Od wczoraj w środowisku mobilnych przeglądarek internetowych aż „grzmi”. Wszystko za sprawą premiery pełnej wersji Firefoksa 14, przystosowanego do współpracy z systemem operacyjnym od Google. Wielu z Was pewnie w tej chwili sobie pomyślało, że cały ten „hałas” to sprawka Mozilli, która jak zwykle rzuca słowa na wiatr, starając się zachęcić jak najszerszą grupę osób do korzystania z kolejnego „badziewnego” wydania swojej autorskiej aplikacji. Tym razem jest to głos zachwytu osób, które doświadczyły działania najnowszej „czternastki” – W końcu Mozilla poszła po rozum do głowy!
Pozwoliłem sobie już na wstępie na użycie słowa „badziewny”. Wydaje mi się, że jest to odpowiednie określenie, opisujące działania dotychczasowych wersji mobilnego liska. Według zapewnień producenta narzędzie miało działać szybko, sprawnie i bez awarii, tymczasem jak było? Kilkanaście sekund oczekiwania na pełne załadowanie się strony miało zadowolić przeciętnego Kowalskiego? Nie ma głupich.
Na szczęście ekipa Mozilli przejrzała na oczy i doszła do wniosku co tak naprawdę jest nie tak. Pierwszym krokiem w dobrym kierunku było wydanie testowej wersji, oznaczonej numerkiem 14. Po miesiącu otrzymujemy pełną wersję i buzia sama się uśmiecha. Powodem do radości może być chociażby zaaplikowana (w końcu!) obsługa wtyczki Adobe Flash, dzięki czemu będziemy mogli spokojnie za pośrednictwem naszych smartfonów korzystać ze wszystkich dóbr witryn internetowych, takich, jak filmy wideo, gry, czy różnego rodzaju flashowe prezentacje. Kolejnym punktem, na który warto zwrócić uwagę jest poprawiona wydajność i szybkość działania. Faktycznie, do tej pory musieliśmy odczekać kilka, a czasem nawet kilkanaście sekund, nim ukazał się nam pełny obraz żądanej strony. Teraz cały proces trwa dosłownie moment, a co więcej – działanie Firefoksa nie kosztuje nas tyle zasobów pochłoniętego RAM-u, co kiedyś. Producent śmie chwalić się, że obecne wydanie jego aplikacji jest w stanie ładować strony szybciej od systemowej przeglądarki.
Wygląd i system obsługi także uległ zmianie, co możecie zaobserwować podczas oglądania zamieszczonego poniżej materiału wideo.
Mimo, iż androidowy Firefox może się podobać, to daleko mu jeszcze do ideału. Producent przyznaje, że są jeszcze pewne aspekty, które wymagają poprawy. Jeden z nich to chociażby dość przydatna opcja „skopiuj i zaznacz”, z którą wielu użytkowników może mieć jeszcze problem. W przeciągu dwóch najbliższych miesięcy Mozilla obiecuje wyeliminować tego typu ubytki.
Zainteresowani z Androidem 2.2 lub wyższym na pokładzie, mogą kierować się prosto do sklepu Google Play Store, gdzie czeka nowy FF. Nie zapomnijcie wrócić i podzielić się także swoją opinią 😉
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.