Tronsmart Element Mega Pro to głośnik Bluetooth za około 300 zł, który wnosi granie na zewnątrz na wyższy poziom! Pomaga mu w tym solidna bateria, mocny bas, 60W mocy i oryginalna konstrukcja z przemyślanym sterowaniem. Warto?
Tronsmart Element Mega Pro to kolejny głośnik Bluetooth, który pozwala zmieniać myślenie o tego typu urządzeniach. Łatwo cieszyć się możliwościami przenośnego grajka, jeśli zapłacimy za niego około 800 zł (tyle właśnie kosztuje Sonos Roam), ale znaleźć coś mocnego, dobrze brzmiącego i niedrogiego to już nieproste zadanie!
Teoretycznie pewniakiem jest Anker z dopracowanym Motion+, ale nie każdy przymknie oko na jego design, który jest – trzeba to powiedzieć wprost – raczej retro i to takim, które jeszcze nie stało się modne 😉
Lukę może wypełnić inny model Tronsmart w postaci Force 2, ale 30W mocy dla wielu osób to będzie zbyt mało. I tu właśnie pojawia się Mega Pro (swoją drogą za te nazwy ktoś w Chinach powinien dostać jakąś delikatną reprymendę, bo brzmi to mega i pro megalomańsko), który w rozsądnej cenie ma oferować:
Głośnik Tronsmart Element Mega Pro kupisz teraz w promocji za 309 zł w sklepie Geekbuying.pl. Wysyłka jest z polskiego magazynu, więc nie trzeba się martwić o dodatkowe opłaty.
Czy za nieco ponad 300 zł to dobry wybór? Zapraszamy do ManiaKalnego testu!
Zacznę od zaskoczenia: choć niewielki Force 2 obsługiwał według oficjalnej specyfikacji AAC (a jak okazało się w praktyce, nawet aptX nie był dla niego problemem), to jego większy brat poprzestał na SBC.
Oczywiście w tej klasie urządzeń nie jest to żaden wyznacznik, ale małe rozczarowanie pozostaje. Nie oszukujmy się – żeby utrzymać cenę w okolicy 300 zł, producent musiał szukać kompromisów pomiędzy mocą (60W mówi nam od razu, że to ona jest tu na pierwszym miejscu) a resztą podzespołów i postanowił przyoszczędzić na chipie.
Na szczęście podobny los nie spotkał baterii, choć tu poza ceną kuszące mogłoby być również odchudzenie urządzenia – 1,7 kg wagi to już nie przelewki. Postawiono na ogniwo litowe o pojemności 10400 mAh, zapewniającego do 10 h pracy przy połowie skali głośności, co jak na moc Mega Pro jest dobrym rezultatem i potwierdza się w realnym użytkowaniu. Długi czas ładowania studzi trochę entuzjazm, ale w zamian powinniśmy cieszyć się lepszą żywotnością baterii.
Jak już Tronsmart zdążył nas przyzwyczaić, głośnik jest wykonany z dobrej jakości materiałów i solidnie spasowany. Podoba mi się solidne zabezpieczenie gniazd gumowaną zatyczką, pod którą przed wilgocią i uszkodzeniami chronione są aż 4 wejścia!
Na koniec nie można nie wspomnieć o rozsądnej wycenie głośnika – zwłaszcza na tle wspomnianego już Force 2, który mimo o połowę mniejszej mocy na starcie kosztował około 280 zł.
Już dawno nie spotkałem się z tak wygodnym – mimo sporej wagi! – głośnikiem, który zaskakuje dopracowaną konstrukcją, charakterystyczną raczej dla produktów z wyższej półki.
Wszystko znajduje się tu na swoim miejscu, zarówno w zakresie sterowania, jak i dodatkowych możliwości. Na górnej krawędzi znajdziemy panel sterowania – poszczególne funkcje oznaczono prostymi piktogramami, a ich obsługa jest dotykowa. Co ważne, wszystkie jego elementy dodatkowo mogą pochwalić się delikatnym, białym lub niebieskim podświetleniem, które wygląda super i pozwala sterować głośniczkiem nawet w ciemnościach.
Pierwsze sparowanie ze smartfonem jest błyskawiczne: na tylnej ściance obok gumowej zatyczki znajdziemy włącznik – po jego dłuższym naciśnięciu zapalają się diody panelu, a Tronsmart wydaje charakterystyczny dźwięk sygnalizujący gotowość do pracy. Jeśli chcemy, parujemy nasze urządzenie poprzez NFC bądź tradycyjnie i zaczynamy bawić się muzyką, odtwarzaną wprost z telefonu.
Poza taką standardową możliwością do dyspozycji dostajemy czytnik kart microSD, który pozwala nam używać głośniczka jako samodzielnego zestawu grającego! Wkładamy kartę ze soją muzyką i możemy zamienić Tronsmarta w autonomiczny player, a dodatkowo dzięki slotowi USB podładujemy naszego smartfona (funkcja powerbanku).
Sterowanie jest niezwykle proste w obu przypadkach i odtwarzanie kontrolujemy poprzez naciskanie przycisków oznaczonych piktogramami: M (reset połączenia), play/pause, następny/kolejny utwór oraz vol +/-, który obsługujemy nie tapnięciem, a przesuwaniem.
Podobnie jednym dotknięciem przycisku sparujemy głośnik z drugim modelem Mega Pro i przejdziemy dzięki temu w tryb stereo; aktywujemy asystenta głosowego bądź zmienimy typ brzmienia, wybierając jeden z trzech presetów: domyślny Deep Basss, Vocal i 3D. Moim zdaniem głośniczek najlepiej radzi sobie w trybie podstawowym, kiedy przycisk EQ jest wygaszony.
Jakość wykonania jest bardzo dobra: nic tu nie skrzypu, tworzywa są solidne i przyjemne w dotyku (metalowa siateczka i pokryty delikatnym gumowaniem plastik), a gumowana zaślepka idealnie trzyma się swojego miejsca.
Mówiąc najogólniej brzmienie jest rozrywkowe i skierowane na efektowne zestrojenie – to idealny głośnik imprezowy, który pod tym względem zjada słynnego Ankera Soundcore Motion+.
Muszę powiedzieć wprost, że na co dzień preferuję jednak ten styl grania, jaki oferuje Motion+, czyli spora moc, ale dość zrównoważony przekaz bez efekciarstwa.
Niestety na otwartej przestrzeni takie zestrojenie zaczyna się gubić i okazuje się mało donośne, co przeszkadza zwłaszcza podczas ogródkowej imprezy, gdzie Ankerowi brakuje szerszego oddechu. Choć mówię to z żalem, to o ile jakość cichszej muzyki jest lepsza na Ankerze, to im głośniej, tym bardziej zaczyna wyrywać do przodu Tronsmart.
Za to w takich podwórkowych warunkach Tronsmart Mega Pro rozkwita i mówię to bez cienia przesady! Co najlepsze, nie wpada przy tym w gęstą pulpę, jak choćby niesławny T6 Max, straszący bulgotami basu. Mega zawsze będzie mistrzem imprezy, o ile nie przesadzimy ze skalą głośności i użyciem niebieskiej … barwy na przycisku equalizera.
W tym momencie trzeba wyjaśnić, że recenzowany głośnik nie doczekał się obsługi przez dedykowaną aplikację. Nie – bo nie, choć znajdziemy w niej model Tronsmart Studio, który przegrywa z naszym bohaterem mocą i to dwukrotnie. Producent postanowił jednak wynagrodzić nam brak korektora w aplikacji poprzez zastosowanie przycisku EQ, który znajdziemy na górnym panelu.
Przy standardowym odsłuchu brakuje trochę średnicy, która jest lekko wycofana i przeszkadza to głównie w odbiorze wokalu – nieważne, czy będzie to Bruce Dickinson czy Kylie Minogue, zawsze będziemy mieli wrażenie, jakby głos zrobił spory krok wstecz na scenie. Jest to cecha, która doskwiera najbardziej przy słuchaniu muzyki „w tle”, podczas pracy czy czytania, kiedy zbyt wysoki poziom głośności nie pozwala nam skupić się na innych czynnościach.
Jednak jeśli zgłośnimy muzykę, to radosne zestrojenie szybko nam to powetuje – tylko wtedy zapomnijcie o tym, że zajmiecie się przy okazji czymś innym 🙂
Mega Pro wydaje się być celnym strzałem producenta w niszę imprezowych, przenośnych głośników bezprzewodowych: jest głośno, mocno, z wyczuwalnym i potrafiącym wzbudzić drżenie podłoża basem. Bez wspierania brzmienia poprzez korektor dźwięku możemy liczyć na – moim zdaniem – najbardziej rozsądne zestrojenie, w którym ani bas nie jest przesadzony, ani nie pojawiają się dziwne zniekształcenia.
Podczas testów złapałem się na tym, że Tronsmart wyprodukował głośnik, który pozwala o nim zapomnieć i po prostu cieszyć się muzyką. W cenie nieco ponad 300 zł otrzymujemy urządzenie:
Jeśli szukasz głośnika bez inteligentnych funkcji, który nie będzie udawał mistrza basów i zapewni na tyle mocne brzmienie, że poradzi sobie na zewnątrz – wybór jest prosty.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Nie tylko OPPO Find X8 Pro był gwiazdą dzisiejszej premiery. Wraz z nim debiutował OPPO…
Być może zbyt surowo oceniłem flagowce pracujące na procesorze Snapdragon 8 Elite. Są gorące, ale…
Epic Games Store znów rozdaje nową grę za darmo. Tym razem jest mrocznie i tajemniczo.…
Do globalnej premiery zmierza POCO F7 oraz POCO F7 Ultra. Certyfikacja smartfonów Xiaomi to świetna…
HONOR 300 na zdjęciach prezentuje się zjawiskowo. To będzie wyjątkowo cienka brzytwa, która nie przekroczy…
Oto oficjalny wygląd nowego Xiaomi, którego będziemy często polecać. Nazywa się Redmi K80, choć do…