Do tej pory problemy z produkcją podzespołów raczej omijały segment smartfonów – to jednak wkrótce może się zmienić, bowiem problemy ma jeden z kluczowych graczy na tym rynku, czyli Qualcomm. Czy to może spowodować problemy z dostawami urządzeń mobilnych?
Ostatnie miesiące dla producentów elektroniki są wyjątkowo trudne – widać to zwłaszcza w branży komputerów, gdzie wskutek problemów z dostępnością wafli krzemowych zakup nowych procesorów czy kart graficznych (nawet w znacznie wyższych cenach) graniczy z cudem, choć także dzięki aktywności kopaczy kryptowalut. Do tej pory takich problemów nie obserwowaliśmy wśród producentów smartfonów, ale niebawem może się to zmienić.
Coraz mniej przyjemne informacje dochodzą do nas prosto z siedziby Qualcomma, który w ostatnich miesiącach boryka się z trzema dużymi problemami, które mocno wpływają na działalność tego koncernu. Pierwszym z nich jest oczywiście pandemia koronawirusa, która poważnie wstrząsnęła całą branżą i spowodowała wstrzymanie pracy wielu fabryk. Reperkusje tych wydarzeń obserwujemy do dziś.
Problemy Huawei… problemami Qualcomma
Choć wyda się to dość zaskakujące, sporym kłopotem dla Qualcomma są także… problemy Huawei. Mimo tego, że Chińczycy od dawna korzystają z autorskich procesorów HiSilicon Kirin, to ze względu na naprawdę spore udziały w rynku smartfonów Qualcomm mógł spokojnie zaspokoić zapotrzebowanie rynku. Teraz, gdy sprzedaż Huawei w znakomitej większości została zagospodarowana przez koncerny korzystające z układów z rodziny Snapdragon, pojawił się niespodziewany problem nadmiernego popytu. A fabryki mają ograniczoną przepustowość.
Do sporych kłopotów Qualcomma przyczyniły się także… ostatnie mrozy w Teksasie. Niespodziewana sytuacja pogodowa sprawiła, że pojawiły się ogromne problemy z dostawami energii elektrycznej, co przełożyło się przerwy w pracy fabryki Samsunga ulokowanej w Austin. Została ona wyłączona 16 lutego i prognozuje się, że wróci do pracy dopiero w połowie kwietnia.
A dlaczego jest to problem dla Qualcomma? To proste – koncern, wraz z Teslą, jest jednym z największych klientów Samsunga w segmencie układów scalonych i taka przerwa z pewnością nie wpłynie pozytywnie na oferowanie Snapdragonów.
Kłopoty z dostawami odczuwają wszyscy – niektórzy mówią o nich otwarcie
Te informacje zdają się już potwierdzać głosy płynące z centrali Samsunga, gdzie ponoć już teraz odczuwa się problemy z pokryciem zapotrzebowania w odniesieniu do układów montowanych w sprzętach z budżetowej i średniej półki. Anonimy pojawiły się także od innego z producentów, który narzeka z kolei na niewystarczające dostawy flagowego Snapdragona 888, co uderzy w znakomitą większość topowych sprzętów.
Otwarcie o problemach mówi natomiast wiceprezes Xiaomi, Lu Weibing, który aktualną sytuację skomentował: „To nie są braki, to są ekstremalnie duże braki„. To oczywiście przekłada się na panikę wśród producentów i składanie dużych zamówień na wypadek większych problemów w najbliższych miesiącach. A warto pamiętać, że walkę o chipy toczą nie tylko producenci smartfonów, ale także wielu sprzętów elektronicznych z funkcjami smart.
O pojedynku na zamówienia mówił chociażby współzałożyciel firmy Roborock zajmującej się produkcją automatycznych odkurzaczy – stwierdził on, że każdy składa oferty na zakup podzespołów gdzie tylko się da, choć wielu z nich nawet nie skorzysta z zamówionych ilości. To niestety nie jest dobry prognostyk na kolejne kwartały…
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.