Technics EAH-AZ60 to topowe słuchawki kultowej marki, które sprawiły, że odczułem potrzebę zmian. Oto mieszanka kapitalnej wygody, sterowania, LDAC, mocarnego ANC i brzmienia, które kończy pewną erę!
Mogę się do czegoś przyznać – moje ostatnie „osobiste” słuchawki True Wireless to Soundcore Liberty Air 2. Wiem, że to już staruszek, ale brzmi nieźle i ciągle nie chce odmówić posłuszeństwa, więc nie mam potrzeby, żeby rozglądać się za czymś nowym.
O ile Anker radzi sobie dobrze przy spokojnym odsłuchu, do już do treningów używam Elite 3 (test Jabra Elite 3), które zapewniają dobrą pasywną izolację i świetne trzymanie w uchu.
Z kolei do poznawania muzyki w wolnym czasie używam nausznych Fidelio (recenzja Philips Fidelio X3), które oferują mi wszystko to, czego oczekuję: przestrzeń, separację, klarowność przekazu, ale też bas, który potrafi rozbujać membrany.
Oczywiście, gdyby nie to, że pod ręką mam zawsze jakiś model testowy, to na pewno skusiłbym się na coś innego z czystej ciekawości – ale nawet ostatnio recenzowane WF1000XM4 (test Sony WF1000XM4) nie przekonały mnie do siebie na tyle, bym uznał, że warto w nie inwestować.
Ten muzyczny trójkąt (Anker + Jabra + Philips) przerwały słuchawki, co do których żywiłem pewne oczekiwania (wspominałem o nich tutaj), ale nie byłem przekonany, ile z obietnic uda się faktycznie zrealizować. Mowa o najnowszej propozycji rodem ze stajni Panasonica w postaci Technics EAH-AZ60.
W porównaniu z goszczącym na naszych łamach z początkiem 2021 roku modelem EAH-AZ70W (test Technics EAH-AZ70W) przeprojektowano tu etui oraz „pąki”, wzmocniono baterię, dodano LDAC i Bluetooth w wersji 5.2, zmniejszono nieco przetwornik, a na końcu odświeżono aplikację.
Czyżby Technics zaproponował słuchawki, które sprawdzą się świetnie zarówno podczas stacjonarnego odsłuchu, kiedy zwracamy uwagę na detale muzyki, jak i uprawiania sportu? Zaskoczę Was – tak!
Tym, co najbardziej rzuca się w oczy przy AZ60, jest odchudzenie etui (z 65 gram przy okazji AZ70 do 45!) oraz dodanie gęstego kodeka w postaci LDAC. Skoro jesteśmy przy kodekach, to początkowo zdziwiłem się brakiem jakiejkolwiek wersji aptX. Ale kiedy słuchawki fizycznie już do mnie dotarły, wszystko stało się jasne – na opakowaniu dumnie widniał napis „Made for iPhone/iPad/iPod”, a jak wiadomo, Apple ciągle trzyma się AAC.
Podoba mi się coś, co u większości konkurentów zostaje zwykle zamiecione pod dywan lub umieszczone pod specyfikacją maleńkim druczkiem, a mianowicie podawanie czasu pracy pod każdego rodzaju obciążeniem, a nie tylko tym, które jest dla urządzenia najkorzystniejsze. I tak Technics opisuje czas pracy z ANC włączonym/wyłączonym oraz z kodekami AAC/LDAC. Dzięki temu od razu wiemy, że jeśli jesteśmy fanami audiofilskich kodeków, to trzeba zacisnąć zęby i zgodzić się na 2,5 h krótszy czas pracy „pąków” na jednym ładowaniu.
Producent nie zapomniał o aktualizacji wersji Bluetooth do najnowszego 5.2, a co ważne zezwolił także na połączenia wielopunktowe, co stawia je w jednym rzędzie z topowymi modelami Jabry. Dodatkowo znajdziemy tu w pełni konfigurowalną obsługę gestów sterowania, rozbudowaną aplikację, technologię wspierania rozmów telefonicznych JustMyVoice, izolującą i wzmacniającą wypowiadane słowa przy jednoczesnym zmniejszaniu hałasów otoczenia.
Warto też pamiętać o tym, że Technics to marka premium (elegancki design i świetna jakość wykonania) i właśnie z perspektywy całości (możliwości technologiczne oraz walory fizyczne urządzenia) uważam, że początkowa wycena słuchawek na 999 zł jest … mało emocjonująca, bo ani wysoka (tu zobaczcie, jak cenę ciągle winduje Sony, nie schodząc z 1199 zł), ani niska (zaskakująco korzystne 799 zł Jabry Elite 7 Pro).
Biorąc pod uwagę nieuniknione spadki cen, kiedy minie kurz po premierze, mam wrażenie, że można mówić o złotym środku – Technics już teraz jest wyraźne tańszy od głównego konkurenta.
Słuchawki otrzymujemy w eleganckim opakowaniu, które w niczym nie przypomina tak modnych dziś jednorazówek. Po wyjęciu AZ60 z jego wnętrza możemy je zamknąć i odłożyć na półkę, gdzie będzie wyglądało jak nowe. Pudełko skrywa pięknie ułożoną zawartość: stosik instrukcji i informacji technicznych, 6 mięsistych nakładek na słuchawki w różnych rozmiarach i etui, w którym od razu umieszczono „pąki”.
Etui ładujące to małe dzieło sztuki, choć jest zupełnie pozbawione ekstrawagancji i bardzo … klasyczne. Na szczęście w porównaniu ze wspomnianym już poprzednikiem AZ70 jest ono mniejsze i bez problemów zmieścimy je w kieszeni typowych jeansów. Na uwagę zasługuje świetnie pracująca klapka, która zamyka się sprężyście i z przyjemnym, stłumionym odgłosem – nie ma tu mowy o jakichkolwiek luzach czy skrzypieniu. Choć pudełeczko jest niewielkie, a umieszczone w nim „pąki” sąsiadują obok siebie, to wyjmiemy je z niego bez trudu. Ich odkładanie ułatwia mocny magnes, trzymający je stabilnie na swoim miejscu.
Słuchawki stanowią kawał świetnej sztuki projektowej i choć przypominają kształtem AZ70 czy nawet Momentum True Wireless, to robią na żywo bardzo dobre wrażenie. Korpus „pąka” jest dwukolorowy i w przypadku mojej wersji stanowił mieszankę czerni i szarości. Panel dotykowy pokryto żebrowaną powierzchnią, co pozwala dobrze ją wyczuć, a do tego wygląda elegancko i sprawia wrażenie, jakby był wykonany z aluminium (w przeciwieństwie do poprzednika – na moje oko to jednak plastik).
Podoba mi się umieszczenie diody powiadomień na wewnętrznej stronie słuchawki, dzięki czemu po wyjęciu zestawu z etui czy uszu widzimy, co sygnalizują, ale już po zamontowaniu nie rozprasza ona otoczenia.
Dawno nie spotkałem się ze słuchawkami, które tak dobrze leżałyby w uchu! To ta sama liga, z jaką mamy do czynienia w przypadku Jabry – choćbyście nie wiem jak się starali, nie ma szans, żeby słuchawka wypadła z ucha. Paradoksalnie niemal modowe urządzenie może pochwalić się zaletami najlepszych słuchawek dla sportowców!
Gdybym miał wskazać, które modele True Wireless są dziś najlepiej wykonane, na pewno w pierwszej trójce znalazłoby się miejsce dla Technicsa. Dodatkowo zapunktowała u mnie skromność marki, która wybrała dyskretny design – po założeniu słuchawek niewiele wystają z ucha, a sam napis marki jest na tyle mały, że można zobaczyć go jedynie z bliska.
Słuchawki obsługujemy poprzez sterowanie dotykowe i jest ono realizowane przez panele znajdujące się na „posrebrzanej” części obudowy, wystającej z ucha po zamontowaniu. Brawa za implementację wielu opcji gestów i (co uderza zwłaszcza w kontekście choćby ostatnio recenzowanych Nothing Ear (1) ANC, które niby oferowały zmiany sterowania, ale były ona jedynie kosmetyczne) fakt, że dzięki aplikacji możemy dostosować je w 100% do naszych preferencji.
Podstawowe, fabryczne komendy to:
Co najlepsze, dzięki apce możemy zmienić każdy element według uznania! To jest właśnie siła Technicsa, który oferując jakieś rozwiązania doprowadza je do perfekcji.
Dedykowana aplikacja to Technics Audio Connect. Proces parowania przebiega szybko i już na starcie możemy dostosować podstawowe możliwości słuchawek, zaczynając od ANC!
Po sparowaniu na głównym ekranie zobaczymy nazwę naszego urządzenia, obrazki słuchawek ze stanem procentowym naładowania baterii, menu regulacji trybu dźwięku otoczenia (ANC, wyłączony lub transparentny wraz z suwakiem mocy od 0 do 100%), funkcję znajdź słuchawki (emituj dźwięk, jeśli są a zasięgu BT lub ostatnia lokalizacji podczas użytkowania, o ile udzieliliśmy poprzednio zgody na monitorowanie informacji o lokalizacji), test JustMyVoice (sprawdzamy, jak słyszy nas rozmówca – nasz głos jest odtwarzany z opóźnieniem w słuchawkach).
Drugi ekran menu, jaki odsłoni się nam po tapnięciu karty otoczenie, pozwala regulować moc ANC i trybu otoczenia, a dodatkowo – co rzadkie – możemy ustawić system tak, by w trybie transparentnym wyciszał dodatkowo muzykę.
Kolejna karta to dźwięk i tu możemy skorzystać z korektora brzmienia albo za pomoca presetów (wyłączony, bas+, głos, wysokie+, dynamika), albo poprzez pięciopasmowy equalizer, który możemy regulować według własnego widzimisię.
Masę ciekawostek ukryto w ustawieniach, gdzie możemy:
Zarówno aplikacja, jak i sterowanie nie tylko zaskakują bogactwem funkcji i ich personalizacji, ale też działają bez zastrzeżeń.
Nie będę ukrywał, że ostatnio miałem wspaniałe kombo testowe: za jednym zamachem dotarł do mnie pakiet, w skład którego wchodził m.in recenzowany Technics, Sony WF1000XM4 i najnowsza z tego towarzystwa Jabra Elite 7 Pro. Każde z tych słuchawek może pochwalić się topowym ANC i AZ60 nie ma żadnych powodów do wstydu!
Tym, co mnie zaskoczyło, jest fakt, że redukcja hałasu ma aż 100 stopni ustawienia mocy! Już 50 na skali RZ-S500W (test Panasonic RZ-S500W) robiło wrażenie, ale tutaj najwyższe modele zostały wyróżnione jeszcze bardziej i zarówno tryb transparentny, jak NC mogą pochwalić się trzycyfrowym rezultatem.
To nie wszystko, bo początkowy ekran ustawień (można do niego wrócić dzięki karcie w apce) pozwala nam zoptymalizować moc ANC tak, by nie wprowadzać niepotrzebnych zakłóceń.
Podwójna hybrydowa redukcja hałasów w przypadku AZ60 jest wspomagana przez pasywne tłumienie (wspominałem o tym, że „pąki” szczelnie wypełniają kanał ucha, blokując dźwięki z zewnątrz) i takie połączenie radzi sobie świetnie w każdej sytuacji, nie odstępując od tego, co oferuje topowe Sony.
W czasie testów nie spotkałem się z żadnymi zakłóceniami zarówno ANC, jak i trybu świadomości – oba działają referencyjnie w lidze TWSów za około 1k.
Jakość rozmów stoi również na świetnym poziomie i choć nie spodziewajmy się, że bez względu na warunki zewnętrzne będziemy mogli cieszyć się zawsze idealnymi połączeniami głosowymi, to muszę przyznać, że to jedne z nielicznych modeli, jakie dobrze wyłapują szept (rzecz jasna mowa o warunkach w pomieszczeniu).
Wiedziałem, że Technics zostanie ze mną na dłużej, odkąd usłyszałem pierwsze takty „Bring Me the Disco King” Bowiego – większość małych słuchawek dokanałowych wykłada się na tym numerze, nie potrafiąc znaleźć środka pomiędzy tłem, wokalem i akompaniamentem pianina. Technics jako jeden z dosłownie kilku modeli True Wireless, jakie znam, nie gubi się tu wcale i przekazuje dynamikę utworu. Trudno oddać uwodzicielski charakter tej przedziwnej piosenki, która łączy różne style i chyba najbliżej jej do jazzu, ale z tym zadaniem AZ60 radzi sobie wybornie. Słychać tu każdy detal delikatnej perkusji, kadencję klawiszy, bogactwo przepełnionego melancholią głosu Bowiego.
„Older” Dżordża Majkela ujawnia kolejną umiejętność słuchawek, którą będzie zgrabne łączenie reprodukowania bogactwa wokalu z całą mozaiką tła. Podobnie najnowsza wersja „Natural Blues – Reprise” z tegorocznego albumu Moby’ego dzięki mocy Technicsa zabiera nas w galopującą podróż w towarzystwie chórów i etnicznych brzmień, która układa się w spójną całość.
Monumentalna, poruszająca muzyka Maxa Richtera to raj dla tych niepozornych słuchawek, które mimo rozmiarów i konstrukcji pozwalają odczuć siłę charakterystyczną dla modeli półotwartych – a przypomnę, że AZ60 leżą w uszach tak samo głęboko i stabilnie, jak choćby wszystkie modele Jabry z serii Elite! Najbardziej niezwykłe jest właśnie to, że większość TWSów boleśnie przypomina nam o tym, że zamykają nam kanał ucha, przez co dźwięk bywa specyficznie ściśnięty i pozbawiony pola do rozpostarcia skrzydeł. Tu zdarza się to naprawdę rzadko.
Magia w wykonaniu słuchawek True Wireless? Tak.
Ale nie myślcie, że Technics opracował słuchawki, nad którymi będą rozwodzić się sympatycy Bowiego, Richtera czy Pluhar! O nie! AZ60 to nie tylko kapitalne narzędzie dla fanów wymagających brzmień, ale też wspaniałe słuchawki dla wszystkich pasjonatów muzyki.
Z pomocą przyjdzie nam korektor, posiadający nie tylko preinstalowane ustawienia, ale też oddający nam pod kontrolę 5 zakresów pasma, dzięki czemu dostosujemy brzmienie do własnych preferencji. Takie rozwiązanie sprawia, że słuchawki stają się niezwykle uniwersalne i nie ma rodzajów muzyki, przed którymi stanęłyby bezradne. Muszę jednak przyznać, że sam rzadko korzystałem z tych możliwości, bo zestrojenie japońskich inżynierów wydaje mi się dobrym kompromisem pomiędzy rozrywką a detalem.
Bas jest jędrny, radosny i potrafi zejść tak nisko, jak zaplanowało Little Big! Mam wrażenie, jakby zestrojenie Technicsa trochę poprzez inspirację propozycją Sony WF1000XM4, które poszło właśnie w stronę energicznego i rozrywkowego przekazu. Tu jest bardzo podobnie, ale z większą czułością na detal, co usłyszmy przede wszystkim w bardziej delikatnej, przestrzennej muzyce.
Techno, elektronika, pop, rock będą gatunkami, w których widać największe podobieństwa pomiędzy Sony a Technicsem – to potężne brzmienie, które nie pozwala nam utrzymać ciała w bezruchu! Podobnie metal – czy będzie to „Aleja Akacjowa 22” NK, czy „Cosmic Pandemia” Monstrosity, to każde stalowe serducho będzie tętniło przy nich mocniej – to żywe, szybkie, mocne zestrojenie, które zaczyna odpadać dopiero przy piwnicznych otchłaniach rodem z pierwszych albumów Decide.
Przy tym akapicie podam jeszcze krótką informację dotyczącą baterii – w praktyce jej żywotność zależy bowiem od tego, czy wybierzemy kodek AAC, czy LDAC. O dziwo samo ANC skraca czas działania słuchawek na jednym ładowaniu jedynie o pół godziny, za to LDAC wyssie z „pąków” sporo mocy i zamiast 7,5 godziny otrzymamy maksymalnie 4,5 h odsłuchu. W praktyce zdarzało się, że przy głośniejszym ustawieniu czas pracy spadał do 4 h.
Dawno nie miałem tak prostej odpowiedzi na powyższe pytanie! Jeśli możecie przeznaczyć 1000 zł na słuchawki True Wireless, to Technics EAH-AZ60 zapewni Wam wszystko, co może model z tej kategorii cenowej. Różnica w stosunku do Sony będzie polegała przede wszystkim na mniejszej ilości fajerwerków zarówno pod względem designu, rozmiarów jak i sposobu grania. Technics jest bardziej dyskretny i ja to kupuję.
Brzmienie należy do gatunku tych, które sprawiają, że nawet osoby na co dzień preferujące półotwarte i otwarte słuchawki mają szanse się do niego przekonać. Jest pełne, niezwykle nośne, angażujące, uniwersalne i nie obawiające się delikatniejszej czy skomplikowanej muzyki – świetnie odwzorowują dynamikę utworów, dzięki czemu niestraszna im klasyka czy szeroko pojęta alternatywa, zarejestrowana poza loudness war.
Dodajmy do tego kapitalną wygodę użytkowania, wzorcowe trzymanie w uchu i sterowanie, rozbudowaną aplikację, solidną baterię, kompaktowe rozmiary, bogate wyposażenie (7 par nakładek!), topowe ANC i tryb przeźroczysty, wysoką jakość rozmów i rozsądną cenę, a okaże się, że mamy do czynienia z prawdziwą alternatywą do nieco osamotnionej dotąd propozycji Sony.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Składany flagowiec w super promocji? Motorola razr 50 Ultra po raz pierwszy doczekała się aż…
Segment tanich tabletów przeżywa rozkwit. Świeżo zaprezentowany Teclast M50 Mini dołącza właśnie do niedrogich pobratymców…
Tanie realme zdobyło kolejną certyfikację. Szykuje się globalne ogłoszenie niskobudżetowca. Niedługo realme Note 60x będzie…
Masz flagowca Apple? To przydałyby Ci się słuchawki. Jako fan marki na pewno słyszałeś o…
Nowy tablet OPPO Pad 3 zadebiutuje już jutro. Na dzień przed premierą sporo o nim…
Dzieli nas dzień od prezentacji średniaków OPPO. O nowym OPPO Reno 13 (Pro) wiemy niemalże…