Nowe flagowce od Google są na ostatniej prostej przed premierą. Nie przeszkadzało to jednak, by ktoś kupił i otrzymał działający egzemplarz Pixel 7 Pro zamiast jego poprzednika.
- Pewna osoba zakupiła Pixela 6 Pro, a dostała prototyp Pixela 7 Pro.
- Pixel 7 Pro działał do czasu wysłania zdalnego polecenia Wipe od Google.
- Przypadek, czy kontrolowana akcja?
Google Pixel 7 Pro jak żywy
Google słynie z paru rzeczy — długości wsparcia swoich smartfonów, problematycznych premier oraz braku umiejętności trzymania niewydanych produktów jako tajemnicy. Nie inaczej jest z najnowszym Pixel 7 Pro, który dostał się w ręce zwykłych użytkowników.
Ktoś pomyśli „ale jak to się wydarzyło?” – oto cała historia. Znajomy autora zdjęć zamówił 2 miesiące temu używanego Pixela 6 Pro na Facebook Marketplace 2 miesiące temu. Gdy telefon do niego dotarł, wydawał mu się bardzo dziwny. Pokazał go osobie o nicku @soulpee, a ta od razu połączyła fakty.
Najprawdopodobniej mamy tu do czynienia z kontrolowanym wyciekiem od producenta OEM Pixeli 7 Pro. Sam smartfon przyszedł w etui, które nieco nie pasuje. Po zdjęciu ujawniło cały design urządzenia. Zabawa urządzeniem nie trwała jednak długo.
Amerykański koncern wysłał zdalną komendę, która usunęła ze smartfona całą zawartość. Aktualnie, z pomocą społeczności XDA, nasi bohaterowie tejże historii próbują przywrócić go do żywych. Możemy się jednak dowiedzieć, że jakość aparatów wywołała na nich bardzo pozytywne wrażenia.
Kontrolowane przecieki, a może zwykłe niedopatrzenie?
Jakimś cudem, Google Pixel 7 Pro nie jest pierwszym (ani zapewne także ostatnim) urządzeniem, które w okolicznościach „pomyłki”, czy „niedopatrzenia” znalazło się w rękach zwykłych użytkowników.
Czy jednak aby na pewno nie jest to celowe działanie, które ma podsycić atmosferę przed oficjalną premierą?
Ceny Google Pixel 7 Pro
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.