Vivo V23e został oficjalnie zaprezentowany w Wietnamie. Firma nie przygotowała dla niego specjalnego pokazu, a szkoda – to naprawdę solidny średniak z ładowaniem 44 W.
Są na rynku smartfony, które miały swoją głośną premierę, ale wcale na nią nie zasłużyły, i są modele, które niczym perełki znajdowane są dopiero przez redaktorów. Zgodnie z tym drugim scenariuszem pisze się historia Vivo V23e, nowego telefonu dostępnego w Wietnamie.
Vivo V23e doczekał się tzw. cichej premiery, czyli zwyczajnego wprowadzenia do sklepów. Cena średniaka wynosi w przeliczeniu 1485 złotych netto, co może nie jest najlepszą wartością na globie, ale należy ją określić jako rozsądną.
Vivo V23e od strony technicznej
Front Vivo V23e przypomina mi czasy, w których średniaki obfitowały w ekrany z wcięciami. 6,44-calowa matryca również takie ma, ale ma ono lubiany kształt łezki. Technicznie mamy do czynienia z panelem AMOLED w rozdzielczości Full HD+ i z odświeżaniem w 60 Hz – szkoda, że Vivo nie zdecydowało się na więcej.
Za wydajność modelu odpowiada MediaTek Helio G96, czyli ośmiordzeniowiec posiadający ciut słabszą moc od Snapdragona 732G. O dobrą płynność Androida 11 z nakładką FunTouch OS 12 procesor nie będzie walczył samotnie – do pomocy ma bowiem solidne 8 GB RAM-u.
To, co najbardziej podoba mi się w specyfikacji V23e, to bateria z ładowaniem aż 44 W. W średniakach za 1500 zł takie uzupełnianie to wielka zaleta, a przy tym sama pojemność ogniwa jest akceptowalna: 4050 mAh pozwoli na cały dzień pracy, ale nic więcej.
Wisienką na torcie technikaliów nowego Vivo jest aparat fotograficzny o rozdzielczości 64 MP, wspomagany przez sensor 8 MP z obiektywem szerokokątnym i oczko 2 MP. Kamerka do selfie również jest potężna, bo oferuje użytkownikom 50 MP.
Polecamy:
Popatrz: tak wygląda następca jednego z najbardziej opłacalnych fotośredniaków Galaxy!
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.