Huawei Band 6: test inteligentnej opaski, która podobno zjada Xiaomi na śniadanie! Sprawdzamy, czy warto ją kupić.
Huawei Band 6 trafił do mnie niespodziewanie i powiem wprost, że niezbyt chętnie zaczynałem z nim swoją przygodę.
Całkiem niedawno na naszych łamach gościła opaska Fit (ManiaKalny test Huawei Watch Fit), obiecująca o wiele za dużo, niż była w stanie zaoferować.
Dodatkowo opanowało mnie przekonanie, że chiński producent zbyt delikatnie podchodzi do modernizacji interfejsu w swoich urządzeniach i co byśmy nie odpalili (od Watch Fit, przez Band 5 po GT Pro), wszędzie powita nas niemal identyczne oprogramowanie.
Jednym słowem to klasyczna klęska urodzaju – sporo zegarków, które różnią się w zasadzie obudową, nie oferując softowo nic nowego. Najbardziej uderza to przy świeżej odsłonie Watch Fit, gdzie plastik obudowy zastąpił metal, a silikonowy pasek – wykonany z fluoroelastomeru.
Za wersję ze „szlachetnymi” dodatkami przyjdzie nam zapłacić 100 zł więcej, niż za standardowego Watch Fit. To niby niewiele (ale czy na pewno, skoro za tyle możemy upolować Amazfit Band 5?), jednak dla mnie takie pudrowanie modeli jest czymś, co raczej stanowi dowód na lenistwo producenta, niż jego kreatywność.
Właśnie dlatego do Band 6 podchodziłem z rezerwą, zwłaszcza po tym, jak pierwsze recenzje krzyczały o pogromcy „oryginalnych” Bandów od Xiaomi, a ja w pamięci miałem wyniki monitowania treningów przez Watch Fit, które – delikatnie mówiąc – były dość umowne.
Kiedy jednak zobaczyłem, że w przedsprzedaży Huawei oferował Band 6 za 199 zł (regularna cena urządzenia to 249 zł), dotarło do mnie, że to świetna zapowiedź – w końcu nie ma podbijania ceny i sprzęt startuje z półki, która sprawia, że może sięgnąć po niego sporo użytkowników chcących rozpocząć przygodę z inteligentnymi opaskami.
Najciekawsze jest to, że walory opaski Huawei mocno podkręciło… Xiaomi, niepotrzebnie windując cenę najnowszej odsłony własnego Banda do okolic 200 zł!
Przypominam, że mówimy o serii Mi Band, która tradycyjnie już stanowiła synonim najtańszej działającej smart opaski, kosztującej mniej więcej „stówkę”.
Z tym nieoczekiwanym prezentem od najpotężniejszego konkurenta rozpoczynamy test Huawei Band 6!
Huawei Band 6 – specyfikacja
- Wymiary: 43 x 25,4 x 10,99 mm
- Waga: ok. 18 g (bez paska)
- Materiał koperty: polimer
- Pasek: silikonowy
- Wyświetlacz: 1,47″ AMOLED 194 x 368 px
- Czujniki: akcelerometr, żyroskop, optyczny tętna, pulsoksymetr
- Bateria: litowo-jonowa 180 mAh
- Żywotność baterii: do 14 dni
- Wodoodporność: 5 ATM
- Bluetooth: 2.4 GHz, BT 5.0, BLE
- Funkcje informacyjne: alarm wibracyjny, budzik, kalendarz, prognoza pogody, timer
- Monitorowanie aktywności: automatyczne liczenie czasu odpoczynku, krokomierz, licznik spalonych kalorii, monitorowanie snu, stresu, tętna, pomiar czasu aktywności/treningu, dystansu, wydajności, powiadomienia o braku aktywności
Uderzająca jest wielkość wyświetlacza:
- Band 5 – 0,95″
- Watch Fit – 1,64”
- nasz bohater – 1,47″
Bez dwóch zdań to świetny przykład na to, że smartbandy rosną i to zaskakująco bezwzględnie. Do niedawna to właśnie przekątna i jakość wyświetlacza stanowiły dla wielu osób koronny argument przesądzający o zakupie droższego urządzenia – teraz widzimy, że opaski chcą coraz bardziej przypominać tradycyjne smartwatche i mam wrażenie, że to może być broń obosieczna.
Dlaczego? Po prostu nie każdy chce nosić na ręku coś, co rozmiarami przypomina klasyczny zegarek.
Wracając do specyfikacji: rzut oka i wiemy, że Band 6 to rozwinięcie 4tki, mocno zapatrzonej w Watch Fita i jego większy wyświetlacz.
Warto przypomnieć, że starszy Honor Band 5 (celowo piszę o Honorze, nie Huawei Band 4, ze względu na ekran w technologii AMOLED) też miał się czym pochwalić (SpO2, pakiet czujników, analizy oparte na tych samych technologiach) i często skutecznie rywalizował z Mi Bandem 5 i Amazfit Band 5 (test Amazfit Band 5).
6-tka ma czym kusić i znajdziemy tu m.in.:
- 96 trybów sportowych,
- pomiar tętna TruSeen 4.0,
- analizę snu TruSIeep, potrafiącą wykrywać typowe problemy ze snem wraz ze wskazówkami, jak im zapobiec,
- stałe monitorowanie tętna, stresu, saturacji i snu,
- solidną baterię i szybkie ładowanie,
- trzy wersje kolorystyczne (czarną, różową oraz pomarańczową).
Trzeba powiedzieć jasno, że w tej cenie trudno wymagać czegoś więcej – oczywiście o ile pomiary wykonywane przez urządzenie są miarodajne…
Ale to już opowieść na zupełnie inny akapit 😉
Huawei Band 6 – mały, zgrabny i dobrze wykonany
Opaskę otrzymujemy w niewielkim i skromnym opakowaniu, które poza samym urządzeniem zawiera kartę produktu i ładowarkę, wyposażoną w magnetyczne piny.
Patrząc na Banda 6 złapałem się na myśli, że to kapitalna mieszanka wszystkich cech, jakie mogą się podobać – zwłaszcza kompaktowych rozmiarów, świetnej ergonomii, dobrej klasy wyświetlacza, wygodnego paska i jednej, która dla niektórych będzie wadą, dla innych zaletą. Chodzi mi oczywiście o bezbarwność designu, przez co konia z rzędem temu, kto rozpozna markę opaski z wygaszony ekranem.
Oczywiście wszystko jest tu na swoim miejscu, świetnie rozplanowane, wygodne, funkcjonalne, ale … totalnie nudne.
Właśnie ta cecha sprawiła, że zrozumiałem, dlaczego Xiaomi ciągle trzyma się „pastylkowatego” kształtu własnego Banda. Choć coraz mniej przypomina on poprzedników (nie ma co ukrywać, że Xiaomi również padło ofiarą gigantomanii wraz z szóstą odsłoną opaski) to i tak na pierwszy rzut oka rozpoznamy, co to za urządzenie.
I o to chodzi.
Wracając do bohatera testu: choć zachowawczość producenta może razić, to dzięki niej nikt nie będzie miał problemów z obsługą opaski, która może stanowić nudny, ale jednak niezwykle ergonomiczny wzorzec dla innych modeli.
Na pochwałę zasługuje pasek Banda, który jest jednym z niewielu pozwalających na komfortowe użytkowanie opaski przez całą dobę (tu zresztą kapitalnym wzorcem był już Huawei Band 4). Niestety, przekombinowano metodę jego mocowania, która jest co najmniej irytująca – zamiast prostego zatrzasku musimy tu najpierw wyciągnąć zaślepki (bez narzędzia się nie obędzie) i dopiero mamy dostęp do jarzma, z którego możemy go wysunąć.
O ile sama obudowa Banda i wyświetlacza są odporne na zarysowania, to słabym ogniwem okazuje się być właśnie pasek – to on najszybciej złapał ślady użytkowania.
Reasumując: Huawei Band 6 to może niezbyt oryginalny, ale funkcjonalny i świetnie wykonany (poza paskiem!) smartband, który jakością plastikowej obudowy przebija standardowego Watch Fita.
Huawei Band 6 – menu i system
Opaskę obsługujemy korzystając ze standardowych tapnięć i przesunięć na ekranie oraz jedynego fizycznego przycisku, który znajdziemy na boku obudowy.
W praktyce wygląda to następująco:
- gest w dół odsłania szybkie ustawienia (nie przeszkadzać, włączenie ekranu na 5 minut, znajdź telefon, dodaj alarm, ustawienia),
- przesunięcie w górę pokazuje powiadomienia (są polskie znaki, ale nie ma żadnej możliwości odpowiedzi, jak przystało na niższą klasę urządzenia),
- gest w prawo i lewo przemieszcza nas po tym samym menu, w którym umieszczono ekran z tętnem spoczynkowym, pomiarem stresu, pogodynką, sterowaniem muzyką (brak okładek, głośność i poprzedni/następny utwór), wyniki dnia (kroki, ruch, ilość sesji).
W głównym menu, które otwieramy poprzez użycie jedynego fizycznego przycisku na urządzeniu, znajdziemy następujące pozycje:
- Ćwiczenie (11 ćwiczeń do wyboru = łącznie 96!);
- Rejestr ćwiczeń (przegląd zapisanych treningów z fajną ikonką obrazującą rodzaj treningu i jego rezultatem);
- Tętno (wykres, tętno max/min., spoczynkowe, strefy tętna);
- SpO2 (wymuszenie pomiaru);
- Rejestr aktywności (wizualizacja, m.in. kalorie, dystans, kroki, czas aktywności,);
- Sen (analiza snu);
- Stres (wartości poziomu stresu w czasie doby);
- Ćwiczenia oddechowe (wdech i wydech w rytm pulsującego okręgu);
- Muzyka (player z tytułem/wykonawcą, głośniej/ciszej, następny/poprzedni, odtwarzanie na zegarku/telefonie/słuchawkach);
- Zdalna migawka (działa z telefonami Huawei);
- Wiadomości (temat maila i nadawca, brak podglądu treści);
- Pogoda;
- Stoper (pojedynczy);
- Minutnik (preinstalowane + możliwość ustawienia własnego);
- Alarm (dodajemy ustawiając manualnie dokładną godzinę);
- Latarka;
- Znajdź telefon;
- Ustawienia (wyświetlacz, wibracje, nie przeszkadzać, ustawienia ćwiczeń, system, informacje).
Dociekliwi pewnie zauważyli, że w rejestrowanych treningach najpierw zanotowałem skromną liczbę 11: już tłumaczę, skąd ta ilość. Otóż po wejściu w ćwiczenia zajdziemy ich tam dokładnie tyle, natomiast reszta ukryta jest pod opisem Widżety, gdzie musimy wybrać opcję Więcej i dodać kolejne treningi do głównej lokalizacji.
Z jednej strony to dobre rozwiązanie, bo nie musimy wachlować blisko 100 treningami na ekranie nie grzeszącym responsywnością, z drugiej może zdezorientować początkujących użytkowników, którzy muszą odszukać w podmenu trening, a następnie dodać go do głównego ekranu.
W codziennym użytkowaniu nie ma problemów z szybkością przemieszczania się po menu, a jedyny kłopot z pracą ekranu napotkałem podczas poruszania się po widżetach ćwiczeń, gdzie pojawiała się słaba reakcja na komendę powrotu do poprzedniego menu.
Huawei Band 6 jako narzędzie treningowe
Po doświadczeniach z Watch Fit, który jako asystent treningowy zwyczajnie zawodził, byłem ciekaw, czy tym razem opaska sprawdzi się jako „mózg” analizujący nasze wyniki sportowe.
Bez zbędnego przedłużania: niestety, jeszcze sporo wody w Jangcy musi upłynąć, by tańsze opaski Huawei odnalazły się w tej roli.
Zacznę od uderzenia z grubej rury – niżej zobaczycie screeny z końcowej oceny jazdy rowerem z 3 urządzeń (Suunto 7, Polar H10 oraz bohater recenzji):
Podstawowe parametry treningu przedstawiały się następująco:
- Polar H10: max. tętno 154, średnie 119, kcal 547,
- Huawei Band 6: max. tętno 141, średnie 118, kcal 346,
- Suunto 7: max. tętno 152, średnie 119, kcal 636.
Niestety: Huawei cierpi na bolączkę wszystkich budżetowych smartwatchy/bandów, nie wychwytując szybkich zmian tętna (aż 13 uderzeń/min różnicy z pasem) i gubiąc się w obliczaniu efektów wysiłku – według Huawei spaliłem 200 kcal mniej niż podaje Polar H10 i aż 300 w zestawieniu z Suunto!
W ramach pocieszenia dostajemy efektowną wizualizację pokonanej trasy w czasie treningu na zewnątrz:
Ze względu na rozbieżności wskazań dotyczących wydatku energetycznego i maksymalnego tętna Huawei Band 6 nie jest dobrym rozwiązaniem dla kogoś, komu zależy na wiarygodnym monitorowaniu swoich postępów.
Huawei Band 6 na co dzień
Czas pracy urządzenia jest dobry, choć do 14 deklarowanych przez producenta dni nie udało mi się dobić. Dam jednak wiarę, że przy małej ilości treningów, dłuższym śnie przy trybie „nie przeszkadzać” i niższej częstotliwości pomiarów (m.in. w tle miałem włączone SpO2) 14 dni jest osiągalne.
W moich rękach Band 6 po wytrzymuje około 9 dni na jednym ładowaniu – muszę jednak dodać, że z nawiązką ten zwykły jak na opaskę (i przytłaczający, jeśli porównamy go do smartwatchy na Wear OS) czas wetuje szybkie ładowanie, w 3 minuty zapewniające 10% energii! Od 25 do 100% ładowanie trwało 52 minuty, co też jest bardzo dobrym rezultatem.
Huawei stara się motywować użytkownika do działania poprzez wysyłanie komunikatów o konieczności ruchu, kiedy zbyt długo pracujemy w jednej pozycji, czy też wyświetlaniem rezultatów snu od razu po przebudzeniu bądź wysyłaniem podsumowań tygodniowych statystyk.
Świetną opcją, której zwykle nie spotkamy nawet w droższych urządzeniach, jest stały pomiar SpO2 w cyklach 30-minutowych.
Warto też dodać, że fani eksportu danych do innych aplikacji mogą pocieszyć się dostępem do Google Fit – ale nie znajdziemy tu bardziej zaawansowanych programów.
Jak zwykle Huawei zapewnia wysoki poziom analizy snu, która obejmuje jego fazy, jak też ciągłość snu głębokiego, liczbę wybudzeń, jakość oddechu, regularność zasypiania i pobudek, a wszystko to okraszone oceną punktową w poszczególnych kategoriach.
Nie zabrakło oczywiście możliwości personalizacji tarcz zegarka (9 wgranych na start – w tym z opcją ustawienia elementu z galerii – do samego Banda i kilkadziesiąt w aplikacji, skąd szybko zainstalujemy je na urządzenie).
Na pewno nie jest to smartband tak otwarty na modyfikacje, jak produkty Xiaomi – w przypadku Huawei jesteśmy skazani na fabryczną aplikację, która jest niezwykle rozsądnym narzędziem (szczegółowy opis Huawei Zdrowie znajdziecie m.in. w recenzji Watch GT2), ale nie pozwala na takie zabawy zegarkiem, jak dodatkowe (zarówno płatne, jak bezpłatne) apki do Xiaomi.
Czy warto kupić Huawei Band 6?
Ha! Już dawno nie miałem tak ułatwionej oceny urządzenia, jak w przypadku Huawei Band 6.
Jeśli zależy Wam na miarodajnej analizie wyników sportowych czy stresu, lepiej kupcie Amazfit Band 5, a zaoszczędzone ponad 100 zł zainwestujcie w karnet na siłownię, basen czy jakieś treningi (odliczamy czas do końca maja i można wracać!).
Potrzebujecie wygodnej opaski z dobrą analizą snu; SpO2; czytelnym ekranem, który pomieści sporo tekstu; świetną aplikacją z wieloma smaczkami i wskazówkami? Band 6 jest dla Ciebie!
Mam wrażenie, że Huawei przegoniło Xiaomi/Amazfit w jednym: zaprezentowało kapitalny smartband, będący biletem wstępu dla początkujących w świecie wearables. Jeśli uda się Wam upolować ten model w kwocie bliższej przedpremierowej, niż regularnej, będzie to bardzo dobry wybór.
Mam wrażenie, że 249 zł to jednak zbyt wygórowana cena, jak na możliwości opaski. Niestety, przykład Xiaomi Band 6, który również został wyceniony powyżej 200 zł wskazuje jasno – producenci zamierzają nas przekonać, że taniej już było.
ZALETY
|
WADY
|
Ceny Huawei Band 6
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.