Na amerykańskim rynku pojawił się smartfon Nokia G300 oferujący budżetową specyfikację za średniopółkową cenę. Wygląda szałowo, ale czy warto go kupić?
Z odświeżonym portfolio marki HMD Global mam spory problem, ponieważ nie do końca kupuję tworzenie słabych technicznie smartfonów w wysokich cenach i dorabianie do nich ideologii. Żadna z nowości Nokii nie wywołała we mnie – jako potencjalnym kliencie – większego zainteresowania.
Nokia G300 jest piękna, ale czy warto ją kupić?
Podobnie jest z modelem Nokia G300. Telefon kosztuje 200$ w Stanach Zjednoczonych, czyli w przeliczeniu prawie 800 złotych. Nawet w Polsce da się za te pieniądze kupić konkretnego średniaka na lata, a w Chinach naprawdę wypasiony smartfon.
A jak Nokia G300 wypada na tle konkurencji pokroju Xiaomi i realme? Niestety, dość blado pod względem technikaliów. Odpowiadający za wydajność procesor Snapdragon 480 wprawdzie zapewnia łączność 5G, ale oprócz niej średniak ma dość niewiele do zaoferowania – 4 GB pamięci RAM to tylko minimum.
Na froncie nowej Nokii rozciąga się 6,5-calowy ekran LCD pracujący w rozdzielczości tylko HD+ – FHD+ w tym segmencie cenowym powoli staje się standardem. Ramka pod matrycą także mogła być cieńsza, choć to ledwie detal i nie wszyscy Maniacy muszą zwrócić na niego uwagę.
Tylny panel średniaka jest dużo ładniejszy, ponieważ obiektywy ułożono w wyśrodkowanej wysepce. Pierwsze skrzypce w zestawie gra sensor o rozdzielczości 16 MP. Obok niego znajdziemy kamerę szerokokątną 5 MP i czujnik 2 MP. Aparat przedni do selfie ma 8 MP.
Wisienką na torcie specyfikacji Nokii G300 i jednym z jej asów w rękawie jest bateria o pojemności 4470 mAh z szybkim ładowaniem o mocy 18 W. Czy ten podzespół wystarczy, żeby telefon odniósł sukces?
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.