>
Kategorie: Słuchawki Testy Vivo

Cena kompromisu? Test słuchawek Vivo Wireless Sport

Vivo Wireless Sport to słuchawki Bluetooth na pałąku, które łączą trącącą myszką konstrukcję z implementacją LDAC, zaskakująco świeżym brzmieniem i kuszącą ceną. Czy w dobie modeli True Wireless słuchawki z pałąkiem na szyję mają sens? Oto nasz test.

Przy okazji oczekiwania na Vivo Wireless Sport uśmiałem się sam z siebie – dawno nie wypatrywałem przesyłki z taką ciekawością. Na papierze Vivo prezentuje się co najmniej oryginalnie i już tłumaczę, dlaczego tak uważam:

  • konstrukcja z pałąkiem na szyję jest dziś nieco archaiczna,
  • sterowanie tradycyjnymi przyciskami również nie grzeszy nowoczesnością,
  • sensownie przemyślano „dopowietrzenie” ucha, dzięki czemu nie musimy męczyć się z wrażeniem noszenia zatyczek,
  • szybkie parowanie i autopauza po złączeniu słuchawek dzięki wbudowanym magnesom poprawia komfort użytkowania,
  • i na koniec – słuchawki, które kupimy już za mniej niż 200 zł oferują LDAC!

Vivo Wireless Sport Earphone / fot. techManiaK

To właśnie ta ostatnia cecha sprawia, że Vivo gra na nosie niemal większości konkurentów – dość wspomnieć, że tak dobre słuchawki jak Jabra Elite 85t (zobacz test Jabra Elite 85t) czy tańsze i pozbawione ANC Liberty Air 2 (recenzja Soundcore Liberty Air 2) nie mogą pochwalić się implementacją LDAC.

Mamy więc do czynienia z przedziwną mieszanką archaicznej konstrukcji (trzeba powiedzieć to jasno – w dobie TWSów za kilkadziesiąt złotych mało kto sięgnie po słuchawki „bezprzewodowe” z pałąkiem) i ponadprzeciętnych możliwości pod względem przepustowości danych, przewyższających aptX HD mniej więcej dwukrotnie.

Dodajmy, że dla LDAC niestraszna jest rozdzielczość 24bit/94kHz, co czyni go teoretycznie idealnym partnerem dla Tidala i streamingu w MQA.

Przypomnę raz jeszcze, że mówimy o słuchawkach kosztujących obecnie około 200 zł, choć na przykład w Play (o dziwo te słuchawki znajdziemy w ofercie operatora) ciągle trzeba zapłacić za nie 299 zł.

Vivo Wireless Sport

od: 299 zł »

Sprawdzamy, czy LDAC i cena potrafią na tyle osłodzić budowę Vivo, że warto je kupić zamiast analogicznie wycenionych słuchawek True Wireless?

Vivo Wireless Sport – specyfikacja

Vivo Wireless Sport Earphone / fot. techManiaK

  • Model: HP2055
  • Typ: dokanałowe
  • Łączność Bluetooth 5.0
  • Zasięg: do 10 m
  • Złącze: USB-C
  • Obsługa kodeków: SBC, AAC, LDAC (certyfikat Hi-Res Audio Wireless)
  • Wbudowany mikrofon o czułości -38 dB (+/- 3 dB) przy 1 kHz
  • Czułość słuchawek: 100 dB (+/- 3 dB) przy 1 KHz
  • Pasmo przenoszenia: 20 ~ 20 000 Hz
  • Impedancja: 32 Ω
  • Zasilanie: 5V / 1A, USB
  • Czas pracy na baterii: do 12 h odtwarzania (głośność 50%),
  • Czas ładowania: do 1,5 h
  • Waga: 27 g
  • W zestawie: 3 pary wymiennych końcówek wraz z dwoma rozmiarami gumowych zaczepów/uchwytów, kabel USB-C

Słuchawki oferują całkiem ciekawą specyfikację: choć bateria nie powala na kolana pojemnością (129 mAh), a na pokładzie mamy LDAC, to słuchawki zapewniają do 12 godzin pracy przy głośności ustawionej na połowę skali.

Powiem od razu, że Vivo nie poskąpiło na mocy i nawet połowa skali pozwala na komfortowy odsłuch, więc nie jest to tak częsty przypadek danych opartych na laboratoryjnych testach, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego.

Z dostępnością kodeka LDAC większość użytkowników nie będzie miała najmniejszego problemu – od 8ej wersji Androida jest on zaszyty w systemie. Poza tym słuchawki obsługują SBC i AAC, więc mamy tu wszystko, czego potrzeba do współpracy z dowolnymi urządzeniami.

Vivo Wireless Sport – budowa i jakość wykonania

Vivo Wireless Sport Earphone / fot. techManiaK

Vivo Wireless Sport otrzymujemy w sporym opakowaniu, które skrywa zgrabnie ułożone same słuchawki, dość krótki przewód ładujący USB-C >USB, 3 pary silikonowych gumek w różnych rozmiarach i dodatkowe płetwy, pozwalające stabilizować słuchawkę w uchu.

Vivo Wireless Sport Earphone / fot. techManiaK

Konstrukcją tego modelu Vivo nie odkryło Ameryki – dość wspomnieć, że (swoją drogą również stanowiący ciekawy wybór) Xiaomi Neckband (recenzja Xiaomi Mi Bluetooth Neckband) wyglądał niemal identycznie.

Nie bez powodu przywołuję właśnie Xiaomi, ponieważ mimo dobrych materiałów i jakości wykonania przegrywa on w tych kategoriach z Vivo i to jest różnicą, którą zauważycie od razu przy pierwszym kontakcie ze słuchawkami.

Vivo Wireless Sport Earphone / fot. techManiaK

Vivo stawia na detal:

  • aluminium zamiast plastiku,
  • delikatne polerowane ozdobne wykończenia po obu stronach „odważników”,
  • przyciski sterowania, które wyglądają i pracują rewelacyjnie.

Podobnie zadbano o „wnętrze” słuchawki – znajdziemy tam metalową (a więc trwałą) siateczkę zabezpieczającą, a nie zwykłą tkaninę, lubiącą się odklejać. Podoba mi się skok przycisków do obsługi sterowania (jest wyraźny i potwierdza działanie wyczuwalnym kliknięciem) i ich dobre rozplanowanie.

Vivo Wireless Sport Earphone / fot. techManiaK

Mam wrażenie, że sam pałąk również został wykonany z przyjemniejszego w dotyku materiału, niż zwykła guma – jest bardziej miękki i lekko satynowy, nie powoduje dyskomfortu ani żadnych reakcji alergicznych nawet przy kilkugodzinnym użytkowaniu.

Vivo wykonało tu kawał solidnej roboty i zarówno jakość materiałów, jak wykonania stoi na wysokim poziomie.

Vivo Wireless Sport – komfort użytkowania

Vivo Wireless Sport Earphone / fot. techManiaK

Początkowo miałem wrażenie, że z racji konstrukcji Vivo mogą mieć problemy ze stabilnością na szyi. Nic z tych kwestii: urządzenie jest świetnie wyważone i zaskakująco lekkie (ponad 25% lżejsze niż już chwalone za wygodę Xiaomi Neckband), przez co w zasadzie możemy zapomnieć, że mamy je na sobie.

Po prawej stronie, w aluminiowej pokrywie, znajdziemy panel sterowania z fizycznymi przyciskami, diodą i otworem mikrofonu, po lewej – baterię. Silikonowy pałąk łączy te elementy i jest na tyle wygodny, że nawet dłuższe korzystanie ze słuchawek nie będzie problematyczne.

Vivo Wireless Sport Earphone / fot. techManiaK

Po prawej stronie słuchawek znajdziemy 4 przyciski, które pozwalają na bezproblemowe sterowanie urządzeniem:

  • środkowy: przyciśnięcie przez 3 sekundy uruchamia urządzenie; naciśnięcie podczas połączenia odbiera je, przytrzymanie – odrzuca; w czasie słuchania muzyki play/pause,
  • przycisk + po jednokrotnym naciśnięciu zwiększa głośność, po dłuższym przytrzymaniu przełącza na następny utwór,
  • przycisk – po jednokrotnym naciśnięciu zmniejsza głośność, po dłuższym przytrzymaniu przełącza na poprzedni utwór,
  • przycisk najdalej odsunięty od plusa – uruchamia asystenta głosowego.

Jakość połączeń głosowych jest bez zastrzeżeń, choć muszę powiedzieć, że nie zauważyłem specjalnie działania filtrowania szumów otoczenia (cyfrowy algorytm), którym chwali się producent na swojej stronie.

Za to na plus pasywne wyciszanie, które bez problemu radzi sobie z odgłosami pisania na mechanicznej klawiaturze – mała rzecz, a cieszy.

Vivo Wireless Sport Earphone / fot. techManiaK

Bateria działa tak, jak zapewnia producent – można naładować słuchawki rano i korzystać z nich przez cały roboczy dzień, ale … No właśnie, pojawia się pewien problem, związany z tym, że magnesy spinające słuchawki mają za małą moc i łatwo je przypadkowo rozłączyć, co spowoduje niepotrzebne drenowanie baterii.

Reasumując: Vivo Wireless Sport to urządzenie zapewniające sensowną obsługę, dobry czas pracy na jednym ładowaniu, stabilne, głośne i wyraźne połączenia głosowe, odczuwalną pasywną izolację od hałasu otoczenia.

Jak brzmi Vivo Wireless Sport?

Vivo Wireless Sport Earphone / fot. techManiaK

Vivo Wireless Sport to jedne z najprzyjemniejszych zaskoczeń, jakie sprawiły mi recenzowane słuchawki w ostatnim półroczu. Musze jednak przyznać się do pewnej kwestii: z marką Vivo nie miałem dotąd osobiście do czynienia i byłem dość sceptyczny co do jej podejścia w kwestii jakości produktów.

Mówiąc najprościej: sama implementacja LDAC to dopiero początek drogi i sytuacja mogła tu być podobna, jak choćby w przypadku wielu dalekowschodnich słuchawek, które mimo zastosowania aptX grały ekhem… mizernie.

Na szczęście Vivo obrało kurs na brzmienie, a nie jedynie chwalenie się zastosowanymi technologiami. Usłyszymy to od pierwszego kawałka, bo zestrojenie nie pozostawia najmniejszej wątpliwości, że postawiono na plastyczność i efektowność.

Co najważniejsze, Vivo udała się trudna sztuka balansu: choć słuchawek nijak nie można określić jako neutralnych, to ich rozrywkowe nachylenie jest na tyle uniwersalne i pozbawione charakterystycznego dla tańszych modeli kocykowatego nalotu, że niestraszna im właściwie żadna muzyka, od filmowej, klasyki, rocka po ostry rave.

Vivo Wireless Sport Earphone / fot. techManiaK

To jedne ze słuchawek, które u każdego, kto nie jest ortodoksem zbalansowanego brzmienia, wywołają bezwarunkowy uśmiech. Najzabawniejsze jest to, że Vivo mogą pochwalić się czymś, co dotąd występowało jedynie u najlepszych – czyli jędrnym, przyjemnie miękkim ale nie kluchowatym, potrafiącym naprawdę nisko zejść i zawibrować w stylu znanym z Jabry (zobacz test Jabra Elite Active 75t) basem!

Kojarzycie główną linię melodyjną z „Coś” Carpentera? Nadająca ton partia gitary basowej i syntezatory brzmią tu tak, że niemal dosłownie potrafią zahipnotyzować. Wireless Sport nie boją się niskich tonów w żadnej postaci – czy będzie to partia z „Body Language” Queen, czy potężny kop „All Nightmare Long” Metalliki, bas zawsze będzie energetyczny, żywy, wielopłaszczyznowy i nie zacierający pozostałych elementów pasma.

Vivo Wireless Sport Earphone / fot. techManiaK

Ciekawym doświadczeniem jest używanie Vivo do odsłuchu muzyki poważnej: tu ponownie słuchawki zaskakują, świetnie radząc sobie choćby z sekwencją Stabat Mater w wykonaniu Andreasa Scholla. Oczywiście nie jest to poziom słuchawek otwartych, oferujących coś, co dla dousznych modeli będzie zawsze poza zasięgiem, czyli przestrzeń i scenę – mimo to dobra stereofonia pozwoli nam stworzyć pewną iluzję, która sprawdzi się co najmniej dobrze.

Podobnie przedziwne mieszanki gatunków w rodzaju eurodisco z żywym instrumentarium (choćby niektóre kawałki Leningradu, w których dyskotekowe rytmy sąsiadują z tradycyjną sekcją dętą, męską melorecytacją i kobiecymi chórkami) brzmią rewelacyjnie i zwyczajnie trudno utrzymać przy nich tyłek na fotelu.

Spędziłem z tym modelem sporo czasu i w zasadzie nie znalazłem takiego gatunku muzyki, w którym mógłbym powiedzieć, że Vivo sobie nie radzą. Na pewno ich żywiołem jest muzyka pełna energii – co zresztą jest zgodne z ich przeznaczeniem, bo nie zapominajmy, że to słuchawki sportowe – i w takiej sprawdzą się bez dwóch zdań.

Czy warto kupić Vivo Wireless Sport?

Vivo Wireless Sport Earphone / fot. techManiaK

To słuchawki, które można polecić z czystym sumieniem osobom przedkładającym możliwości brzmieniowe słuchawek i ich cenę nad nowoczesną konstrukcję.

Vivo zagrało ryzykownie, szukając kompromisów pomiędzy implementacją LDAC, niską ceną, jakością wykonania, zestrojeniem i budową – śmiem twierdzić, że opłaciło im się to o wiele lepiej, niż wypuszczanie zachwycających designem słuchawek True Wireless (TWS Neo, które niebawem doczekają się odrębnego testu).

Model Wireless Sport jest pozbawiony „wąskiego gardła” w postaci standardowych kodeków i w swojej klasie cenowej zaskakuje uniwersalnym, rozrywkowym i niezwykle energetycznym brzmieniem, któremu niestraszne metalowe wygibasy, ravowe rytmy czy muzyka klasyczna.

Dodajmy do tego proste i sprawnie działające sterowanie, rozsądną baterię z szybkim ładowaniem, bajer w postaci autopauzy po złączeniu słuchawek czy dobrze realizowanie połączenia głosowe, a okaże się, że Vivo pozytywnie zaskoczą jeszcze niejednego użytkownika.

Jeśli uważasz, że słuchawki z pałąkiem na szyję to dla Ciebie optymalna konstrukcja i szukasz modelu oferującego ponadprzeciętny stosunek cena-jakość-brzmienie, wypróbuj Vivo Wireless Sport.

Ocena końcowa testu [1-10]: 7.0

ZALETY
  • LDAC!
  • Jakość wykonania
  • Żywiołowe, energetyczne zestrojenie
  • Uniwersalne, choć podkręcone brzmienie
  • Bateria i szybkie ładowanie
  • Świetne leżenie w uchu i stabilna pozycja pałąka
WADY
  • Konstrukcja z pałąkiem na szyję
  • Magnes trzymający słuchawki jest zbyt słaby
  • Brak dedykowanej aplikacji
  • Nieosłonięte złącze ładowania

Ceny Vivo Wireless Sport

Vivo Wireless Sport

od: 299 zł »

Grzegorz Szczypa

Najnowsze artykuły

  • Newsy

Mocarny OPPO z SD8G3, 12 GB RAM, 144 Hz oraz 67 W oficjalnie. Bardzo wydajny tablet z potencjałem

Nie tylko OPPO Find X8 Pro był gwiazdą dzisiejszej premiery. Wraz z nim debiutował OPPO…

21 listopada 2024
  • Newsy
  • Telefony

Być może za wcześnie skreśliłem tegoroczne flagowce. Znalazłem ważny powód, żeby je kupować

Być może zbyt surowo oceniłem flagowce pracujące na procesorze Snapdragon 8 Elite. Są gorące, ale…

21 listopada 2024
  • Gry i aplikacje
  • Newsy

Nowa darmowa gra w Epic Games Store. Jest bardzo mrocznie

Epic Games Store znów rozdaje nową grę za darmo. Tym razem jest mrocznie i tajemniczo.…

21 listopada 2024
  • Newsy
  • POCO
  • Telefony
  • Xiaomi

Mamy globalne potwierdzenie POCO F7 (Pro i Ultra). Smartfony Xiaomi wkrótce w Polsce

Do globalnej premiery zmierza POCO F7 oraz POCO F7 Ultra. Certyfikacja smartfonów Xiaomi to świetna…

21 listopada 2024
  • Honor
  • Newsy
  • Telefony

Spójrz na tę ślicznotkę. Cienka brzytwa HONOR nie przekroczy nawet 7 mm

HONOR 300 na zdjęciach prezentuje się zjawiskowo. To będzie wyjątkowo cienka brzytwa, która nie przekroczy…

21 listopada 2024
  • Newsy
  • POCO
  • Redmi
  • Telefony
  • Xiaomi

Kupisz to Xiaomi oczami i mam podobnie. Oto nowość, która trafi do Polski, w pełnej krasie

Oto oficjalny wygląd nowego Xiaomi, którego będziemy często polecać. Nazywa się Redmi K80, choć do…

21 listopada 2024