Czy realme 7 Pro, czyli średniak za tysiaka, jest w stanie dorównać flagowemu Galaxy S21? Sprawdziłem to i okazuje się, że w większości przypadków mu dorównuje, a często potrafi być od niego lepszym. Kolejny rok z rzędu dochodzę do wniosku, że flagowiec nie ma sensu.
Przez ostatnie pół roku byłem (średnio) zadowolonym właścicielem Samsunga Galaxy S21. W zasadzie to dalej nim jestem, ale moim głównym telefonem stał się tani średniak za mniej niż tysiaka. Ten eksperyment powtarzam zwykle raz do roku – ze zwykłej ciekawości. Tym razem padło na realme 7 Pro, bo akurat w kraju, w którym mieszkam, udało mi się go w miarę tanio dostać. I do jakich wniosków doszedłem? Zapraszam.
Miałem już dość kapryśnych flagowców
Generalnie rzecz biorąc, dla normalnego użytkownika – a nie dla ManiaKa – Samsung Galaxy S21 to smartfon doskonały. Dopóki nie grasz na nim po kilka godzin dziennie i Twoje SoT nie sięga 6-7 godzin, będziesz nim zachwycony. Ekran jest przepiękny, płynność działania interfejsu to bajka, a aktualizacje oprogramowania pojawiają się błyskawicznie. No i jest jeszcze aparat, ale o tym później.
Są momenty, kiedy realme 7 Pro jest szybszy w codziennej pracy
To znaczy nie ma – nie w Polsce, może poza kilkoma dniami w ciągu roku. Schody dla flagowych procesorów zaczynają się tam, gdzie przez kilka miesięcy temperatura oscyluje wokół 40 stopni. Wtedy topowe układy po prostu się wykładają, bo nie zostały stworzone do pracy w takich temperatur. Throttling wchodzi cały na biało i mówi wyraźnie – o nie kolego, nie będzie mi tu grał i pracował przy pełnej wydajności.
Ma to sens z punktu widzenia bezpieczeństwa i nie mam zamiaru tego negować. Drażniące jest jednak z punktu widzenia użytkownika, który po prostu chce spokojnie korzystać z telefonu w każdych warunkach. I wtedy okazuje się, że średniak ze Snapdragonem 720G w znacznie starszej, bo 8 nm litografii, radzi sobie zwyczajnie lepiej.
Przykład? Udostępnianie internetu w upale przy maksymalnej jasności ekranu i graniu w Pokemon Go w tym samym momencie. Nie ma flagowca, który by to wytrzymał. Wiem, bo próbowałem już z kilkunastoma. Średniak? Nie ma problemu, może jeszcze chciałbyś jakieś Spotify w tle i odpowiadanie na wiadomości z poziomu belki powiadomień? Proszę uprzejmie, nawet się nie spocę.
To oczywiście bardzo konkretny scenariusz i nie wiem, ilu użytkowników go powtarza. Dla mnie istotne jest to, że ja powtarzam go codziennie i dlatego flagowce nadal się dla mnie nie nadają. Nie jest to jednak jedyny powód, dla którego wybrałem akurat tego realme.
Szybkość ładowania u Samsunga to kpina, a realme 7 Pro błyszczy
Ponarzekałem na flagowce ogólnie, teraz czas na Samsunga. Na rynku nie brakuje flagowców, które szybko się ładują – tylko Samsung i Apple ma to wyraźnie gdzieś. Żeby jeszcze Galaxy S21 w pełni wykorzystywał te 25W, które może obsługiwać. Gdzie tam – widziałem już szybciej ładujące się modele ze wsparciem dla 18 W. I większą baterią.
Nie będę nawet twierdził, że realme 7 Pro jest w Polsce najlepszym wyborem w swojej cenie. Za 1200 złotych (i poniżej tysiąca w promocjach) da się kupić masę lepszym modeli – włącznie z następcą, który akurat u mnie na miejscu nie był dostępny. Mogłem za to wybrać POCO X3 Pro czy Redmi Note 10 Pro, które generalnie jako suma podzespołów są lepsze.
Nie mają jednak czegoś, czego najbardziej brakowało mi w Galaxy S21 – błyskawicznego ładowania. 41 minut do pełna od zera – to najszybszy wynik, jaki zaobserwowałem (przypominam o temperaturach – teraz jest 41 stopni za oknem). Samsung w tych samych warunkach potrafił ładować się przez niemal dwie godziny.
Aparat? Oczywiście, że jest przepaść
Zwykło się mówić, że średnia półka dogoniła już flagowce, jeśli chodzi o zdjęcia w dzień. To prawda – o ile mówimy o tylko o jakości z głównego obiektywu, a nie o portretach czy szybkości przetwarzania zdjęć. Faktycznie zdjęcia, zwłaszcza w słabym świetle, są argumentem do zakupu flagowca. Nie zmienia to dla mnie faktu, że w ostatnim tygodniu z średniakiem w kieszeni żałowałem przesiadki dokłanie nigdy.
Czy w 2021 roku warto kupić flagowca?
Nie. A raczej – najprawdopodobniej nie. Flagowce obecnie mają sens dla twórców treści wideo, bo faktycznie mogą zastąpić aparaty – to jednak nie dotyczy Androida, bo i tak wszyscy do tego celu wybiorą iPhone’a. Kwestię wydajności omówiłem chyba wystarczająco dokładnie. Ty oczywiście możesz twierdzić, że zagospodarowujesz pełnię mocy swojego topowego procesora i nie będę w to wnikał – być może potrafisz to zrobić.
Na koniec – jeśli kogoś przekonałem i pomogłem w wydaniu 4-krotnie mniejszej kwoty, zostawiam nasz test realme 7 Pro. Część o oprogramowaniu zdążyła się zdezaktualizować, ale cała reszta nadal obowiązuje. To dobry sprzęt, choć pewnie nie jest najlepszym wyborem do 1000 złotych.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.