Testujemy Huawei Watch Fit: smartband ze zobowiązującą nazwą, pięknym ekranem, dopracowaną aplikacją i … wpadkami, które w urządzeniu tej klasy nie powinny mieć miejsca.
Huawei ma rzadki talent do odgrzewania tych samych dań w wielu panierkach – tego porównania użyłem już podczas testów GT 2 Pro (zobacz test Huawei GT 2 Pro) i będę trzymał się go konsekwentnie.
Nie znaczy to jednak, że Huawei Watch Fit to zły smartwatch!
Po pierwsze to żaden smartwatch, tylko smartband z większym wyświetlaczem, po drugie – choć nie znajdziemy tu nic odkrywczego w stosunku do poprzednich zegarków tej firmy, to daje on sporo możliwości i zwykłej frajdy z użytkowania.
Ale po kolei: choć pierwsze chwile z Fitem dawały nadzieję, że tym razem Huawei złamało zasadę kopiowania od najlepszych (i samego siebie), to szybko okazało się, że osoba znająca któryś z niedawnych modeli chińskiego potentata odnajdzie się tu jak w domu.
Czyżby w nowej, kuszącej obudowie Watch Fit ukryto serce i mózg przeszczepione z poprzednika? Sprawdzamy, na ile najnowszy średniopółkowy model Huawei jest dziełem oryginalnym, jak sprawdza się na co dzień i czy jest dobrą propozycją dla sportowców w swoim segmencie cenowym?
Huawei Watch Fit – specyfikacja
- Wymiary: 46 × 30 × 10,7 mm
Zakres regulacji paska: 13 ~ 21 cm (kolor czarny lub miętowy), 11 ~ 19 cm (kolor różowy) - Waga: ok. 21 g (bez paska)
- Materiał koperty: polimer
- Pasek: silikonowy
- Wyświetlacz: 1,64″ AMOLED 456 x 280 HD; dotykowy
- Wbudowany GPS
- Czujniki: 6-osiowy położenia (akcelerometr + żyroskop), optyczny tętna, oświetlenia, pulsoksymetr
- Bateria: litowo-jonowa 180 mAh
- Żywotność baterii: do 10 dni, do 12 godzin z GPS
- Wodoodporność: 5 ATM
- Bluetooth: 2.4 GHz, BT 5.0, BLE
- Funkcje informacyjne: alarm wibracyjny, budzik, kalendarz, prognoza pogody, timer
- Monitorowanie aktywności: automatyczne liczenie czasu odpoczynku, krokomierz, licznik spalonych kalorii, monitorowanie snu, stresu, tętna, pomiar czasu aktywności/treningu, dystansu, wydajności, powiadomienia o braku aktywności
Jak widzimy, znajdziemy tu wszystko to, co znamy z innych modeli inteligentnych zegarków Huawei – w zasadzie gdyby nie brak możliwości prowadzenia rozmów, byłoby to urządzenie o tych samych możliwościach, co seria GT (znajdziemy tu ten sam procesor i ilość pamięci, zamknięte w obudowie z gorszych materiałów).
Daleko od Pro, czyli niezły design i gorsza jakość wykonania
Watch Fit na fotografiach i filmach prezentuje się naprawdę okazale, zwłaszcza, jeśli pamiętamy, że to urządzenie wypuszczone w zbliżonym czasie, co słynny z kapitalnych materiałów GT 2 Pro.
Jednak zegarek oglądany na żywo traci sporo ze swojego blasku – obudowa to polimer, a połyskująca „chromowana” ramka to jedynie plastikowa dekoracja.
Nie doszukałem się informacji na temat zabezpieczenia wyświetlacza i wcale bym się nie zdziwił, gdyby postawiono tu na własne rozwiązanie, które w praktyce okazało się mizerne… Już po dwóch tygodniach testów na szkle ekranu pojawiły się rysy, widoczne zwłaszcza na wyłączonym ekranie, na domiar złego „srebrna” ramka zaczęła również nabierać śladów użytkowania.
O ile jakość wykonania jest dyskusyjna (zwłaszcza, że Huawei w wyższej serii GT nie szczędził na materiałach), to urządzenie nadrabia efektownym wyglądem, kojarzącym się nieco z Amazft GTS, czytelnym ekranem z wieloma ciekawymi tarczami, wygodnym paskiem.
Design stawia tę opaskę w szeregu urządzeń bardziej modowych, niż sportowych i nie ma w tym nic złego – no, może poza nazwą nawiązującą do osób ceniących aktywność fizyczną.
Huawei Watch Fit: menu i system
W głównym menu, które otwieramy poprzez użycie jedynego fizycznego przycisku na urządzeniu, znajdziemy następujące pozycje:
- Ćwiczenie (możemy wybrać rodzaj ćwiczenia do monitorowania);
- Rejestr ćwiczeń (przegląd zapisanych treningów);
- Status ćwiczeń (widoczne po tygodniu treningów – kondycja, obciążenie organizmu, czas regeneracji, VO2max);
- Tętno (wykres, tętno max/min., spoczynkowe, strefy tętna);
- SpO2 (wymuszenie pomiaru, rezultaty są bardzo zbliżone do tego, co pokazuje Amazfit Band 5),
- Aktywność (dzisiejsze dokonania, m.in. kalorie, dystans, kroki, czas aktywności, pokonana wysokość);
- Sen (analiza snu);
- Stres (przedstawiony cyfrowo poziom stresu w czasie doby);
- Ćwiczenia oddechowe (wdech i wydech w rytm pulsującego okręgu);
- Muzyka (player z tytułem/wykonawcą, głośniej/ciszej, następny/poprzedni, odtwarzanie na zegarku/telefonie/słuchawkach);
- Zdalna migawka (działa z telefonami marki Huawei, pozwala przejąć kontrolę nad migawką manualnie bądź ustawiając czas);
- Wiadomości (temat maila i nadawca, brak podglądu treści)
- Pogoda (obecna, prognoza godzinowa, dzienna, wschody/zachody słońca i księżyca, faza księżyca, przypływ);
- Stoper (pojedynczy);
- Minutnik (preinstalowane + możliwość ustawienia własnego);
- Alarm (dodajemy ustawiając manualnie dokładną godzinę);
- Latarka;
- Znajdź mój telefon;
- Ustawienia (wyświetlacz, wibracje, nie przeszkadzać, automatyczne wykrywanie ćwiczeń, wykrywające marsz, bieg, orbitrek, system).
O zawrót głowy może przyprawić ilość sportów, jakie możemy monitorować – będzie to znana z serii GT2 obłędna liczba niemal 100 (!) dyscyplin, od egzotycznych w rodzaju karate, tańca jazzowego czy brzucha, przez łucznictwo, po puszczanie latawców, huśtanie czy wędkarstwo.
No dobra – rzecz jasna nie zabrakło „zwykłego” biegania, treningu siłowego czy crossfitu, jazdy na rowerze i pływania.
Ciekawostką jest namiastka wirtualnego trenera w postaci zestawów ćwiczeń z animacjami – nie jest to poziom Fitbit (rzuć okiem na test Fitbit Sense), ale dla początkujących osób może stanowić impuls do działania i za to zdecydowany plus.
Obsługując urządzenie poruszamy się tradycyjnymi przeciągnięciami góra-dół oraz prawo-lewo, natomiast główne menu aktywujemy poprzez naciśnięcie przycisku.
Zegarek – co wcale nie jest oczywiste jak na produkty Huawei – działa responsywnie i nie powoduje problemów: podczas testów nie uświadczyłem żadnej zadyszki czy konieczności restartu urządzenia.
Czas pracy i ładowanie
W zestawie z urządzeniem znajdziemy maleńką ładowarkę magnetyczną, przypominającą rozwiązanie, które znamy z Amazfit GTS. Dzięki magnesowi bez trudu podepniemy smartbanda do ładowarki, która szybko (nieco ponad godzinę) naładuje Fit do 100%.
Choć producent zapewnia, że bateria Watch Fit powinna dotrzymać nam kroku przez 10 dni, to niestety czas pracy drastycznie spada w powiazaniu z ilością monitorowanych treningów, nawet tych bez GPS.
Realnie uzyskiwałem do 7 dni pracy na jednym ładowaniu (oczywiście mówię o brak AoD, bo z ciągłym wyświetlaniem tarczy ten czas jeszcze się skróci), choć uwierzę, że w przypadku połączenia: mało przemieszczania się, niewiele zabaw zegarkiem, wyłączony GPS, można otrzymać wynik zbliżający się do deklarowanych 10 dni.
Dedykowana aplikacja i rzetelność pomiarów
Biorąc pod uwagę nasze ostatnie testy zegarków Huawei, osoby zainteresowane dedykowaną aplikacją muszę odesłać do testu GT2 Pro (recenzja Huawei GT2 Pro), w którym znajdziecie zwięzłą charakterystykę programu Zdrowie i linki do szczegółowych jego testów, przeprowadzanych na czterech różnych urządzeniach.
Gdybym miał podsumować Huawei Zdrowie w kilku słowach, na pewno zaakcentowałbym stabilność, multum opcji i ustawień, przejrzyste menu, błyskawiczna synchronizację z zegarkiem, wiele wizualizacji i analiz potreninowych – to jedno z lepszych narzędzi, które obecnie królują na rynku.
Od nawet najpiękniejszego smartwatcha wymagamy wiarygodności pomiarów i analiz, jakie urządzenie nam oferuje i z żalem muszę powiedzieć, że Huawei zawodzi całkowicie na tej linii.
Dlaczego mówię to z żalem? Otóż wyobraźcie sobie sytuację, kiedy korzystacie z narzędzia zapewniającego widowiskowe wizualizacje danych, które są … zakłamane.
Nie będę więc rozwodzić się nad efektownym podglądem trasy pokonanej na zewnątrz (aplikacja pokazuje nam ścieżkę, jaką zapisaliśmy za sobą, a prezentacja jest dopracowaną animacją, uwzgledniającą nawet zmiany perspektywy mapy), rozbudowanymi statystykami i wykresami czy strefami tętna, na których kolorowe słupki pokazują nam, w jakich przedziałach pulsu trenowaliśmy.
To wszystko staje się niczym więcej, jak kolorową zabawką, jeśli nie jest poparte rzetelnie przeprowadzonymi pomiarami – a właśnie o te w przypadku Fita najtrudniej.
Co zawodzi? Zacznijmy od monitorowania naszych parametrów. Poniżej znajdziecie zrzuty z aplikacji Amazfit, sparowanej z Amazfit Band 5, pasa Polar H10, współpracującego z aplikacją Polar Beat oraz bohatera testu, kontrolowanego przez aplikację Zdrowie:
Zestawienie przedstawiałoby się następująco:
- Polar H10 = średnie tętno 96, maksymalne tętno 125, spalone kalorie 204,
- Amazfit Band 5 = średnie tętno 101, maksymalne tętno 126, spalone kalorie 253,
- Huawei Watch Fit = średnie tętno 88, maksymalne tętno 101, spalone kalorie 259.
To dziwne uczucie, kiedy opaska za około 160 zł pokonuje dwukrotnie droższego konkurenta… Zauważcie, że to właśnie Band 5 niemal idealnie wyłapał tętno maksymalne, jakie wskazał pas na klatkę piersiową, podczas gdy Huawei pomylił się o 24 uderzenia na minutę.
To stanowczo zbyt dużo.
Watch Fit kosztuje już jedynie 400 zł i jest jednym z tańszych modeli głównego nurtu, wyposażonych w GPS, jakie kupimy w krajowej dystrybucji.
Powiem od razu – jeśli kluczowym argumentem, jaki przemawia w Twoim przypadku za zakupem Fita, jest właśnie możliwość autonomicznego rejestrowania biegów, spacerów czy jazdy na rowerze na świeżym powietrzu, to nie – z taką jakością zapisu GPS możesz od razu szukać innego urządzenia.
Skąd tak kategoryczna opinia? Spójrzcie tylko na poniższą galerię, gdzie ten sam spacer rejestrował Suunto 7 oraz bohater dzisiejszego testu – zaznaczam, że były to pomiary sporządzanie z wyłączonym w smartfonie Bluetooth, żaden z zegarków nie mógł więc podkradać fixa z telefonu i był zdany tylko na siebie.
Najpierw kilka zrzutów z Suunto:
A teraz zobaczcie, jak tę samą trasę równolegle monitorował Watch Fit:
Suunto – z okazjonalnym minimalnym odchyleniem – realnie obrazuje przebytą trasę, natomiast Fit dosłownie wyczynia cuda! Zanim ktoś powie: zaraz zaraz, ale czy jest sens porównywać zegarki z tak innych klas?
Owszem, jest – na kilkanaście smartwatchy, jakie przewinęły się przez moje ręce, w zasadzie żaden nie mógł pochwalić się tak dużą ilością pomyłek na prostych odcinkach.
Spójrzcie sami: nie dość, że początek spaceru Fit widzi … po przeciwnej stronie ulicy (!), to jeszcze kazał mi wejść do budynku, przejść długim lobem na drugą stronę jezdni czy w ramach rozrywki przemknąć przez skrzyżowanie razem z samochodami.
Totalnie tego nie kupuję i trudno mi zrozumieć, jak tak znana marka może pozwolić sobie na podobne niedoróbki – na co dzień korzystam z tabletu i smartfona od Huawei i nie dam powiedzieć na nie złego słowa, to świetne woły robocze, pracujące bez zająknięcia.
Czyżby w dziedzinie inteligentnych zegarków producent miał jeszcze sporo do nadrobienia? Na to wygląda, bo zegarki są zwyczajnie nierówne: z jednej strony mamy fajną opaskę w postaci Banda 4 (zobacz test Huawei Band 4) i 5tki, z drugiej zaś GT2e czy Watch Fit, które rozczarowują.
Czy warto kupić Huawei Watch Fit?
Huawei Watch Fit to dziwne urządzenie – z jednej strony wyróżniający się design, trzy wersje kolorystyczne, piękny wyświetlacz, lekka i wygodna konstrukcja, czujnik SpO2 i GPS, sporo opcji i onieśmielająca ilość trybów treningowych, z drugiej zaś niedostatki materiałowe i wyniki monitoringu dalekie od rzeczywistości.
Wbrew nazwie nie jest to zegarek dla fitnessu: wskazania pulsu, GPS, wskazówki potreningowe i inne analizy będą przekłamane, przez co jego użyteczność jako partnera treningowego będzie znikoma.
Zadowolone mogą być z niego te osoby, które szukają ładnego, dopracowanego pod względem softu i wyglądu zegarka na co dzień, oferującego przedsmak tego, co znajdziemy u bardziej „fit” i „smart” konkurencji.
ZALETY
|
WADY
|
Ceny w sklepach
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.