Prawie dekadę temu, gdy jeszcze nikt nie marzył o potężnych smartfonach producenci także potrafili serwować nam ciekawe propozycje, które spotykały się z gorącym przyjęciem użytkowników. I nie musiały one posiadać potężnego hardware, ogromnych wyświetlaczy i innych „wodotrysków”. Wróćmy dziś znów do tamtych pięknych czasów i przypomnijmy sobie nieco urządzenie, które było jednym z prekursorów znanych nam obecnie smartfonów wyposażonych w sprzętową klawiaturę QWERTY. Przypomnijmy sobie Nokię 5510.
Co można o niej powiedzieć? Na swój sposób był to telefon w tamtej epoce rewolucyjny. Dlaczego? W tamtych czasach, gdy większość użytkowników korzystała z prostych Nokii, czy (jeszcze wówczas popularnych) Siemensów – ona oferowała nam znacznie więcej, niż przeciętna słuchawka. Po pierwsze – kupując ją otrzymywaliśmy pełną klawiaturę QWERTY, co znacznie ułatwiało nam pisanie SMS-ów (tak, wtedy jeszcze nie było serwisów społecznościowych). Po drugie – był to pierwszy wynalazek Finów z odtwarzaczem MP3 i (jak na tamte czasy kosmos!) 64-megabajtową pamięcią wewnętrzną. Wyświetlacz? Żaden AMOLED, czy Bravia. Zwyczajny, monochromatyczny, o śmiesznej dziś rozdzielczości 84×84 piksele. Jedenaście lat temu (bo omawiana Nokia zadebiutowała w 2001 roku) był to jednak szczyt marzeń. Wraz z 5510 nie dostawaliśmy żadnego systemu operacyjnego – tylko podstawowe funkcje, jakie oferowały nam inne telefony królujące na rynku (budziki, kalkulatory i takie tam). Do tego proste gierki – nieśmiertelny Snake, czy chociażby Bantumi (oj zawalało się przy nich godziny – aż się łezka w oku kręci).
Książka telefoniczna mieściła 100 numerów. Nie można w niej było przechowywać rozbudowanych kontaktów. Korzystając z niej nie uświadczylibyście wielotonowych dzwonków. Monofonia. Ale takie brzdąkanie miało swój urok. Wróćmy jeszcze na chwilę do muzycznych funkcji telefonu. Z całą odpowiedzialnością można nadać mu miano „babki” całej linii XpressMusic Nokii. Aby cieszyć się swoimi utworami jednak, trzeba było nasze „empetrójki” przekonwertować na format LSE (swoją drogą zabezpieczał on muzykę przed nielegalnym kopiowaniem). Pracę z naszymi utworami ułatwiało oprogramowanie Nokia Audio Manager 2.0/Another Audio Manager. Muzyczny kombajn? Mogliśmy nagrywać – zarówno ulubione utwory i audycje bezpośrednio z radia, jak i z naszego otoczenia. Producent nie zapomniał o melomanach korzystających z własnych słuchawek i do zestawu dodawał przejściówkę umożliwiającą podłączenie naszego sprzętu.
Jak wyglądała jego dostępność w Polsce? Nie było z nią problemu. Nie był to telefon ultrapopularny, lecz miał wielu swoich zagorzałych fanów. Oferowały go między innymi sieci Plus i Idea (obecnie Orange). Niewątpliwie zasługuje na miano słuchawki kultowej. A jego dziwny kształt? Podobny miało jeszcze kilka modeli Nokii – jak choćby 3300 czy N-Gage. Były już one jednak pozbawione klawiatury QWERTY. Mieliśmy jednak później do czynienia z kolejnymi urządzeniami opartymi na takim rozwiązaniu. Wystarczy choćby wspomnieć o urządzeniach z serii 68xx, które też zapewne były niegdyś obiektem westchnień wielu z Was. Potem przyszły smartfony z serii E i pozostałe slidery. Ech ta historia.
Sam przez niestety dość krótki okres czasu byłem właścicielem tego urządzenia, ale mogę wypowiedzieć się o nim w samych superlatywach. Dlaczego? Hmm, do słuchania muzyki spokojnie wystarczał. Mieściła mi się na nim caluśka płyta Behemotha i byłem szczęśliwy. W każdej chwili mogłem sobie ją zmienić na coś innego za pośrednictwem wspomnianego wcześniej oprogramowania. SMS-y pisało się naprawdę godnie. Można było „wklepywać” literki kciukami, co bardzo mi odpowiadało. A że nie było tylu „bajerów”, co w obecnych dziś na rynku słuchawkach? A kto wtedy był tak uzależniony od Internetu i mediów jak dziś? To była po prostu inna epoka, w którą ta sympatyczna „cegiełka” wpisywała się doskonale. No właśnie, charakteryzowała się ona dość pokaźnymi gabarytami i do wagi piórkowej także nie należała. Ale cóż – przynajmniej była niezniszczalna. No okej, tylna klapka często ulegała uszkodzeniu (wynika to z opinii także innych użytkowników), ale przecież klapka to nie jest wydatek z kosmosu, na który nie możemy wydać kilku złotych, prawda?
Czy sprzęt ten jest jeszcze dostępny na rynku? „Nówki” już oczywiście nie kupimy, jednak ciągle możemy pokusić się o zakup z drugiej ręki. Czasem można natknąć się na nią na aukcjach internetowych (w momencie pisania tego tekstu na Allegro wystawiona była tylko jedna), a jej cena oscyluje w granicach 100 złotych. Myślę, że jeśli szukacie niezniszczalnego, niezawodnego telefonu do dzwonienia i pisania SMS, ewentualnie włączenia ulubionej płyty w drodze do pracy/szkoły/na uczelnię, to możecie pokusić się o zakup 5510. A może już z niej kiedyś korzystaliście? Podzielcie się z nami wspomnieniami jej dotyczącymi :).
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.