Motorola Moto Tab G20 to przykład tabletu z Androidem, z którego na pewno nie chciałbym korzystać. Decyduje o tym słaba specyfikacja, która ma wystarczyć mniej wymagającym użytkownikom – czy aby na pewno?
Motorola jest legendarną marką, ale nie oznacza to, że omijają ją wszystkie wpadki. Za taką uważam nadchodzącą premierę tabletu Moto Tab G20, przed którym nie ma żadnej przyszłości – wydarzenie odbędzie się 30 września.
Moto Tab G20 z Androidem 11 nie ma sensu
Moto Tab G20 to dowód na to, że niektóre podzespoły powinny w 2021 roku odejść do lamusa – specyfikacja tabletu jest zbyt słaba dla smartfona, nie mówiąc już o obsłudze responsywnych aplikacji na wielkim wyświetlaczu. Model nie poradzi sobie też z płynną obsługą Androida 11, mimo że ten występuje w niemal najczystszej wersji.
Za wydajność G20 odpowiada MediaTek Helio P22T doposażony w 3 GB pamięci RAM. Producent dorzuca do tego zawrotne 32 GB pamięci wewnętrznej, której sporą część zapcha sam system. Dobrze, że podzespoły opakowano w metalową obudowę z wąskimi ramkami wokół ekranu – wygląd tabletu to jedna z jego zalet.
Tablet będzie smukły i lekki oraz zaoferuje 8-calowy ekran dotykowy IPS LCD czerpiący energię z baterii o pojemności 5100 mAh. Nie jest to największe ogniwo na rynku, lecz podejrzewam, że poradzi sobie z całodniową pracą. Dodatkowym plusem Tab G20 będzie dźwięk Dolby Atmos, ale czy to wystarczy?
Obawiam się, że nie i Motorola zgładzi swój budżetowy tablet zbyt wysoką ceną. Poza tym wciąż mam zarzuty do wydajności zastosowanego procesora i śmiesznie małej pamięci operacyjnej – to nie ma prawa działać płynnie.
Polecamy:
Mówią, że to najpiękniejszy smartfon Xiaomi w 2021 roku – poznaj Xiaomi CIVI w pełnej krasie
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.