Nowy rok to i nowe wyzwania, tym razem były nim słuchawki bezprzewodowe od pewnej, chińskiej firmy, które to producent niedawno zaprezentował. Oto test HUAWEI FreeBuds 5i, dokanałowych słuchawek TWS! Czy okażą się warte swojej ceny?
Jest to w zasadzie pierwszy produkt producenta z Państwa Środka, który zaliczył premierę w tym roku – także w Polsce.
HUAWEI FreeBuds 5i zastąpią już prawie 2-letni model, jakim są FreeBuds 4i. Producent skupił się na usprawnieniu paru kluczowych dla słuchawek bezprzewodowych aspektów, takich jak wygoda użytkowania, czas działania, czy oczywiście jakości dźwięku.
Czy jest to udany produkt? Czy podbije serca fanów TWS-ów? Zapraszam na recenzję HUAWEI FreeBuds 5i!
Zacznijmy tradycyjnie od przedstawienia tego, jak na papierze wyglądają testowane słuchawki bezprzewodowe.
Moją uwagę przykuła zmiana stylistyczna w kontekście opakowań słuchawek, jaką zastosował tutaj HUWAEI. Nie mamy tradycyjnego, białego pudełka ze złotymi napisami, a białe pudełko z czerwonymi akcentami oraz nazwą modelu w kolorze szarym. Dodatkowo na przodzie znalazło się małe logo, a także znaczek „Hi-Res Audio Wireless”, z uwagi na posiadany kodek bezstratny LDAC.
Moim zdaniem ten zabieg kosmetyczny jest strzałem w dziesiątkę. Pudełko wygląda ładnie i przykuwa wzrok swoją prostotą. Na tyle jednak zamieszczono wiele informacji o produkcie, jakim są słuchawki HUAWEI FreeBuds 5i.
Z ważniejszych to czas pracy z pomocą etui ładującego, certyfikat wodoodporności, czy paru-stopniowe ANC. Kiedy otwieramy pudełko, pierwsze naszym oczom ukazują się słuchawki wraz z etui.
Pod nim natomiast znajduje się „papierologia” oraz 2-pary gumek: jedne w rozmiarze „S”, drugie w rozmiarze „L”. Standardowo na słuchawkach znajdują się te średniej wielkości. Ponadto, w zestawie znajduje się także przewód USB-A do USB-C, który służy oczywiście do ładowania etui. Jest więc schludne opakowanie, a w nim standardowa zawartość.
Czysto teoretycznie chciałoby się powiedzieć, że mamy do czynienia z typowymi słuchawkami dokanałowymi, tak jednak nie jest. Zwykle tego typu konstrukcje wchodzą głębiej w kanał, głównie z uwagi na gumki, które zamontowane są na swego rodzaju „tubie”.
W przypadku HUWEI FreeBuds 5i jest ona bardzo krótka, dlatego też odczucia z korzystania z nich nie są takie same, jak z innych słuchawek dokanałowych. Dla porównania poniżej zdjęcie Edifier TWS330NB oraz omawianego dzisiaj modelu.
Do tego jednak wrócimy w późniejszej części tej recenzji HUWEI FreeBuds 5i. Kontynuując kwestię wyglądu, wróćmy jednak do samego w sobie etui. Na pierwszy rzut oka – typowa elipsoida (inaczej typowe jajo), ale taka, która spadła komuś tyłem na podłogę i zrobiła się płaska przestrzeń.
Jest to jednak zaleta patrząc pod kątem położenia nieruchomo słuchawek na jakiejś powierzchni. Nie będą się gibać jak duża część konkurencji.
Sama powierzchnia w wersji matowej, jaką przyszło mi testować jest moim zdaniem bardzo przyjemna w dotyku. Do tego sam pomysł wykończenia mi się podoba, trafia do mnie taki design mówiąc wprost. O gustach jednak się nie dyskutuje, więc przejdźmy może do samej w sobie jakości.
Do etui nie mam gdzie się „przyczepić”. Całość jest wykonana z dobrej jakości tworzyw sztucznych, a zawias nie zamknie się, jeżeli otworzymy etui, a następnie oprzemy je o „wieczko”. Jedyne, co „nie gra” to kwestia spasowania zamknięcia z resztą etui.
Środek jest natomiast błyszczący i oczywiście skrywa w sobie główną atrakcję, czyli słuchawki HUAWEI FreeBuds 5i. W tej materii stosunkowo mocne magnesy należy zaliczyć na plus. Kończymy jednak etui, a przechodzimy do TWS-ów. Te podobnie, jak wnętrze case-a są błyszczące. Całość wygląda dobrze, choć niektórzy mogą mieć wrażenie kontaktu z „taniochą”. Znów tworzywa sztuczne i znów wszystko spasowane tak, jak należy.
Jak obiecałem, tak wracamy do kwestii tego, że nazwałbym prędzej omawiane TWS-y „semi-dokanałowymi”, niżeli pełnoprawną, dokanałową konstrukcją.
Czy to coś złego? Nie, to po prostu odczucia nie do końca takie same, jak gdyby korzystać z typowych słuchawek z tej kategorii. Nie mniej jednak trzeba przyznać, że HUAWEI FreeBuds 5i to słuchawki wygodne, leżące dobrze w uszach i nie wypadające.
Osobiście jednak byłbym za tym, by dodawać do słuchawek więcej rozmiarów gumek, tak, by jeszcze więcej osób znalazło coś dla siebie. Ja na szczęście dopasowałem się do tych oznaczonych literką „L”, aczkolwiek gdyby było coś pomiędzy średnimi, a dużymi, prawdopodobnie byłyby jeszcze wygodniejsze.
Całość jednak dzięki temu, że jest w kategorii „wagi piórkowej” per słuchawka nie sprawia dyskomfortu nawet przy wielogodzinnym użytkowaniu bez żadnej przerwy.
…które mogą towarzyszyć Wam w codziennej pracy, czy długich podróżach. Jak jednak wcześniej wspomniałem, brakuje mi jeszcze jednego rozmiaru gumek, przez co nie dało się „zapomnieć”, że ma się je w uszach. Dlatego tez nie mogę powiedzieć, że w moim przypadku sprawdziły się idealnie. No ale cała wygoda użytkowania polega również na sterowaniu, prawda?
A jakżeby inaczej, znalazły się tutaj panele dotykowe, których po kontakcie z Nothing Ear (stick) zwolennikiem nie jestem i osobiście wolę właśnie rozwiązanie z ww. słuchawek TWS.
Tutaj jednak nie oceniłbym go jako złego – prędzej stwierdziłbym, że owe panele sa po prostu nieco za małe względem całego stema. Ściszanie jest bardzo wygodne, zastopowanie jednak wymagać będzie nieco wprawy i wyrobienia orientacji, gdzie znajduje się właściwe miejsce do uruchomienia tej akcji.
Dlatego też moje końcowe wrażenia w tym obrębie są po prostu neutralne. HUAWEI pokazało, że można zrobić to dobrze w kontekście czułości, czy wykrywanych gestów, ale jak dla mnie, to jeszcze nie to, czego można by oczekiwać.
Bo tak, warto zaznaczyć, że nie zdarzyła się sytuacja, kiedy przypadkowo uruchomiłem jakąś akcję panelem dotykowym. Warto jednak nadmienić, co można z ich pomocą zrobić. Domyślnie wygląda to tak:
Nie można o niej zapomnieć, ponieważ pozwala także na sterowanie słuchawkami z poziomu smartfona. Możemy na niej sprawdzić poziom ich naładowania, dostosować działanie gestów, redukcji szumów, a także sprawdzić, czy słuchawki odpowiednio „siedzą” w naszych uszach.
Warto także wspomnieć o funkcji „znajdź moje słuchawki”, dzięki której możemy włączyć dźwięk na jednej, bądź drugiej słuchawce w razie ich „zapodziania się”. Umożliwia ona również aktualizację oprogramowania układowego HUAWEI FreeBuds 5i, przełączenie kodeka Bluetooth, włączenie trybu niskiego opóźnienia, czy wykrywania słuchawek w uszach.
Wszystko to jest moim zdaniem przydatne i mówiąc kolokwialnie – fajnie, że się tu znalazło. Jest prosto, intuicyjnie i to się ceni. By otrzymać pełnię możliwości, nie trzeba się logować, co również uznaję za plus.
Jest oczywiście taka możliwość, ale tak to powinno wyglądać, jako opcja, nie przymus. Warto wspomnieć, że słuchawki posiadają także ekskluzywne funkcje dla posiadaczy smartfonów HUAWEI. Jest nią przede wszystkim możliwość identyfikacji muzyki.
Same w sobie słuchawki są niczym, jeżeli nie są w stanie zaoferować dobrej jakości generowanego dźwięku. Omówimy każde pasmo, ale także to, jak działają mikrofony, czy jak wygląda scena HUAWEI FreeBuds 5i. Nie przedłużając, przejdźmy do najtrudniejszego pasma w przypadku tych słuchawek do oceny.
Zwykle po słuchawkach dokanałowych, które w dodatku posiadają ANC spodziewa się soczystego, głębokiego basu. Tutaj jednak jakby go brakowało, przynajmniej ja mam takie odczucia.
Porównywałem je z dużo tańszą propozycją, którą użytkowałem długi czas, czyli Edifier TWS330NB i jak dla mnie, przyjemne brzmienie pod tym kątem oferowały właśnie one. Bas w słuchawkach TWS od HUAWEI jakby był za płaski, nie czuć tej głębi, tego przysłowiowego „je*nij basem synu”.
Oczywiście nie mówię tutaj o sytuacji, kiedy dolne pasmo to jedyne, co dokładnie przebija się w całej gamie brzmień. Jest niby opcja dostosowania brzmienia do „bardziej basowego”, jednak działa ona średnio.
Co prawda słuchawki schodzą trochę niżej, aczkolwiek odbija się to na reszcie pasm. Słowem, słuchawki te rozczarowały mnie w obrębie najniższego pasma. Spodziewałem się po nich po prostu więcej.
Dostajemy jednak coś na wzór piątego koła u wozu w porównaniu do reszty pasm. Dlatego też jest to bardziej widoczne, ponieważ poniżej opiszę dla Was zarówno średnicę, jak i sopran, czy kwestie związane ze sceną. Tutaj te słuchawki rozwijają skrzydła. Czego może być to wina? Podejrzewałbym może za słaby / za mały przetwornik dynamiczny, ale to tylko „strzał”.
W kolejnych częstotliwościach obraz testowanych słuchawek jednak się zmienia. Można powiedzieć, że jest to po prostu konstrukcja grająca jasno, nadająca się głównie do utworów, gdzie jest dużo instrumentów i wokalu, co udowadnia właśnie średnie pasmo przenoszenia.
Całość jest klarowna, dokładnie można usłyszeć każdy z elementów danego utworu z osobna. Wokal także jest przyjemny dla uszu, a to bardzo ważne w tym zakresie częstotliwości.
HUAWEI FreeBuds 5i radzą sobie z nim tak, jak można oczekiwać od słuchawek w tym przedziale cenowym, a nawet lepiej. Świetnie dzięki temu sprawdzą się także podczas oglądania filmów, słuchania podcastów, audiobooków i tego typu twórczości wyrażonej w dźwięku.
Jako, że mamy do czynienia ze słuchawkami najwidoczniej o „jasnym” zestrojeniu (skupiającym się głównie na średnicy i sopranie), to również najwyższe pasmo jest niczego sobie. Czy równie dobry, jak średnica? Cóż…
Ciężko oczekiwać od słuchawek, by były zestrojone w sposób ucinający „dół” i zachowujący „górę”, jednak tutaj tak właśnie się dzieje. Mimo, że jestem czuły na to pasmo, to nie miałem sytuacji, kiedy kuł on w uszy mówiąc wprost. Nie było go ani za dużo, ani za mało. Moim zdaniem jest po prostu dobrze wyważony, a do tego czysty.
Po zapowiedziach producenta znowu muszę powiedzieć, że spodziewałem się „czegoś więcej”, czegoś „ekstra”. Nie można jednak powiedzieć, że aktywna redukcja szumów działa po prostu źle, bo tak nie jest. Potrafi wygłuszyć wiele punktów z otoczenia podczas słuchania muzyki, ale posłużę się po raz kolejny porównaniem z Edifierami TWS330NB.
Moim zdaniem przeskok jakościowy między nimi w kontekście ANC jest bardzo mały. Nie działa ono tak samo, aczkolwiek nie jest to różnica „jednej półki”. Bardziej 1/2 półki wzwyż. I to jest w moim odczuciu po prostu za mało. Na plus natomiast jest możliwość dostosowania „siły odcinki” od otoczenia. '
Warto także wspomnieć o bardzo dobrze działającym trybie transparentnym. Słuchawki w stopniu nieznacznym, pomijalnym zniekształcają w takim ustawieniu ludzki głos. Jest on po prostu bardzo dobrze odwzorowany, co może nieco dziwić w kolejnym etapie, który poświęcony będzie mikrofonom.
Ale czy jednak całość ze sobą dobrze współgra? Tak, jak najbardziej. Pasma są dobrze odseparowane od siebie, aczkolwiek nie są to słuchawki dobrze wyważone – dlaczego? Wracamy do kwestii oczywiście najniższego z pasm, jakim jest bas.
Jest go za mało i zapewne to stwierdzenie będzie ciągnąć się przez całą tę recenzję, ponieważ to jedna z głównych wad tego modelu. Zmiana we wbudowanym w aplikację „euqalizerze” tak naprawdę psuje całe odczucia z użytkowania, niżeli je poprawić. Tak, jest więcej basu, ale on się po prostu wylewa na inne pasma, a nie o to w tym wszystkim chodzi.
Dzięki temu, że testowane słuchawki są zestrojone w stronę średnicy i góry, to też ich scena jest obszerna. Mogą nam bardzo dobrze pomóc w kontekście wyobrażenia sobie, skąd dochodzi dźwięk z danego instrumentu, czy (w przypadku gier) skąd dochodzą odgłosy przeciwnika.
Pod tym kątem chyba są najlepiej zbalansowane patrząc na całokształt. Jest przód i tył, jest „prawo i lewo”, więc można uznać, że HUAWEI pod tym względem się po prostu spisał dobrze.
Co jednak z rejestrowaniem dźwięku? Cóż, tutaj jest po prostu „w porządku”, nie wyróżniają się one zdecydowanie w tym aspekcie pozytywnie. Byłbym skłonny powiedzieć, że oczekiwałem od HUAWEI FreeBuds 5i więcej w kontekście mikrofonów. Poniżej możecie przesłuchać próbkę bez „tła”.
Przygotowałem także taką, gdzie jest hałas do oddzielenia. Generatorem był Infinix HOT 11S NFC ustawiony na 100% swojej głośności. Jak wyszło?
Powiedziałbym, że średnio, ale nie tragicznie. Finalną ocenę pozostawiam jednak Wam w tym miejscu.
Powoli zmierzamy ku końcowi tej recenzji, jednak pozostały jeszcze dwie główne kwestia. Pierwsza z nich to oczywiście kwestia łączności pomiędzy smartfonem, czy innym urządzeniem wyposażonym w Bluetooth, a słuchawkami firmy HUAWEI. Odbywa się ona natychmiastowo, jeżeli już wcześniej sparowaliśmy je z danym sprzętem.
W przypadku pierwszej łączności wygląda to w ten sposób, że otwieramy etui, przytrzymujemy przycisk znajdujący się na jego prawej części i czekamy, aż dioda zmieni kolor na biały i zacznie mrugać. Wtedy oczywiście wyskoczy na smartfonie możliwość połączenia.
Mówiąc klasycznie: proste jak budowa cepa. Podczas użytkowania natomiast nie doświadczyłem problemów, nawet znajdując się w większej odległości od połączonego urządzenia. Wszystko działało stabilnie.
Warto także zaznaczyć, jakie opóźnienie występuje – generalnie niewielkie, ALE… niestety w grach odczuwalne. Nie są to moim zdaniem słuchawki, które nadadzą się do gier, w których dźwięk odgrywa kluczową rolę (np pozycja przeciwnika).
No i kwestia równie ważna, co jakość dźwięku i wygoda – ile czasu bez „ładowarki” mogą od siebie dać słuchawki dokanałowe firmy HUAWEI? Producent w parametrach zapewniał do 28 godzin działania z wykorzystaniem etui oraz około 7,5 godziny jedynie na w pełni naładowanych akumulatorach słuchawek.
W przypadku pierwszego stwierdzenia, powiedziałbym, że nie minął się dalece z prawdą. Nie jestem jednak w stanie stwierdzić konkretnie, ile godzin HUAWEI FreeBuds 5i wraz z etui mogą działać, ale z moich odczuć dawałoby przynajmniej 20 godzin z użyciem ANC oraz na ~70% głośności.
Jest to więc wynik dobry – nie bardzo dobry, nie świetny, ale dobry. Co w przypadku samych słuchawek? Tutaj skłaniałbym się ku 5-6 godzinom w takiej konfiguracji.
Jak w takim razie z ładowaniem? W zasadzie wystarczy nieco ponad godzina, by słuchawki były w pełni gotowe do działania. Jest to więc całościowo dobry wynik jak na słuchawki z tego segmentu.
No i doszliśmy do finalnego zebrania wszystkich myśli, a tytuł tego akapitu w pełni odwzorowuje to, co myślę o bohaterach tego testu. Zacznijmy jednak najpierw od tego, ile mają kosztować te słuchawki w Polsce.
W promocji na start będzie to 349 złotych. Cena ma obowiązywać od 18 do 29 stycznia tego roku, więc zainteresowani mają sporo czasu na zastanowienie się. Dostępna będzie w e-shopie HUAWEI.
Po tym okresie cena sugerowana będzie wynosić 399 złotych, więc 50 złotych więcej.
Czy jest to dobra cena? Tak, moim zdaniem patrząc na wyposażenie tego modelu i całość tego, jak wypadł w moich testach, to jest to jak najbardziej dobra cena, szczególnie patrząc na tę w promocji na start. HUAWEI FreeBuds 5i to słuchawki, które jednak moim zdaniem są zmarnowanym potencjałem, jaki mógł (lub wciąż może w kontekście aktualizacji firmware) w nich drzemać.
W tym kontekście zacznijmy od designu – prosty, schludny, ładny i praktyczny, tak same w sobie słuchawki, jak i euti ładujące. Szczególnie cieszy fakt, że dostępne są dwie wersje kolorystyczne matowe oraz jedna błyszcząca, biała.
Ja jednak skupię się oczywiście na tej, którą widzicie przez cały ten wpis. Idąc dalej i pozostawiając kwestie estetyczne jest wygoda, niby z małym minusikiem, ale jednak leżą bardzo dobrze w uszach, nie wypadając i nie powodując dyskomfortu. Tak, jak wspomniałem, fajnie byłoby zobaczyć bogatszy zestaw gumek.
A jak ze sterowaniem z poziomu słuchawki? Tutaj kwestia jest „zawiła”, ale jak dla mnie jest to temat słodko-gorzki. Słodki z uwagi na to, że czułość paneli dotykowych, czy wbudowane gesty są po prostu dobrze przemyślane i wygodne.
Gorzką część omówimy jednak w części poświęconej wadom i „niedopowiedzeniom”. Aplikacja natomiast zawiera wiele przydatnych opcji, jest przejrzysta i korzysta się z niej po prostu bardzo dobrze.
Na plus w jakości dźwięku zdecydowanie średnica i sopran, a także separacja pasm czy scena oraz pozycjonowanie. Wszystkie te elementy są czymś sztandarowym w tym produkcie na ten moment. Pasma są czyste, wiele się w nich dzieje i są od siebie dobrze odseparowane.
Nie brakuje im zbytnio niczego w tej klasie cenowej, patrząc jedynie na te kwestie. Pozostaje jeszcze bas, który jednak nie znajdzie się w tej pozytywnej części.
To jednak nie koniec zalet. Na pochwałę zasługuje tryb transparentny, który działa naprawdę zaskakująco dobrze. Oprócz tego wartym wspomnienia jest kwestia łączności z HAUWEI FreeBuds 5i.
Wszystko działa bezproblemowo, a do tego słuchawki nie rozłączają się nawet na sporym dystansie od urządzenia źródłowego. Na plus jest również kwestia baterii, tak samych słuchawek, jak i w połączeniu z etui ładującym.
Pierwszą kwestią jest bas, który jest, ale można powiedzieć w „wersji lite”. Jest go mało, nie jest głęboki, a dynamiczna muzyka z dolnymi pasmami traci na tych słuchawkach swój urok. To jest główna pięta achillesowa omawianych słuchawek bezprzewodowych.
Mniejszym minusem jest spasowanie etui ładującego, którego „wieczko” po prostu nieco lata. Raczej w skrajnych sytuacjach wywołamy to przypadkowo, aczkolwiek warto to odnotować.
Równie mały „uszczerbek” na całości to nieco za małe panele dotykowe, służące do sterowania słuchawkami. Sporym zawodem jest natomiast ANC, które w zasadzie nie działa „super” w porównaniu do dużo tańszych słuchawek.
Również jakość mikrofonów „nie zaskoczyła” pozytywnie. Nie są one złe, ale po prostu przeciętne. Kolejną kwestią, którą trzeba tutaj odnotować jest zbyt wysokie opóźnienie, jeżeli myślimy o używaniu tych słuchawek do gier.
Oczywiście nie w każdej grze będzie to przeszkadzało, aczkolwiek w takich, gdzie dźwięk jest częścią rozgrywki już tak. Na koniec pozostało jedynie „dokowanie” słuchawek w etui. Jest po prostu niewygodne.
Na to pytanie oczywiście zawsze musicie sami sobie odpowiedzieć, ale myślę ,że ten test Wam w tym pomoże. Osobiście, jeżeli szukałbym słuchawek o takiej charakterystyce brzmienia, to z pewnością w tej cenie są dobrym wyborem.
Moim zdaniem jednak firma zmarnowała tutaj potencjał na hit, głównie z uwagi na niskie pasmo, które krótko mówiąc kuleje. Możliwe, że to się zmieni wraz z jakąś aktualizacją oprogramowania, ale na moment obecny – to jest ten słaby punkt, który „wszystko psuje”.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Nie tylko OPPO Find X8 Pro był gwiazdą dzisiejszej premiery. Wraz z nim debiutował OPPO…
Być może zbyt surowo oceniłem flagowce pracujące na procesorze Snapdragon 8 Elite. Są gorące, ale…
Epic Games Store znów rozdaje nową grę za darmo. Tym razem jest mrocznie i tajemniczo.…
Do globalnej premiery zmierza POCO F7 oraz POCO F7 Ultra. Certyfikacja smartfonów Xiaomi to świetna…
HONOR 300 na zdjęciach prezentuje się zjawiskowo. To będzie wyjątkowo cienka brzytwa, która nie przekroczy…
Oto oficjalny wygląd nowego Xiaomi, którego będziemy często polecać. Nazywa się Redmi K80, choć do…