Gdyby istniała kategoria najładniejszych słuchawek nausznych, FnR Code ANC walczyłyby o ścisłą czołówkę! Freshe kuszą kolorami, detalami wykończenia, redukcją hałasu i designem, którego nie sposób pomylić z żadnym innym. Brzmienie? Jak czapka na modnej fryzurze…
Z marką Fresh N Rebel znam się nieźle od kilku lat i do dziś pamiętam wrażenie, jakie wywarła na mnie ich starsza linia słuchawek wokółusznych Clam (test Fresh N Rebel Clam) oraz ich unowocześniona postać, czyli wersję DGTL (test Fresh N Rebel Clam ANC DGTL).
To przykłady świetnie wykonanych i zaprojektowanych ze smakiem urządzeń, które wersjami kolorystycznymi rozweselają dość jednostajny, czarno-biały świat nagłownych słuchawek bezprzewodowych.
Clamy charakteryzowały się dobrą jakością wykonania, ciepłym dźwiękiem i specyficznym komfortem użytkowania – z jednej strony były po prostu niezwykle wygodne, z drugiej – obsługiwaliśmy je za pomocą tradycyjnie naciskanych przycisków (a więc nici z gestów i „puknięć” w muszlę słuchawki).
Już na pierwszy rzut oka widzimy, że najnowsza odsłona słuchawek Fresh N Rebel zapowiada (mimo innej – nausznej a nie wokółusznej – konstrukcji) podobne wrażenia, łącząc oryginalny design z ciągotami w stronę lekko już trącących myszką rozwiązań.
Fresh N Rebel Code ANC wyceniono na około 500 zł – na rynku znajdziemy aż 6 wersji kolorystycznych!
Przypomnę tylko, że kosztujące około 200 zł Tronsmart Apollo Q10 oferowały ANC, AAC, czas pracy do 100 h, świetny w swojej klasie dźwięk i dotykowe sterowanie (zobacz test Tronsmart Apollo Q10), więc chińscy producenci jasno pokazali, że można wypuścić tanie i dobre słuchawki z potencjałem.
Owszem, nie będą one czarowały urodą, tak jak bohater dzisiejszego testu, ale zapewnią możliwości przekraczające swoją półkę cenową.
Sprawdzamy, jak Code ANC poradził sobie w naszym ManiaKalnym teście i czy mechaniczne sterowanie zostało odkupione jakąś cechą, którą pozwoli przełknąć brak dotykowej obsługi?
Fresh N Rebel Code ANC: specyfikacja
- Rodzaj łączności: Bluetooth 5.0
- Budowa słuchawek: nauszne, zamknięte
- Składana konstrukcja
- Aktywna redukcja hałasu otoczenia ANC
- Pasmo przenoszenia słuchawek: 20 ~ 20000 Hz
- Czułość słuchawek: 90 dB
- Regulacja głośności
- Wbudowany mikrofon
- Technologia clear Voice capture (cVc)
- Złącza: USB typu-C, minijack
- Odłączany kabel 100 cm
- Zasięg: do 10 m
- Wbudowany akumulator: czas ładowania do 2h, max. czas pracy do 30 h, do z ANC 17 h
- Obsługa asystentów głosowych: Google, Siri
- Materiał nauszników: skóra ekologiczna
- Kolory: Steel Blue, Dusty Pink, Ruby Red, Storm Grey
- Dołączone akcesoria: pokrowiec, kabel USB typu C, przewód audio
- Waga: 220 g
Fresh N Rebel Code ANC to jedne z tych słuchawek, które nie chcą zbyt chętnie dzielić się swoją szczegółową specyfikacją. Ze strony producenta dowiemy się, że:
- pałąk jest amortyzowany, a nausznice pokryte „wegańską skórą” (!?),
- posiadają ANC,
- zapewniają do 30 (bez ANC) lub 17 (z ANC) godzin pracy,
- są lekkie (220 g) i składane,
- obsługują asystenta Google i Siri,
- oferują rozmowy wysokiej jakości dzięki Clear Voice Capture od Qualcomm,
- możemy je kupić w jednym z 6 kolorów.
Brzmi ciekawie, ale zabrakło szczegółowej specyfikacji, która powiedziałaby coś więcej o przetwornikach, mechanizmach wykorzystanych przy budowie ANC czy wykorzystanych kodekach.
Dotarło do mnie jednak, że holenderski producent celuje w zupełnie inną grupę klientów, niż większość konkurencji i mam wrażenie, że gdybyśmy wypisali potrzeby modelowego odbiorcy, to obsługa aptX przez słuchawki byłaby (o ile by w ogóle była) gdzieś na szarym końcu.
Nie dyskurs, a glamour – jak w jednej z powieści Jerofiejewa 🙂
Fresh N Rebel Code ANC: budowa i jakość wykonania
Jak zwykle w przypadku Fresha urządzenie dostajemy w pięknym i sprytnie zbudowanym opakowaniu, skrywajacym:
- słuchawki (w specjalnej piankowej przegródce),
- instrukcję (w tym po polsku),
- kabel ładowania,
- przewód minijack,
- miękki pokrowiec.
Każdy, kto miał do czynienia z holenderskim producentem będzie wiedział od razu, czego się spodziewać: wszystkie dodatki będą współgrały z kolorystyką słuchawek (poza pokrowcem), a ich jakość wykonania to górna półka.
Code ANC zaskakują świetnym wyważeniem i łatwością, z jaką dobrze ułożymy je na głowie. Pomagają w tym:
- metalowe elementy pałąka, które poruszają się z wyczuwalnym oporem i zapobiegają przypadkowemu przesunięciu słuchawek,
- miękkie i przytulne pady z ekoskóry,
- gumowana, sprężysta wyściółka pod pałąkiem,
- sprężysty i mocny pałąk, trzymający się głowy z odczuwalną siłą.
Fizyczne przyciski są dobrze spasowane i pozbawione niepotrzebnych luzów, pracują z dobrze wyczuwalnym klikiem.
Tym, co jest kartą przetargową Code, jest poza jakością wykonania design – to jedne z najładniejszych słuchawek, jakie miałem okazję testować!
Najbardziej zabawne jest to, że to dosłownie jeden z kilku gadżetów audio, który wzbudza zainteresowanie płci pięknej – nie przypominam sobie, żebym w innych przypadkach spotkał się z tyloma prośbami o pokazanie słuchawek 🙂
Fresh N Rebel Code ANC: komfort użytkowania i system redukcji hałasu
Code ANC, mimo sporo mniejszych muszli niż w przypadku wspomnianych już Clam, są podobnie komfortowe. To przykład słuchawek, które oferują wygodę pozwalającą na długie użytkowanie bez niepotrzebnego zmęczenia. Przy zachowaniu odrobiny ostrożności można w nich rekreacyjnie biegać, choć nie jest to właściwy model do bardziej „ruchliwych” sportów.
Bez dwóch zdań Code dobrze przylegają do głowy i cechują się silnym, sprężystym pałąkiem, który zapewnia mocne trzymanie słuchawek na głowie. Podoba mi się wyczuwalne stopniowanie regulacji pałąka, które równocześnie stanowi świetną blokadę przed przypadkowym rozszerzeniem/zwężeniem słuchawek.
Nausznice pokryte „wegańską skórą” (wybaczcie cudzysłów, ale mam alergię na podobne nowotwory językowe) przeciętnie radzą sobie z wentylacją ucha.
Dodatkowo mam wrażenie, że wewnątrz nich nie znajdziemy pianki z efektem pamięci, co nieco zmniejsza komfort użytkowania – owszem, nausznice są miękkie, ale przeciętnie dopasowują się do ucha i nie są zbyt plastyczne.
Jak już wspomniałem, to słuchawki konserwatywne w kwestii sterowania, które realizujemy poprzez mechaniczne przyciski.
Na lewej muszli urządzenia znajdziemy włącznik ANC, na prawej:
- przycisk play/pause (który po przytrzymaniu przez 3 s jest jednocześnie włącznikiem/wyłącznikiem),
- vol+/vol- (po dłuższym przytrzymaniu przełączenie utworu do przodu/do tyłu).
Na lewej muszli umieszczono także diodę aktywności ANC, na prawej sygnalizującą włączenie/wyłączenie urządzenia.
Przyciski realizują także odbiór połączeń (naciśnięcie play – odebranie połączenia, przytrzymanie – odrzucenie; uruchomienie asystenta głosowego – podwójne naciśnięcie play).
Warto zaznaczyć, że ANC włączymy odrębnym przyciskiem i o ile go nie wyłączymy, nawet mimo wyłączenia słuchawek, będzie ono ciągle działało i drenowało baterię. Aby uniknąć takiej sytuacji, powinniśmy zerknąć przed odłożeniem Freshy na dłużej na stan diody, jaką umieszczono na spodzie lewej nausznicy (niebieski – włączone, brak podświetlenia – wyłączone).
Na pozór to drobiazg, ale sam zapomniałem o wyłączeniu ANC po wyłączeniu samych słuchawek i później byłem zdziwiony, że są one rozładowane.
Podsumowując ten akapit: sterowanie może wydać się dziś nieco archaiczne, ale działa bezbłędnie i responsywnie, z wyczuwalnym klikiem, a brak dotykowych gestów może w jakimś stopniu wynagrodzić prostota mechanicznego sterowania.
Połączenia głosowe realizowane przez słuchawki stoją na niezłym, ale nie wybijającym się ponad średnią poziomie. Nie spotkałem się tu z problemami z rwaniem połączenia czy niewyraźnymi głosami, ale nie był to poziom Jabry czy Phlipsa. Podobnie bateria – jej wytrzymałość niemal pokrywa się z deklaracjami producenta, ale w dobie słuchawek grających do 70 (jak Audio-Technica) czy 100 h (Tronsmart) 30 h bez ANC nie wywrze to na nikim większego wrażenia.
W kwestii ANC: bez dwóch zdań Fresh N Rebel zaimplementował tu solidne rozwiązanie, które nie powinno obawiać się konkurencji z podobnej półki cenowej. Oczywiście nie jest to poziom słuchawek nagłownych za 1k, ale zdecydowanie przewyższa to, co oferuje przywoływany Tronsmart Apollo Q10 i plasuje się gdzieś w okolicy Philipsa/Sennheisera w podobnej wycenie.
Bez trudu wyciszymy szum wiatraka czy TV pracujący na średniej skali mocy, znajdujące się obok nas. Słuchawki radzą też sobie dobrze z odgłosami rozmowy i gwarem ulicy, nieco gorzej z nierównomiernym hałasem siłowni.
Minusem będzie na pewno słyszalny odgłos przełączania pomiędzy ANC i „bez żadnego trybu” – to charakterystyczne pyknięcie, które może kojarzyć się choćby z włączaniem starego odbiornika radiowego. Samo ANC nie jest też bezgłośne: jeśli wyciszymy muzykę, możemy usłyszeć delikatne szumy z tego systemu.
Niestety, ANC jest współwinne charakterystycznego ciepłego kocyka, jaki okrywa brzmienie po jego aktywacji – ale o tym w kolejnym akapicie.
Jak gra Fresh N Rebel Code ANC?
Jesteś audiofilem lub masz jasno sprecyzowane oczekiwania co do dźwięku? Możesz przestać czytać w tym miejscu, bo Code nawet nie udają uniwersalnego, zrównoważonego brzmienia.
Nie mam pojęcia, skąd w necie opinie o bardzo dobrym brzmieniu tego modelu – nie jest ono takie ani w trybie z ANC, ani bez niego – choć muszę uczciwie powiedzieć, że po wyłączeniu ANC słuchawki nabierają nieco oddechu i dają przecisnąć się górze oraz średnicy.
Tak jak Code zagrają lepiej bez ANC, tak jeszcze wyraźniejszą różnicę zauważymy po podpięciu słuchawek nawet dołączonym w zestawie kablem do dowolnego „analogowego” źródła dźwięku. Wygląda to tak, jakby wąskim gardłem były tu kodeki i nie zdziwię się, jeśli na pokładzie znajdziemy tylko SBC.
Jakiego brzmienia możemy spodziewać się po Freshu? W trybie ANC będzie ono nieco przymglone i zawężone, z przyciętą górą i lekkim przymuleniem w niskich rejestrach.
Chcesz lepszego dźwięku? Wyłącz ANC! Wtedy muzyka dostaje nieco powietrza, dzięki któremu może szerzej wybrzmieć, obniża się również basowe zestrojenie i przebija więcej średnicy i góry. Takie granie może sprawdzić się w przypadku typowej, elektronicznej muzyki rozrywkowej, ale fani gitar odczują spory zawód.
Szkoda, że możliwości brzmieniowe Code ANC nie idą w parze z ich designem – z jednej strony otrzymujemy tu przeciętne brzmienie, z drugiej – kapitalny design, który aż prosi się o lepsze dopracowanie strony dźwiękowej słuchawek.
Nie znaczy to oczywiście, że Freshe są słabe – one po prostu prezentują zbyt ubogie możliwości audio w stosunku do całej reszty, którą prezentują. Bez problemu reprodukowana przez nie muzyka może towarzyszyć Wam na spacerze czy podczas treningu, ale nie są to słuchawki dla osób, które chcą zanurzyć się w świecie muzyki.
Czy warto kupić Fresh N Rebel Code ANC?
Dawno nie miałem takiego problemu z jednoznaczną oceną słuchawek: Fresh ma to nieszczęście, że na rynku obrodziło wręcz cudownymi, budżetowymi słuchawkami nagłownymi z ANC, które można polecić w ciemno w zależności od zasobności portfela:
- za około 200 zł kupicie wspominane już Tronsmart Apollo Q10 – soczyste, rozrywkowe ale jędrne i klarowne brzmienie, dotykowe sterowanie, przeciętne ANC,
- za około 400 zł warto sprawdzić Philipsy 805 (test Philips TAPH805) – to bardziej wyrafinowane i przestrzenne brzmienie (z bonusem w postaci Hi-Res po kablu), z hybrydowym sterowaniem i dobrym ANC.
Być może nad recenzowanym modelem zawisł również cień Clam Elite – najwyższego, „wszystkomającego” modelu wśród słuchawek nausznych FNR (od autopauzy przez aplikację po tryb Ambient), który jakoś trzeba odseparować od reszty portfolio.
Code mają więc ciężki orzech do zgryzienia i mam wrażenie, że wybrały tu swoją drogę, w której nie silą się na zabłyśnięcie brzmieniem czy specyfikacją, ale skupiają na dotarciu do osób stawiających fashion ponad audio.
W tej kategorii byłyby to ciekawe słuchawki, o nietypowym designie, pięknych i oryginalnych kolorach, solidnej budowie – to plan mający szanse powodzenia.
Pod względem czysto brzmieniowym to poprawne słuchawki, które mogą sprawdzić się w codziennym użytkowaniu, ale nie mają szans z modelami nastawionymi na klarowny, przestrzenny dźwięk.
ZALETY
|
WADY
|
Ceny Fresh N Rebel Code ANC
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.