Firma Fresh 'n Rebel specjalizuje się w tworzeniu akcesoriów takich jak powerbanki i ładowarki, ale również słuchawki. Dzisiejszy tekst będzie poświęcony nowemu modelowi. Zapraszam na test Fresh 'n Rebel Clam 2 ANC. Recenzja tych słuchawek jest nakreślona wzlotami i upadkami.
Skoro były już słuchawki dokanałowe w postaci HUAWEI FreeBuds 5i, czy douszne Nothing Ear stick, a ostatnio wokółuszne HarmonicDyne Athena, to czas na bezprzewodowe słuchawki nauszne.
Recenzja Fresh 'n Rebel Clam 2 ANC jest usłana wieloma rzeczami, które producent zrobił przynajmniej poprawnie, ale równie dużo kwestii jest mocno dyskusyjna.
Nie przedłużając, oto test Fresh 'n Rebel Clam 2 ANC, których cenę sprawdzisz na Ceneo.
Tradycyjnie więc zacznijmy tekst od tego, jak omawiany produkt w postaci słuchawek bezprzewodowych prezentuje się na papierze.
Cóż, producent nie chwali się zbytnio danymi technicznymi tychże słuchawek.
Pierwsze dobre wrażenie robi się tylko raz, a pudełko, w jakim znajdziemy omawiane słuchawki bezprzewodowe wpływa na nie pozytywnie. Jest to prosty design, gdzie zewnętrzna warstwa skupia się na pokazaniu wyglądu produktu, a także wyróżnieniu jego najważniejszych cech.
Znajdziemy więc tutaj informacje o czasie pracy na baterii tak na trybie z włączonym ANC, jak i bez niego, czy notkę mówiącą, że 15 minut ładowania daje 6 godzin korzystania. Ponadto producent podkreśla już na starcie, że skupił się na dolnym paśmie przenoszenia, czyli basie. Oprócz tego jest oczywiście wzmianka o ANC, czy składanej konstrukcji całości.
Po zdjęciu wierzchniej warstwy, naszym oczom ukazuje się już bardziej „stłumione” w kontekście kolorystycznym opakowanie. Na pierwszy rzut oka wskakuje informacja o motywach działania firmy i krótkiej historii.
We wnętrzu w pierwszym rzucie widzimy same w sobie słuchawki, które są dobrze chronione na czas transportu. Reszta przedmiotów dołączona do zestawu znajduje się na samym dnie w…
Tam natomiast znajdziemy krótką instrukcję obsługi, a z ważniejszych elementów przewód jack 3,5 mm, czy kabel USB-C do ładowania słuchawek. Do tego materiałowy worek z dwoma przegrodami na omawiane słuchawki oraz akcesoria. Całkiem fajny i przydatny dodatek trzeba powiedzieć.
Jest więc trochę więcej niż standardowo w przypadku akcesoriów, a samo opakowanie cieszy oko i jest prosto skonstruowane pod kątem dostania się do jego wnętrza. Ten etap należy więc zaliczyć na plus.
Tutaj zaczynają się schody, jednak to dopiero wstęp do swego rodzaju karuzeli. Głównym materiałem jest oczywiście tworzywo sztuczne, od którego zaczniemy. Jest to jakieś 70-75% całej konstrukcji, znajdziemy go zarówno w kontekście muszli, łączeń, jak i pałąka.
Jego jakość jest po prostu średnia, nie jest ani tragicznie, ani świetnie – jest przeciętnie. Na plus z pewnością kwestia tego, że nie zbiera zbytnio w testowanej przeze mnie niebieskiej wersji odcisków palców. Co najwyżej przyczepić można się do „zaślepek” muszli, które pod naciskiem wyraźnie się uginają.
Do ich spasowania w zasadzie nie ma zastrzeżeń. Kolejnym elementem to materiał „włókienniczy”, który znajdziemy jako siatkę osłaniającą przetworniki wewnątrz muszli, a do tego jako obicie pałąka. W tym zakresie jest „OK”. Ciężko tutaj coś więcej powiedzieć realnie.
Za to nieco więcej można napisać o skórze, która zdaje się dosyć szybko degradować podczas użytkowania. Mam tutaj na myśli tracenie elastyczności, a do tego wewnętrzna część już zdążyła złapać malutkie „rozprucia”, gdzie widać wypełnienie nauszników.
Łączenie dwóch ich części jest natomiast wykonane dobrze, ale z kolei niekorzystnym jest fakt, że nie można ich wymienić. Są zintegrowane na stałe z całą konstrukcją. To zarówno nie ekologiczne, ale również zmusza wręcz użytkownika do wymiany słuchawek, kiedy nauszniki się zdegradują na tyle, że nie będzie dało się ich używać.
No i ostatnia część, metal. Ten zastosowano w szynach regulacyjnych oraz najprawdopodobniej na całej długości pałąka. To jest dobra wiadomość. W zasadzie więc całość wypada pod tym kątem przeciętnie, nie wyróżniając się pozytywnie. Mocne skarcenie producenta należy się natomiast w następnej części.
Mówiąc krótko i to tak dosłownie, sesja trwająca 1 (słownie: jedną) godzinę to było najdłuższe pojedyncze posiedzenie w tych słuchawkach. Dłużej nie widziało mi się siedzieć w nich, z uwagi na to, że są po prostu niewygodne.
No ale chwila, czemu tak od razu? No dobrze, przejdźmy może co powoduje tę niewygodę. Pierwsza sprawa to obicie pałąka, które no niby jest, ale go nie ma – jest bardzo cienkie. Nie amortyzuje wystarczająco, by nie czuć słuchawek na głowie mimo tego, że nie są specjalnie ciężkie.
Druga to kwestia docisku całej konstrukcji do boków głowy i uszu. Jako, że noszę na co dzień okulary, możecie domyśleć się, że taki docisk to nic przyjemnego. Oczywiście postarałem się sprawdzić, jak to się ma w przypadku osoby bez wady wzroku – jest nieco lepiej, ale tylko nieco.
Kolejna sprawa to kompletnie nieoddychające nauszniki. Uszy po godzinie są „gorące”. Łącząc to wszystko mamy więc obraz słuchawek, które pomimo tego, że na pierwszy rzut oka powinny być całkiem wygodne, w moim odczuciu kompletnie nie nadają się dla osób z okularami. W przypadku nie noszenia ich, to nadal nie jest super poziom, a co najwyżej przeciętny.
W sumie to tak, jest wygodne w szczególności dla osób wolących fizyczne przyciski, niżeli średniej jakości panele dotykowe. Nie da się w zasadzie uruchomić / przełączyć czegoś przypadkiem, co należy zaliczyć na plus.
Skok przycisków od manipulowania głośnością oraz przycisku power (który funkcjonuje również jako play/stop) jest na przyjemnym poziomie. To na prawej muszli, na lewej mamy przełącznik od ANC, gdzie są pozycje:
I to jest zrobione dobrze w kontekście wygody.
Pozostajemy w klimacie jazdy na kolejce górskiej z dołkami i wzniesieniami. Zaczynajmy w takim razie kolejny etap tej wycieczki!
Jest to pasmo typowo dominujące w całym układzie modelu Fresh 'n Rebel Clam 2 ANC. Czy jest jednak dobrze zestrojone? No tutaj już nie jest tak oczywisto. Z jednej strony dolnych pasm jest dużo, ale są one po prostu płytkie. Nie ma w nich głębi, nie ma „tej mocy”, której można oczekiwać.
Producent widać chciał uderzyć w miłośników imprezowych brzmień, gdzie bas odgrywa ważną rolę, ale nie słychać, by ta sztuka mu się udała. Całość jest zmulona, brakuje tej dynamiki. Nie jest to może jeszcze poziom bezsensownego dudnienia, ale daleko do niego (niestety) nie ma. Tutaj nawet ciężko napisać coś więcej, bo nie ma o czym.
Podobnie jak w kolejnych etapach, idąc przez średnie tony. Są one zalane przez dolne pasmo, nie można jednak całości nazwać typową V-ką, ale o tym to w jeszcze kolejnej części. Przechodząc do meritum, brzmienie instrumentów jest nasycone „ciepłem” basu, co niekoniecznie dobrze działa na ich odbiór.
Ciężko z odsłuchem także treści typu wywiady, bo czyiś głos w takim przypadku będzie zniekształcony w kierunku bardziej basowego. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że przestrzeni pomiędzy basem a sopranem jest naprawdę mało. Nie jest tak, że nie ma jej wcale, aczkolwiek nie mówimy tutaj też o sytuacji zachowania balansu między trzema pasmami.
Teoretycznie to pasmo również powinno być mocno słyszalne i hm… mniej więcej by się to zgadzało, gdyby nie fakt, że i tutaj słychać ciepłe zestrojenie całych słuchawek Fresh 'n Rebel Clam 2 ANC. Da się oczywiście usłyszeć typowo „górne” brzmienie, ale nie jest dobrze odseparowane od dolnych rejestrów.
Oprócz tego niby jest czysto, ale mówiąc bardzo kolokwialnie, całokształt tych słuchawek kompletnie nie porywa. Nie mają w sobie „tego czegoś”, co powoduje chęć powrotu do nich. Powiem więcej, mają odwrotność „tego czegoś”, co powoduje niechęć powrotu do nich. O separacji pasm myślę nie ma co rozdzielać, bo wystarczająco wynika z samego tekstu o kolejnych rejestrach, jak to wygląda.
Jest wąsko, nie są to słuchawki, w których bez zastanowienie powiesz, skąd dokładnie pochodzi dany dźwięk. Tyczy się to zarówno sytuacji gier, jak i słuchania bardziej skomplikowanych utworów z instrumentami.
Jeżeli na tym Ci zależy – tutaj szerokiej sceny nie znajdziesz.
Omawiane słuchawki bezprzewodowe mają oczywiście również mikrofony, które umożliwiają rejestrowanie audio. Jak to wychodzi? Tak jak dotychczas, w dwóch „środowiskach”. W pierwszym, łatwiejszym, poradziły sobie nieźle, aczkolwiek nie do końca rozumiem, z czego wynika momentami ucinanie rejestrowanego głosu.
No dobrze, ale przesłuchajcie również co w sytuacji „generatora hałasu” ala Infinix HOT 11S NFC ustawiony na 100% swojej głośności.
Tutaj w sumie również jest nieźle, można było się spodziewać mniej więcej takiego efektu końcowego. Finalną ocenę jak zawsze pozostawiam Wam.
To zależy oczywiście od warunków, w jakich się znajdujemy. W przypadku pomieszczenia, do którego mogą dochodzić jakieś głosy typowe dla mieszkania w bloku jest okej, jest dobrze. Wiele z nich nie przedostaje się kompletnie przez ten sposób oddzielenia nas od środowiska zewnętrznego.
Oczywiście schody pojawiają się w komunikacji miejskiej, przy ruchliwej ulicy itd. Tam działa to już co najwyżej przeciętnie. Oczywiście dlatego, że nie radzi sobie z eliminowaniem dźwięków o takim natężeniu.
Wpływa jednak w słyszalnym stopniu na to, jak brzmią słuchawki, co nie jest dobrym sygnałem. Zmienia ich brzmienie w taki sposób, gdzie bas staje się jeszcze trochę płytszy, natomiast nieco zyskują średnica i sopran w kontekście wyraźniejszego zaznaczenia swojej obecności. Nie powinno mieć to miejsca.
Całościowo więc redukcja szumów radzi sobie przyzwoicie, ale mogłoby być słyszalnie lepiej.
Ta zapewniana jest, jak już wspominałem, przez Bluetooth (prawdopodobnie 5.0), wraz z kodekami SBC i AAC. W tej cenie można było pokusić się o aptX. Oprócz tego sam producent za bardzo nie zdradza większości rzeczy dotyczących specyfikacji, co nie jest chwalebną praktyką. Dlatego też ciężko stwierdzić, z jakiej dokładnie wersji BT owe słuchawki korzystają.
Sama łączność nie jest problematyczna, słuchawki jedynie miały problem połączyć się z przenośnym odtwarzaczem Shanling M0 Pro (którego test ukaże się niebawem :>). Po za tym epizodem, nic takiego się nie zdarzyło. Zasięg „się zgadzał”, jakość połączenia również.
Jeżeli jednak chcielibyście spróbować podłączyć je przewodowo z jakimś urządzeniem, to niby jest możliwość, ale odradzam. Jakość dźwięku, którą produkują „na przewodzie” jest słyszalnie gorsza od tej bezprzewodowo. Testów dokonałem na Prodigy Cube BE, które radzi sobie z wieloma dużo lepszymi sprzętami.
Która naprawdę daje radę i musiałem na przestrzeni testów doładować je raz. Znaczy, bardziej niżeli musiałem z uwagi na poziom akumulatora, to z uwagi na sprawdzenie jak działa owe ładowanie.
Zapewniają lekko parędziesiąt godzin odsłuchu. Inna sprawa jest taka, że tutaj nie ma zbyt prądożernych komponentów, jak panele dotykowe, jakieś ogromne przetworniki etc. Rozmiar akumulatora to również „tajemnica”…
Zacznijmy może od ceny. Nawet ten element nie jest po prostu czarny albo biały. Te wahają się bowiem od 399 złotych za wersję Dive Blue, którą ja otrzymałem na testy, do 459 złotych w oficjalnym sklepie producenta za inne wersje kolorystyczne. Są nawet oferty, które sięgają i ponad 500 złotych. Jest więc „deczko dziwnie”.
Czy jest to przesadzona cena? Tak, każda z tych kwot nie jest dostosowana do jakości produktu, z jakim obcujemy. Czy cena uratowałaby jego ocenę? Zdecydowanie, produkt jednak ocenia się przez pryzmat ceny. Nie powiemy przecież, żeby w ogóle nie kupować słuchawek za 100 złotych, bo za 300 złotych dopiero zaczynają się dobre, czyż nie?
Jak domyślacie się z przebiegu, nie ma tutaj wielu elementów. Fajny początek dało wyposażenie, jakie znajdujemy we wnętrzu pudełka. Szczególnie mowa tutaj o worku z przegródkami i zamkami.
Kolejną kwestią, z którą producent sobie poradził są mikrofony. Wypadają przyzwoicie, o należy odnotować na plus testowanych słuchawek. Oczywiście można wspomnieć o tym, że ANC radzi sobie całkiem dobrze, ale nie na tyle, by był to tzw. gamechanger.
No i bateria zasługuje na pochwałę, bo wystarczy na wiele długich godzin odsłuchu, a raczej wystarcza. Ona jednak w zasadzi zamyka pozytywny przebieg.
No i ta lista jest niestety dłuższa. Pierwsza sprawa, której nie można skomentować, to ilość informacji o specyfikacji tychże słuchawek. Producent każe się domyślać, co oferuje – tak się po prostu nie robi. Jeżeli masz produkt do zaoferowania, to go opisujesz dokładnie. Tutaj tego zabrakło.
Idąc dalej to oczywiście kwestia wykonania, głównie użytych materiałów, ale też niezrozumiałej polityki w postaci niewymienialnych nauszników. Takie podejście jest dobre dla nakręcania oczywiście ew sprzedaży nowego produktu, zamiast zainwestowania tych parudziesięciu złotych w nowe nauszniki do starych słuchawek. Czy właśnie o to chodzi firmie Fresh 'n Rebel? Nie wiem, choć się domyślam.
Wracając do użytych materiałów, są po prostu nie jakości „średniopółkowej”, a bardziej jak z niskiej półki. Wiele problemów to również brak wygody, szczególnie u osób noszących okulary. Słuchawek nie da się używać na dłuższe posiedzenia, u mnie były one góra godzinne.
Jakość dźwięku nie pozostawia także złudzeń, że to dobry produkt. Mulaste, zalane basem brzmienie, bez większej dynamiki, czy głębi. Na kablu? Jeszcze gorzej, czego kompletnie się nie spodziewałem. Brak lepszego kodeka, jedynie AAC i SBC, zniekształcające brzmienie ANC. Jest tego za dużo.
Otóż proszę Państwa – nie. Nie znajduję uzasadnienia, dla którego omawiany produkt byłbym w stanie komuś polecić. To, że przykładowo są nawet dobre mikrofony, czy inne pojedyncze elementy, to jest za mało. Dlatego też po prostu odradzam kupno Fresh 'n Rebel Clam 2 ANC i żywię nadzieję, że producent wyciągnie wnioski na przyszłość.
I to już koniec jazdy na kolejce górskiej. Mam nadzieję, że pomogłem Ci dowiedzieć się, z czym je się owe słuchawki. Możesz również odwiedzić najnowszą moją recenzję, którą znajdziesz poniżej.
https://www.gsmmaniak.pl/1379423/test-harmonicdyne-athena-recenzja-sluchawki-wokoluszne-premium/
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Nie tylko OPPO Find X8 Pro był gwiazdą dzisiejszej premiery. Wraz z nim debiutował OPPO…
Być może zbyt surowo oceniłem flagowce pracujące na procesorze Snapdragon 8 Elite. Są gorące, ale…
Epic Games Store znów rozdaje nową grę za darmo. Tym razem jest mrocznie i tajemniczo.…
Do globalnej premiery zmierza POCO F7 oraz POCO F7 Ultra. Certyfikacja smartfonów Xiaomi to świetna…
HONOR 300 na zdjęciach prezentuje się zjawiskowo. To będzie wyjątkowo cienka brzytwa, która nie przekroczy…
Oto oficjalny wygląd nowego Xiaomi, którego będziemy często polecać. Nazywa się Redmi K80, choć do…