Xiaomi nadal popisuje się iście mistrzowską formą w temacie aktualizacji swoich urządzeń do nowych wersji Androida. Oczywiście to zdanie należy odczytywać wyłącznie w formie ironii, bo po raz kolejny Chińczycy w sposób absolutnie koncertowy popsuli Mi A3. Udało im się to na tyle skutecznie, że niektórzy… uceglili swoje smartfony.
Mariaż Xiaomi z programem Android One można porównać do pracy mitycznego Syzyfa – chiński koncern stara się wtoczyć na górę ten ciężki głaz w postaci aktualizacji do nowych wersji systemu Android, ale na ostatniej prostej zawsze coś się wykrzacza, psuje itd.
Na przestrzeni ostatnich miesięcy Xiaomi potrafiło kilkukrotnie aktualizować model Mi A2 Lite do Androida 10, po drodze psując sprzęty wielu użytkownikom tego modelu.
Lekko nie mieli też posiadacze Mi A3, którzy do połowy ubiegłego roku otrzymali pięć dużych aktualizacji do systemu Android 10 i każda z nich kończyła się praktycznie tym samym – masą błędów, problemów i zawiech, które pokazywały, że Chińczycy niekoniecznie umieją w update’y. To tym bardziej znamienne, że właśnie te modele z serii Mi A miały oferować niewątpliwy atut w postaci szybkich aktualizacji.
A wyszło, jak wyszło.
Tym bardziej więc sporym zaskoczeniem była informacja, że Xiaomi Mi A3 znajduje się na liście urządzeń, które otrzymają aktualizację do Androida 11.
Wydawało się, że po długich miesiącach batalii Chińczycy odpuszczą sobie dalsze zmiany w oprogramowaniu tego modelu, ale użytkownicy tego sprzętu mogli poczuć się miło. Przynajmniej przez chwilę, bo właśnie zostali sprowadzeni na ziemię. I to dość brutalnie.
Aktualizacja do Androida 11 zaczęła pojawiać się już na pierwszych urządzeniach (w tym także w Polsce), a ważąca 1,4 GB paczka miała przynieść nie tylko nowości w zakresie wizualiów czy też dostępnych narzędzi, ale także poprawki różnorodnych błędów.
Tymczasem skończyło się jak zawsze – setki osób, które już dokonały aktualizacji, donoszą, że ich urządzenia po zainstalowaniu nowego Androida po prostu nie mogą uruchomić swoich smartfonów. Mówiąc w skrócie – zostali oni z bezużytecznymi cegłami.
Xiaomi stosunkowo szybko zreflektowało się, że update nie przynosi niczego dobrego i wstrzymało jego dystrybucję, ale problemy pozostały, bowiem w kłopotliwe oprogramowanie zaopatrzone zostały tysiące urządzeń na całym świecie. Sprawa nie jest więc prosta do wyciszenia, bowiem grono wściekłych osób jest naprawdę spore.
Na szczęście Chińczycy postanowili wybrnąć z kłopotu w najbardziej sensowny sposób – każdy, którego smartfon ucierpiał wskutek wadliwej aktualizacji, może przynieść swoje urządzenie do centrum serwisowego tej firmy, gdzie zostanie naprawione bez żadnych kosztów w ramach specjalnej akcji serwisowej. Co ważne – ta sytuacja dotyczy także urządzeń, które znajdują się już w okresie pogwarancyjnym.
Tak czy owak, Xiaomi znów zaliczyło spektakularną wtopę, po której kolejni klienci posiadający smartfony tej firmy dwukrotnie zastanowią się nad kolejną inwestycją w sprzęt tego producenta.
Takimi działaniami zdecydowanie nie buduje się zaufania i chyba po prostu nareszcie przyszła pora na to, by to zrozumieć.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Być może zbyt surowo oceniłem flagowce pracujące na procesorze Snapdragon 8 Elite. Są gorące, ale…
Epic Games Store znów rozdaje nową grę za darmo. Tym razem jest mrocznie i tajemniczo.…
Do globalnej premiery zmierza POCO F7 oraz POCO F7 Ultra. Certyfikacja smartfonów Xiaomi to świetna…
HONOR 300 na zdjęciach prezentuje się zjawiskowo. To będzie wyjątkowo cienka brzytwa, która nie przekroczy…
Oto oficjalny wygląd nowego Xiaomi, którego będziemy często polecać. Nazywa się Redmi K80, choć do…
Apple iPhone SE 4 będzie miał premierę w Polsce jeszcze wcześniej, niż oczekiwałem. Smartfon zadebiutuje…