Czy Samsung Galaxy M51 to telefon z najlepszą baterią na rynku? Zdecydowanie tak. W swoich pierwszych wrażeniach z użytkowania sprawdzam jednak, czy reszta wyposażenia jest równie dobra. W recenzji odpowiemy, czy warto go kupić.
Samsung Galaxy M51 to smartfon z najlepszą baterią na rynku – żaden inny model nawet się do niego nie zbliża. Do tego ma dobry ekran Super AMOLED, niezłe podzespoły i 8 GB RAM. To również najlepsza Lumia w historii. Czekaj, co? Odpowiedź znajdziesz w moich pierwszych wrażeniach z użytkowania Samsunga Galaxy M51.
Najpierw krótko o tym, dlaczego wybrałem Samsunga Galaxy M51 na swojego prywatnego smartfona. Przecież tyle dobrego napisałem o Galaxy S20 FE i Google Pixel 5 5G, przymierzałem się też do iPhone’a 12.
Żaden z nich nie spełnił oczekiwań, ale głównie przez moje miejsce zamieszkania. Samsung Galaxy S20 FE jest dostępny wyłącznie z Exynosem, a Pixel 5 w ogóle nie będzie opcją – nawet przy sprowadzeniu z zagranicy. iPhone 12 z kolei ma tak szalone ceny (tutaj, nie generalnie), że odpadł w przedbiegach.
Czy Samsung Galaxy M51 jest smartfonem bez wad w swojej cenie? Nie i przez pierwsze 3 dni użytkowania znalazłem ich przynajmniej kilka, ale bledną one przy trzech największych zaletach tego modelu – i to od nich zaczniemy.
Pierwszą – mniej oczywistą – jest jakość wykonania i zastosowanych materiałów. Samsung Galaxy M51 jest plastikowy z każdej strony (oczywiście oprócz szkła na ekranie), ale tworzywa sztuczne dały mi wrażenie korzystania z Lumii – i to tych z wyższej półki. W białej wersji nie widać odcisków palców, a grubość urządzenia (prawie 1 cm) jest zneutralizowana przez świetnie leżącą w dłoni obudowę.
Druga kwestia to ekran, który jest jednocześnie wielką zaletą i wadą. Minus jest taki, że to standardowe 60 Hz. Na plus wypada za to jakość samej matrycy – nie zawaham się napisać, że to najlepszy panel, jaki widziałem w średniaku, a do tego jest nieporównywalnie lepszy od wyświetlacza z Samsunga Galaxy Note 10 Lite. Mam oba modele, a droższy wypada sporo gorzej, nie tylko ze względu na niższą jasność.
Trzecia sprawa to bateria. Kilka razy zdarzyło mi się testować lub posiadać smartfona, którego ładowałem tylko raz dziennie – przykłady to ASUS Zenfone 6 czy Xiaomi Mi Max 3. Żaden, powtórzę – żaden nie ma startu do Galaxy M51. Nie wiem, czy jest na świecie model, który dłużej pracuje z dala od gniazdka – być może znajdzie się chiński wynalazek z ogniwem na kilkanaście tysięcy mAh, który to potrafi.
Kiedy czytałem testy Galaxy M51, to ciężko mi było uwierzyć w zapewnienia o 12, 13 czy nawet 15 godzin SoT w ciągu dwóch, czy trzech dni. Z radością oznajmiam, że oni mieli rację, a ja się myliłem – właśnie tyle może wytrzymać. To pierwszy smartfon od lat, którego nie ładuję codziennie. W poniedziałek wieczorem miał 88 procent naładowania – we wtorek wieczorem po 9 godzin SoT (dobra połowa to gry, w tym zabójcze Pokemon GO) utrzymał 34%. Bajka.
W kwestii baterii warto powiedzieć jeszcze jedno – to jedyny telefon Samsunga, który miałem okazję sprawdzić i nie złościć się na spadek energii w nocy. Tutaj ubywa góra 1% – w Note 10 Lite potrafiło to być 7 do 9% od 23 do 8 rano. Szybkość ładowania? Nie mierzyłem jeszcze z zegarkiem w ręku, ale będzie to około półtorej godziny.
Jaki aparat ma Samsung Galaxy M51? Taki, jak każdy Samsung z wyższej części średniej półki, choć brakuje teleobiektywu. Nie sprawdziłem go jeszcze na tyle, by pisać o wadach i zaletach zaplecza fotograficznego, przetestowałem jedynie najważniejsze dla mnie tryby portretowy i nocny – oba są dobre i nie ma się do czego przyczepić. Na Social Media będzie, jak znalazł, a selfie też są bardzo dobre.
Wspomniałem o wadach – jakie znalazłem? Po pierwsze, nie spodobało mi się, że smartfon przyszedł do mnie w… pudle. Nie w pudełku, ale w opakowaniu, do którego zmieściła się para butów – sprawdzałem. Nie mam pojęcia, czy ominęła mnie jakaś oferta przedsprzedażowa, ale smartfon zamówiłem prosto od Samsunga. Nie potrafię powiedzieć, czy w Polsce również otrzymasz go w takiej paczce – oby nie.
Druga sprawa jest taka, jakość rozmów nie jest idealna. Nawet nie ze względu na anteny, ale przez dodatkowy mikrofon. Zrobiłem kilka podstawowych testów i wyszło mi, że dodatkowy mikrofon do redukcji szumu tła jest bardzo agresywny. Owszem, usuwał niemal wszystkie dźwięki ruchliwej ulicy, ale niestety obcinał też mój głos. Nie tak powinno to działać.
Głośnik mono na dolnej krawędzi jest dosyć przeciętny, a przecież w tym modelu aż prosi się o dobre stereo. Konsumpcja multimediów dzięki pięknej matrycy Super AMOLED to czysta przyjemność – gdyby dodać do tego dobre audio, to byłoby idealnie. Na szczęście na słuchawkach jest nieźle, a telefon ma jacka 3.5 mm.
Jest jeszcze jedna kwestia. Samsung Galaxy M51 nie znajduje się na liście smartfonów objętych 3-letnim wsparciem aktualizacyjnym. To głupie, bo pod względem wyposażenia jest niemal bliźniaczy do Galaxy A71, który na liście już jest. Dotyczy to całej rodziny Galaxy M, więc jeśli myślisz o jego zakupie na lata, to lepiej dwa razy się zastanów.
Czy Samsung Galaxy M51 to dobry smartfon do gier? Cóż – jest znacznie wydajniejszy, niż podobne modele na Exynosach, bo siedzący w nim Snapdragon 730 to nadal rozsądny układ. Do tego mój wariant ma 8 GB RAM. Ponownie odwołam się do droższego Galaxy Note 10 Lite – tańszy model jest żwawszy, dłużej trzyma aplikacje w pamięci i szybciej się między nimi przełącza.
Smartfon jest też gruby i ciężki, ale niczego innego po nim nie oczekiwałem, skoro w środku mamy baterię o pojemności 7000 mAh. Jeśli masz jakieś pytania, albo chciałbyś, żebym sprawdził ten model w szczególny sposób, to daj znać w komentarzu – postaram się to uwzględnić w finalnej wersji recenzji. Już dzisiaj mogę jednak powiedzieć, że to smartfon, którego będę polecał.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.