Wielkie słowa, ideały i moralitety – to wszystko Apple opanowało do granic perfekcji. Kiedy jednak przychodzi do kryzysu i trzeba opowiedzieć się w słusznej sprawie, to biznes i kontakty biorą górę. I tak oto Tajwan przestaje być neutralny, a staje się chiński.
W ostatnich dniach obserwujemy bardzo napiętą sytuację wokół Tajwanu – choć wyspa zamieszkała przez ponad 20 milionów ludzi od dawna jest osią sporu pomiędzy Chinami a USA, to ostatnia wizyta spikerki Izby Reprezentantów USA, Nancy Pelosi w Tajpej spowodowała, że w stosunkach pomiędzy tymi dwoma mocarstwami znów zawrzało.
I choć Chiny robią coraz bardziej stanowcze podchody pod inwazję na Tajwan, a USA otwarcie sprzeciwiają się zakusom komunistycznego reżimu, to biznesowe powiązania i interesy powodują, że część cywilizowanego Zachodu wcale nie stoi za mieszkańcami wyspy, która stanowi technologiczne zaplecze wielu koncernów technologicznych.
Jednym z takich przykładów jest najnowsze działanie Apple, które robi wszystko, by udobruchać Chińczyków i sprowadzić Tajwan do roli chińskiej kolonii. Według doniesień Nikkei Asia, gigant z Cupertino polecił swoim podwykonawcom, by oznaczali sprzęty wytwarzane na Tajwanie jako chińskie.
Tym samym napisy „Made in Taiwan” mają być oznaczane jako „Made in Chinese Taipei” („Wytworzone w Chińskim Tajpej”) lub „Made in Taiwan, China” (Stworzone na Tajwanie, Chiny”). Różnica jest absolutnie zasadnicza i jej pojawienie się wcale nie jest przypadkowe.
W obliczu napiętych stosunków pomiędzy USA i Chinami, ci drudzy postanowili przyspieszyć wdrażanie rozporządzenia, na mocy którego dobra importowane z Tajwanu mają być oznaczane tak, jakby pochodziły z chińskiej prowincji. No i na efekty nie musieliśmy długo czekać, a Apple wystąpiło w roli prymusa.
Prymusa, który najwyraźniej chce zrobić wszystko, by Xi Jinping i partia nie rozeźlili się na koncern, ograniczając swobodę biznesową Apple w Chinach. Nadal więc Foxconn będzie mógł pracować pełną parą, korzystając z systemu niewolniczej pracy, a ludzie na Tajwanie będą przedstawiani nie jako mieszkańcy niezależnego kraju, ale jako poddani komunistycznemu reżimowi.
Powód jest oczywisty – bez Chin Apple nie jest w stanie prowadzić biznesu w taki sposób, by osiągać odpowiednie zyski. Dlatego nie dziwi, że gigant z Cupertino prowadzi politykę zmiękczania tamtejszego rządu różnymi symbolicznymi gestami.
Pamiętamy przecież doskonale, że Apple usunęło z zestawu emoji dostępnych dla mieszkańców Chin i Hong Kongu flagę Tajwanu. Przypadkowa nie była też umowa pomiędzy Timem Cookiem a chińską partią, w ramach której Apple przyczyni się do rozwoju linii produkcyjnych, edukacji i komunistycznej myśli technicznej za niespełna 300 mld dolarów.
Tym samym po raz kolejny dostaliśmy potwierdzenie, że piękne slogany, teksty o równości, neutralności, wsparciu dla słabszych i wolności to tylko puste frazesy, bo ich realizacja jest uzależniona wyłącznie od tego, czy leży za nimi interes, czy też nie.
Jeśli masz położyć na jednej szali honor i wartości, a na drugiej palety z gotowymi iPhone’ami 14, to wybór (niestety) jest oczywisty.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Black Friday 2024 na Allegro rozpali Polaków do czerwoności. Już dziś, 25 listopada, wystartuje promocja…
Nowa gra studia MachineGames zasługuje na innowacyjną reklamę, jakiej dawno nie widziano. Postanowiono, że Indiana…
Popularna aplikacja wykorzystana przez oszustów. Pewien senior stracił kilkadziesiąt tysięcy zł ze swojego konta bankowego.…
Belkin BoostCharge 15W QI2 to stylowa ładowarka stworzona przede wszystkim dla użytkowników ekosystemu Apple. Minimalistyczny…
Popularny RTS opowiadający historię alternatywnej rzeczywistości został objęty przez twórców 85% zniżką na Steam. Warto…
Składany flagowiec w super promocji? Motorola razr 50 Ultra po raz pierwszy doczekała się aż…