Nothing Phone 1 błyszczy jaśniej, niż myślałeś. Diody na pleckach robią robotę

Nothing Phone 1 kusi nie tylko stylem, ale i użytecznością? Poznaliśmy właśnie tajemnicę diod ukrytych na pleckach smartfona. Całość prezentuje się znakomicie!

Nothing Phone 1 to jeden z najbardziej tajemniczych, a zarazem zaskakujących projektów 2022 roku. Stoi za nim młoda marka Nothing, założona przez Carla Pei, czyli współzałożyciela OnePlusa.

W portfolio Nothing znalazły się już słuchawki bezprzewodowe, a już niedługo w sprzedaży dostępny będzie również pierwszy smartfon. O nim wiemy już coraz więcej – poznaliśmy design, a także część specyfikacji technicznej:

Bezprzewodowe ładowanie, metalowa ramka, brak podbródka – Nothing Phone 1 robi się coraz ciekawszy

Nothing Phone 1 zadebiutuje 21 lipca, a do tego czasu możemy posiłkować się nowymi informacjami docierającymi do mediów – tym razem swoimi spostrzeżeniami podzielił się testujący smartfona Marques Brownlee.

Nothing Phone 1 / fot. producenta

Magiczne światła Nothing Phone 1

YouTuber wziął na tapet diody znajdujące się na pleckach Nothing Phone 1. Częściowo przezroczysta konstrukcja udekorowana jest przez świecące paski układające się w kształt logo marki. To jednak nie jedyne, co potrafią diody ukryte w tylnej części smartfona.

Okazuje się, że są one nie tylko piękne, ale i użyteczne. Diody potrafią m.in. poinformować o nadchodzącym powiadomieniu czy dopasować rytm migania do wbudowanych alarmów.

Możliwy wygląd Nothing Phone 1 / fot. Ben Geskin

Co szczególnie warte uwagi, światło emitowane przez diody może też służyć jako swego rodzaju ring light do doświetlenia nas podczas korzystania z kamery smartfona. Dolne światło jest również wskaźnikiem postępu ładowania przewodowego.

To dodatki, które mają uczynić smartfona Nothing jeszcze bardziej unikalnym. Muszę przyznać, że całość prezentuje się naprawdę ciekawie – szczególnie pośród masy niemal niczym nieróżniących się od siebie sprzętów.

Oto możliwości diod w akcji:

Przeczytaj również

Kolejne bezsensowne oszustwo w sieci. Czy ktoś się jeszcze na to nabiera?

Źródło