Xiaomi to chiński producent i jako taki musi podlegać prawom Państwa Środka. Jednym z nich jest cenzurowanie treści przed chińskimi obywatelami. Sęk w tym, że ta funkcja została odnaleziona w europejskiej wersji telefonu Xiaomi (mamy oficjalne stanowisko Xiaomi Polska).
AKTUALIZACJA. Oficjalne stanowisko Xiaomi Polska:
Urządzenia Xiaomi nie cenzurują komunikacji. Dotyczy to treści, zarówno odczytywanych, jak i wysyłanych.
Xiaomi nigdy nie ograniczało i nie będzie ograniczać ani blokować żadnych osobistych działań użytkowników naszych smartfonów, takich jak wyszukiwanie, dzwonienie, przeglądanie stron internetowych czy korzystanie z oprogramowania komunikacyjnego innych firm.
Xiaomi w pełni szanuje i chroni prawa wszystkich użytkowników. Firma Xiaomi przestrzega ogólnego rozporządzenia Unii Europejskiej o ochronie danych (RODO).
Nie jest tajemnicą, że chiński rząd ma swoje za uszami i stara się cenzurować pewne treści przed swoimi obywatelami. Dla przeciętnego użytkownika telefonów Xiaomi nie miało to znaczenia w codziennym użytkowaniu – do dzisiaj. Pojawiły się przesłanki, według których nawet ROM w wersji Global może posiadać narzędzia służące cenzurowaniu wyników wyszukiwania.
Co więcej, Xiaomi może zdalnie aktywować takie rozwiązanie w Twoim Xiaomi i nawet nie będziesz o tym wiedział. Litewski rząd wręcz radzi swoim obywatelom, żeby przestali korzystać z chińskich telefonów i wyrzucili je na śmietnik. To bardzo poważne oskarżenia, ale w oparciu o analizy cyberbezpieczeństwa nie są bezpodstawne. Niektóre z telefonów Xiaomi mają być w stanie cenzurować pewne treści.
Badanie przeprowadzono na przykładzie Xiaomi Mi 10T. Według jego wyników aplikacje preinstalowane przez producenta (w tym przeglądarka Mi Browser) ma od czasu do czasu otrzymywać listę słów kluczowych, które mają nie pojawiać się w wynikach wyszukiwania. Agencja Reuters wspomina o takich frazach, jak „wolny Tybet”, „niepodległość Tajwanu” i kilka innych, którymi chiński rząd nie chce się chwalić.
Analiza wykazała również, że w oprogramowaniu przeznaczonym na rynki europejskie ta funkcja jest wyłączona. Litewski rząd twierdzi jednak, że nic nie stoi na przeszkodzie, by została włączona zdalnie bez wiedzy użytkownika. Wolność słowa w pełnym tego słowa znaczeniu, nie ma co.
Takie praktyki – o ile znajdą potwierdzenie w solidnych dowodach – mogą zachęcić USA do nagrodzenia banem również i Xiaomi. Już dzisiaj wiemy, że wzięli się za Honora i przyszłość marki na globalnych rynkach stoi pod znakiem zapytania.
Powracająca marka smartfonów zmusiła Xiaomi do oddania podium. USA chce nagrodzić ich banem!
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.