Fitbit Ace 3: test smartbanda dla dzieci! Jak pisać o inteligentnej opasce, która zarówno w samej idei, jak i jej realizacji jest dość kontrowersyjna? Mam tylko jedną odpowiedź: z serca.
Nie przypominam sobie tak wielu rozterek związanych z testem inteligentnej opaski: ekosystem Fitbit znam od dłuższego czasu i doceniam jego możliwości na tyle, że potrafiłem przymknąć oko na problemy z płynnością działania zegarków (zobacz test Fitbit Versa 3).
Ale w przypadku Fitbit Ace 3 mamy do czynienia z urządzeniem, które jest adresowane do dzieci, a jednocześnie:
- nie potrafi zaabsorbować ich uwagi, by brały wskazania opaski na poważnie,
- w przypadku 6-latków (a to jest dolny wiek graniczny, jaki wskazuje producent) nie oferuje odpowiedniej wygody,
- potrafi rejestrować jedynie podstawowe wskaźniki, przez co jest niezbyt wiarygodnym rejestratorem aktywności.
Najgorsze jest to, że dzieci są kapitalnymi obserwatorami rzeczywistości i w przypadku mojej córki Ace 3 już pierwszego dnia był na cenzurowanym.
Przestałem się jej dziwić, kiedy pokazała mi smartwatcha (a raczej powinienem powiedzieć „smartwatcha”), jaki ma jej koleżanka – duży ekran i animowana buźka robota wyglądała przy animacjach Fitbita jak Kopciuszek szorujący podłogi u ciotki skontrastowany z tym bawiącym się na balu.
Na szczęście wiemy, że sam wygląd to nie wszystko i po skłonieniu córki do spędzania kilku godzin dziennie z zegarkiem na ręku mogę co nieco o nim opowiedzieć.
Fitbit Ace 3: specyfikacja
- Wyświetlacz: dotykowy, PMOLED
- System operacyjny: własny
- Czujniki: akcelerometr, krokomierz
- Wymienne, silikonowe paski
- Wodoszczelność
- Funkcje: alarm wibracyjny, stoper, powiadomienia o połączeniach, zegarek, minutnik, monitorowanie aktywności i snu, alert bezczynności, kontrola aktywności/rodzicielska
- Obwód nadgarstka: 122 – 173 mm
- Ochrona przed uszkodzeniem i zadrapaniami
- Przeznaczony dla dzieci
Fitbit Ace 3 posiada dość smutny, 1,47-calowy ekran dotykowy OLED o rozdzielczości 240×240 pikseli. Dlaczego smutny? Bo monochromatyczny, na którym wszystkie kształty wykonane są dość cienką kreską.
Opaska potrafi śledzić aktywność dzięki krokomierzowi, monitoringowi snu i trybom sportowym, obejmującym bieganie, wędrówki i jazdę na rowerze.
Ace 3 kontroluje całodzienny ruch – zegarek pokazuje liczbę kroków i aktywne minuty (oznaczają one dłuższe, ciągłe sesje aktywności). Motywacją dla dziecka mają być komunikaty wysyłane przez Fitbit, takie jak wirtualne odznaki czy animowane elementy tarczy (m.in. królik, kot czy rakieta) oraz powiadomienia o braku ruchu.
Co ciekawe, podobno Ace 3 posiada wbudowany czujnik tętna, ale pozostaje on nieaktywny.
Nie zapomniano o śledzeniu snu z funkcją przypomnienia o porze właściwej do zasypiania i cichych alarmach, które obudzą dziecko wibracjami. Znajdziemy tu podstawowe narzędzia jak timer i stoper oraz powiadomienia o połączeniu (o ile urządzenie będzie sparowane także z telefonem dziecka, a nie wyłącznie rodzica).
Za Fitbit Ace 3 zapłacimy ciągle około 300 zł – czy to sporo? Powiem bez ogródek – uważam, że tak, tym bardziej, że jeśli dziecku (albo nam) zależy na smartbandzie do monitoringu z masą atrakcyjnych tarcz, to za rogiem czyha Xiaomi Mi Band w wersji 5 lub 6.
Nie dość, że znajdziemy do nich setki kolorowych i różnorodnych tarcz (w tym z postaciami z bajek, programów czy komiksów), to jeszcze za kilka złotych dokupimy pasek w dowolnym wzorze i kolorystyce.
Fitbit Ace 3: budowa i jakość wykonania
Urządzenie otrzymujemy w niewielkim opakowaniu, które skrywa zegarek, ładowarkę i papierologię. Trochę szkoda, że Fitbit zdecydował się na różnicowanie wersji kolorystycznych, bo przez to mamy w zestawie tylko jeden pasek.
Muszę ponownie przywołać Mi Bandy od Xiaomi, bo to właśnie one stanowiły inspirację do konstrukcji tego modelu – chlubny to przypadek, kiedy inspiracja idzie z Chin do Stanów, a nie odwrotnie 😉
Zegarek składa się z niewielkiej pastylki, która umieszczamy na wcisk w opasce tak, jak Mi Bandy – rozwiązanie sprawdza się tak samo dobrze, jak w przypadku słynnego pierwowzoru.
Pasek jest wykonany z dość delikatnego, miękkiego i przyjemnego w dotyku silikonu. Nie zapomniano o jego wygodnym zapięciu (plastikowa klamerka) i równie twardej w dotyku szlufce – dzięki temu dziecku łatwo przesunąć przez nią pasek.
Urządzenie sporo traci z winy wyświetlacza, który nie dość, że i tak jest maleńki, to jeszcze nie wypełnia treścią całej powierzchni … Trudno też się spodziewać, by delikatne, białe linie, z których składają się obrazki na głównym ekranie OLEDowego ekranie, mogły na dłużej przyciągnąć uwagę dziecka – są na to zbyt statyczne.
Pastylka po zamontowaniu w opasce jest mocno przez nią otulona i chroniona przez szeroki kołnierz po bokach, który – mimo specjalnych wycięć, umożliwiających sterowanie (aby odblokować ekran trzeba nacisnąć oba boki urządzenia) – utrudnia obsługę zegarka.
W czasie testów nie tylko dziecko, ale wielokrotnie ja sam miałem problem z odblokowaniem Ace 3, co wydaje mi się poważnym nieporozumieniem.
Smartband ładujemy poprzez przytwierdzenie do tyłu pastylki dedykowanej ładowarki: choć jej kabelek jest krótki, to sam zatrzask działa rewelacyjnie.
Warto zaznaczyć, że obudowa jest wodoodporna, a samo urządzenie ma świetna funkcję blokady przed przypadkowym dotykiem powodowanym przez wodę.
Reasumując: Fitbit Ace 3 to nierówno zaprojektowany model, obarczony wadami utrudniającymi codzienne korzystanie.
Fitbit Ace 3: jak to działa?
Zanim przejdziemy do samej współpracy Ace 3 z dedykowaną aplikacją, to muszę Wam powiedzieć, że jeśli mieliście już do czynienia z „dorosłą” apką marki, to jesteście w domu!
Podoba mi się opcja wyboru, ponieważ sami decydujemy, czy:
- sparujemy Ace z aplikacją, w której jako główne urządzenie wykorzystywane przez rodzica będzie jego smartwatch (np. Sense bądź Versa),
- sparujemy z apką Fitbit tylko Ace 3, bez podrzędności w stosunku do „prawdziwego” smartwatcha.
W praktyce wygląda to tak, że rodzic zakłada konto rodzinne i dopiero tam może uzyskać dostęp do specjalnego widoku, w którym łatwo:
- zobaczyć aktywność dziecka,
- zarządzać tym, co widzi w aplikacji,
- zatwierdzać zaproszenia dziecka do znajomych.
Standardowo dzieci mogą korzystać z Ace 3 za pośrednictwem Kid View, pokazującej statystyki aktywności i snu, znajomych, tarcze zegara, awatary i odznaki (podobnie jak w „prawdziwych” smartwatchach możemy zbierać tu punkty, które po przekroczeniu pewnej puli przemieniają się w wirtualne nagrody).
Motywacją dla dzieci są obrazki, jakie można ustawiać na tarczy zegarka – im więcej aktywności, tym bardziej są one kompletne (na przykład na początku mamy jedynie zarys twarzy, a im więcej kroków, tym pojawia się więcej szczegółów).
To ciekawy pomysł, ale ze względu na brak innej interakcji ludzika czy zwierzaka, jakie wybrało dziecko, poza bardziej kompletnym zarysem, szybko się nudzi.
Brakuje tu zagadywania do użytkownika, jakichś zabawnych zaczepek itp.
Obsługa jest 'ustawiona” pod dzieci: przy włączonym ekranie możemy przesuwać po nim palcem w górę/w dół, aby przemieszczać się po menu i ustawieniach oraz przeglądać dzienne statystyki.
Szkoda, że nie zdecydowano się na inną opcję „wstecz” niż przez naciśnięcie boków pastylki (jak do jej odblokowania). Za to dostajemy prostą opcję „nie przeszkadzać”, która wyłącza ekran, powiadomienia i wzbudzanie ekranu poprzez ruch nadgarstkiem.
Czas pracy zegarka zgadza się z tym, co deklaruje producent i 8 dni jest tu czymś absolutnie normalnym, co osiągamy bez konieczności jakiegoś specjalnego oszczędzania baterii.
Nie podoba mi się fakt, że menu zegarka jest tak uproszczone i brakuje tu choćby pogodynki. Po wzbudzeniu tarczy Ace 3 zobaczymy na kolejnych ekranach:
- ekran główny z wybranym ulubieńcem i godziną,
- stan baterii, godzinę, dzień tygodnia i datę,
- liczbę kroków,
- ilość sesji ruchowych,
- minuty aktywne,
- wyniki analizy snu.
Dodatkowe funkcje, które oddano dziecku do dyspozycji, to timer, alarm, ustawienia (blokada ekranu, nie przeszkadzać, sen, ustawienie podwójnego tapnięcia, restart).
Uważam, że to zdecydowanie za mało!
Nie ma tu żadnych gier, szczegółowych analiz ruchu, śledzenia trasy (wiem, że GPS dodatkowo zwiększyłby cenę urządzenia, ale jego obecność można motywować też względami bezpieczeństwa), ba! nawet nie zmienimy tarczy z awatarkiem z poziomu zegarka.
Czy warto kupić Fitbit Ace 3?
Zanim otrzymałem do testów Ace 3, byłem dobrej myśli. Córce podobały się wizualizacje zegarka i schematyczne, ale za to sympatyczne animacje tak bardzo, że sama obiecała pomoc i nie musiałem uciekać się do żadnych środków perswazji.
Kiedy jednak zegarek pojawił się na jej ręku, po jakiejś godzinie chciała go zdjąć i wcale mnie to nie dziwiło: nie miała własnego smartfona, żeby podglądać co się dzieje w aplikacji, a przeskakiwanie pomiędzy kilkoma ekranami szybką ją znudziło.
Aż chciałoby się powiedzieć: król jest nagi! Szczerze mówiąc nie potrafiłem znaleźć rozsądnych argumentów, żeby przekonać 6-latkę, że warto spać z Ace 3 na nadgarstku. Dziecko rezolutnie odpowiedziało, że ono śpi aż się wyśpi i zawsze się dobrze czuje, więc samo wie, że jej sen jest dobry.
Dotarło do mnie też coś, co wydało mi się istotne z mojej perspektywy – nie miałbym o sobie jako ojcu dobrego wyobrażenia, gdybym musiał monitorować ilość kroków kilkulatka. Po co? W przedszkolu dziecko wybiega się jak szalone, na placu zabaw czy podczas zwykłego spaceru – podobnie.
W normalnych warunkach powiedziałbym wprost: nie dajmy się zwariować i zaczekajmy chwilę, aż dziecko samo wybierze sobie albo tradycyjny zegarek (będą jeszcze takie?) albo smartwatcha.
Jeszcze od biedy mogę zrozumieć używanie Ace 3 podczas pandemii i lockdownów, kiedy większość z nas jest uwięziona w swoich mieszkaniach i tęsknym okiem spogląda na kogoś, kto jest szczęściarzem i ma własny dom.
Wtedy ma to jakiś sens – ale czy można sprowadzać użytkowanie gadżetu do czasów nienormalnych, o których wszyscy marzymy, że zostanie po nich jedynie kronikarskie wspomnienie?
No właśnie.
Widzę to tak: Fitbit Ace 3 to urządzenie, które bazuje na świetnej aplikacji i analityce, ale zostało zamknięte w zegarku, który nie trafia do potrzeb dzieci, nie potrafi ich zainteresować i ma ubogi pakiet czujników.
W zasadzie złapałem się na myśli, że ekran jest tam dodany niemal na siłę – bo i tak to rodzic kontroluje aplikację, a dziecko może w zegarku podglądać kilka podstawowych statystyk.
Szkoda, bo Ace 3 to unikatowy smartband, który – o ile zmieni filozofię działania – może jeszcze nieźle namieszać na rynku. Jednak w obecnym kształcie, z problemami z obsługą, skastrowaną aplikacją, mizernym wyświetlaczem, przeciętnym komfortem noszenia i takim samym wyposażeniem to jedynie przeszacowany gadżet, który żeruje na przywiązaniu dorosłego użytkownika do marki.
Ceny Fitbit Ace 3
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.