę kilka przykładowych, realnych scenariuszy użytkowania.
Zegarek odłączony od ładowarki tuż przed 8:00, przy pracy biurowej, gdzie niemal cały czas przesiedziałem przy komputerze, o 14:00 pokazywał 57% baterii. Oppo miał wyłączoną tarczę i w zasadzie go nie używałem, nawet kiedy przychodziły powiadomienia odczytywałem je na smartfonie, a nie zegarku. Około 19:00 stan baterii wynosił 20% – przypomnę, że mówimy o bardzo ograniczonym korzystaniu z urządzenia, służącego bardziej jako zegarek, niż gadżet do prowadzenia rozmów, rejestrowania treningów czy odpowiadania na wiadomości.
W innej sytuacji, kiedy przez jakiś czas przeglądałem menu zegarek, żeby spisać dostępne opcje i ustawienia, od 8:00 do 16:00 zniknęło 85% baterii.
W ciągu nocy, z wygaszonym softowo ekranem, spada około 1/4 stanu baterii – co dziwne, zawsze jest to inna wartość i raz będzie to bliżej 20, a innym razem bliżej 30%.
Na pewno nie ma co liczyć na nocną energooszczędność zegarka – zresztą dzienną też 😉
Na osłodę dostajemy szybkie ładowanie, ale czy to wystarczająca pociecha, jeśli będziemy musieli zaprzyjaźnić się na tyle z ładowarką, żeby nosić ją w torbie czy plecaku? Niekoniecznie.
Po ponad dwóch tygodniach z Oppo Watch mogę powiedzieć jedno: po początkowym łał, spowodowanym wyglądem smartwatcha, przyszedł czas na codzienne użytkowanie, które przypomniało mi, dlaczego nie przepadam za urządzeniami na Wear OS.
Bateria to pięta achillesowa tego urządzenia i design, jakość wykonania, niezła responsywność, możliwość prowadzenia rozmów głosowych, wolność instalowania aplikacji ze sklepu Play i płatności razem wzięte nie pomogą, kiedy po 8 godzinach pracy przy biurku zegarek zaczyna krzyczeć o ładowarkę.
A gdzie tu siły na monitorowanie treningu czy choćby dłuższego spaceru? Nie ma – po prostu Oppo nie jest w stanie przeprowadzić nas do końca dnia na jednym ładowaniu i to zabija radość z jego użytkowania.
Drugą kwestią, która powoduje obniżenie oceny, jest brak czegoś, co pozwoliłoby poczuć radochę z użytkowania tego zegarka. Suunto ma kapitalne oprogramowanie do analizy treningów i tarcze, których nie da się pomylić z innym producentem, Samsung – masę programów treningowych i efektowne widżety, połączone z dwiema dobami pracy.
W Oppo Watch nie dopatrzyłem się czegoś podobnego, ale kto wie, co odkryją inni recenzenci lub użytkownicy.
Szkoda, bo to uniwersalny, świetnie wykonany i po prostu ładny smartwatch.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
OPPO zaprezentowało harmonogram wdrażania aktualizacji do ColorOS 15 z Androidem 15. Jeżeli posiadasz jego smartfon,…
Klienci PKO BP po raz kolejni są wprowadzani w błąd. To z kolei może prowadzić…
Messenger zostaje wyposażony w przydatne nowości – jakość HD w połączeniach, pocztę głosową, tła AI…
Nowego Xiaomi pokochasz za pojemną baterię i wysoką wydajność. Xiaomi Redmi Turbo 4 ujawnił część…
Ta gra to interaktywny film, który stał się niemałym hitem w oczach krytyków i graczy.…
Nie tylko OPPO Find X8 Pro był gwiazdą dzisiejszej premiery. Wraz z nim debiutował OPPO…