Testujemy Huawei Watch GT2 Pro: to rycerz zakuty w tytan czy ciągle smartband, choć na bogato? 100 trybów treningowych, luksusowe materiały i cena na poziomie 1399 zł – czyżby Huawei atakował średnią półkę?
Huawei Watch GT2 Pro dał mi niezłą zagwozdkę: z jednej strony świetna kampania reklamowa, wyraźnie inspirowana marketingiem spod znaku Apple i piękne rendery – nie znam nikogo, kto nie zrobiłby „łał” patrząc na tę tarczę:
z drugiej zaś ambiwalentne uczucia, jakie pozostawiły we mnie testy poprzedniej generacji serii GT (rzuć okiem na recenzję Huawei Watch GT2e i test Huawei Watch GT2).
Króciutkie streszczenie moich wniosków z recenzji poprzedników GT 2 Pro:
Jak widzicie, to zegarki niejednoznaczne – kusiły designem i jakością wykonania, jednocześnie sprawiając wrażenie, jakby wypieszczone i muskularne sylwetki krążowników szos skrywały silniczki CC 1100. Może po tuningu (brak zaawansowanego OS rekompensowały bowiem rozsądnymi algorytmami analiz), ale ciągle niewspółmiernie słabe do oczekiwań, które wywoływały wyglądem.
Oczywiście, na osłodę pozostawała nam cena, która była o wiele niższa niż te, od jakich zaczynały się pełnoprawne smartwatche. Ale prezentując GT2 Pro Huawei wycenił go tak, że w tej kwocie moglibyśmy szukać inteligentnego zegarka Samsunga czy Suunto, a to już zupełnie zmienia nasz punkt widzenia.
Nie mam zamiaru recenzować GT2 Pro z pozycji gorszego krewnego „prawdziwych” inteligentnych zegarków, ale gdzieś z tyłu głowy dzwoniła mi uporczywa myśl, że mówimy o znacznie wyższej lidze, niż bezpośredni poprzednicy tej serii.
Przypomnę tylko, że GT2 nie przekraczał 1000 zł (obecnie około 700 zł), a GT2e 700 zł (obecnie 550 zł).
Najnowszy Huawei GT2 Pro startuje z pułapu 1399 zł, ale trzeba dodać, że bonusowo otrzymujemy zaskakująco sensowne słuchawki True Wireless FreeBuds 3i (zobacz test Huawei FreeBuds 3i) o wartości około 350 zł. Jako ciekawostkę dopowiem, że podobnej wartości bonus otrzymywaliśmy też przy kupnie premierowym GT2e (waga + słuchawki).
Sprawdźmy, czym – poza „tytanową” obudową i szafirowym szkiełkiem – Huawei chce umotywować cenę najnowszej odsłony GT?
Nawet dla nieuważnego obserwatora łatwo dostrzegalna jest bliźniacza specyfikacja w stosunku do GT2: znajdziemy tu to samo kombo w postaci procesora Kirin A1, 32 MB pamięci RAM oraz 4 GB pamięci na dane (na pliki muzyczne zostaje nieco ponad 2 GB).
Powiem od razu – takie zestawienie, w połączeniu z większą ilością funkcji, źle wróżyło nowemu modelowi. Dlaczego? Otóż w starszej wersji zdarzały się przycinki animacji (które podobno łatały kolejne aktualizacje) i z tym właśnie kojarzyłem serię GT – sportowe nadwozie z przeciętnym silniczkiem.
Na szczęście GT 2 Pro od razu po wyjęciu z opakowania pracuje wyraźnie lepiej, niż jego poprzednicy – owszem, widać niekiedy, że kolejne ekrany przewijają się z minimalnym opóźnieniem, ale są one o wiele mniej irytujące niż w poprzednich modelach.
Jednym słowem – hardware, mimo, że nie wnosi nic nowego, bez trudu – zauważalnego w starszych seriach GT – radzi sobie z oprogramowaniem zegarka.
Odrębny akapit należy się budowie i jakości wykonania tego smartwatcha, który wygląda świetnie. Do testów dostałem wersję z jasnobrązowym, skórzanym paskiem (dość mięsisty i wygodny, ale już po tygodniu użytkowania pojawiły się na nim pierwsze załamania przy zapięciu) i w takim zestawieniu zegarek wygląda elegancko i .. kosztownie.
Tak, duży wyświetlacz z AoD o bardzo dobrej rozdzielczości, szafirowe szkiełko (ale nie dajmy się zwariować, bo takie stosują też producenci zegarków za 200 zł), tytanowa koperta i tył z lśniącej ceramiki robią wrażenie. Potęguje je kapitalny dodatek w postaci metalowych przycisków, które – choć oczywiście niczemu poza zabawą to nie służy – obracają się tak, jak w tradycyjnych zegarkach.
Górny przycisk aktywuje menu, dolny jest konfigurowalny i możemy sami zdecydować, do wywołania jakiej funkcji będzie nam służył.
Nie da się nie zauważyć, że ramka wokół wyświetlacza jest dość sporych rozmiarów (pomiędzy 3 a 4 mm), co nieco psuje efekt wizualny, a poważniejszą wadą jest brak choćby minimalnego wklęśnięcia, które chroniłoby wyświetlacz przed uszkodzeniem.
Rozwiązanie w postaci jednolitej tafli szkła na froncie jest atrakcyjne wizualnie, ale w żaden sposób nie chroni ekranu – trochę szkoda, że wybrano taki wariant.
W głównym menu, które otwieramy poprzez użycie górnego przycisku, znajdziemy następujące pozycje:
Jak widzimy, sam układ menu zegarka jest bliźniaczy do tego, co prezentował bazowy Watch GT – nieco zmieniono nazewnictwo niektórych narzędzi oraz dodano 4 dodatkowe elementy (w tym istotne jak SPo2).
W Ustawieniach znajdziemy:
Również tutaj osoba mająca kontakt z Watch GT2 poczuje się jak w domu, bowiem niemal wszystko jest identyczne. Huawei podkręciło nieco możliwości rejestrowania sportów i do już imponującej liczby, jaką mieliśmy w poprzednikach, dodało golf, narciarstwo i snowboard.
Czy poza ekhem… prestiżem te dyscypliny wnoszą coś nadzwyczajnego? Śmiem powątpiewać – ale przecież nowszy model musiał być lepszy od poprzednika, więc dodano kilka, które swoją nobliwością podkreślą status urządzenia.
System Huawei działa stabilnie i dość szybko, choć niekiedy miałem problemy z responsywnością, objawiające się delikatnie skokowym ruchem listy dyscyplin sportowych. Zegarek nie obsługuje wielozadaniowości (po włączeniu treningu tracimy dostęp do pozostałych funkcji), ale po odpaleniu stopera możemy przemieszczać się po innych elementach menu bez jego zatrzymania.
Nie podoba mi się bug z obsługą wiadomości – wiadomo, że nie mamy co liczyć na przesyłanie obrazów, ale brak emotikon w powiadomieniach mocno mnie zdumiewa.
Nietrudno się domyśleć, że brak zaawansowanego OS, pozwalającego na instalowanie aplikacji firm trzecich, to świadomy kompromis wybrany przez producenta – wystarczy, że przypomnę sobie choćby niedawno recenzowany Oppo Watch (rzuć okiem na test Oppo Watch), żeby zacząć mieć dość inteligentnych zegarków, które nie potrafią przepracować doby na jednym ładowaniu.
Owszem, rozwiązania zaproponowane przez Huawei w postaci „króla” serii GT jest niedopracowane, bo wiele osób skreśli ten model ze względu na brak płatności, możliwości instalowania aplikacji, brak asystenta czy odpisywania na powiadomienia, ale z drugiej strony wiem, że jakaś część potencjalnych klientów będzie preferowała przynajmniej kilkudniowy czas pracy nawet kosztem tych wyrzeczeń.
Zresztą – na osłodę pozostają plotki o tym, że Huawei planuje rozkręcić sklep z aplikacjami do wereables oraz twarde fakty w postaci:
O wadach filozofii smartwatchy Huawei pisałem przy okazji komentowania nagrody EISA dla GT2ki, która moim zdaniem była przyznana nieco na wyrost – jeśli jesteście ciekawi, co stanowi zasadnicze minusy tych zegarków i czy właściwie bliżej im do smartbanda, czy smartwatcha, rzucie okiem na wyżej linkowany tekst.
Przechodząc do czasu pracy najnowszej odsłony GT2: jest bardzo podobnie do tego, co znamy z poprzedników. Huawei osiąga czas działania w trybie ciągłej aktywnej tarczy (przypomnę tylko dla osób, które nie miały jeszcze do czynienia ze smartwatchami, że to jedynie uproszczona tarcza z podstawowymi informacjami, nie tak efektowna jak te, które prezentują grafiki reklamowe) na realnym poziomie 5 dni (w tym jedynie 2,5 h rejestrowanych treningów, ciągły pomiar tętna oraz około pół godziny rozmów).
Z wyłączoną tarczą ten wynik będzie naturalnie sporo dłuższy, ale trzeba powiedzieć, że choć jest on na niezłym poziomie (bardzo zbliżonym do GT2e), to i tak niestety trudno mu zbliżyć się do deklarowanych przez producenta … 14 dni pracy!
Ciekawostka dotycząca optymalizacji akumulatorka: półgodzinny marsz na zewnątrz z monitorowaniem GPS zabrał 2% jego energii.
Na plus warto dodać bezprzewodowe ładowanie, które nie wymaga od nas trafiania w piny – kładziemy zegarek na ładowarkę i to wszystko. Uzupełnianie energii od 21% do 100% trwało niemal dokładnie 1 godzinę, a według producenta 5 min podładowania może pozwolić nawet na 10 godzin dalszej pracy.
O aplikacji Zdrowie pisałem już kilka razy i jeśli jesteście zainteresowani jej szczegółową analizą, zapraszam do lektury poniższych testów:
Ciągle stoję na stanowisku, że jest to jedna z najlepszych aplikacji do zarządzania wereables, z jakimi miałem do czynienia: intuicyjna, szybka, błyskawicznie synchronizująca dane, dość dokładnie monitorująca nasze zachowania.
Niestety, żeby nie było tak różowo – amatorzy dzielenia się swoimi dokonaniami sportowymi ciągle nie mogą wybaczyć Huawei, że z poziomu apki nie można bezpośrednio wyeksportować danych na przykład do Stravy.
Producent chwali się, że GT 2 Pro obsługuje ponad 100 trybów treningowych, w tym 17 trybów profesjonalnych i 85 niestandardowych, a dodatkowo znajdziemy tu ponad 10 kursów biegowych ze wskazówkami głosowymi.
Teoretycznie część z tych trybów powinna być rozpoznawana po ich rozpoczęciu, bez konieczności wybierania opcji z menu smartwatcha – w praktyce jednak zegarek proponuje rozpoczęcie uruchomienia „Marszu na zewnątrz” mniej więcej po pierwszym kilometrze, więc owszem: działa, ale nie do końca inteligentnie.
W trakcie rejestrowania treningu na zewnątrz zadziwia błyskawiczne ustalanie sygnału GPS – przy zachmurzonym niebie GT2 Pro pierwszego fixa złapał po kilkunastu sekundach, a mój używany na co dzień Amazfit GTS potrzebował do tego ponad 3 minut.
Jak wygląda kwestia dokładności pomiarów?
W zestawieniu z ciśnieniomierzem Microlife A2 Basic wyniki z pomiarów spoczynkowych różniły się o około 2-3 uderzenia na minutę, natomiast pomiary przeprowadzane po aktywności fizycznej, kiedy tętno spadało podczas mierzenia, różnice sięgały około 10 uderzeń.
Do mierzenia aktywności na zewnątrz zestawiłem GT2 Pro z pasem Polar H10, sparowanym z dedykowaną aplikacją.
Wyniki ze spaceru na świeżym powietrzu przedstawiają się następująco:
Poniżej screeny zestawiający wyniki treningu z Polara oraz Huawei:
Jak widzimy, zaskakuje rozbieżność pomiędzy wskazaniami obu urządzeń i nie wiem jak Wy, ale ja raczej skłaniam się do zaufania wynikom pasa H10.
Na plus zaskakuje ilość informacji, jaką Zdrowie pokaże nam po treningu na świeżym powietrzu:
Znajdziemy tu ślad trasy, czas trwania, tempo (średnie i najszybsze), wykresy tętna, tempa, kadencji i wysokości oraz sporo danych takich jak ilość kroków, średnia długość kroku, różnica wzniesień.
Nie mam zastrzeżeń do pracy GPS, ale niepokoi mnie rozbieżność pomiędzy wskazaniami pulsu i spalonych kalorii z przyjętym jako wzorcowy Polarem H10 (dodam dla jasności – przy tych samych analizowanych treningach).
W przypadku treningu siłowego wyniki przestawiają się następująco:
Ponownie rozbieżności pomiędzy wskazaniami obu urządzeń są spore – w praktyce dokładniej niż Huawei radzi sobie choćby Amazfit GTS, który kosztuje około 500 zł.
Wygląda na to, że to nie jest zegarek dla osób ze sportowym zacięciem.
Watch GT2 Pro ma solidny problem: w lidze cenowej, do jakiej pretenduje, są już obecne smartwatche posiadające cechy, które dla wielu fanów takich urządzeń są niezbędne. Mówię oczywiście o płatnościach zbliżeniowych, możliwości odpowiadania na powiadomienia (które realizuje choćby tańszy Oppo Watch, bezbłędnie zmieniający mowę na tekst wiadomości) i systemie, pozwalającym na instalowanie aplikacji różnych firm.
Oczywiście, na osłodę otrzymujemy sporo funkcji smart, włącznie z dobrą jakością monitorowania aktywności i snu, jednak znajdziemy je w urządzeniach o połowę tańszych, które na domiar złego pochodzą z portfolio produktów samego Huawei!
Gdybym miał szukać osoby, która będzie zadowolona z zakupu Watch GT2 Pro, musiałby być to ktoś, kto:
Na pewno nie jest to gadżet dla kogoś, kto zna już smartwatche od podszewki i przywykł do bardziej zaawansowanych funkcji oraz możliwości otwartego systemu ze sklepem aplikacji.
Podoba mi się gest producenta, który do zakupu GT2 Pro dodaje solidne słuchawki sprzedawane za około 350 zł – zastanawiam się jednak, czy nie lepiej byłoby od razu wycenić zegarek taniej?
Na koniec mam do Was prośbę – jeśli macie jakieś pytania co do konkretnych funkcji smartwatcha, proszę o komentarz w przeciągu najbliższych kilku dni – po odesłaniu sprzętu nie mam fizycznej możliwości weryfikowania wielu zapytań, a przecież nie o to chodzi.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Do rodzinki ciekawych flagowców niedługo dołączy vivo X200s. On również otrzyma potężną specyfikację na czele…
Do walki z oszustami wydzwaniającymi do nas i wykradającymi nasze dane zostały wytoczone ciężkie działa.…
Sony ostrzy zęby na FromSoftware, co potwierdzili sami zainteresowani. Mówimy tu o ogromnej transakcji, która…
Po premierze wybitnie opłacalnego iQOO 13 pojawiła się zapowiedź długości aktualizacji. Ten tani flagowiec może…
Xiaomi Smart Band 9 Pro dotarł do Europy. Specyfikacja zachęca do zakupu, tym bardziej że…
Tak będzie wyglądać Samsung Galaxy S25 Ultra. Do premiery niecałe dwa miesiące, a my już…