HAMMER watch to pierwszy smartwatch w asortymencie polskiej marki zajmującej się przede wszystkim smartfonami o podwyższonym stopniu ochrony. Czy solidne na papierze wyposażenie i niewygórowana cena recepta na sukces?
HAMMER watch to pierwszy smartwatch marki HAMMER firmy mPTech. Jest to propozycja wzmocnionego zegarka z GPS i ekranem 1,3”. Smartwatch trafił do mnie na testy przeszło dwa tygodnie temu i przez ten okres mam już wyrobione zdanie na jego temat, którym z przyjemnością się z Wami podzielę.
Zapraszam na test HAMMER watch, kosztującego ok. 350 zł.
HAMMER watch z czarnym paskiem i pomarańczowymi akcentami dostarczany jest w sześciennym pudełku o stylistyce mocno nawiązującej do ostatnich smartfonów marki. I choć to tylko pudełko, prezentuje się naprawdę dobrze i cieszy oko. Wewnątrz oprócz HAMMER watch znajdźmy także:
Niewątpliwie dodatkowy pasek to wartość dodana i to z dwóch powodów. Po pierwsze, możemy dostosować styl pod siebie, a po drugie możemy na szybko wymienić pasek, jeśli jeden ulegnie szkodzeniu.
Wspomnieć muszę, że ładowarka ma dość krótki przewód (ok. 45cm), a dolna część konstrukcji jest wykonana z pianki, która w zamyśle producenta powinna niwelować ślizg, ale wcale tak nie jest.
Kiedy wszystko idzie ku minimalizacji, HAMMER watch jest przeciwieństwem tego, aczkolwiek nie powinno to nikogo dziwić. Wszak zegarek ten należy do linii urządzeń wytrzymałych, a zatem jego konstrukcja znacząco odbiega od tanich smart zegarków dostępnych na rynku, jak choćby Xiaomi Mi Watch. Rzekłbym, że to model bardziej pasujący wyglądem do serii G-SHOCK firmy Casio, a także do Amazfit T-Rex.
Nie każdemu zatem ten styl będzie odpowiadał, ale musicie wiedzieć jedno – HAMMER watch bardzo dobrze leży na nadgarstku i jego kolokwialnie pisząc toporność wcale nie przeszkadza. Po prostu nosi się go przyjemnie – zarówno w ciągu dnia, podczas treningu, jak i w trakcie snu.
Sporo oczek w pasku odpadającym za przypięcie zegarka do nadgarstka pozwala na stabilne osadzenie, dzięki czemu HAMMER watch nie ma tendencji do przemieszczania się. Rzeczony pasek wykonano z TPU, a zatem materiału, który minimalizuje ryzyko alergii. Ponadto w kilkanaście sekund można go odpiąć (system mocowania na teleskopach z dźwigienką) i zmienić na drugi wariant dostępny w zestawie sprzedażowym, a tym samym dostosować go do obecnego stylu. Docenić trzeba także fakt, że zapinka jest wykonana z metalu, a nie z tworzywa sztucznego, co podnosi komfort i bezpieczeństwo.
Wyświetlacz o przekątnej 1.3” o rozdzielczości 240 x 240 pikseli wykonany został w technologii TFT. Nie da się ukryć, że ta technologia wypada dość blado na tle matryc OLED powszechnie stosowanych w tego typu gadżetach.
Wyświetlany obraz jest czytelny, aczkolwiek niekoniecznie w pełnym słońcu, gdyż wtedy nawet czwarty poziom podświetlenia (ostatni) nie daje satysfakcjonujących rezultatów. Po prostu nie wszystko można odczytać bezproblemowo i w mgnieniu oka – czasem trzeba się wpatrywać nieco dłużej, albo po prostu znaleźć zacienione miejsce.
Podczas okresu testowego (przeszło trzy tygodnie) ekran nie nabawił się ani jednej rysy, a do tego nie został uszkodzony. I nie to żebym specjalnie na niego uważał, bo niejednokrotnie zdarzyło mi się uderzyć zegarkiem choćby o ścianę. Być może jest to zasługą głębokiego osadzenia panelu w kopercie, na której zastosowano bumpery.
A jeśli już o kopercie mowa, to w całości wykonana została z tworzywa sztucznego, aczkolwiek zdaje się być wytrzymałe, gdyż dzielnie zniosło trudy codziennego użytkowania. Na prawym boku umieszczono tradycyjny wciskany przycisk, który aktywuje / wygasza tarczę, a także służy jako wstecz.
W zegarku umieszczono akumulator, który może pochwalić się długim czasem pracy na pojedynczym cyklu ładowania. Smartwatch jest w stanie wytrzymać do 40 dni w trybie czuwania lub do 10 dni podczas zwykłego użytkowania (bez korzystania GPS), albo do 10 godzin w trybie treningu (GPS + pomiar tętna).
I faktycznie zegarek spokojnie podczas okresu testowego wytrzymywał około siedmiu dni z dala od ładowarki, przy maksymalnym poziomie podświetlenia ekranu i przy sporadycznym wykorzystaniu GPS. Dodam jeszcze, że pomiary tętna, a także pulsu wykonywane są co 10 minut.
Jeśli natomiast macie zamiar aktywne korzystać z GPS, to wiedzcie, że bateria ucieka bardzo szybko. Do rzeczonych 10 godzin nie udało mi się dobić, ale czasy na poziomie około 8h są jak najbardziej w zasięgu.
Odzyskiwanie energii zajmuje natomiast równo dwie godziny, przy podłączeniu ładowarki do portu USB w laptopie.
HAMMER jakoś nie zdołał zapanować nad oprogramowaniem w swoim pierwszym zegarku, czego efektem jest pewien nieład w interfejsie, a do tego jeszcze dochodzi uboga ilość oferowanych funkcji.
Po aktywowaniu ekranu i przesunięciu głównego ekranu w lewo zobaczymy powiadomienia, a dokładniej ikonę powiadomień i ich ilość. Po jeszcze jednym kliknięciu wyświetla się lista notyfikacji pobrana ze smartfona, między innymi: informacje o połączeniach, wiadomości SMS, a także inne powiadomienia z aplikacji.
Musicie wiedzieć, że nie ma możliwości przeczytania pełnej wiadomości, a jedynie jej fragment. Dodatkowo nie wiemy, skąd powiadomienie jest, gdyż wszystkie ikony wyglądają tak samo. Oczywiście nie ma możliwości odpowiadania z poziomu HAMMER watch, ale to dziwić nie powinno.
Przesuwając palcem od góry ku dołowi, otwiera się menu stanu zegarka, gdzie widoczne są informacje o: stanie naładowania akumulatora (tylko w formie graficznej), połączeniu BT, poziomie jasności (możemy szybko zmięć poprzez tapnięcie), a także jest ikona księżyca z gwiazdkami, która jest nieaktywna. Nie mam bladego pojęcia, o czym ona informuje – początkowo sądzie, że umożliwia przełączanie się pomiędzy trybem dziennym, a nocnym.
Wykonując ruch od prawej do lewej zobaczymy kolejno:
Aby dostać się do menu głównego zegarka, trzeba przesunąć palcem od dołu ku górze, a następnie kliknąć jedną z dwóch ikon – zębatkę lub okrąg z kropeczkami umieszczony w centralnym miejscu okręgu. Okręgu z sześcioma ikonami prowadzącymi do:
Jak już zdążyliście zapewne zauważyć, kilka z tych funkcji znajduje się na dedykowanych pulpitach. I choć z jednej strony dublowanie jest zbędne, to jednak z drugiej, z poziomu tego okręgu mamy szybszy dostęp do pogody.
Po kliknięciu we wspomniany przycisk, który notabene przywodzi na myśl ten z zegarków marki Samsung, otrzymujemy dostęp do następujących funkcji:
Menu jest zatem nieco chaotyczne, a do tego jeszcze nie zawiera wielu funkcji, choć te dostępne wydają się wystarczające, najmniej nieco ograniczone. Dla przykładu odtwarzacz muzyki nie pozwala na zwiększanie /zmniejszanie głośności, a jedynie na zmianę utworów i wstrzymanie /wznowienie. Nie pokazuje także tytułu, jak również okładki i nie można zmienić tła.
HAMMER watch natomiast pracuje płynnie, ale w swoim tempie, do którego zastrzeżeń większych mieć nie można. Tak samo zresztą, jak do powyższych ograniczeń, gdyż to przedstawiciel najniższego segmentu.
Dedykowana aplikacja na smartfony HAMMER watch dostępna jest w sklepie Google Play i pobrać można ją bardzo łatwo, poprzez zeskanowanie kodu QR, który znajdziecie w zegarku. Waży około 65MB, a zatem jest relatywnie lekka. Nie wymaga od użytkownika tworzenia konta. Wystarczy zainstalować i gotowe.
Aplikacja została podzielona na cztery karty: start, sport, zegarek, a także o mnie. W ostatniej karcie możemy wprowadzić informacje o naszej wadze, wzroście, wieku, płci, ustawić docelową liczbę dziennych kroków, a także przeczytać politykę prywatności.
W głównej karcie Start znajdziemy dzienną ilość kroków, analizę snu, wyniki pulsu, tlenu we krwi, a także ciśnienia – wszystkie analizy możemy rozwinąć do postaci wykresów z doby, tygodnia, miesiąca, a także roku.
W sekcji Sport znajdziemy wszystkie informacje związane z naszą aktywnością. Wystarczy wybrać jeden z ukończonych treningów, aby przejść do analizy, gdzie znajdziemy:
Jest także mapka, dzięki której możemy zobaczyć przebytą trasę. Jest zatem wszystko, aczkolwiek mam wrażenie, że opis aktywności tworzył jakiś obcokrajowiec, który dopiero uczy się naszego języka.
Sporo dzieje się w trzeciej sekcji, tej poświęconej zegarkowi. To tutaj możemy między innymi wybrać, które powiadomienia mają być wyświetlane na HAMMER watch, wybrać częstotliwość pomiaru pulsu (od 10 minut do 60 minut, co 10 minut), włączyć przypomnienie o ruchu i nawodnianiu, ustawić alarm (z poziomu zegarka się nie da), wybrać typ informowania o zdarzeniach (wibracja, podświetlenie, wibracja + podświetlenie), aktywować/dezaktywować podświetlenie zegarka ruchem nadgarstka, sprawdzić dostępność aktualizacji zegarka, a także doinstalować tarczę.
Z tarczami jest taka historia, że na zegarku są preinstalowane trzy, a doinstalować możemy tylko jedną z 35 dostępnych. Jak dla mnie rzeczone tarcze są dość przeciętne, aczkolwiek jedna wpadła mi szczególnie w oko i to z niej korzystałem podczas okresu testowego.
Bez ogródek i owijania w bawełnę zacznę od poruszenia kwestii systemu GPS w zegarku, który w moim odczuciu jest dość mizerny. Zdaje się, że jego największą bolączką jest relatywnie długi czas wykrywania lokalizacji i do tego jeszcze słaba jakość sygnału, przez którą możecie zapomnieć o wykryciu położenia wewnątrz budynku, a nawet tuż obok niego. Często zdarzało się również, że zrywał połączenie twierdząc, że sygnału nie ma. Najlepiej radzi sobie na otwartych przestrzeniach.
Nie podoba mi się brak pauzy w trakcie treningu – możemy jedynie zatrzymać ćwiczenie i zacząć od nowa. Same pomiary też nie są wiarygodne – zegarek ma tendencję do gubienia dystansu, aczkolwiek spowodowane jest to powyższym systemem nawigacji.
Jeśli chodzi o pomiar tętna, ciśnienia, jak również natlenienia krwi, to tutaj nie mam większych zastrzeżeń. No może poza tym, że pomiary wykonywane są dość mozolne.
HAMMER watch jest przesiąknięty niskobudżetowością i tego nie da się nie odczuć podczas codziennego użytkowania. Na całe szczęście producent nie próbuje nam wmówić, że jest inaczej. Niemniej zegarek polskiej firmy nie jest, taki zły, jak można by przypuszczać.
Jego największą zaletą jest oczywiście wodoszczelna wzmocniona konstrukcja, a do tego jeszcze wygodny pasek z metalowym zapięciem. Docenić trzeba także drugi pasek w zestawie sprzedażowym i szybką wymianę.
Do listy zalet dopisać można także obecność pulsoksymetru, a także proste do bólu oprogramowanie i możliwość obsługi w rękawiczkach. No i jeszcze całkiem dobry czas pracy na jednym ładowaniu, aczkolwiek w trybie mieszanym.
Za największe niedociągnięcia uznać trzeba problemy z sygnałem GPS, a tym samym niemiarodajne wyniki treningów. Mocno ograniczona funkcjonalność względem konkurencji, to także spory problem w przypadku HAMMER watch. No i jeszcze skromna ilość trybów treningu.
Pomimo tego, że zegarek nosiło mi się dobrze, to jednak nie skusiłbym się na jego zakup. Przede wszystkim ze względu na jego wygląd, bo jednak preferuje coś lżejszego. Sama rzetelność pomiarów też nie przekonuje. Co zatem kupić za 350 złotych?
Odpowiedź na to pytanie znajdziecie w poradniku przygotowanym przez naszego eksperta:
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Do globalnej premiery zmierza POCO F7 oraz POCO F7 Ultra. Certyfikacja smartfonów Xiaomi to świetna…
HONOR 300 na zdjęciach prezentuje się zjawiskowo. To będzie wyjątkowo cienka brzytwa, która nie przekroczy…
Oto oficjalny wygląd nowego Xiaomi, którego będziemy często polecać. Nazywa się Redmi K80, choć do…
Apple iPhone SE 4 będzie miał premierę w Polsce jeszcze wcześniej, niż oczekiwałem. Smartfon zadebiutuje…
Zadebiutował OPPO Find X8 Pro: superflagowiec stworzony z myślą o Europie, a co za tym…
Podkręcony Snapdragon 8 Gen 3 w połączeniu z 7000 mAh to marzenie niejednego ManiaKa. Sam…