Jestem jedną z nielicznych osób w Polsce, która miała w rękach dwa nietuzinkowe telefony marki vivo: vivo X Fold i vivo iQOO 10 Pro. Pierwszy wyróżnia się bezkompromisowym aparatem, co jest rzadkie w składanych smartfonach. Drugi to smartfon-wyścigówka z rekordowym ładowaniem 200W.
Dzięki uprzejmości vivo Polska i ekipy PR FleishmanHillard miałem okazję spędzić trochę czasu z dwoma niezwykłymi smartfonami vivo, które NIE TRAFIĄ do sprzedaży w Polsce w ramach oficjalnej dystrybucji.
Mimo to zdecydowałem się sprawdzić, co potrafią vivo X Fold i vivo iQOO 10 Pro, gdyż to naprawdę intrygujące urządzenia.
vivo X Fold to urzekający, składany smartfon
vivo X Fold to smartfon stworzony w stylu Galaxy Fold, więc to jakby telefon stający się po rozłożeniu tabletem. Siłą rzeczy ma więc dwa ekrany: wewnętrzny, o przekątnej lekko ponad 8 cali, proporcjach 9:8 i odświeżaniu 120 Hz. Drugi, zewnętrzny, 6,53″, 21:9, 120 Hz. Obie to matryce AMOLED.
O obu wyświetlaczach mogę powiedzieć miłe słowo. Główny ekran, poza świetnymi parametrami, warto docenić za niemal niewidoczne zagięcie w miejscu zawiasów, na co cierpi wspominany wcześniej konkurent z koreańskiej stajni.
Tymczasem zewnętrzny uzmysłowił mi, że o ile proporcje 21:9 mogą nie do końca pasować do klasycznych telefonów, tak do składaka pasują idealnie. Dzięki nim ten gruby sprzęt (po złożeniu prawie 1,5 cm) jest dość wąski (74,5 mm), a jednocześnie na tyle szeroki, by przypominać w obsłudze samodzielny smartfon.
Chyba najbardziej imponujące w vivo X Fold jest to, że jego aparat jest bezkompromisowy. Konkurencja w swoich składanych smartfonach często decyduje się na jakieś oszczędności, co przy kosmicznej cenie tego typu sprzętów wygląda absurdalnie.
Oto zaplecze fotograficzne vivo X Fold:
- aparat główny 50 MP, Samsung ISOCELL GN5, 1/1.57″, 1.0µm, f/1.8, Dual Pixel PDAF, laserowy AF, OIS,
- obiektyw ultraszerokokątny 48 MP o polu widzenia 114 stopni,
- teleobiektyw podstawowy 12 MP z 2-krotnym zoomem optycznym,
- peryskopowy teleobiektyw 8 MP z 5-krotnym zoomem optycznym i OIS.
Jest tutaj wszystko, czego możemy oczekiwać od flagowca z najwyższej półki. Jednostka główna z dużym sensorem i optyczną stabilizacją, szeroki kąt oraz aż dwa teleobiektywy z różną wartością przybliżenia. Żadnych zapychaczy po 2 MP.
A jak to wszystko sprawuje się w praktyce? Spójrz na zdjęcia przykładowe (maksymalny rozmiar znajdziesz w osobnej galerii):
Dodam jeszcze, że udostępniony mi egzemplarz pracował pod kontrolą nakładki OriginOS Ocean. To całkiem ciekawe oprogramowanie, oparte na widżetach, z licznymi możliwościami personalizacji.
Na mały plus zaliczam to, że chyba wszystkie funkcje systemowe zostały dokładnie przetłumaczone na język angielski. W wielu innych, typowo chińskich nakładkach często jest on mocno wymieszany z chińskim. W OriginOS Ocean występuje on tylko w aplikacjach, głównie zewnętrznych.
Podsumowując: vivo X Fold mógłby bez większego problemu trafić do naszego TOP-10 najlepszych smartfonów na rynku.
Oto najlepsze smartfony do kupienia w Polsce. Te telefony to ścisła czołówka!
Telefon jak wyścigówka, czyli vivo iQOO 10 Pro
Może zacznę od tego, że udostępniony mi egzemplarz vivo iQOO 10 Pro występował w specjalnej edycji BMW M Motorsport. Widać to na pierwszy rzut oka, rzecz jasna głównie na tylnym panelu.
Jego dolna część została wykonana z tworzywa sztucznego, które świetnie imituje białą skórę. Od czasu LG G4 uwielbiam tego typu rozwiązania. Przy jednym z boków materiał ten jest wzbogacony o trójkolorowy pasek kojarzący się oczywiście z BMW M.
Górna część jest zaś zagospodarowana przez szkło ze wzorem z włókna węglowego, które w większości wypełnia wyspa na aparat fotograficzny. Mimo jej pozornej wielkości świetnie komponuje się ona z całością i osobiście nie razi mnie w oczy.
Skoro już mowa o aparatach, to na pokładzie vivo iQOO 10 Pro znalazła się 50-megapikselowa jednostka główna z OIS i gimbalową stabilizacją, niemal 15-megapikselowy teleobiektyw z 3-krotnym zoomem optycznym oraz 50-megapikselowy obiektyw ultraszerokokątny. Oto zdjęcia przykładowe (tutaj w pełnej rozdzielczości):
Zasadniczo mogę powiedzieć, że vivo iQOO 10 Pro to rasowy flagowiec. Spójrz tylko na jego specyfikację:
- system: Android 12 z Origin OS Ocean,
- ekran: 6,78″, AMOLED, LTPO 3.0, odświeżanie do 120 Hz, rozdzielczość QHD+, wsparcie dla HDR10+, jasność do 1500 cd/m2,
- procesor: Qualcomm Snapdragon 8+ Gen 1 z 12 GB RAM LPDDR5 i 256 GB pamięci UFS 3.1,
- aparat już znasz 😉
- bateria 4700 mAh ze wsparciem dla szybkiego ładowania przewodowego 200W(!) i bezprzewodowego 50W,
- modem 5G, Wi-Fi 6, Bluetooth 5.3, GPS z Galileo, NFC, port podczerwieni, USB typu C, czytnik linii papilarnych w ekranie, głośniki stereo, Dual SIM,
- obudowa o wymiarach 164,9 × 75,5 × 9,5 mm i wadze ok. 216 gramów.
Już na pierwszy rzut oka widać, czym wyróżnia się vivo iQOO 10 Pro (oczywiście poza wyglądem): obsługą rekordowo szybkiego ładowania. Sprawdziłem to: 200W pozwoliło odzyskać temu urządzeniu 100% mocy w lekko ponad 10 minut. Magia!
Chyba nie muszę dodawać, że vivo iQOO 10 Pro to smartfon szybki jak BMW. Życzyłbym sobie, by każdy telefon z Androidem działał tak szybko.
Życzyłbym też sobie, by seria iQOO od vivo trafiła do Polski, podobnie jak kolejne składane telefony tej prężnej marki.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.