Czy warto kupić OnePlus 8T w listopadzie 2021 roku? Na to pytanie odpowiadam w mojej recenzji tego modelu, którego używam jako prywatnego smartfona. Czy jest lepszy smartfon za około 2000 złotych?
OnePlus 8T był jednym z telefonów, które zawsze były wysoko na mojej potencjalnej liście prywatnych smartfonów przy wyborze nowego sprzętu, ale nigdy nie mogłem wstrzelić się w dobrą promocję. Na Czarny Piątek i inne listopadowe akcje wyprzedażowe obniżki na ten model wyrastają, jak grzyby po deszczu. Tym razem skusiłem się na zakup, a to moja krótka recenzja. Czy warto go kupić i za ile?
Przypomnę, że obecnie w Polsce ceny to odpowiednio 2099 i 2799 złotych odpowiednio za wersję 8/128 i 12/256 GB.
Kupując ten model, wiedziałem od razu, że chcę srebrny wariant kolorystyczny. Moim zdaniem – może poza matową zielenią z iPhone 11 Pro – w ostatnich latach na mobilnym rynku nie pojawiło się nic bardziej atrakcyjnego wizualnie. Tylny panel ma różny kolor w zależności od kąta padającego światła, jest całkiem matowy i nie zbiera odcisków palców. Jest też diabelnie śliski, więc możesz rozważyć zaprzyjaźnienie się z dołączonym do zestawu etui. O ile nie przeszkadza Ci wielki napis Never Settle.
Mój ostateczny wybór w kwocie około 2000 złotych sprowadził się ostatecznie do OnePlusa 8T i Oppo Reno 4 Pro. Ten drugi ma więcej RAM (no chyba, że trafisz na świetną promocję na wersję 12 GB w przypadku OnePlusa) i nieco lepszy aparat. Ostatecznie jednak uznałem, że częściej grami niż robię zdjęcia, więc procesor i 120 Hz ekran są ważniejsze. Oba modele mają podobnie cienkie ramki wokół bardzo dobrego panelu AMOLED. Sama matryca jest jasna, a płynność odświeżania jest idealna.
OnePlus 8T ujął mnie też suwakiem do wyciszania telefonu. Nie mam pojęcia, dlaczego przez lata nie stało się to rynkowym standardem. Korzysta z niego jeszcze Apple, ale subiektywnie to ten z chińskiego telefonu jest dla mnie wygodniejszy. Warto też wspomnieć o czytniku w ekranie, który jest szybki i niezawodny – tak dobry skaner widziałem tylko w Samsungu Galaxy S21.
Na koniec kilka słów o silniku wibracyjnym. Jest bardzo dobry i to również przeważyło o decyzji zakupowej zamiast Oppo Reno 4 Pro. Dodam jednak uczciwie, że Xiaomi 11T – którego również mam obecnie na testach – jest tutaj jeszcze lepszy, a kosztuje podobną kasę.
Moim poprzednim telefonem był realme 7 Pro, który generalnie jest szybkim urządzeniem. Oferował dobrą kulturę pracy, nie grzał się i nie miewał przycięć. OnePlus 8T jest szybszy – dużo szybszy. I choć to, co teraz napiszę, będzie kontrowersyjne, to mam porównanie obu modeli. Uważam, że przesiadka na ColorOS dobrze zrobi OnePlusowi. Myślę, że na wierzchu nic się nie zmieni, a w oprogramowaniu będzie mniej błędów.
A co chodzi? Już tłumaczę. realme dawał mi niższą, ale bardzo powtarzalną szybkość działania, a crashe aplikacji można było policzyć na palcach jednej ręki nieuważnego drwala. OnePlus jest szybszy, płynniejszy i ma ładniejsze animacje, ale jak już się zwiesi, to przez dobre 20 sekund potrafi być całkowicie nieresponsywny. I to nie jest coś, co można zaakceptować we flagowcu, który ma już rok i kilka aktualizacji za sobą. Ciekawi mnie, co przyniesie Android 12, którego beta dla tego modelu już wystartowała.
OnePlus 8T ma za to coś, czego brakowało Galaxy S21 – dobrze rozwiązane zarządzanie wydajnością i temperaturami. Gwoli ścisłości nie mają tego też OnePlus 9 i 9 Pro, dlatego nawet nie brałem ich pod uwagę. Snapdragon 865 to dla mnie procesor idealnie wyważony pomiędzy zapasem mocy obliczeniowej i kulturą pracy. Nawet po kilkugodzinnej sesji Pokemon Go nadal jest przyjemnie chłodny.
Na pewno nie jest to najwydajniejszy telefon, jaki da się kupić w takiej cenie – taniej znajdziesz chociażby realme GT, POCO F3 i tak dalej. Na koniec tej części wspomnę jeszcze o zarządzaniu pamięcią operacyjną – bo jest dobra. Nie trzeba tu zakładać żadnych kłódek (patrz Xiaomi czy Oppo), aplikacja aparatu (poza kilkoma scenariuszami – na przykład kilkanaście zdjęć w trybie nocnym pod rząd) nie ubija wszystkiego w tle, a gry mogą zostać w pamięci do następnego dnia. I to przy mojej wersji, która ma 8 GB RAM.
OnePlus 8T został wyposażony w baterię o pojemności 4500 mAh – dokładnie takiej samej, jak mój realme 7 Pro. Czas pracy jest bardzo porównywalny, a to wielki komplement dla eks-flagowca. Regularnie uzyskuję 6 godzin SoT, Pokemon Go przy maksymalnej jasności wykończy go w jakieś 4-4.5 godziny, a jeśli przez większość dnia jestem w zasięgu WiFi, to czasami podziała i 7 godzin na ekranie. Krótko mówiąc – jest świetnie.
Teraz coś o ładowaniu. Choć technologia nazywa się Warp, a nie VOOC, to jest dokładnie taka sama, co u realme. I takie same są też czasy ładowania – nie dlatego, że OnePlus jest wolny jak dwa razy tańszy średniak, ale dlatego, że realme 7 Pro jest wyjątkiem w swojej cenie. Generalnie pełne naładowaniu zajmuje jakieś 35 minut, a po 15 na wskaźniku baterii pojawia się ponad 50%. Szybszych jest dosłownie kilka modeli, w tym rekordowy Xiaomi 11T Pro.
Na koniec mała uwaga – żeby korzystać z pełnej mocy ładowania, musisz mieć kabel i ładowarkę OnePlusa. Przy użyciu innego kabla ładowanie bardzo zwolni, co niestety po bardzo długim użytkowaniu może być problemem, bo dane akcesorium może być już niedostępne. To jednak uwaga dla tych, którzy bardzo rzadko zmieniają telefon.
Na tylnym panelu OnePlus 8T znajdziesz ładną i minimalistyczną wyspę z czterema obiektywami. Nie wystaje znacząco ponad obrys obudowy, a po włożeniu do dołączonego do zestawu etui znika całkowicie. Na zaplecze fotograficzne eks-flagowca składają się 48 MP matryca główna (światło f/1.7 i OIS), 16 MP szeroki kąt (światło f/2.2, pole widzenia 123 stopnie) oraz 5 MP makro i 2 MP coś monochromatycznego.
Jak przekłada się to na jakość zdjęć? Te robione w dzień są oczywiście bezbłędne, nawet przy brzydkiej pogodzie w listopadzie. Nie mam też zastrzeżeń do selfików i trybu portretowego. Szeroki kąt też sprawdza się za dnia i wykłada po zmroku, jeśli tylko poruszysz ręką. Nie mam zastrzeżeń od makro, ale do tego z nowych Xiaomi jest mu bardzo daleko.
A co słychać w nocy? Ano nic nie słychać, bo na zdjęciach nie ma wielu szumów. Na pewno widać jednak agresywne podbijanie kolorów, które nijak nie wyglądają jak te widoczne gołym okiem. Przy trybie nocnym balans bieli z kolei wyraźnie ucieka w stronę żółtego. Specjalnie mi to nie przeszkadzało, bo Samsung robił to samo i jakoś się przyzwyczaiłem. OnePlus 8T na pewno nie jest najlepszym fotosmartfonem w tej cenie. Ba, nie jest nawet najlepszym „fotoOnePlusem”, bo ten tytuł należy do Norda 2.
Znowu przypomnę, że obecnie w Polsce ceny to odpowiednio 2099 i 2799 złotych odpowiednio za wersję 8/128 i 12/256 GB. O ile moim zdaniem ta pierwsza jest teraz odpowiednio wyceniona, tak wariat z 12 GB pamięci operacyjnej jest zdecydowanie zbyt drogi – w tym wypadku kupiłbym Norda 2, który w tej samej wersji jest 450 złotych tańszy. Nie zmienia to jednak odpowiedzi na pytanie postawione w nagłówku – to cholernie dobry smartfon, którego zakupu w ogóle nie żałuję.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Być może zbyt surowo oceniłem flagowce pracujące na procesorze Snapdragon 8 Elite. Są gorące, ale…
Epic Games Store znów rozdaje nową grę za darmo. Tym razem jest mrocznie i tajemniczo.…
Do globalnej premiery zmierza POCO F7 oraz POCO F7 Ultra. Certyfikacja smartfonów Xiaomi to świetna…
HONOR 300 na zdjęciach prezentuje się zjawiskowo. To będzie wyjątkowo cienka brzytwa, która nie przekroczy…
Oto oficjalny wygląd nowego Xiaomi, którego będziemy często polecać. Nazywa się Redmi K80, choć do…
Apple iPhone SE 4 będzie miał premierę w Polsce jeszcze wcześniej, niż oczekiwałem. Smartfon zadebiutuje…