Honor 50 pozuje na zdjęciach na żywo. Flagowiec ze Snapdragonem 888 od razu będzie dostępny w kilku wariantach, w tym w absolutnie odjechanych brokatowych barwach. Chciałbym, żeby konkurencja miała choć trochę polotu od Honora.
Są takie smartfony, którym po prostu chce się kibicować. Wiemy, że nie będą najlepsze na rynku, ale samo ich istnienie wbrew wszelkim przeciwnościom buduje napięcie przed premierą. Moim faworytem do tego tytułu jest Honor 50 we wszystkich trzech wersjach. Zawsze miło popatrzeć, jak producent wraca zza grobu. A dzisiaj może popatrzeć na żywo.
Honor 50 we wszystkich wersjach kolorystycznych postanowił zapozować sobie na żywo i potwierdzić wszystkie detale swojego wyglądu. Pokrywają się z poprzednimi przeciekami i nie ma co w nie wchodzić, bo całą uwagę i tak przyciąga jeden z wariantów. Popatrzcie na pierwsze zdjęcie od prawej (tapnij/kliknij, aby powiększyć do pełnego rozmiaru).
Honor 50 dostaje brawa za odwagę
Widzimy na nim nudną i będącą magnesem na odciski palców wersję, która pewnie kiedyś nazywałaby się fortepianową czernią. Obok niej pojawia się jednak absolutnie odjechany i niedorzeczny wariant z… brokatem. Nie wiem, do kogo jest kierowany, za to bardzo ciekawi mnie, jak Honor zamierza go nazwać. Mogę się mylić, ale jestem prawie pewien, że takiej wersji kolorystycznej w świecie smartfonów jeszcze nie było.
Podoba mi się to, że Honor 50 nie jest próbą ostrożnego powrotu producenta na rynek po latach nieobecności (przynajmniej dla tych, którzy bez Google nie wyobrażają sobie życia). Chińczycy od razu stawiają na szaleństwo i poza nudnymi szarymi i czarnymi wariantami od razu serwuje nam coś innego.
W całym tym tekście nie wspomniałem nic o specyfikacji, bo na ten temat szeroko pisaliśmy wczoraj. Warto jedynie wspomnieć, że do premiery zostało już tylko kilka dni – nowe Honory staną się faktem już 16 czerwca 2021 roku:
Honor 50 na oficjalnych grafikach, a Geekbench zdradza specyfikację. Tylko cena może go powstrzymać
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.