Testujemy Amazfit Band 5: niedrogi smartband z pulsoksymetrem, szeregiem opcji monitoringu aktywności i snu (łącznie z … analizą oddechu!) i wszystkimi zaletami kultowej serii Mi Band. Czy to najlepsza inteligentna opaska poniżej 200 zł?
W wakacje na naszych łamach mogliście sprawdzić recenzję Xiaomi Mi Band 5, która była w tym czasie najnowszą odsłoną kultowej serii, wprowadzającej smartbandy do szerszego grona użytkowników.
Opisując swoją przygodę z Bandem 5 zastanawiałem się, dlaczego – mimo obecności czujnika na pokładzie urządzenia – nie zdecydowano się uruchomić odczytu nasycenia krwi tlenem.
Dziś już wiem, a odpowiedź na to pytanie jest niezwykle krótka i brzmi: Amazfit Band 5.
Zegarek dostępny jest m.in. na platformie Aliexpress: już niebawem, w dniach 11-12.11, w oficjalnym sklepie Amazfit pojawi się promocja na Band, w której za produkt zapłacicie jedynie 40 USD.
Co więcej, ofertę będzie można łączyć z kuponami z Aliexpress – na przykład z kuponem dającym 2 USD zniżki przy zakupie za minimum 35 USD.
To również dobry czas na kupno innych produktów z logo Amazfit – na przykład zegarka NEO, którego recenzję niedawno publikowaliśmy (zobacz nasz test Amazfit NEO).
Powtórka z rozrywki? Poniżej sprawdzicie, czym Amazfit Band 5 różni się od Xiaomi Mi Band 5 – poza widocznym na pierwszy rzut oka krótszym czasem pracy (w przypadku Mi Band 5 według producenta maksymalnie 25 dni, w przypadku Amazfit – 20 dni) i trochę wyższą ceną (w początkach listopada 2020 różnica wynosiła około 40 zł).
Wyjątkowo w recenzji nie znajdziecie akapitu omawiającego budowę i jakość wykonania tego modelu. Przyczyna jest prozaiczna: pod tymi względami to kopia Mi Band 5 i odsyłam ponownie do recencji pierwowzoru.
Muszę też dodać, że czas pracy przy monitorowaniu tętna co minutę, wielu powiadomieniach, około godziny treningu dziennie (spacer lub siłownia), kilkukrotnym weryfikowaniu SpO2, analizie snu z opcją kontroli oddechu, realnie będzie wynosił około 12 dni.
Amazfit Band 5 czy Xiaomi Mi Band 5? Ha, świetne pytanie, ponieważ to bliźniacze urządzenia, na pierwszy rzut oka możliwe do odróżnienia dopiero po kształcie ikonki umieszczonej poniżej wyświetlacza: w Amazfit będzie to prostokąt z zaokrąglonymi rogami, w Mi Bandzie okrąg.
Podobną kosmetyczną zmianę zauważymy z tyłu urządzenia, gdzie inaczej wygląda czujnik biometryczny.
Ważniejsze różnice odkryjemy „wewnątrz” opaski: Amazfit nieco wyższą cenę uzasadnia pulsoksymetrem oraz obsługą Alexy, wirtualnego asystenta, który w Polsce jest wciąż niedostępny. Właśnie obecność czujnika mierzącego natlenienie krwi będzie pewnie dla wielu osób kluczowym argumentem za zakupem tego smartbanda.
Kiedy w wakacje recenzowałem Mi Band 5 (zobacz test Xiaomi Mi Band 5), nie udało mi się sparować tej opaski z aplikacją Amazfit, do której przywykłem korzystając na co dzień z Amazfit GTS. Ciekaw jestem, czy po zmianie nazwy (i detali) apki na Zepp możemy połączyć z nią Mi Banda – oficjalnie ciągle do obsługi Xiaomi musimy korzystać z Mi Fit, która jest dość kontrowersyjna, jeśli chodzi o wizualizację danych i obsługę.
Na szczęście Amazfit Band 5 wymaga sparowania z Zepp – to dobra wiadomość, bo choć znajdziemy w niej niedociągnięcia w rodzaju dublowania opcji na kartach, to wynagradza nam to ona wysoką jakością analiz i sporą liczbą statystyk wraz z wizualizacjami.
Ostatnią różnicą jest możliwość korzystania z asystenta głosowego – niestety, jest to wyłącznie Alexa, która w Polsce zwyczajnie nie działa.
Reasumując: drobne zmiany wizualne pozwalają z bliska rozpoznać obie opaski, jednak z daleka Xiaomi Band 5 i Amazfit Band 5 będą dla postronnego obserwatora tym samym urządzeniem.
O ile w naszym kraju nie skorzystamy ze wspomagania Alexy, to już (zwłaszcza w obecnym czasie) docenimy obecność czujnika mierzącego poziom natlenienia krwi oraz obsługę przez aplikację Zepp.
Trudno zapominać, w jak (nie)ciekawych czasach przyszło nam żyć – dość wspomnieć, że w dobie koronawirusa pulsoksymetry są oficjalnie zalecane przez Ministerstwo Zdrowia.
Mam wrażenie, że stałe monitorowanie poziomu natlenienia krwi może pomóc wielu osobom w zachowaniu spokoju ducha – tym bardziej, że tradycyjne urządzenia, które kupimy w aptekach, kosztują około 100 zł i musimy zakładać je na palec, a w przypadku opaski mamy ją „pod ręką” cały czas.
Według wielu recenzji Amazfit Band 5 posiada pulsoksymetr na poziomie autonomicznych czujników i wyniki badań były takie same (zobacz test na wareable.com i tomsguide.com, gdzie zestawiono go z … Apple Watch 6, a różnica w odczytach wyniosła 2%).
Jako ciekawostkę podrzucę newsa z serwisu Prnewswire.com, który informuje, że ten sam czujnik OxygenBeats , który znajdziemy w Band 5, jest wykorzystywany w Chinach do kontrolowania pacjentów po przebytym Covid-19 (średni błąd wynosi 1,67%).
Nie chcę w żaden sposób reklamować tej opaski jako urządzenia medycznego, bo z pewnością nim nie będzie – ale sprawdzi się jako element samokontroli i pewnego rodzaju wentyl bezpieczeństwa, pozwalający nie wpadać nam w panikę po pierwszym kaszlnięciu.
Ten akapit nie będzie zaskoczeniem dla osób, które miały styczność z Mi Bandem: znajdziemy tu podobne (choć nie identyczne!) menu i możliwości.
Ponownie muszę podkreślić, że obsługa Banda jest banalna także dla osób, dla których będzie on pierwszą inteligentną opaską – gdyby wyświetlacz byłby nieco większy, poleciłbym go dla użytkowników w dowolnym przedziale wiekowym.
W menu znajdziemy kolejno:
W ustawieniach znajdziemy jasność, blokadę ekranu, autowyłączenie ekranu, naciśnij i przytrzymaj tarczę, automatycznie wykryj aktywność, reboot, ustawienia fabryczne, informacje o urządzeniu.
Mam wrażenie, jakby Amazfit lepiej reagował na dotyk, niż Mi Band. Podoba mi się także wyciągnięcie z aplikacji opcji automatycznego wykrycia treningu (która działa świetnie – wykrywa spacer i bieg, a co najważniejsze tak samo sprawnie, jak rozpoczyna monitoring aktywności, pauzuje ją!).
Skoro jesteśmy już przy monitorowaniu aktywności, sprawdźmy, na ile są one miarodajne.
Xiaomi Mi Band 5 potrafił negatywnie zaskoczyć pod względem prawidłowości wyników analizy aktywności – sprawdzamy, czy „ten wzmocniony” naprawia błędy poprzednika?
Wyniki analizy treningu siłowego (wzorcem będzie pas na klatkę, czyli Polar):
No tak: ze względu na wysokie różnice pomiędzy tętnem maksymalnym/minimalnym i szybkie jego zmiany, jedynie pas poradził sobie z zebraniem miarodajnych rezultatów. O dziwo taniutki Band lepiej poradził sobie z mierzeniem tętna niż Suunto, natomiast gorzej obliczył wysiłek kaloryczny (tu Suunto było blisko Polara).
Wyniki analizy marszu (3,6 km):
Jak widzimy, Band zbliżył się bardziej do prawidłowego tętna maksymalnego i spalonych kalorii, nieco gorzej zaś wyliczył tętno średnie.
Pamiętajmy jednak, że mówimy o urządzeniu za mniej niż 200 zł!
Okazuje się, że podobnie jak w przypadku Xiaomi, Amazfit nie sprawdzi się w przypadku treningów interwałowych i tych o dużych wahaniach pulsu, z błyskawicznie wznoszącym się tętnem chwilowym (na przykład podczas przysiadów z dużym obciążeniem). Co ciekawe, tętno spoczynkowe urządzenie pokazywało niemal idealnie z ciśnieniomierzem.
Niestety Amazfit nie ma GPS, więc na trening w terenie musimy zabrać ze sobą także smartfon – muszę jednak pochwalić Banda za błyskawiczne łapanie lokalizacji ze sparowanego smartfona i to – wbrew temu, co sygnalizowało kilka recenzji – bez konieczności uruchamiania na telefonie aplikacji Zepp.
Amazfit wraz z Zepp dobrze radzą sobie z analizą snu i trzeba przyznać, że widać pod tym względem duży postęp. Nawet ciężka noc z przebudzeniami nie stanowi dla tego tandemu problemu i zobaczymy spójne wyniki:
Warto podkreślić, że wzorem Huawei (którego tak chwaliłem w recenzji taniutkiego Huawei Band 4) Amazfit proponuje w ocenie snu również analizę jakości oddechu – w połączeniu z czujnikiem SpO2 to dobra informacja dla osób chcących monitorować wydolność płuc.
Niestety ciągle mamy do czynienia z przekłamaniami ilości zliczanych kroków – tradycyjnie krokomierz Banda zawyża dzienną liczbę, w zestawieniu z Suunto 7 było to około 15% więcej.
Jeśli nie przepadałeś za Mi Fitem, mam dobrą wiadomość: zamiast tej aplikacji urządzenie parujemy z Zepp (do niedawna Amazfit), który mimo niekiedy chaotycznej formy podawania informacji ma już całkiem sporo do zaoferowania.
Kilka dni temu wspominałem o Zepp w recenzji modelu Neo (sprawdź test Amazfit Neo) i podobnie jak w przypadku tamtego urządzenia, także Band 5 paruje się i współpracuje z aplikacją bezproblemowo.
Program na głównym ekranie eksponuje:
Oczywiście wśród możliwości nie zabrakło budzika, przypomnień, znalezienia urządzenia, wibracji, alertów, ustawień wyświetlacza (kolejność opcji w menu), interwałów dokonywania pomiarów, trybu nocnego i wielu innych.
Na pokładzie mamy też opcje zmiany tarcz zegarka:
Podobać się mogą wizualizacje potreningowe i analizy snu, które na efektownych wykresach prezentują poszczególne rezultaty. Oczywiście pozostawiono opcję integracji z serwisem Strava.
Amazfit Band 5 w największym uproszczeniu jest Mi Bandem na sterydach: aktywowany pulsoksymetr, Alexa (niestety w Polsce się nią nie nacieszymy – ale całą nadzieja w tym, że przetrze drogi kolejnym wirtualnym asystentom), parowanie z aplikacją Zepp, gdzie znajdziemy rozbudowane analizy aktywności i wypoczynku.
Na pozór to niewiele, jednak jeśli połączymy wszystkie zalety Banda 5tki (a więc wyświetlacz dobrej jakości o ładnej czerni, dobre czujniki i algorytmy, solidna jakość wykonania i dyskretna konstrukcja, wodoodporność, tak popularny ostatnio pulsoksymetr zestawiony z analizą oddechu podczas snu) z ceną i możliwościami, okaże się, że to urządzenie o świetnym stosunku koszt-jakość i wstęp do świata inteligentnych opasek „na poziomie”.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Xiaomi Smart Band 9 Pro dotarł do Europy. Specyfikacja zachęca do zakupu, tym bardziej że…
Tak będzie wyglądać Samsung Galaxy S25 Ultra. Do premiery niecałe dwa miesiące, a my już…
Pierwsze sklepy rozpoczęły już świętowanie Black Friday 2024, odpalając promocje Black Week i oferując zniżki…
Wydajność OPPO Reno 13 oraz OPPO Reno 13 Pro może zdziwić. Nowe smartfony stawiają na…
Kooperacyjna gra survivalowa z potężną obniżką na platformie Steam jest teraz tańsza o 90%. Oznacza…
Wystartowała ważna kampania związana z bezpieczeństwem w sieci. Uświadomi ona użytkownikom, jak powinni zachować się…