Creative Pebble V2: test, w którym sprawdzamy, jak radzą sobie śliczne, kuliste maleństwa, które designem biją na głowę sporo droższe konstrukcje. Minimalizm projektu i ceny przy naturalnym dźwięku? To powinno się udać!
Kilkukrotnie miałem okazję testować produkty Creative i za każdym razem łapałem się na myśli, że ta – jak na standardy konsumenckiej elektroniki użytkowej – leciwa już marka nieustannie potrafi pozytywnie zaskakiwać.
Mówię to z perspektywy „weterana”, który drżącymi rękami montował do PC kultowe karty serii SB Live!, pozwalające wyciskać z kompa na tamte lata kapitalne możliwości w cenie nie przyprawiającej o palpitacje serca.
To chyba jedna z mocy Creative – dziś również udaje się marce sprawnie balansować pomiędzy sprzętami dla szerokiego grona odbiorców, takich jak mały, ale dający sporo radochy głośniczek Muvo Play (test Creative Muvo Play) czy droższymi, ale wartymi swojej ceny, jak DAC połączony ze wzmacniaczem słuchawkowym w postaci G6 (test Creative Sound Blaster X G6).
W przypadku Pebble V2 już na wstępie łatwo zauważyć, że mamy do czynienia z podobną historią co przy Muvo Play – dostajemy produkt wyróżniający się w swojej klasie cenowej na pierwszy rzut oka. Nie będę ukrywał, że to właśnie design tych maleństw sprawił, że już po zobaczeniu pierwszej fotki z materiałów prasowych poczułem, że chcę je przetestować.
Kiedy jeszcze zobaczyłem cenę Creative Pebble V2, przeczucie zamieniło się w pewność – biurkowe głośniczki stereo o tak nietypowym kształcie i sporej mocy za 100 zł?!
Sprawdzamy, czy nasza wrodzona nieufność działająca na zasadzie „zbyt dobre, by było prawdziwe” tym razem się pomyliła!
Już podczas czytania specyfikacji okazało się, że (na szczęście!) Creative nie czaruje bezpodstawnie mocą urządzenia, która może osiągać nawet 8 W. Okazuje się, że aby cieszyć się takim zapasem watów, musimy podpiąć głośniczki do mocnej ładowarki – nici z domówki po podpięciu Pebble do lapka 😉
Dopowiem od razu, że choć Creative oferuje dedykowaną ładowarkę (30W PD), to jest ona dostępna jako autonomiczne akcesorium, kosztujące drugie tyle, co Pebble. Czy to dużo? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć, bo ten model to jednocześnie szybka, uniwersalna ładowarka z USB-C i A oraz pakietem międzynarodowych końcówek.
Warto pamiętać, że magiczny przycisk wzmocnienia nic nam nie da, dopóki nie nakarmimy głośników większą energią – podoba mi się to, że producent jasno stawia sprawę w tym zakresie, nie obiecując gruszek na wierzbie.
Nowsza odsłona Pebble to jedne z najładniejszych współczesnych budżetowych głośników, jakie znajdziecie na rynku. Projekt urządzenia jest bezbłędny i zgodny z modnym minimalizmem:
Największe wrażenie wywiera kulista forma obudowy – dla kogoś, kto ma słabość do kultowej Audioramy Grundiga to argument wytrącający wszystkie wątpliwości, które mogą pojawić się mimo niskiej ceny Pebble V2.
Głośniczki na żywo prezentują się zaskakująco dobrze, choć można odczuć niedosyt, że obudowa urządzenia została wykonana z plastiku, a nie bardziej szlachetnego tworzywa. Jednak w tym budżecie korpusy Creative i tak zasługują na uznanie:
Czerń obudowy przełamują membrany, które zabarwiono na ciepły, złoty odcień – wygląda to dość elegancko i sprawia, że całość nabiera rozpoznawalnego charakteru. Przy okazji dodam, że membrana została zawieszona na solidnej gumie, stąd niestraszny jej brak dodatkowej maskownicy – jej odporność na mechaniczne wciskanie jest niemal tak silna, Muvo.
Na froncie poza membranami znajdziemy:
Z tyłu obudowy umieszczono pasywną membranę, mającą wzmacniać niskie tony (to rozwiązanie popularne wśród głośników mobilnych): choć nie ma co liczyć na pomruki basów, to w jakimś stopniu te radiatorki wzbogacają brzmienie.
Na podstawach znajdziemy warstwę gumy, zapobiegającej przesuwaniu się głośników – to rozwiązanie sprawdza się bez zarzutu.
Dwa słowa o przewodach, jakie znajdziemy przy Pebble V2:
Choć wydaje się, że to sporo, to dzięki ich długości można zgrabnie wkomponować zestaw na biurku.
Brzmienie prezentowane przez Pebble jest kameralne – to chyba najlepsze określenie, jakim można je opisać. Muszę je jednak doprecyzować – ta kameralność przejawia się w analogii do monitorów bliskiego pola, które zaprojektowano do określonego celu i spełniają go wyśmienicie, ale nigdy nie staną się kolumnami mogącymi nagłaśniać imprezy.
Żywiołem Creative jest odsłuch stacjonarny i jeśli szukasz głośników, które przy okazji zrobią Ci domówkę, to nie ta klasa gabarytowa i cenowa. W zamian Pebble V2 oferują nam coś, o co trudno w tej kategorii urządzeń: klarowne, czyste, przestrzenne brzmienie sprawdzające się przy bardziej wymagającej muzyce.
Przy pracy często towarzyszy mi muzyka stonowana czy ilustracyjna, pozwalająca jednocześnie cieszyć się dźwiękiem i zachować uwagę niezbędną do skupienia na tekście. Jedną z takich ścieżek jest kapitalna, nieoficjalna składanka Petera Gabriel „Almost Naked” – to brzmienia wymagające szerokiego pasma przenoszenia, dynamiki i zdolności do tworzenia przestrzeni.
Pebble V2 sprawdzają się w takim zestawieniu niemal na 5tkę (o ile weźmiemy poprawkę na ich gabaryty!) i zaskakują sposobem reprodukowania dźwięku: dobra stereofonia, klarowny i spójny przekaz, umiejętność oddania kadencji i zrównoważona charakterystyka.
Jednym z moich ulubionych kawałków do testowania basu jest instrumentalna wersja „Mantry” magicznego trio Grohl, Homme, Reznor – Creative potrafi oddać charakter tego utworu i znajdziemy tu ciągle niezłą separację i dość jędrną linię gitary basowej, przeplataną narastającą energią klawiszy i klarownym przekazem perkusji.
Owszem, nie znajdziemy tu basu, którym ten kawałek uwodzi przy odsłuchu na lepszych słuchawkach, ale nie będzie on tak delikatny, jak można by spodziewać się po rozmiarach obudowy i przetworników.
Powyższe uwagi dotyczyły pracy urządzenia podpiętego do zasilania w laptopie – w tym trybie zabawa przełącznikiem „Gain” na spodzie obudowy nic nam nie da, bo Pebble wciąż otrzyma za mało energii. Choć nie mam dedykowanej ładowarki Creative, to ciekawość wzięła górę i podpiąłem je do równie wydajnej, która jest fabrycznie dołączona do Huawei P30 Pro.
I wtedy się zaczęło.
Pebble V2 dostały takiego kopniaka, że zagrały jakbym nagle włączył co najmniej 4 pary tych urządzeń – pojawił się drgający, mocny i zwarty bas, a siła dźwięku sprawiła, że kolumienki zaczęły przekazywać drgania.
Jednym słowem trzeba zdecydowanie odróżnić brzmienie zestawu podpiętego pod lapka i pod mocną ładowarkę – to niemal jak Dr Jeckyll i Mr Hyde.
W ramach podsumowania: Pebble V2 to świetne słuchawki do „prywatnego” odsłuchu – choć przy poborze prądu z laptopa nie nagłośnimy nimi domówki, to świetnie sprawdzą się jako solidny kompan do pracy.
Więcej mocy? Nic trudnego – podłączamy do silniejszego źródła prądu i cieszymy się trybem bass boost.
Mam wrażenie, że projektantom Creative przy drugiej odsłonie Pebble przyświecała prosta, ale bardzo kusząca idea: stworzenie uniwersalnych, przystępnych cenowo głośników, dobrze sprawdzających się przy indywidualnym odsłuchu na miejscu pracy.
Upierałbym się przy podkreśleniu słuchania kameralnego, a nie grupowego – V2ki to świetny kompromis ceny do możliwości, ale w trybie poboru mocy z laptopa wyłącznie dla … indywidualisty.
Jeśli szukasz głośników, które sprawdzą się jako towarzysz pracy przy laptopie, Creative to właściwy adres: znajdziemy tu rozsądne, uniwersalne brzmienie, świetny design, prostotę użytkowania, stabilną konstrukcję i cenę, która zgrabnie wytrąci broń z ręki osób narzekających na niedostatki basów.
Pebble to urządzenie mające umilić nam czas jaki spędzamy przy lapku pracując, oglądając serial czy przeglądając strony internetowe, a nie narzędzie imprezowe (choć pod mocną ładowarką potrafi pokazać zagrać tak, że zaczniemy bujać się w rytm muzyki).
Jeśli szukamy takiego rozwiązania, a do tego zetniemy budżet do 100 zł, wybór staje się oczywisty.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Oto oficjalny wygląd nowego Xiaomi, którego będziemy często polecać. Nazywa się Redmi K80, choć do…
Apple iPhone SE 4 będzie miał premierę w Polsce jeszcze wcześniej, niż oczekiwałem. Smartfon zadebiutuje…
Zadebiutował OPPO Find X8 Pro: superflagowiec stworzony z myślą o Europie, a co za tym…
Podkręcony Snapdragon 8 Gen 3 w połączeniu z 7000 mAh to marzenie niejednego ManiaKa. Sam…
Z zakupem telefon do zdjęć czekasz do premiery Huawei Mate 70? Możesz mieć rację, bo…
Seria vivo S20 zaoferuje użytkownikom mocarną specyfikację. Zwłaszcza vivo S20 Pro zapowiada się na jednego…