>
Kategorie: Huawei Tablety Testy

TEST | Huawei MatePad 11 to świetny tablet, który mocno namiesza na rynku

Huawei MatePad 11 2021 nie będzie miał większego problemu z odniesieniem rynkowego sukcesu sprzedażowego, gdyż nie tylko został porządnie wyposażony, ale również sensownie wyceniony. Otrzymujemy tablet niemal idealny, ale nie dla wszystkich.

Huawei MatePad 11 2021 oferuje najlepsze rozwiązania dostępne na rynku, szczególnie mając na uwadze zastosowany wyświetlacz i produktywność. I chociaż wygląda i działa jak najzwyklejszy tablet z Androidem, w rzeczywistości korzysta z HarmonyOS, systemu operacyjnego marki Huawei.

Z ogromną przyjemnością donoszę, że ma sporo dobrych aplikacji aby w pełni wykorzystać zastosowane podzespoły i akcesoria. Pozornie to tablet wręcz idealny, który można by kupić w ciemno. To jednak tylko pozory, gdyż w rzeczywistości zagorzali fani pełnego Androida mogą poczuć niedosyt. Ja go poczułem, aczkolwiek znalazłem szereg zalet, za które polubiłem tegorocznego Huawei MatePad 11, z którego korzystałem nieprzerwanie przez niemal trzy tygodnie.

Nie będę jednak uprzedzał faktów – zapraszam do recenzji bezpośredniego konkurenta iPada, czyli Huawei MatePad 11 2021.

Specyfikacja Huawei MatePad 11 (2021)

Dane podstawowe
Wymiary 254 x 165 x 7.3 mm
Waga 485 g
Ekran
Typ IPS 10.9'', rozdzielczość 2560x1080, 255ppi
Kluczowe podzespoły
SoC Qualcomm Snapdragon 865
Procesor 8 rdzeniowy, 2.8GHz, 1x2.84 GHz Kryo 585 & 3x2.42 GHz Kryo 585 & 4x1.8 GHz Kryo 585
GPU Adreno 650
RAM 6.0 GB
Pamięć 128GB
Obsługa kart pamięci microSDXC
Bateria 7250 mAh
System operacyjny
Wersja HarmonyOS 2.0
Łączność, komunikacja i wyjścia
WiFi 802.11 a/b/g/n/ac, dual-band, Wi-Fi Direct, hotspot
GPS A-GPS, GLONASS, GALILEO, BDS, QZSS
Bluetooth 5.1 z A2DP, LE
Modem LTE
Porty USB2
Aparat fotograficzny
Główny 13 MP, wideo 4K (3840x2160) (2160), 30 kl/s, lampa błyskowa
Dodatkowy 8 MP (3264x2448), wideo FullHD (1920x1080) (1080), 30 kl/s

Wzornictwo i wykonanie | Jest schludnie i nowocześnie

Huawei MatePad 11 / fot. gsmManiaK.pl

Huawei MatePad 11 zachowuje opracowany przez designerów Huawei styl, który jest bardzo dobrze znany z poprzednich modeli serii. I to mnie niezmiernie cieszy, bo nie ma nic gorszego, jak zmieniać coś, co prezentuje się nad wyraz dobrze. Aczkolwiek już w tym miejscu zaznaczam, że nie wykorzystano materiałów premium, gdyż te zarezerwowano dla urządzeń z serii Pro. Mnie to jednak nie przeszkadza.

Tablet wyposażono z tyłu w moduł aparatu i diodę doświetlającą LED, które umieszczone zostały na wyraźnie wystającej wysepce. Na tylnym panelu jest również logo producenta. Na górnej ramce znajdują się: belka regulacji głośności, trzy mikrofony i magnetyczne złącze dla stylusa M-Pencil. Na dolnej jest natomiast gniazdo na karty w standardzie microSDXC.

Docenić trzeba fakt, że Huawei nie zdecydował się jednak na swój standard, gdyż ich karty są nadal drogie, choć na rynku dostępne od dłuższego czasu. Na krótszych bokach umieszczono natomiast: na lewym włącznik z czerwonym wykończeniem i dwa głośniki, a na prawym kolejne dwa i port USB typu C.


Tylny panel wykonany został z matowego tworzywa sztucznego, które idealnie łączy się z resztą konstrukcji. Wyświetlacz okalany jest smukłą ramką o regularnej grubości na każdym z boków. To sprawia, że nie rzucają się one specjalnie w oczy podczas codziennego użytkowania i tym samym nas nie rozpraszają.

Na górnej ramce nad ekranem umieszczono kamerę do Selfie i czujnik światła zastanego. Ten drugi jest w lewym rogu, przez co sięgając do belki regulacji głośności, bardzo często go zasłaniałem, a wtedy też ekran momentalnie się ściemniał.

Tablet bardzo dobrze leży w dłoni, a jego smukła konstrukcja i niska waga sprawiają, że nawet podczas dłuższego użytkowania nie męczą się nadgarstki.

Powróćmy jeszcze na chwilę do materiału użytego do wykonania tylnej ścian. Według mnie nie ma to większego znaczenia, jeśli używasz tabletu wraz z dedykowaną magnetyczną klawiaturą, tak jak ja. To chroni MatePad 11 przed zarysowaniem, a także zamienia się w podstawkę z klawiaturą. I choć to dla wielu może nie być argument, to jednak warto go wziąć pod uwagę.

Wyposażenie i aparat| Nie jest kompletne, ale te głośniki to poezja

Huawei MatePad 11 / fot. gsmManiaK.pl

Huawei MatePad 11 jest tabletem oferującym jakość dźwięku na bardzo wysokim poziomie. A to zasługa zastosowania czterech głośników harman/kardon, z których wydobywa się bardzo donośny, a zarazem niezwykle czysty i przyjemny dla ucha dźwięk. Dźwięk, który nie został pozbawiony niskich tonów, a zatem miłośnicy mocnego brzmienia również nie powinni czuć się rozczarowani. Wiedzieć musicie jednak jedno. Po przekroczeniu pewnego poziomu głośności (około 80%) redukowane są niskie tony w celu uniknięcia uszkodzenia głośników.

Huawei nie zdecydował się w tym modelu na umieszczenie czytnika linii papilarnych. Zamiast tego jako zabezpieczenie możemy wykorzystać blokadę ekranu poprzez PIN, wzór, a także hasło. Do tego jeszcze jest możliwość odblokowania za pomocą skanu twarzy. Co ciekawe, jest kilka dostępnych profili, a zatem z tabletu spokojnie może korzystać więcej osób.

Zaplecze komunikacyjne obejmuje: dwuzakresowy moduł WiFi w standardzie 802.11 a/b/g/n/ac (2.4 i 5 GHz), Bluetooth 5.1 z A2DP i LE, GPS (z GLONASS, BeiDou, GALILEO i QZSS), a także USB 3.1 typu C ze wsparciem dla OTG.

Po podłączeniu zestawu słuchawkowego z wtykiem USB typu C lub standardowym mini-jack 3.5 mm, przy wykorzystaniu dołączonej do zestawu przejściówki dźwięk jest zupełnie inny. W przypadku połączenia bezpośrednio poprzez USB typu C nie ma dostępu do korektora Histen 7.0, aczkolwiek i bez tego dźwięk jest o wiele wyższej jakości – to tutaj słyszałem wszystkie tony i to na wyższej maksymalnej głośności.

W komunikacji zabrakło NFC, a także slotu na karty SIM. W drugim przypadku korzystanie z MatePad 11 na świeżym powietrzu możliwe jest wyłącznie poprzez mobilny hotspot z innego urządzenia. Te braki wynikają jednak z sugerowanej ceny detalicznej.

Huawei MatePad 11 / fot. gsmManiaK.pl

Huawei MatePad 11 wyposażony został w aparat główny 13 MP ze światłem f/1.8 i automatycznym czujnikiem pomiaru ostrości. Możemy nim również zarejestrować materiał wideo w rozdzielczości do 4K (zalecane jednak jest 1080p), przy 30 klatkach na sekundę. Niestety w oprogramowaniu aparatu zabrakło wsparcia ze strony algorytmów sztucznej inteligencji, co przekłada się na ogólną jakość zdjęć.

Aparat sprawdzi się w korzystnych warunkach oświetleniowych, oferując jednak zdjęcia poprawnej jakości, gdyż nie są one specjalnie mocno nacechowane szczegółowością, a i zakres dynamiczny mogłyby być nieco lepszy. To tylko potwierdza jedno. Tablet nie jest do fotografowania na wakacjach, a bardziej do sfotografowania dokumentu, czy też uchwycenia chwili, gdy nie mamy niczego innego pod ręką. Ot cała filozofia.

Sama aplikacja jest bardzo łatwa w obsłudze i uboga w funkcje. Ma jednak te podstawowe tryby, a zatem nie można mieć żadnych pretensji.


Selfie dedykowana została kamera z ośmioma milionami pikseli, światłem f/2.0. To przekłada się na dobrej jakości zdjęcia oraz materiały wideo, które rejestrować można w rozdzielczości do Full HD przy 30 kl./s.

Akumulator | Średnio wystarcza na trzy dni

Huawei MatePad 11 / fot. gsmManiaK.pl

Huawei w modelu MatePad 11 nie szedł na kompromis, dlatego też pomimo smukłej konstrukcji zdecydował się zastosować akumulator o niezłej pojemności – 7250 mAh. Jak zatem akumulator wypada podczas codziennego użytkowania?

Przy normalnym użytkowaniu energii wystarcza spokojnie na trzy dni pracy. Intensywne korzystanie z tabletu powoduje, że po ładowarkę zaczniecie sięgać nawet codziennie, aczkolwiek średnio po dwunastu godzinach. Oczywiście na czas pracy ma także wpływ ustawienie jasności podświetlenia, czy też rodzaj aktywnych modułów łączności.

Ubytkami energii nie musicie się w żadnym stopniu przejmować, gdyż tablet – leżąc w spoczynku – nie traci zbyt wielu procentów. Doładowywanie akumulatora w ciągu dnia jest całkiem przyzwoite. Wystarczy 30 minut, aby poziom naładowania akumulatora od zera wzrósł do niemal 30%. Całkowite uzupełnienie energii zajmuje natomiast średnio dwie godziny i jeden kwadrans. To wszystko przy wykorzystaniu ładowarki dołączonej do zestawu o mocy 22.5W (10V / 2,25A).

Chcąc wydłużyć czas pracy zdecydowanie warto skorzystać z menadżera baterii, w którym można dobrać jeden ze scenariuszy zarządzania energią. Jest również możliwe oszczędzanie energii poprzez zmianę rozdzielczości ekranu, która odbywa się w trybie automatycznym. Oczywiście obniżenie częstotliwość odświeżania do standardowych 60Hz także pozwoli Wam zaoszczędzić nieco energii, aczkolwiek fun z korzystania jest mniejszy.

Na koniec warto jeszcze dodać, że tablet oferuje ładowanie zwrotne, a zatem bez najmniejszego problemu możecie podładować smartfon, jeśli zajdzie taka potrzeba. Jest ono jednak dość powolne, gdyż wynosi raptem 5W (5V / 1A).

Wydajność i HarmonyOS| Mocy obliczeniowej nie brakuje, a system cieszy oko

Huawei MatePad 11 / fot. gsmManiaK.pl

Huawei zrobił w MatePad 11 to, co powinien robić każdy inny producent elektroniki użytkowej. Wykorzystał zeszłoroczny flagowy układ SoC marki Qualcomm w swoim tablecie klasy średniej. I to jest to, co tygryski lubią najbardziej, gdyż za rozsądne pieniądze otrzymujemy produkt z pazurem, który posłuży jeszcze przez najbliższe kilka lat.

Dlatego też sercem testowanego modelu jest Qualcomm Snapdragon 865, współpracujący z 6-gigabajtową pamięcią RAM, a na dane zarezerwowane zostało 128 GB pamięci wewnętrznej. W ofercie Huawei ma także model z pamięcią 64GB i 256GB, aczkolwiek ilość pamięci RAM pozostaje niezmieniona. Mając na uwadze fakt, że jest slot kart pamięci, wariant pośredni jest najbardziej optymalny.

Tablet pracuje oczywiście pod kontrolą HarmonyOS 2.0 z poziomem zabezpieczeń z lipca tego roku. Dla niezaznajomionych z tematem, jest to system bazujący na Androidzie, aczkolwiek pozbawiony usług Google (GMS) na rzecz Huawei (HMS).

W telegraficznym skrócie nie macie dostępu do aplikacji od Google, w tym do sklepu Play, Gmaila, YouTube, a także wielu innych. Zamiast tego jest AppGallery, rozwiązania Huawei i zewnętrzne sklepy z aplikacjami na Androida. O tym wszystkim zdecydowanie szerzej poniżej, a teraz kilka słów na temat samej wydajności.


Testy syntetyczne potwierdzają klasę tabletu, który zarówno pod względem wydajności procesora, jak również układu graficznego wypada bardzo dobrze, a nawet genialnie na tle konkurencji. I choć Huawei mógł oczywiście postawić na jeszcze więcej pamięci RAM, to jednak jestem zdania, że to, co oferuje jest w zupełności wystarczające.

Praca na dwóch, a nawet trzech aplikacjach jednocześnie nie jest absolutnie żadnym wyzwaniem dla MatePad 11. Tak samo ma się sprawa podczas przeglądania internetu z wykorzystaniem wielu kart jednocześnie, czy też przy przełączaniu się pomiędzy otwartymi aplikacjami.

Jest to przede wszystkim zasługa dobrego zarządzania pamięcią RAM. Przez niemal trzy tygodnie problemy z płynnością działania dostrzegłem wyłącznie na doinstalowanej z zewnątrz przeglądarce Chrome. Miała ona tendencję do zawieszania się i wymuszała zamknięcie.

Rozwiązaniem tego problemu było zrzucenie przeglądarki do pamięci RAM, a następnie przywrócenie. To jednak nie jest stricte problem z tabletem, a przede wszystkim z niekompatybilnym oprogramowaniem.

To tyle, co powinniście wiedzieć na temat wydajności syntetycznej, a jeśli Wam mało, to wystarczy, że zapoznacie się z pierwszą lepszą recenzją ubiegłorocznego flagowca z układem Snapdragon 865. Szczególnie polecam test genialnego smartfona, jakim jest Samsung Galaxy S20 FE 5G.

A teraz przechodzimy do meritum, czyli wszystko, co powinieneś wiedzieć o HarmonyOS na tablecie Huawei MatePad 11.

Huawei MatePad 11 / fot. gsmManiaK.pl

HarmonyOS to relatywnie nowy system operacyjny stworzony przez Huawei, który działa identycznie, jak nakładka Huawei na Androida o nazwie EMUI. Warto jednak mieć na uwadze, że Huawei kładzie w oprogramowaniu dodatkowy nacisk na to, że różne gadżety dobrze ze sobą współpracują podczas korzystania z HarmonyOS. Jest to zatem ekosystem dla urządzeń Huawei.

Teoretycznie za największą wadę HarmonyOS uznać można w dalszym ciągu brak aplikacji w sklepie AppGallery. I choć jest ich o wiele więcej, niż przed rokiem, to jednak nadal wielu brakuje. I pewnie wielu z Was uznaje to za główny argument przemawiający za niekupowaniem tabletu marki Huawei. I to jest błąd. A to dlatego, że Huawei ma dla Was rozwiązanie w postaci Petal Search.

Petal Search daje możliwość wyszukania pakietów APK dla aplikacji w sieci — są to w zasadzie pliki aplikacji, które instalujesz samodzielnie. Wystarczy wpisać nazwę interesującej Was aplikacji za pośrednictwem Petal, a następnie będzie można ją pobrać za pośrednictwem jednej z kilku witryn internetowych innych firm. Aplikacja jest fabrycznie zainstalowana na tablecie i widżet jest przypięty do ekranu głównego.

Dzięki temu byłem w stanie zainstalować sporo aplikacji, z których korzystam na co dzień na smartfonie z Androidem, w tym: Spotify, Netflix, Slack, a nawet aplikacje społecznościowe. Oprócz tego zainstalowałem jeszcze inne, ale nie ma sensu o nich teraz wspominać. Znalazłem nawet gry takie jak: PUBG Mobile i Call of Duty: Mobile.

Jest jednak pewien haczyk. Niektóre aplikacje nie działają do końca poprawnie, w tym Netflix, który wyświetla treści tylko w stosunkowo niskiej rozdzielczości. Można oczywiście skorzystać z przeglądarkowej wersji. Kolejnym problemem są aplikacje, które potrzebują dostępu do danych z dysku Google, gdyż nie są w stanie zaciągnąć treści.

UWAGA!!! – Aktualizacja odnośnie Netflixa

Na całe szczęście problem ze streamingiem materiałów z serwisu Netflix w pełnej rozdzielczość został dość szybko rozwiązany przez Huawei, za co należą się gromkie brawa. Jedyne co należy zrobić to pobrać stosowne oprogramowanie dla tabletu.

Huawei MatePad 11 powinien mieć zainstalowane oprogramowanie o numerze kompilacji 2.0.0.138 oraz aktualną wersję aplikacji Netflix (wersja 7.115.0 build 6 35557), którą pobierzecie bez problemu przez AppGallery i wyszukiwarkę Petal.

Reasumując, dzięki Petal byłem w stanie łatwo zapomnieć o nieszczęściach poprzednich urządzeń Huawei i cieszyć się z korzystania z MatePad 11. Najważniejszą rzeczą, której wciąż brakuje, to jednak łatwiejsze wsparcie dla usług Google pomimo ich braku, a także brak wielu płatnych aplikacji.

Jednak z tego tytułu nie odczuwałem jakiegoś ogromnego dyskomfortu związanego z brakiem usług Google. Po prostu trzeba iść na kompromis, dlatego też rozumiem, że nie każdy będzie w stanie się na niego zdecydować i nie mam nic do tego.

Huawei MatePad 11 / fot. gsmManiaK.pl

Sam HarmonyOS 2.0 jest natomiast bardzo intuicyjny i zawiera sporo ciekawych rozwiązań, których u konkurencji nadal brakuje. Chyba najważniejszym jest funkcja Huawei Share, która przenosi zawartość ekranu smartfona na ekran tabletu, dzięki czemu obsługa dwóch urządzeń jednocześnie jest niebywale prosta. Przy jej wykorzystaniu można także szybko transferować pliki pomiędzy urządzeniami, korzystać ze wspólnego schowka, czy też pisać wiadomości SMS na smartfonie za pośrednictwem dodatkowej klawiatury podłączonej do tabletu.

Przydatną funkcją jest boczne menu (wysuwane po przeciągnięciu i chwilowym przytrzymaniu), dzięki któremu możemy otworzyć aplikacje w pływającym okienku, a do tego jeszcze na podzielonym ekranie. W sumie możemy pracować z trzema naraz. Możemy tam wrzucić najczęściej używane aplikacje.


Po uruchomieniu tabletu otrzymujemy wszystkie niezbędne aplikacje do wykorzystania w pełni jego możliwości. Huawei oddaje bowiem nam do dyspozycji między innymi: mapy, centrum gier, aplikację do analizy zdrowia (to akurat mało przydatne w tablecie, ale jest), czytnik książek elektronicznych, przeglądarkę internetową, pakiet biurowy WPS Office, notatnik, czy też menadżer tabletu.

Jest nawet ekran TODAY, który wyświetla wiadomości, szybki dostęp do najczęściej używanych aplikacji, informacje pogodowe i wiele więcej.

Oczywiście nie zabrakło narzędzi do personalizacji, które pozwalają dopasować wygląd interfejsu do swoich potrzeb – zmiana motywu, tapety, efektu przejścia pulpitu, czy też układu siatki ikon.

W HarmonyOS 2.0 jest nawet tryb dziecka, który jest bardzo kolorowy i powinien przypaść do gustu młodszym użytkownikom. Ma kilka wbudowanych aplikacji – dyktafon, kolorowankę, aplikację aparat, a także multimedia. Ponadto możemy określić, które aplikacje mają także znaleźć się w trybie dziecka.

Wyświetlacz | IPS genialny pod każdym względem

Huawei MatePad 11 / fot. gsmManiaK.pl

Wyświetlacz Huawei MatePad 11 cechuje się rozdzielczością WQXGA (2560 x 1600 pikseli) oraz przekątną wynoszącą niemal 11” (dokładnie 10.95″). Przy takiej konfiguracji zagęszczenie pikseli na cal jest równe 275, dzięki czemu wyświetlane treści wyglądają prawidłowo. Nie ma mowy o poszarpanych czcionkach oraz nieostrych obrazach.

Warto już w tym miejscu zaznaczyć, że wyświetlacz charakteryzuje się ponadprzeciętną częstotliwością odświeżania wynoszącą, aż 120Hz. To da się mocno odczuć podczas codziennego użytkowania tabletu, gdyż wszystko wygląda znacznie płynniej. Oczywiście w ustawieniach możemy ustawić na sztywno rzeczone 120Hz lub zdecydować się na tradycyjne 60Hz. Mamy także do wyboru dynamiczną zmianę odświeżania, co jest idealną równowagą pomiędzy czasem pracy na jednym ładowaniu, a płynnością wyświetlanego obrazu.

Huawei MatePad 11 / fot. gsmManiaK.pl

Matryca wykonana została w technologii IPS, aczkolwiek w żadnym stopniu nie odstaje od technologii OLED. Jest ona najwyższej klasy, dzięki czemu wcale nie czułem dyskomfortu z tego tytułu. Wyświetlacz ma bowiem topowe parametry, począwszy od maksymalnej luminancji, a skończywszy na odwzorowaniu kolorów.

Matryca została skalibrowana bowiem pod dwie palety kolorów – standardową sRGB o fenomenalnym pokryciu, które wynosi 98.7%. Bardzo dobrze jest także w przypadku palety kinowej, gdyż tutaj ekran został skalibrowany do odwzorowywania palety w 90.7%. Nieco gorzej, choć w moim odczuciu nadal bardzo dobre jest również pokrycie Adobe RGB, wynoszące 82.5%.

Do działania czujnika światła zastanego nie mam zastrzeżeń, gdyż sprawnie dostosowuje podświetlenie do obecnie panujących warunków oświetleniowych, dzięki czemu będziecie w stanie korzystać z tabletu w każdych warunkach. Zdarzało się jednak, że czujnik reagował z lekkim opóźnieniem. Niewykluczone, że problem ten rozwiązać można stosowną aktualizacją.

W ustawieniach znajdziemy między innymi takie dodatki, jak tryb czytania (zmienia podświetlenie z białego na żółte), ciemny motyw, czy też tryb kolorów i temperaturę barwową. Jest zatem wszystko, czego można oczekiwać.

Klawiatura, rysik i oprogramowanie


Do testów otrzymałem tablet wraz z dedykowaną klawiaturą magnetyczną i rysikiem Huawei M-Pencil. W momencie pisania tej recenzji nie mam informacji, czy w Polsce będą to osobne akcesoria, czy też będą znajdować się w zestawie sprzedażowym lub też producent dorzuci je jako prezent w pierwszej turze sprzedaży. Pewne jest, że są one obowiązkowe, aby w pełni wykorzystać potencjał Huawei MatePad 11.

Dedykowana klawiaturą ze złączem magnetycznym ma bardzo dobrze rozmieszczone przyciski w pięciu rzędach, które notabene są od siebie dobrze oddalone i mają odpowiedni skok. Po przesiadce ze swojego laptopa nie musiałem uczyć się jej na nowo – pisanie idzie mi równie szybko.

Jak to bywa w tego typu akcesoriach strzałki góra/dół i enter są znacznie mniejsze, aniżeli te w tradycyjnych klawiaturach, ale nie stanowi to większego problemu. Klawiatura pozwala ustawić tablet w dwóch pozycjach, a po zamknięciu pełni funkcję etui. Jeśli jednak zdecydujecie się powrócić do tabletu, to otwarcie klawiatury spowoduje podświetlenie ekranu.


Huawei M-Pencil otrzymał swoje miejsce na górnej krawędzi tabletu i powinien być przytwierdzany bliżej prawej strony, gdyż w każdej innej pozycji nie będzie się ładował. O prawidłowym osadzeniu i zarazem poziomie naładowania akumulatora zostaniecie poinformowani stosownym komunikatem wyświetlanym na ekranie.

Jeśli chodzi o komfort użytkowania, to stylus trzyma się równie dobrze, co tradycyjny długopis. Samo pisanie po sporym ekranie tabletu jest niezwykle wygodnie. Nieco irytuje jednak stukanie końcówki po wyświetlaczu, ale można do tego przywyknąć. Warto jeszcze dodać, że rysik wspiera 4096 punktów nacisku.

Huawei M-pencil otrzymał dedykowane aplikacje, w tym notatnik, w którym mamy do wyboru kilka kolorów i końcówek. Ponadto w systemie jest jeszcze kalkulator, który rozpoznaje pismo i konwertuje je na OCR – bardzo przydatne narzędzie.

Podsumowanie | Czy warto kupić Huawei MatePad 11?

Huawei MatePad 11 / fot. gsmManiaK.pl

Po dość wyczerpującej recenzji, nadszedł czas na treści podsumowanie informacji o Huawei MatePad 11. W tym tablecie wady są kroplą w morzu jego zalet. Niewątpliwie to pretendent do tytułu najlepszego tabletu klasy średniej roku 2021.

Jeśli jesteście w stanie pogodzić się z faktem, że usługi Google nie idą w parze z marką Huawei, to nic nie stoi na przeszkodzie, abyście kupili Huawei MatePad 11 i gwarantuję Wam, że będziecie z niego bardzo zadowoleni. To kawał dobrego tabletu, który sprawdzi się zarówno podczas pracy, jak i zabawy.

Za jego zakupem przemawia bowiem wyświetlacz, który zachwyca żywymi kolorami, jak również odpowiednim podświetleniem, dzięki czemu korzystanie z tabletu jest bardzo komfortowe. Docenić trzeba czas pacy na pojedynczym cyklu ładowania, aczkolwiek odzyskiwanie energii w 2021 roku powinno być jednak nieco szybsze.

Obojętnym nie można również pozostać na jakość dźwięku, gdyż system audio złożony z czterech głośników robi wrażenie. Nawet sam system HarmonyOS 2.0 trzeba uznać za wartość dodaną.

Sama wydajność też nie budzi zastrzeżeń, a sporadyczne problemy z aplikacjami doinstalowanymi spoza marketu Huawei jestem w stanie wybaczyć, i Wy również powinniście.


Ocena końcowa testu [1-10]: 9.5

  • Bateria9,5
  • Ekran9,8
  • Jakość9,0
  • Wydajność9,5
ZALETY
  • Perfekcyjna jakość wykonania
  • Wysoka wydajność
  • Wysokiej klasy ekran IPS
  • Dobry czas pracy na baterii
  • Ładowanie zwrotne
  • Cztery głośniki harman/kardon
  • Funkcjonalny i rozbudowany system
  • Dedykowana klawiatura
  • Dedykowany rysik
WADY
  • Brak złącza mini-jack 3.5mm
  • Nie wszystkie aplikacje działają poprawnie
  • Tylny panel tylko z tworzywa sztucznego, aczkolwiek dobrej jakości
  • Huawei AppGallery ma jeszcze ograniczoną ilość aplikacji
  • Chciałoby się szybszego ładowania

Wyróżnienie redaKcji techManiaK.pl


Paweł Gajkowski

Najnowsze artykuły

  • Gry i aplikacje
  • Newsy

Nowa darmowa gra w Epic Games Store. Jest bardzo mrocznie

Epic Games Store znów rozdaje nową grę za darmo. Tym razem jest mrocznie i tajemniczo.…

21 listopada 2024
  • Newsy
  • POCO
  • Telefony
  • Xiaomi

Mamy globalne potwierdzenie POCO F7 (Pro i Ultra). Smartfony Xiaomi wkrótce w Polsce

Do globalnej premiery zmierza POCO F7 oraz POCO F7 Ultra. Certyfikacja smartfonów Xiaomi to świetna…

21 listopada 2024
  • Honor
  • Newsy
  • Telefony

Spójrz na tę ślicznotkę. Cienka brzytwa HONOR nie przekroczy nawet 7 mm

HONOR 300 na zdjęciach prezentuje się zjawiskowo. To będzie wyjątkowo cienka brzytwa, która nie przekroczy…

21 listopada 2024
  • Newsy
  • POCO
  • Redmi
  • Telefony
  • Xiaomi

Kupisz to Xiaomi oczami i mam podobnie. Oto nowość, która trafi do Polski, w pełnej krasie

Oto oficjalny wygląd nowego Xiaomi, którego będziemy często polecać. Nazywa się Redmi K80, choć do…

21 listopada 2024
  • Apple
  • Newsy
  • Telefony

Znam datę premiery najtańszego iPhone’a 2025 roku. Nie znam za to nikogo, kto czeka na niego w Polsce

Apple iPhone SE 4 będzie miał premierę w Polsce jeszcze wcześniej, niż oczekiwałem. Smartfon zadebiutuje…

21 listopada 2024
  • Newsy
  • Oppo
  • Telefony
  • Wiadomość dnia

Takiego telefonu jeszcze w Polsce nie było! Zawstydza Samsunga i Xiaomi

Zadebiutował OPPO Find X8 Pro: superflagowiec stworzony z myślą o Europie, a co za tym…

21 listopada 2024