Od jakiegoś czasu testuję smartwatch Kospet Tank M1, który kusi niską ceną, odporną kopertą oraz długim czasem pracy na baterii. Sprawdziłem jego możliwości w boju – zapraszam na recenzję Kospet Tank M1.
Czy Kospet Tank M1 ma szansę dołączyć do czołówki TOP-10 najlepszych smartwatchy? Z pewnością nie, bo jego możliwości nie będą spektakularne dla kogoś, kto korzystał ze smartwatcha kosztującego 1000 zł i więcej.
Kospet Tank M1 kosztuje jednak cztery razy mniej, dlatego wiele możemy mu wybaczyć. W ofercie sklepu Banggood kupisz go za 240 złotych z darmową dostawą do Polski – kupowany i testowany przeze mnie wariant obsługuje menu w języku angielskim, natomiast aplikacja na telefon (DaFit) dostępna jest po polsku.
Zapraszam na recenzję zegarka Kospet Tank M1, który kusi obudową odporną niczym czołg, świetnym czasem pracy na baterii i solidną wodoszczelnością IP69K i 5ATM. Czy warto go kupić?
Kospet Tank M1 to czołg wśród smartwatchy
Kospet Tank M1 został skonstruowany dla ManiaKów wymagających wytrzymałości – obudowa z twardego plastiku i metalu robi wrażenie już na pierwszy rzut oka, a po testach ze skruchą przyznaję: temu smartwatchowi trudno wyrządzić krzywdę.
Obudowa jest bardzo solidna i nadaje się na wyprawę w teren, a gumowy pasek dobrze trzyma się dłoni – powiedziałbym, że guma użyta do jego produkcji jest zwyczajnej jakości, choć nie udało mi się rozerwać jej silniejszym pociągnięciem.
Inną kwestią jest to, że zegarek jest odczuwalny dla nadgarstka – waga 65 gramów robi swoje i nie pozwala zapomnieć o smartwatchu przytwierdzonym do ręki. To uczucie może przeszkadzać podczas snu, jednak znam ManiaKów, którzy cenią sobie cięższe czasomierze.
Producent zadbał o wodoszczelność klasy 5ATM (do 50 metrów) i IP69K, więc kąpiel w basenie, deszcz i prysznic nie powinny mu zaszkodzić – podczas testów wielokrotnie go zanurzałem i wynurzałem, bez uszczerbków w działaniu.
Kospet Tank M1 jest gruby na niemal 1,5 cm i ma wymiary 5,48 na 4,46 cm, więc nie jest najmniejszym smartwatchem na świecie. Taki jednak miał być: sportowy, mocarny i stylizowany na tańszą alternatywę G-Shocka – to się w pełni udało.
Producent chwali się także doskonałą wytrzymałością podczas różnych warunków, jednak nie mogłem tego sprawdzić w testach: Tank M1 ma wytrwać w temperaturze od -40 do 70 st. Celsjusza, w kurzu i w atmosferze wysokiej wilgotności (powyżej 95%), a ponadto nie zaszkodzi mu przejazd samochodu o wadze do 5 ton.
Interfejs Kospet Tank M1 i powiadomienia
Użytkowanie Kospet Tank M1 jest proste, jak budowa cepa – uruchamiamy zegarek, ściągamy na telefon aplikację DaFit i skanujemy kod wyświetlany na ekranie smartwatcha (oczywiście, przy włączonym Bluetooth). Gotowe, zegarek jest połączony z telefonem.
Smartwatch daje nam do dyspozycji dwa przyciski po prawej stronie koperty – Power służący do włączania i wyłączania, a także Back, którym wracamy do ekranu głównego lub otwieramy menu z wszystkimi aplikacjami.
W systemie zegarka nie da się zainstalować własnych aplikacji, więc musimy korzystać z tego, co oferuje producent. Sam interfejs obsługuje cztery pociągnięcia:
- pociągnięcie z lewej uruchamia podręczne menu z godziną, pogodą i często wykorzystywanymi aplikacjami
- pociągnięcie od prawej daje nam dostęp do wszystkich funkcji: licznika kroków, miernika jakości snu, saturacji, tętna, ciśnienia, wywoływania migawki w aparacie smartfona, ćwiczeń, pogody i kontroli muzyki z telefonu
- pociągnięcie od góry uruchamia menu jasności ekranu, kontrolę wibracji, tryb energooszczędny, przejście do ustawień i minutnik
- pociągnięcie od dołu zapewnia dostęp do powiadomień, które można przewijać i odczytywać
Dostęp do wszystkich aplikacji daje nam przycisk Back, którego wciśnięcie uruchamia stosowne kafelki. Zabawa z oprogramowaniem Kospet Tank M1 może zająć sporo czasu, bo jest z czego skorzystać – twórcy sięgnęli po szeroki wachlarz różnych trybów.
Kilka szybkich uwag na temat systemu: nie da się kontrolować siły wibracji (jest tylko opcja On/Off), jasność wyświetlacza można ustawić na 5 sposobów, stuknięcie w główny ekran pozwala zmienić tarczę, a powiadomienia obsługują polskie znaki (ale nie emoji).
Więcej da się zrobić w aplikacji na telefon – wybrać i zainstalować lepszy motyw, kontrolować, z których aplikacji mogą przychodzić powiadomienia, ustawić alarm, znaleźć zegarek za pomocą wibracji, ustawić różne przypomnienia (np. o piciu wody) i dostosować czas auto wyłączania ekranu.
Same powiadomienia szybko pojawiają się na nadgarstku – możemy je otrzymać z aplikacji wymienionych na powyższych zrzutach ekranu. Z poziomu ręki możemy odrzucić lub wyciszyć połączenie, natomiast nie możemy go odebrać. Podobnie jest ze zwykłymi alertami – możemy je odczytać, ale nie mamy opcji szybkiej odpowiedzi.
Tryby zdrowotne i sport
Twórcy zegarka sięgnęli po szeroki wachlarz trybów zdrowotnych: całodobowy pomiar tętna, pomiar saturacji SpO2, określanie jakości snu oraz mierzenie ciśnienia. Wyniki w każdym z nich można traktować tylko poglądowo, a nie medycznie.
Pomiar tętna sprawdza się nieźle, a jego odczyty uznaję za zgodne z rzeczywistością – tętno spoczynkowe jest prawidłowe (u mnie to około 76 uderzeń na minutę), a rozpoczęcie wysiłku wiąże się z jego podwyższeniem. Zegarek szybko reaguje na zmianę pracy serca, więc z miernika pulsu byłem bardzo zadowolony.
Mierzenie ciśnienia samo w sobie jest niezłym chwytem marketingowym, bo tę technologię oferują najdroższe zegarki – najczęściej we współpracy z podmiotami medycznymi. Tymczasem model Kospet nic nam nie gwarantuje.
Aby zweryfikować poprawność jego działania, wykonałem kilka porównań z ciśnieniomierzem accumed. Co ciekawe – pomiary były bardzo zgodne, a w jednym przypadku identyczne (mierzenie na dwóch sprzętach odbywało się jednocześnie). Ważne jest jednak, aby smartwatch docisnąć mocniej do nadgarstka, inaczej wynik będzie niepoprawny.
Weryfikacja poprawności pulsoksymetru, czyli mierzenia saturacji SpO2, jest trudniejsza, gdyż nie dysponuję pulsoksymetrem, a zegarek przez okres testów pokazywał wartości 98-99%. To wartości prawidłowe dla człowieka, który nie ma większych problemów ze zdrowiem.
Określanie jakości snu to dla mnie czysta abstrakcja, gdyż zegarek próbuje zmierzyć poziom wypoczynku na podstawie pomiarów innych sensorów, przetwarzając je tak, by otrzymać fazy snu – ten tryb to ciekawostka, która ma niewiele wspólnego z rzeczywistością.
Dla sportowców Kospet Tank M1 przygotował 24 tryby sportowe z pomiarem podstawowych statystyk: liczby wykonanych kroków, dystansu, czasu spędzonego na treningu i spalonych kalorii. W czasie aktywności zegarek mierzy też tętno.
Liczba monitorowanych dyscyplin jest wystarczająca, gdyż większość z nich mierzy to samo – nie ma parametrów dobranych indywidualnie pod dany trening. To oznacza, że zaawansowani sportowcy nie mają tu czego szukać, a laicy – tacy jak ja – potraktują rezultaty jako ciekawostkę.
Podczas treningu zegarek określa dystans na podstawie GPS-u z telefonu – trzeba go zatem zabrać ze sobą na każdą aktywność. Poniżej znajdziecie najprostsze porównanie statystyk ze spaceru: smartwatch kontra Strava.
Ekran i inne funkcje Kospet Tank M1
Dotykowy wyświetlacz TFT ma przekątną 1,72 cala i rozdzielczość 280 na 320 pikseli. Nie przekłada się to na wysokie doznania wizualne, gdyż rozdzielczość powinna być wyższa, ale przynajmniej tekst jest odpowiednio widoczny.
Panel sprawnie reaguje na dotyk, co stanowi cegiełkę w ogólnej – bardzo dobrej – kulturze pracy. Z Kospet Tank M1 po prostu miło się korzysta – system jest szybki, nie zacina się i jest dobrze dopasowany do wymiarów ekranu.
Pochwalę także jasność maksymalną i minimalną, gdyż korzystanie z zegarka w pełnym słońcu lub w nocy jest przyjemne dla oczu. Kąty widzenia również są dobre, ale podniósłbym kontrast i nasycenie barw – zastosowanie panelu OLED rozwiązałoby te niesnaski.
Na ekranie można ustawić przeróżne tarcze i instalować nowe z poziomu aplikacji na smartfonie. Ponadto uniesienie nadgarstka automatycznie aktywuje wyświetlacz, dzięki czemu można szybko podejrzeć godzinę.
Bateria i wibracje
Asem w rękawie Kospet Tank M1 jest akumulator o wielkości 380 mAh. Dla smartwatcha z kilkoma sensorami i bez GPS-u to ogromna pojemność, która przekłada się na kilkanaście dni użytkowania – ja przestałem je liczyć, podobnie jak zapomniałem, gdzie schowałem ładowarkę.
Czas pracy jest świetny, dlatego zabranie M1 w daleką podróż to dobry pomysł – nawet przy maksymalnej jasności ekranu i wykorzystaniu wszystkich dostępnych trybów zegarek wytrzyma kilka dni bez prądu.
Ładowanie za pomocą magnetycznego przewodu zajmuje nieco ponad 2 godziny – w 20 minut jesteśmy w stanie odzyskać 15%, choć tempo to będzie się różnić w zależności od stopnia naładowania.
Wibracje to jedyny moment, w którym zegarek może nam powiedzieć o swoim istnieniu. Niestety, zastosowany silnik raczej brzęczy, niż wibruje, co jest nieprzyjemne dla użytkownika.
Na dodatek nie możemy ustawić siły wibracji, dlatego jesteśmy skazani na dość potężne wstrząsy prosto na nadgarstku. Sytuację ratuje jedynie pełne wyłączenie wibracji, natomiast wówczas użytkownik musi pamiętać o samodzielnym zerkaniu na przychodzące powiadomienia.
Czy warto kupić Kospet Tank M1?
Kospet Tank M1 może zawojować półkę tanich i odpornych smartwatchy, bo w czasie codziennego użytkowania spisuje się bardzo dobrze. Nie ma on może najlepszych funkcji sportowych czy pięknego ekranu, ale nadal pozostaje jednym z ciekawszych smartwatchy za 250 złotych.
Moim zdaniem warto go kupić na wyprawy terenowe oraz do amatorskiego monitorowania stanu zdrowia, jak również do podglądu powiadomień. Jeśli wybaczycie mu błędy, o których mówiłem, a także jeśli zaakceptujecie jego gabaryty, to będzie to rozsądny zakup.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.