Xiaomi Redmi A1 / fot. producenta
Gdybym mógł cofnąć się w czasie jak Marty McFly lub ekipa Avengers do 2014 roku z nadciągającym Xiaomi Redmi A2 w kieszeni, to pewnie miałbym jeden z najlepszych średniopółkowych telefonów na rynku. W tych czasach specyfikacja Redmi A2 nie porywa, nawet w pozornie niskiej cenie.
Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że są osoby, dla których tani telefon nie musi mieć porywających parametrów.
Jeśli kosztuje tylko parę stówek i pozwala przy tym na przeglądanie sieci, rozmowy, szeroko pojętą komunikację i działa na baterii więcej niż dzień, to dla kogoś może być wystarczająco dobry.
Wydaje mi się jednak, że nawet w niewygórowanej cenie mamy prawo mieć pewne wymagania, a także prawo porównywania tanich smartfonów między sobą. Zawsze lepiej mieć coś lepszego niż gorszego, prawda?
Do czego zmierzam? Otóż już wkrótce na rynek trafi Xiaomi Redmi A2, który właśnie ujawnił swoją specyfikację i cenę w Europie. Najpierw je omówię, potem pozwolę sobie na kontynuowanie swoich rozmyślań.
Chyba jedyną rzeczą, którą wyróżni się Xiaomi Redmi A2, będzie procesor. Nie dlatego, że będzie on wyjątkowo mocny, tylko nowy. Mamy tutaj dostać układ MediaTek helio G36. To właśnie omawiany model jako pierwszy na rynku ma go zaoferować.
W porównaniu do poprzednika z helio A22 czeka nas więc spory skok wydajności. Do brawury jednak sporo zabraknie. Szału nie zrobią też 2 GB RAM i 32 GB pamięci. Pewne pocieszenie zobaczymy w systemie: to Android 13 Go, czyli bez MIUI.
Totalnie superpodstawowo wyglądają też: 6,52-calowy ekran IPS o rozdzielczości HD+ i zestaw aparatów, złożony z 8-megapikselowej jednostki głównej z jakimś tam zapychaczem i 5-megapikselowej kamerki selfie.
To, co w specyfikacji Redmi A2 może się podobać, to bateria o pojemności 5000 mAh. Połączenie ekranu o niewygórowanej rozdzielczości, niezbyt lotnego procesora i czystego Androida powinien przełożyć się na genialny czas pracy. Taki się przyda przy ładowaniu 10W.
Na pokładzie Xiaomi Redmi A2 znajdziemy także port microUSB (meh), pełny Dual SIM, Wi-Fi b/g/n 2,4 GHz (niestety), Bluetooth 5.0, radio FM, GPS czy złącze jack 3,5 mm. Czytnik linii papilarnych zostanie zarezerwowany dla wersji Plus.
Tak wyposażony Xiaomi Redmi A2 ma kosztować w Europie 96,99 euro, a przynajmniej taką kwotę podawał jeden ze sklepów. W Polsce powinno się to przełożyć na 499 zł.
Moim zdaniem odpowiedź jest prosta: nie. Nie potrzebujemy telefonów, które na start kosztują mniej niż 500 zł i oferują specyfikację żywcem z 2014 roku.
To jednak nie znaczy, że nie potrzebujemy tanich smartfonów za 500 zł. Po prostu lepiej celować w modele, które na dzień dobry kosztują więcej, ale z czasem da się je kupić znacznie taniej.
Jako przykład dam tu choćby Moto E32s od Motoroli. Za 499 zł oferuje ona praktycznie tym samym SoC, o 1 GB RAM więcej, ekran o odświeżaniu 90 Hz i niewiele szybsze, ale jednak szybsze ładowanie (15W vs 10W).
Nie wspomnę nawet o tym, że raz na jakiś czas za jedyne 100 zł więcej dostępna jest Moto G31, a ma ekran OLED, 4 GB RAM, znacznie lepszy procesor, obiektyw ultraszerokokątny, NFC czy USB-C.
Mówiąc krótko: tanie telefony mają prawo być dobre i jak chwilę poszukamy, to właśnie takie znajdziemy.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Kapitalna gra detektywistyczna od Rockstara została objęta potężnym 77% rabatem. Nie dość, że przy jej…
Klienci PKO BP zostali perfidnie wzięci na celownik. Niebezpieczeństwo nigdy do końca nie minie, można…
Nareszcie ogłoszono datę premiery serii Infinix NOTE 50. Następcy świetnych i tanich Infinix NOTE 40…
Specyfikacja Samsunga Galaxy A56, A36 i A26 5G została potwierdzona przed premierą. Znamy też konkretną…
Oppo Find X8 Mini będzie bardzo smukłym smartfonem, który do tego nie zrezygnuje z wielkiej…
Ulefone Armor 28 Ultra rozbił bank. Smartfon ma 16 GB RAM, MediaTeka Dimensity 9300+, 1…