Do sieci trafił wygląd oraz częściowa specyfikacja LG Stylo 7. Tani smartfon z rysikiem ma do zagospodarowania niszę, która powstała po decyzji Samsunga o zakończeniu serii Note. Co zaoferuje i czy nareszcie będzie smartfonem wartym zakupu?
Po dość szokującej – choć spodziewanej – dla wielu fanów informacji o zabiciu kultowej serii Galaxy Note użytkownicy niewyobrażający sobie życia bez rysika S Pen zostali na lodzie. Jasne – można zdecydować się na Galaxy S21 Ultra, ale ten będzie koszmarnie drogim flagowcem. Co jeśli chcesz tańszego smartfona, ale nadal z obsługą stylusa? Z pomocą może przyjść LG Stylo 7.
Nowy pomysł Koreańczyków na wypełnienie luki po serii Samsunga to LG Stylo 7. Tradycyjnie będzie to średniak, choć tym razem postawiono na kilka usprawnień. Na froncie znajdzie się olbrzymi panel IPS o przekątnej 6.8 cala. Na szczęście rozdzielczość to FullHD+. Przestrzeni roboczej nie zabraknie, ale można się obawiać, że LG jak zwykle zabije ten model podzespołami.
Ciekawie prezentuje się tylny panel. Miejsce, w którym schowany będzie rysik, zdaje się dość mocno wyróżniać w obudowie. Jeszcze mocniej wystają cztery aparaty główne – to postęp w stosunku do poprzednika jest widoczny. Czytnik linii papilarnych trafi za to na boczną krawędź – to dobry pomysł przy tak dużej przekątnej. Nie zabraknie też złącza jack 3.5 mm.
Największym problemem LG Stylo 7 raczej nie będzie fakt, że stylus możliwościami nie dorasta do pięt temu z Galaxy Note. Dopatrywałbym się ich w specyfikacji, która pewnie znowu zaprezentuje „starą szkołę” koreańskiego producenta – i to w najbardziej pejoratywnym tego słowa znaczeniu.
Poprzednik otrzymał budżetowy procesor Helio P35, a 3 GB RAM to w 2020 roku pamięć poniżej rozsądnego minimum. Mam nadzieję, że przyjemnie się zdziwię podczas premiery. Pojemność baterii wypadała dość przeciętnie. 4000 mAh w 2020 roku to wynik daleki od imponującego.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.