Redmi Note 10 to jeden z najbardziej opłacalnych smartfonów na rynku, ale sam bym sobie go nie kupił. Telefon można złamać w dłoniach i nawet nie trzeba się przy tym wysilać. Kiepsko to wygląda.
Redmi Note 10 to tak dobrze wyceniony smartfon, że podczas premiery zachodziliśmy w głowę, co może być z nim nie tak. Wygląda na to, że zagadka została rozwiązana przez jednego z indyjskich testerów. Po testach, które zwykle przeprowadza JerryRigEverything, po średniaku zostały wióry.
Trzeba przyznać, że testujący Redmi Note 10 sympatyczny gość specjalnie się z nim nie „cackał”. Musimy też oddać Xiaomi, że Redmi Note 10 jest całkiem nieźle zabezpieczony przed wodą – bez problemów przetrwał 5-minutowe zanurzenie. Raczej nie polecamy próbować tego na własnym egzemplarzu – o ile zdecydujesz się na jego zakup, bo po obejrzeniu poniższego wideo możesz mieć poważne wątpliwości.
Reszta testów jest dosyć standardowa – tylny panel rysuje się jak szalony, ale dla równowagi czytnik linii papilarnych działa nawet pod mocniejszym zadrapaniu. Ekran jest chroniony szkłem, które zachowuje się dokładnie tak, jak powinno – kluczami go nie zarysujesz, ale piasek w kieszeni to poważny wróg.
Imponująca (choć bolesna do oglądania) jest seria upadków, które Redmi Note 10 dzielnie zniósł. Tu Xiaomi zasługuje na pochwałę, bo nawet uderzenie o kafelki z poziomu wzroku nie sprawiło, że ekran popękał. Niestety, najgorsze dopiero przed nami.
Recenzent – z całą dozą szacunku – nie wygląda mi na mocarza. Mimo tego bez problemu poradził sobie ze złamaniem Redmi Note 10 na pół i nawet nie musiał się przy tym specjalnie wysilać. To, co zostało ze smartfona, teoretycznie może zdarzyć się nam podczas siadania z telefonem w kieszeni:
Nie jest do końca pewne, czy problem dotyczy też Redmi Note 10 Pro. Tego dowiemy się nieco później, a już teraz możesz zapoznać się z naszymi pierwszymi wrażeniami o tym modelu:
Ten smartfon Xiaomi może odmienić średnią półkę. Redmi Note 10 Pro – pierwsze wrażenia
Ceny Redmi Note 10
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.