Jeśli zaryzykuję stwierdzenie, że bez niego Samsung nie byłby w tym miejscu, gdzie jest teraz, to bez wątpienia absolutnie nie minąłbym się z prawdą. Dziś jednak Samsung musi sobie radzić bez niego – dziś zmarł bowiem Lee Kun-hee, legendarny prezes Samsunga.
Kiedy w 1987 roku – po 19 latach obecności w Samsung Group – Lee Kun-hee obejmował fotel prezesa tej spółki jako trzeci syn jej założyciela (a Samsung powstał w 1938 roku z inicjatywy Lee Byung-hula), koreański koncern był jednym z wielu. Dziś jest jednym z największych, jeśli nie największym.
To krótkie porównanie obrazuje skalę sukcesu tego człowieka, który dziś zmarł w wieku 78 lat wskutek powikłań związanych z zawałem serca, jaki przebył w 2014 roku.
Prezes, który zmienił Samsunga
Jak wspominają jego najbliżsi współpracownicy, kluczem do niezwykle dynamicznego rozwoju na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci była radykalna zmiana strategii firmowej – zamiast masowej produkcji tanich i niezbyt wytrzymałych sprzętów, Lee zdecydował się na radykalną zmianę nastawienia, czego skutkiem była tzw. Deklaracja Nowego Zarządzania, która radykalnie zerwała z przeszłością i wprowadziła Samsunga na nową ścieżkę.
Ścieżkę, która okazała się być prawdziwą drogą do sukcesu.
Zaczęło się bowiem od prawdziwej burzy – prezes zdecydował bowiem o zniszczeniu całego zapasu telefonów komórkowych w ilości 150 000 sztuk i rozpoczęcie drogi w tym niełatwym wówczas biznesie zupełnie od nowa.
Słynne słowa wystosowane do pracowników „Zmieńmy wszystko, poza naszymi żonami i dziećmi” okazały się prorocze, bo zmieniło się praktycznie wszystko.
Samsung to firma, bez której trudno wyobrazić sobie branżę technologiczną
Dalszą część historii znamy bowiem wszyscy – Samsung od lat jest liderem branży smartfonów, a także niekwestionowanym numerem 1, jeśli chodzi o segment telewizorów.
Południowokoreański koncern dystansuje także konkurencję w segmencie pamięci, wpływając na strategię rynkową całej branży.
Samsung dziś jest bez wątpienia najważniejszą firmą z punktu widzenia gospodarki Korei Południowej – sprzedaż tego koncernu to bowiem aż 1/5 produktu krajowego brutto tego kraju.
Kariera pełna zawirowań (także prawnych)
Warto jednak wspomnieć, że Lee Kun-hee nie jest postacią krystaliczną, jeśli chodzi o przestrzeganie prawa. W 2008 roku zrezygnował on ze stanowiska prezesa Samsung Group wskutek wyroku trzech lat pozbawienia wolności w zawieszeniu za oszustwa podatkowe.
Wkrótce potem został jednak uniewinniony przez prezydenta Korei Południowej i tym razem wrócił na fotel prezesa spółki Samsung Electronics.
To niewątpliwie pomogło w uzyskaniu przez Koreę Południową praw do Igrzysk Olimpijskich w 2018 roku w Pjongczang. Lee dawał się bowiem poznać jako gorliwy orędownik sportu, od lat wspierając finansowo MKOL, czyli Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Co więcej, zasiadał także w jego zarządzie, mając wpływ na decyzje podejmowane przez to gremium.
Kariera Lee Kun-hee zakończyła się w roku 2014, gdy doznał on ataku serca – od tego czasu był niezdolny do pracy i większość czasu spędził na łóżku. Wówczas zastąpił go jego jedyny syn, Lee Jae-yong, który także popadł w konflikt z prawem.
Na przełomie 2017 i 2018 roku został osadzony w więzieniu wskutek skandalu korupcyjnego, który doprowadził do obalenia prezydent Korei Południowej Park Geun-hye ze względu na próbę przyjęcia łapówki mając pomóc w finalizacji fuzji dwóch spółek należących do koreańskiego konglomeratu.
Niebawem mogą pojawić się kolejne kłopoty, bowiem w zeszłym miesiącu śledczy przedstawili mu nowe zarzuty, tym razem w związku z malwersacjami na giełdzie i oszustwami księgowymi.
Nie zmienia to jednak faktu, że Samsung to dziś globalny potentat, a rodzina Lee to jedni z najbogatszych ludzi w Korei Południowej. Każde z rodziny – wspomniany syn, żona oraz dwójka córek posiada majątki sytuujące ich w gronie miliarderów.
I raczej trudno przewidywać, by sytuacja na rynku szybko uległa zmianie. Smartfony i telewizory to bastion, którego Samsung z pewnością łatwo nie odda.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.