MacBook Air to według Apple najlepiej sprzedający się laptop o przekątnej 13 cali. I wiele wskazuje na to, że nadal może takim pozostać, bowiem pierwszy notebook Apple z autorskim układem SoC M1 nie tylko zapowiada się ciekawie, ale także został dobrze wyceniony.
Jeśli czekaliście na duże zmiany w kontekście designu, to Apple tradycyjnie Was nie zawiedzie – tych po prostu nie ma. Apple zdecydowało się na proste odświeżenie tego kompaktowego, bardzo popularnego modelu, ale wnoszące naprawdę sporo, bowiem to może mały krok dla ludzkości, ale spory dla Apple.
Główną siłą tego laptopa jest oczywiście wspomniany układ Apple M1 – to pierwsza próba podboju rynku laptopów przez giganta z Cupertino z własnym chipem i (nie ma tu żadnego zaskoczenia) koncern bardzo wierzy w sukces.
Wydajny Apple M1 ma być receptą na sukces
Ma na to pozwolić układ złożony z ośmiu rdzeni oferujących najlepszy parametr wydajności w przeliczeniu na wat, a uzupełnieniem tego ma być ośmiordzeniowe GPU ze 128 jednostkami wykonawczymi, które (ponoć) jest najszybszym zintegrowanym układem graficznym na rynku. Nie brak także osobnej jednostki odpowiadającej za bezpieczeństwo. Warto jednak pamiętać, że Apple w swojej prezentacji porównuje chip M1 do „najnowszego procesora w laptopie PC”. Jakiego? Tego zapewne się nie dowiemy.
Sporą siłą laptopa – oprócz wydajności – ma stać się także czas pracy na baterii. MacBook Air ma pozwolić na 15 godzin surfowania po sieci lub 18 oglądania multimediów, co bez wątpienia trzeba uznać za bardzo dobry i realny czas pracy bez ładowarki. Ważną informacją jest także to, że laptop będzie chłodzony pasywnie, co oznacza, że urządzenie będzie pracować absolutnie bezgłośnie.
Sporo dobrego z możliwości chipu Apple M1 ma wykrzesać system macOS Big Sur – pozwoli on na znaczne szybsze uruchamianie aplikacji, przebudowany zostanie także design systemu operacyjnego. Niestety, na wsparcie ze strony zewnętrznych aplikacji możemy jednak trochę poczekać – przesiadka na układ SoC z klasycznych procesorów to nie jest taka prosta sprawa.
Ciekawostką jest także fakt, że o ile w przypadku iPhone’ów wielu z nas zdążyło zapomnieć o technologii Touch ID, to na wyposażeniu nowego MacBooka Air cały czas będzie ona wiodącą. Zwykły czytnik linii papilarnych wypada jednak trochę blado biorąc pod uwagę fakt, że w laptopach z Windowsem moduł Hello jest już dostępny od dawna.
Cena? Mogło być taniej, a jest… drożej
Popularność nowego MacBooka Air w głównej mierze będzie zależeć od jego wydajności, bo w kwestii wyceny Polska znów mocno oberwała – o ile w USA bazowa cena nowego MacBooka Air to 999 dolarów, to w Polsce model z 8 GB RAM i dyskiem SSD 256 GB wyceniono na… 5199 złotych. Tradycyjnie już krocie kosztuje upgrade nośnika danych – za wersję z dyskiem 512 GB zapłacimy… aż 1250 złotych więcej, czyli 6449 złotych.
Tanio nie jest, ale z zakupem warto poczekać do pierwszych recenzji. Te pojawią się już niebawem, bowiem zamówienia na MacBooka Air możemy składać już dziś, a debiut już w przyszłym tygodniu.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.