Huawei MatePad SE to najnowszy tablet marki na polskim rynku, który charakteryzuje się niską ceną, bardzo dobrą jakością wykonania, a także odpowiednimi podzespołami. Ten może stać się Twoim kompanem w podróży, a także podczas kanapowego odpoczynku. Czy czegoś mu brakuje? Zapraszam na test Huawei MatePad SE!
Najnowszy tablet ze średniej półki cenowej Huawei MatePad SE jest dobrą odpowiedzią na potrzeby mniej wymagających konsumentów. O ile zależy im przede wszystkim na wszechstronnym urządzeniu, choć głównie nastawionym na przeglądanie stron internetowych, portale społecznościowe i streaming wideo ze wszelkiej maści serwisów.
Tablet jest sprzedawany w trzech konfiguracjach sprzętowych, a ceny startują od 1099 złotych za model WiFi i 64GB na dane i aplikacje.
Wybierając opcję ze 128 GB pamięci, trzeba zainwestować 100 złotych więcej. Na tyle samo (1199 zł) wyceniono model wspierający komunikacje LTE i oferujący 64GB na dane. Ten ostatni dla Was przetestowałem.
Do tego Huawei dodaje w prezencie niebieskie etui Folio Cover o wartości 89 złotych.
Huawei niezmiennie od wielu lat prezentuje dobry poziom, jeśli weźmiemy pod uwagę jakość wykonania i wykorzystywane do tego celu podzespoły. Dlaczego zatem miałby być inaczej w przypadku Huawei MatePad SE?
Na tylnym panelu przoduje matowe aluminium, które zostało połączone z niewielkim plastikowym paskiem w górnej części. Z tworzywa jest także wykonana górna część korpusu, aczkolwiek to w zasadzie standard w przypadku tańszych urządzeń. To tam bowiem umieszczono wszystkie anteny. Miło, że oczko aparatu wystające ponad lico przechodzi równo przez środek tegoż połączenia – wygląda to bardzo estetycznie.
Jeśli chodzi o rozmieszczenie elementów na obudowie, to jest ono dość standardowe. Na górnej ramce nad ekranem znajduje się kamerka do Selfie, czujnik światła zastanego i zarazem dioda powiadomień.
Na górnym obrzeżu natomiast mikrofon (jeden z czterech, a rozmieszczenia reszty nie jestem w stanie ustalić), belka regulacji głośności i głośnik. Na lewym producent osadził dwa głośniki i gniazdo słuchawkowe, a na prawym kolejne dwa i port USB typu C. Szufladkę na kartę nanooSIM i microSDXC znajdziecie także na prawej stronie.
Docenić trzeba fakt, że Huawei nie zdecydował się jednak na swój standard, gdyż ich karty są nadal drogie, choć na rynku dostępne od dłuższego czasu.
Wyświetlacz okalany ramką o regularnej grubości na każdym z boków. To sprawia, że nie rzucają się one specjalnie w oczy podczas codziennego użytkowania i tym samym nie rozpraszają. Tablet bardzo dobrze leży w dłoni, a jego smukła konstrukcja i niska waga sprawiają, że nawet podczas dłuższego użytkowania nie męczą się nadgarstki.
Już raczej nic więcej nie da się napisać na temat konstrukcji tego urządzenia, a zatem przechodzimy do wyświetlacza. Cechuje się rozdzielczością 2000 × 1200 pikseli oraz przekątną wynoszącą 10.4”. Przy takiej konfiguracji zagęszczenie pikseli na cal jest przyzwoite, dzięki czemu wyświetlane treści wyglądają prawidłowo. Matryca zajmuje 83.6% powierzchni frontowego panelu.
Kolory wyświetlane na ekranie wykonanym w technologii IPS są stonowane i raczej nie będą przemawiać do entuzjastów żywej, nasyconej barwy oferowanej przez droższe urządzenia wyposażone w ekrany AMOLED.
I choć nie miałem akurat pod ręką kalibratora, to jednak na moje oko odwzorowanie w palecie kinowej DCIP3 wynosi nie więcej, niż 65%, a pokrycie planety sRGB dochodzi gdzieś do 85% maksymalnie. Te parametry są całkiem niezłe w urządzeniach z niskiego segmentu, aczkolwiek i tak chciałoby się czegoś więcej. I nie chodzi mi tutaj o pełne pokrycie, a bardziej o nieco ocieploną barwę.
Do działania czujnika światła zastanego nie mam zastrzeżeń. Sprawnie dostosowuje podświetlenie do obecnie panujących warunków oświetleniowych, dzięki czemu będziecie w stanie korzystać z tabletu komfortowo. Podświetlenie maksymalne jest wystarczające, przez co korzystanie z tabletu na świeżym powietrzu jest spokojnie możliwe.
Oprogramowanie ekranu zawiera kilka przydatnych funkcji poprawiających korzystanie z tabletu, w tym: ochronę wzroku, możliwość dostosowania temperatury barwowej, tryb ciemny, a także inteligentną zmianę rozdzielczości i tryb książki. Ten ostatni wyświetla monochromatyczny obraz, co w rezultacie najmniej męczy wzrok.
Dodać jeszcze muszę, że ekran obsługuje Widevine L1 DRM, czyli wspiera materiały Full HD z popularnych serwisów streamingowych, co w przypadku tabletu jest dość istotne.
Huawei MatePad SE jest tabletem oferującym jakość dźwięku na dobrym poziomie. A to zasługa zastosowania czterech głośników, z których wydobywa się donośny, a zarazem przyjemny dla ucha dźwięk. Dźwięk, który nie został pozbawiony niskich tonów, a zatem miłośnicy mocnego brzmienia również nie powinni czuć się rozczarowani.
Wiedzieć musicie jednak, Że po przekroczeniu pewnego poziomu głośności redukowane są niskie tony w celu uniknięcia uszkodzenia głośników.
Huawei nie zdecydował się w tym modelu na umieszczenie czytnika linii papilarnych. Zamiast tego jako zabezpieczenie możemy wykorzystać blokadę ekranu poprzez PIN, wzór, a także hasło. Do tego jeszcze jest możliwość odblokowania za pomocą skanu twarzy. Ostatnio opcja nie jest z pewnością tak szybka, jak w smartfonach marki, ale działa poprawnie.
Jeśli chodzi o zaplecze komunikacyjne w Huawei MatePad SE, to w zasadzie jest wszystko, czego można oczekiwać od tabletu: pojedyncze złącze kart w standardzie nanoSIM, modem LTE, dwuzakresowy moduł WiFi standardzie 802.11 a/b/g/n/ac (2.4 i 5 GHz), Bluetooth 5.0, a także GPS z GLONASS i Beidou. Jest również USB typu C ze wsparciem dla OTG i wyście słuchawkowe mini-jack 3.5mm. Jest nawet radio FM.
Na tylnym panelu obecny jest 5-megapikselowy aparat z przysłoną obiektywu f/2.2, HDR, jak również z możliwością rejestrowania materiałów wideo w rozdzielczości do 1080p, przy 30 klatkach na sekundę.
Aparat ten poradzi sobie w korzystnych warunkach oświetleniowych, aczkolwiek nie macie co liczyć na spektakularne efekty – szczegółowość nie jest najlepsza, odwzorowanie kolorów co najwyżej poprawne, a zakres dynamiczny za wąski. To jednak tablet, a zatem nie można wymagać od niego cudów. Aparat poradzi sobie bardzo dobrze z fotografowaniem dokumentów.
Selfie dedykowana została natomiast kamera z dwoma milionami pikseli, światłem f/2.4. Te parametry raczej mówią same za siebie i nie wymagają komentarza, prawda? Ogromna szkoda, że Huawei tak potraktował przedni aparat, gdyż przeprowadzane za jego pośrednictwem rozmowy wideo oferują słaby obraz.
Aplikacja do zdjęć jest rozbudowa i przejrzysta, choć zdecydowanie brakuje mi w niej szybkiego dostępu do trybu HDR, w sensie z poziomu samej aplikacji, a nie z menu.
W Huawei MatePad SE obecny jest układ SoC Qualcomm Snapdragon 680 ze zintegrowanym modemem w standardzie 4G i współpracuje z 4 GB pamięci RAM w połączeniu z maksymalnie 128 GB pamięci na dane i aplikacje. Oczywiście nie zabrakło czytnika microSD umożliwiającego dalsze rozszerzenie.
Qualcomm Snapdragon 680 jest jednostką wytworzoną w 6nm procesie litograficznym i składa się z ośmiordzeniowego procesora z rdzeniami Kryo 265 (4x Kryo 265 Gold@2.4 GHz + 4x Kryo 265 Silver@1.9 GHz), jak również układu graficznego Adreno 610.
To całkiem przyzwoita jednostka, która obecna jest w wielu smartfonach. Układ ten już niejednokrotnie udowodnił, że jest wystarczająco dobry do codziennych zadań i niekoniecznie sprawdza się dobrze w wymagających graficznie grach.
Tablet podczas przeglądania internetu, przesyłania strumieniowego wideo i swobodnego buszowania w portalach społecznościowych, radzi sobie z większością tych zadań bez problemu. Oczywiście przełączanie się pomiędzy prostszymi aplikacjami jest bardziej płynne, aniżeli w przypadku tych bardziej wymagających, gdy widoczny jest nieco dłuższy czas oczekiwania, ale jak najbardziej akceptowalny.
Bardziej złożone graficznie tytuły mogą stanowić pewien problem dla podzespołów zastosowanych w tablecie. Można zagrać we wszystko, co jest dostępne w sklepie z aplikacjami, aczkolwiek po prostu w niektórych tytułach będzie trzeba obniżyć ustawienia graficzne i pogodzić się ze spadkami wydajności, a tym samym przycięciami. To wszystko zresztą potwierdzają wyniki testów syntetycznych.
Tablet po wyjęciu z pudełka pracuje pod kontrolą autorskiego oprogramowania marki Huawei – HarmonyOS 3. Jest to najnowsza odsłona systemu zarezerwowanego dla urządzeń marki z Huawei Mobile Services.
Oprogramowanie jest bardzo przyjemne dla oka, a wszystkie najprzydatniejsze aplikacje są zainstalowane już na starcie, choć nie można nie wspomnieć o przeogromnej ilości aplikacji śmieciowych. Spośród wszystkich renomowanych marek na rynku, to właśnie Huawei ma niechlubne pierwsze miejsce w kategorii króla Bloatware. Na całe szczęście można wszystko odinstalować.
Huawei oddaje nam do dyspozycji między innymi: mapy, centrum gier, aplikację do analizy zdrowia (to akurat mało przydatne w tablecie, ale jest), czytnik książek elektronicznych, przeglądarkę internetową, pakiet biurowy WPS Office, notatnik, czy też menadżer tabletu.
Interfejs oferuje sporo możliwości personalizacji, dzięki czemu jesteśmy w stanie dostosować urządzenie pod siebie. Podoba mi się możliwość zmiany rozmiaru folderu, a także boczny pasek zawierający skróty do aplikacji. Z jego poziomu możemy także uruchomić aplikacje na podzielonym ekranie, a także w pływającym okienku. Huawei nie zapomniał nawet o personalizacji kolorów i kształtów widżetów.
W oprogramowaniu jest tryb dziecka, który jest bardzo kolorowy i powinien przypaść do gustu młodszym użytkownikom. Ma kilka wbudowanych aplikacji – dyktafon, kolorowankę, aplikację aparat, a także multimedia. Ponadto możemy określić, które aplikacje mają także znaleźć się w trybie dziecka.
Jeśli na tablecie nie ma jakieś aplikacji, z której dotychczas korzystaliście na smartfonie lub innym tablecie a Androidem, to z pomocą przychodzi Petal Search, który to daje możliwość wyszukania pakietów APK dla aplikacji — są to w zasadzie pliki aplikacji, które instalujesz samodzielnie.
Wystarczy wpisać nazwę interesującej Was aplikacji za pośrednictwem Petal, a następnie będzie można ją pobrać za pośrednictwem jednej z kilku witryn internetowych innych firm. Aplikacja jest fabrycznie zainstalowana na tablecie i widżet jest przypięty do ekranu głównego.
Warto także skorzystać z aplikacji Gspace, której zasady działania i problemy z nią związane opisałem w odrębnym materiale. Serdecznie zapraszam do lektury, bo być może dzięki niej, będzie mieć kompletną bibliotekę aplikacji na swoim nowym urządzeniu.
https://www.gsmmaniak.pl/1376565/mam-wszystkie-aplikacje-google-na-smartfonie-huawei/
Za czas pracy z daleka od gniazdka odpowiada akumulator o pojemności 5100 mAh ze wsparciem dla ładowania o mocy 10W. Pojemność jest wystarczająca, aczkolwiek na spektakularne czasy pracy nie mamy co liczyć. Akumulator oferuje do maksymalnie dwóch dni przy umiarkowanym użytkowaniu. Częściej jednak podczas okresu testowego po ładowarkę sięgałem co 1.5 dnia.
Oczywiście w celu wydłużenia czasu pracy na pojedynczym ładowaniu, warto skorzystać z menadżera baterii, w którym można dobrać jeden ze scenariuszy zarządzania energią. Jest również możliwe oszczędzanie energii poprzez zmianę rozdzielczości ekranu, która odbywa się w trybie automatycznym.
Tablet leżąc w spoczynku, nie traci zbyt wielu procentów, aczkolwiek doładowywanie akumulatora w ciągu dnia nie jest w żadnym razie efektywne. Pełne naładowanie zajmuje ponad trzy godziny, co jest zdecydowanie poniżej oczekiwań, niemniej w normie dla zastosowanej technologii.
Huawei MatePad SE to przyzwoity tablet w rozsądnej cenie, zważywszy na zastosowane podzespoły i oferowane rozwiązania. Owszem jest w nim sporo miejsca na poprawę, ale ciężko jest tez oczekiwać od urządzenia za około 1200 złotych nie wiadomo czego.
Z pewnością mocnym akcentem jest tutaj modem LTE, co pozwala na swobodne użytkowanie MatePad SE w każdym miejscu i to bez konieczności udostępniania internetu ze smartfona. On sam może stać się natomiast mobilnym routerem jeśli takowa potrzeba zajdzie.
Tablet dobrze sprawdzi się podczas oglądania ulubionych treści z serwisów streamingowych, nie tylko ze względu na wsparcie dla obsługi kontentu w 1080p, ale również z uwagi na dobry system audio złożony z aż czterech głośników.
Nie omieszkam pochwalić producenta również za ogólną jakość wykonania, bo ta jest jednak na bardzo dobrym poziomie, a ergonomia i waga także nie odstraszają, dzięki czemu z tabletu korzysta się wygodnie.
Nie do końca jestem zadowolony z możliwości kamery frontowej, a także czasu ładowania, gdyż w obu przypadkach można oczekiwać czegoś lepszego i to akurat w tej cenie.
Jeśli Huawei do Was nie przemawia, to dobrą alternatywą jest Samsung Galaxy Tab A8, jak również Lenovo Tab M10 Plus. Jeden i drugi mają na pokładzie pojemniejsze akumulatory, a także dość zbliżone podzespoły do testowanego modelu. Co zatem wybieracie?
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Nowego Xiaomi pokochasz za pojemną baterię i wysoką wydajność. Xiaomi Redmi Turbo 4 ujawnił część…
Ta gra to interaktywny film, który stał się niemałym hitem w oczach krytyków i graczy.…
Nie tylko OPPO Find X8 Pro był gwiazdą dzisiejszej premiery. Wraz z nim debiutował OPPO…
Być może zbyt surowo oceniłem flagowce pracujące na procesorze Snapdragon 8 Elite. Są gorące, ale…
Epic Games Store znów rozdaje nową grę za darmo. Tym razem jest mrocznie i tajemniczo.…
Do globalnej premiery zmierza POCO F7 oraz POCO F7 Ultra. Certyfikacja smartfonów Xiaomi to świetna…