Motorola Moto G200 to bardzo wydajny telefon z wielką baterią i ekranem 144 Hz. Czy warto ją kupić? Za mniej niż 2000 złotych wydaje się prawdziwą okazją. Sprawdziłem, jakie ma wady.
Dwa tygodnie testowania już za mną i nadszedł czas na recenzję Motorola Moto G200. To bardzo ciekawy smartfon, którego na dobrą sprawę spodziewałbym się po Xiaomi i realme. Motorola ma sporo zalet, kosztuje raptem 1989 złotych i za taką kasę jest jednym z najwydajniejszych telefonów na rynku.
Motorola Moto G200 to bardzo ładny telefon
Mimo tego, że Motorola Moto G200 nie może uchodzić za flagowca, to na pewno nie jest kolejnym nudnym modelem. W półce do 2000 złotych konkurencja jest ogromna i niełatwo jest się wyróżnić. Z przyjemnością donoszę, że Motoroli się udało. Zacznijmy jednak od tego, że to naprawdę duży telefon – przy ekranie o przekątnej 6.8 cala i sporym podbródku nie jest dla każdego.
Na szczęście nie jest bardzo ciężki (202 gramy). Powodem tego jest ramka i tylny panel, oba wykonane z tworzywa sztucznego. Nie zamierzam się jednak o to obrażać, bo plastik jest lżejszy, a do tego przez dwa tygodnie nie rysował się i nie zbierał odcisków palców. Wykończenie nie jest do końca matowe, ale sprawuje się to świetnie. No i przepięknie zagina światło. Popatrz tylko – taki widok to standard!
Wybitnie podoba mi się za to wyspa aparatów, której… nie ma. I jest wielka jednocześnie. Motorola postawiła na trzy obiektywy, które wystają ponad obrys obudowy, ale bardzo sprytnie to zamaskowano. Takie rzeczy nie byłyby możliwe przy wykorzystaniu szkła, którego nie da się tak kształtować. To znaczy – da się, ale nie za takie pieniądze.
Skoro już jesteśmy przy tylnym panelu, to porozpływam się nad detalami. Logo Motorola wygląda na wklęsłe, ale wcale takie nie jest – to tylko złudzenie optyczne. Owacja na stojąco należy się jednak za ukrycie napisów z certyfikacjami na dolnej krawędzi. Chwała projektantowi, który nie chciał szpecić nimi swojego dzieła i kreatywnie wyrzucił je na margines. Konkurencjo, proszę to skopiować.
Na koniec kilka detali. Czytnik linii papilarnych jest na bocznej ramce i to jedno z najszybszych tego typu rozwiązań, z jakim miałem do czynienia. Motorola Moto G200 nie ma też zbędnego gniazda jack 3.5 mm i jest delikatnie zabezpieczona przed wodą (IP52). Największy problem to brak głośników stereo.
Ekran 144 Hz nie przeszkadza genialnej baterii
Motorola ostatnio bardzo odważnie eksperymentuje z ekranami o częstotliwości odświeżania na poziomie 144 Hz. Efektem tego jest kilka perfekcyjnie płynnych telefonów. Wszystkie pokazują, że matryce IPS nie muszą jeszcze odchodzić do lamusa i świetny LCD jest lepszy od dobrego OLEDa. I tak najkrócej można opisać wyświetlacz o Moto G200.
Dla porządku. To panel o przekątnej 6.8 cala, rozdzielczości FullHD+ (20:9) i doskonałej częstotliwości odświeżania 144 Hz. Można ją ustawić „na sztywno” na 60 lub 144 Hz – albo pozwolić telefonowi sterować tym we własnym zakresie. Polecam to ostatnie rozwiązanie, bo oszczędza baterię i nigdy mnie nie irytowało.
No właśnie – bateria. To jeden z najjaśniejszych punktów wyposażenia tego modelu. Ogniwo ma pojemność aż 5000 mAh i bez wahania powiem – to najlepszy model z topowym Snapdragonem dla tych, którzy potrzebują długiego czasu pracy. Motorola Moto G200 po prostu czaruje, a do tego rozładowywanie się w tle (zmora Snapdragona 888) w zasadzie nie występuje. Sam kupiłbym ten model dla baterii.
Przez dwa tygodnie użytkowania smartfon spisywał się świetnie. Regularnie osiągałem od 5 do 8 godzin SoT. Skąd taka rozbieżność? To zależy, jak dużo grałem, bo przecież taki ekran aż prosi się o granie przez cały dzień. To bardzo dobry wybór dla mobilnego gracza, o czym powiemy sobie za chwilę.
W zestawie znajdziesz też adapter o mocy 33W. Szkoda, że producent nie wybrał 50W ładowarki, którą czasami znajdziemy w jego średniakach. Około 90-95 minut do pełnego naładowania to przeciętny wynik w tej półce. Xiaomi 11T i OnePlus 8T robią to znacznie szybciej, a kosztują podobną kasę.
Motorola Moto G200 ma świetną wydajność, ale… ten GPS
No dobra – wydajność. W ciągu ostatnich 12 miesięcy miałem do czynienia z kilkoma telefonami wyposażonymi w Snapdragona 888, dwoma z Exynosem 2100. Nie zdarzyło mi się za to sprawdzić Snapdragona 888+, bo to bardzo mało popularna platforma, z której niewielu chciało skorzystać. Motorola się odważyła i był to świetny wybór.
Każdy flagowiec z 2021 roku się przegrzewał, a tutaj… szczęka mi opadła. Zrobiłem 15-minutowy test obciążeniowy i wyniki były nieporównywalnie lepsze od dowolnego modelu z najwyższej półki, jaki miałem w rękach. Być może duża obudowa z tworzywa sztucznego pozwoliły na lepsze odprowadzanie ciepła. W każdym razie – jeśli ten telefon nie był gorący w moim użytkowaniu, to ty nie masz szans na to, żeby zrobił się ciepły.
Co w benchmarkach? Zrobiłem kilka, Motorola Moto G200 nie bije tu żadnych rekordów, ale wypada dokładnie tak, jak oczekiwałem. Ma też 8 GB RAM i dobrze nimi zarządza. Aplikacje w tle są przetrzymywane przez długie godziny i nigdy nie miałem problemów z płynnością. Producent dołożył wszelkich starań, by kultura pracy wymiatała i z przyjemnością donoszę, że zrobił to bezbłędnie.
Nakładka Motorola jaka jest, każdy widzi – czyli taka sobie. To kwestia subiektywna, ale mnie Android w takim wydaniu po prostu się nie podoba. Na pewno zmieni się to po aktualizacji do Androida 12, który przyniesie bardzo dużo zmian wizualnych. Do jej działania nie mam jednak żadnych zatrzeżeń – przydatne gesty (karateka i obrócenie nadgarstka to klasyki), użyteczny AoD i jedyny przydatny samouczek w świecie Androida to nadal jej zalety.
Motorola Moto G200 ma też tryb Ready For, czyli może posłużyć za protezę komputera. Tego akurat nie miałem okazji testować, ale Mateusz zrobił to z Motorolą Moto G100. Muszę jednak przyczepić się do GPSu. Jest naprawdę kiepski, często się gubi i traci zasięg. Pokemon Go często jest niegrywalne – a szkoda, bo przy takiej baterii i ekranie to mógłby być ideał do tej gry.
Chciałbym jednak zaznaczyć, że żadna z innych recenzji, którą czytałem, nie opisuje takiego problemu. Być może tego nie sprawdzili, a być może dotyczy on wyłącznie mojego egzemplarza.
Aparat nie przystaje do reszty wyposażenia
Zaplecze fotograficzne Motoroli Moto G200 na papierze wygląda imponująco. Tak imponująco, że w zasadzie żaden z konkurentów za podobną kasę nie ma aż takich parametrów. Zanim jednak o jakości, to przyjrzyjmy się samej specyfikacji:
- 108 MP (f/1,9, 2,1 μm) | Ultra Pixel.
- 13 MP (f/2,2, 1,12 μm) | Ultraszerokokątny | 120° | Macro Vision | minimalna odległość ostrzenia 3 cm.
- 2 MP (f/2,4, 1,75 µm) | czujnik głębi.
Już na pierwszy rzut oka widać, że zabrakło teleobiektywu. To jednak standard w tej cenie. Nie ma też OIS i to widać bardzo boleśnie podczas fotografowania nocą, nawet w jasno oświetlonych częściach miasta. Sprawdziłem też Macro Vision, które miało być chyba odpowiedzią na podobny tryb z iPhone’a 13 Pro. Cóż – u mnie nie działa. Serio, ani razu nie udało mi się zrobić dobrego zdjęcia przy jego pomocy.
To jednak drobnostka, bo przecież i tak najczęściej będziemy korzystać z głównego aparatu. 108 MP częściowo pozwala też zamaskować brak teleobiektywu, bo zdjęcie możecie spokojnie skadrować. Same zdjęcia są ładne, mają naturalnie odwzorowane kolory. Podoba mi się kontrast i praca HDR. Tak jest za dnia, a nawet przy szarówce i w pomieszczeniach.
Motorola Moto G200 wykłada się jednak i leży, jeśli chcesz zrobić nocne zdjęcie w automacie. Autofokus myli się w jakiś 70% przypadków i zdjęcia wychodzą po prostu poruszone. Czasem nawet rozmazane. Zerknij na poniższe przykłady – każdy z nich zrobiłem z i bez trybu nocnego. Pierwsza opcja jest znacznie lepsza i z efektów jej pracy można być naprawdę zadowolonym – polecam korzystać z niego za każdym razem.
Całkiem podoba mi się też udany tryb portretowy. Nie podoba mi się za to aplikacja aparatu. Po pierwsze – to jedyny element interfejsu, w którym znajdziesz przycięcia animacji. Dzieje się to podczas przełączania obiektywów, a absolutnie nie powinno. To da się jednak załatać aktualizacją. Motorola doszła jednak do wniosku, że tryb portretowy i nocny (oraz Pro) można schować głębiej. To bez sensu, bo z dwóch pierwszych będziesz korzystał regularnie.
Podsumowanie i ocena – wady i zalety Moto G200
W skrócie – życzę wam i sobie, żeby każdy smartfon w 2022 roku działał tak idealnie.
Smartfony dobre od doskonałych zwykle dzieli tylko cena. Paradoksalnie nie dotyczy to Motoroli Moto G200, która za około 2000 złotych jest dokładnie taka, jak być powinna. Gdyby nie ten nieszczęsny GPS, to w zasadzie nie miałbym się do czego przyczepić. Można teoretycznie narzekać, że aparat nie spełnia oczekiwań. Sęk w tym, że spełnia – właśnie tego oczekiwałem po telefonie ze Snapdragonem 888+ w tej cenie.
Nie kupuj jej dla aparatu, nie wybieraj jej dla Pokemon Go. W każdym innym scenariuszu mogę gorąco polecić zakup Motorola Moto G200 – świetnie wycenionego smartfona o kulturze pracy najlepszych flagowców. Po aktualizacji do Androida 12 powinna jeszcze zyskać na możliwościach, a na pewno na urodzie interfejsu.
- Aparat7
- Bateria9
- Ekran9
- Jakość9
- Wydajność w grach10
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.