Realme GT Neo to w świecie smartfonów kura znosząca złote jajka. Chińczycy zbijają na nim fortunę, co jest zasługą połączenia bardzo korzystnej ceny oraz mocnej specyfikacji – sam kupiłbym ten model.
Mój ostatni tekst o Realme GT Neo pojawił się na gsmManiaKu wczoraj, jednak jego sytuacja rynkowa jest na tyle dynamiczna, że muszę go zaktualizować. Temat nie dotyczy indyjskiego debiutu GT Neo (ten już 4 maja), ale znakomitej sprzedaży w Chinach.
10 tysięcy Realme GT Neo sprzedawanych codziennie
Realme pochwaliło się, iż po 20 dniach od wejścia średniaka do sprzedaży kupiono go aż 200 tysięcy razy, co po prostym przeliczeniu daje nam 10 tysięcy sprzedawanych sztuk dziennie. To nieźle, ponieważ dotychczas takimi wynikami chwaliło się raczej Xiaomi, a Realme pozostawało w cieniu.
Jak widać, rozkład sił ma tendencję do zmian, choć nie chcę sugerować, że Xiaomi odchodzi w cień – bynajmniej, ponieważ rezultaty Xiaomi są znacznie okazalsze i niedługo staną się niewygodne dla takich potęg jak Samsung i Apple. Realme to jednak nie przeszkadza, bo ono samo buduje swoją bazę ManiaKów.
GT Neo to średniak wyjątkowy pod wieloma względami – za jego sukces odpowiada przede wszystkim opłacalność, ponieważ najtańszy wariant z pamięcią 6/128 GB startuje w Chinach z poziomu około 1050 zł netto. To cena niewyobrażalna w polskiej sprzedaży, jeśli zerkniemy na specyfikację.
Ładowanie o mocy 50 W połączone z baterią 4500 mAh, najszybszy procesor w historii MediaTeka (Dimensity 1200) oraz matryca Super AMOLED mówią same za siebie – nie zabrakło nawet odświeżania obrazu 120 Hz, aparatu o rozdzielczości 64 MP i niemal kompletnego wyposażenia komunikacyjnego. Średniak majstersztyk.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.