Słuchawki bezprzewodowe rozwijają się momentami w zawrotnym tempie. Ja otrzymałem na testy model, który jest innowacyjny. Znajdziemy w nim bowiem dwa przetworniki, zamiast tradycyjnie jednego. Zapraszam na test OnePlus Buds Pro 2, najnowszej, flagowej propozycji z Państwa Środka.
Czasami zdarzają się produkty, na które po przeciekach czeka się z wielką niecierpliwością. Do tej pory nie widzieliśmy na rynku dokanałowych słuchawek bezprzewodowych wyposażonych w dwa przetworniki. Oczywiście chodzi tutaj o wysokotonowy i niskotonowy. Jak to działa w praktyce? Co zyskujemy, a co (o ile w ogóle) tracimy?
Nie przedłużając, oto test OnePlus Buds Pro 2, innowacji na rynku słuchawek Bluetooth. Zapłacisz za nie w Polsce niecałe 900 złotych.
Rozpoczynając całość, przejdźmy więc przez dane techniczne testowanych słuchawek.
Ciężko nazwać małych rozmiarów opakowanie „pudełkiem”. Nie mniej jednak spójrzmy, jak wygląda i co znajdziemy w środku. Oczywiście typowo dla firmy OnePlus mamy połączenie koloru białego oraz czerwonego w kolorystyce zewnętrznej szaty graficznej.
Z informacji znajdziemy tutaj jedynie kwestię wyglądu produktu, nazwy, wersji kolorystycznej, a także znaczek „Hi-Res Audio Wireless”. Na tyle jest jeszcze informacja o pojemności baterii etui. Nie ma co przedłużać, trzeba zajrzeć do środka.
Na początek wita nas czerwone opakowanie, w którym znajduje się powitalna informacja, która podkreśla innowacyjność dwu-przetwornikowej budowy słuchawek. Oprócz niej standardowa instrukcja. Dalej mamy już gwiazdę wieczoru, czyli słuchawki OnePlus Buds Pro 2.
Zabezpieczone standardowo materiałem z tworzywa sztucznego by nic się nie porysowało. Pod nimi znajdziemy jeszcze akcesoria. Na pierwszy plan wysuwa się pudełeczko z gumkami w rozmiarze „S” oraz „L”. Bardzo fajnie przemyślane.
W drugim zaś znajdziemy przewód USB-A do USB-C służący oczywiście do ładowania euti. Całość więc zawiera najważniejsze elementy. Lekki niedosyt pozostawia mały wybór w rozmiarze gumek, ale o tym nieco więcej w późniejszym etapie recenzji.
No i przechodzimy do najbardziej istotnych kwestii w kontekście testu słuchawek bezprzewodowych, a taką oczywiście jest design i wykonanie. Tutaj tradycyjnie zaczniemy omawianie całości od etui. Te jest praktycznie w całości z tworzywa sztucznego.
Nie skreśla to oczywiście niczego tutaj na starcie, ponieważ wykorzystany materiał jest wysokiej jakości. Całość jest miła w dotyku, do tego „nie ślizga” się w rękach, co można uznać za plus. Wykończenie jest matowe.
Sam zawias nie zdaje się sprawiać żadnych problemów, ciężko mieć zastrzeżenia do jego działania. W zasadzie więc do etui nie można mieć praktycznie jakichkolwiek zastrzeżeń. Przejdźmy więc do słuchawek samych w sobie. Tutaj jest mieszanka tworzywa sztucznego oraz najprawdopodobniej aluminium.
Do jakości tychże materiałów nie można mieć zastrzeżeń. Całość jest ładnie spasowana, nie ma jakichkolwiek nierówności, które mogłyby później uwierać wnętrze ucha. Są to po prostu bardzo dobrze wykonane słuchawki.
Jeżeli chodzi o stylistykę, to jest to oczywiście sprawa bardzo subiektywna, aczkolwiek jak dla mnie producent postarał się o detale. Testowane słuchawki bezprzewodowe wyglądają elegancko i mogą przykuwać oko, szczególnie przez aluminiową wstawkę jeżeli chodzi o stem.
To jest znowu kwestia bardzo indywidualna. Za każdym razem czytając jakikolwiek test, trzeba brać poprawkę na to, że ludzie mają po prostu różne uszy – jesteśmy różni. Nie przedłużając jednak, przejdźmy do tego, co sądzę o tym aspekcie.
Początkowo nie pasował mi pierwotnie założony rozmiar gumek (M), więc spróbowałem zaadaptować tak S-ki, jak i L-ki. Żadne w zasadzie nie przypasowały lepiej, niż M-ki, co do których miałem wątpliwości. Towarzyszyło mi uczucie, jakby słuchawki nie siedziały stabilnie w kanale, a raczej dosyć luźno.
Dałem im jednak szansę, sprawdziłem czy może da się je inaczej ułożyć, ale jednak czas był tutaj najbardziej istotny. Ucho po paru godzinach przyzwyczaiło się do ergonomii testowanych TWS-ów. Po tym czasie słuchawki były całkiem komfortowe. Nie były idealne, czy bardzo dobre, ale dałbym im „solidne” 7/10 w tej kwestii.
Nie wypadały z uszu, nie przemieszczały się podczas mojego przemieszczania się, spełniały swoją rolę w zakresie wygody. Najważniejsze jednak było to, że nie męczyły uszu. Nie miałem sytuacji, kiedy musiałem koniecznie je zdjąć dlatego, że uszy mówiły: „kurczę, wystarczy”.
Trzeba również powiedzieć o kwestii sterowania z poziomu słuchawki. To zostało umiejscowione na aluminiowej części stema. By aktywować dotykowy panel, należy nacisnąć mniej więcej pośrodku metalowego obszaru.
Możemy oczywiście skorzystać z podstawowych funkcji dzięki niemu, takich jak pauza/start, odebranie/odrzucenie połączenia. Z większej ilości zwykle nie korzystam i tutaj niestety nie zagłębiałem się w tą kwestię zbyt mocno.
Oczywiście przyjrzymy się tak dźwiękowi, który dostarczają do nas testowane słuchawki, jak i temu, który same potrafią wyłapać i przetworzyć. Mowa oczywiście o mikrofonach wbudowanych w produkt chińskiej firmy.
Zastosowanie podwójnych przetworników było strzałem w dziesiątkę. Dzięki temu dolne rejestry są bogate w szczegóły i moc, są przyjemne, głębokie, po prostu takie, jakby można było oczekiwać od słuchawek z wysokiej półki.
Dzięki temu, że mamy dedykowany przetwornik do „produkcji” niskich tonów są one również czyste i nie ma jakichkolwiek problemów z przesterami, czy tego typu zjawiskami. Całość jest dynamiczna, co również oczywiście zasługuje na pochwałę. Nie znajduję w tym obszarze czegokolwiek, na co można by narzekać.
Niektórym oczywiście może nie do końca pasować to, że jest on nieco „rozjaśniony”, jak całe brzmienie testowanych słuchawek, ale to już kwestia bardziej preferencji, niżeli jakości samej w sobie.
Co prawda nie udało się zmieścić trzech przetworników, aczkolwiek dwa nadal zrobią różnicę również w produkcji tego obszaru, w którym najczęściej „porusza się” chociażby ludzki głos.
Średnie tony można bez problemu nazwać klarownymi, czystymi, ale nie wybijającymi się przed szereg dwóch pozostałych pasm. Powiedziałbym, że średnica jest nieco wycofana względem nich, przez co słuchawki przyjmują „strojenie” typu „V”. Nie mówimy tutaj oczywiście o agresywnej jego wersji, a raczej bardzo lekkiej.
Tutaj znowu wracamy na praktycznie zabójcze tory. Są one naprawdę bardzo wyraziste, co nie każdemu może się spodobać. Jest to raczej coś, co się kocha, lub nienawidzi, przynajmniej takie jest moje zdanie.
Momentami może być ich za dużo, jak już wspomniałem, nieco rozjaśniają brzmienie całości, w tym basu. Nie można jednak odmówić wysokim tonom czystości i tego, że dla mnie brzmią dobrze, a w połączeniu z resztą – wręcz bardzo przyjemnie.
I tutaj znowu zyskujemy dzięki najprawdopodobniej 2-przetwornikowej budowie OnePlus Buds Pro 2. Całość jest całkiem szeroka, co pozwala tak na identyfikację kolejnych instrumentów w utworach symfonicznych, ale nie tylko, jak i kierunku dochodzenia dźwięków np w grach.
A skoro już przy grach jesteśmy, to można również wspomnieć o kolejnym aspekcie, istotnym w nich.
Trochę wyjątkowo w tym obszarze, ale myślę „pasuje”. To nie jest specjalnie duże, chociaż nawet w trybie gier do grania w gry typu FPS nie poleciłbym tych słuchawek, jest nadal to opóźnienie odczuwalne – przynajmniej dla mnie.
No i musimy się również tutaj zatrzymać. Tradycyjnie nagrałem dla Was dwie próbki, pierwszą w bardzo dobrych, cichych warunkach otoczenia, oraz drugą, w niekorzystnych, głośnych. Przejdźmy więc do pierwszej.
Dźwięk jest dobrze reprodukowany przez mikrofony zastosowane w OnePlus Buds Pro 2. W przypadku pomieszczenia, w jakim się znajduję, zapewne słyszycie pogłos – z tym sobie średnio poradził. Jak w takim razie będzie, kiedy „przejdziemy” do głośnego otoczenia?
Słychać, że głos jest już zniekształcony, jednak nadal słowa wypowiedziane przeze mnie są zrozumiałe. Jest więc „overallowo” dobrze, jednak oczekiwałbym czegoś trochę lepszego po takiej konstrukcji.
Producent chwali się tutaj zastosowaniem aktywnej redukcji szumów o „wydajności” do 48 dB. W praktyce oczywiście tego nie zmierzę, jednak postaram się Wam zobrazować, jak radzi sobie ono w codziennym zastosowaniu.
Zacznijmy może od sytuacji, kiedy nie wykorzystujemy słuchawek do odsłuchu, a jedynie do wytłumienia otoczenia. Wtedy niezależnie od ustawionej „mocy” ANC, nadal dochodzą do nas pojedyncze dźwięki, przede wszystkim w głośniejszym otoczeniu, jak komunikacja publiczna, czy ruchliwa droga.
W przypadku włączenia muzyki, całość można by rzec, że kompletnie się zeruje. W skrajnych przypadkach „coś” usłyszymy, ale to na prawdę nie powinno wpływać na końcową ocenę tego aspektu słuchawek.
Jest więc bardzo dobrze, możemy na spokojnie „odciąć” się od otaczającego nas świata i, mówiąc nieco filozoficznie, zagłębić się w muzyce, której aktualnie słuchamy, a wręcz się jej oddać.
Całkiem sporo, co pozwala nam spersonalizować słuchawki pod siebie. Szczególnie w tej kwestii trzeba zaznaczyć funkcję Golden sound, która analizuje kanał naszych uszu oraz słuch i dostosowuje dźwięk tak, byśmy mogli usłyszeć każdy zakres brzmienia w dopasowanym pod nas wydaniu. Czy faktycznie daje się odczuć różnicę?
Cóż, w moim przypadku była niewielka poprawa, więc można powiedzieć, że jak najbardziej. Wszystko zależeć będzie oczywiście od konkretnego przypadku. Oprócz tej funkcji są opcje dostosowania ANC czy trybu transparentnego, jak i również brzmienia. Można również włączyć Hi-Res mode, czyli odtwarzanie dźwięku w wysokiej jakości, czy Game mode, który redukuje opóźnienie.
Trzeba również wspomnieć o teście, który powie nam, czy słuchawki dobrze leżą w naszych uszach. W tym miejscu sprawdzimy również poziom naładowania każdej słuchawki oraz etui, a także zaktualizujemy firmware.
Mamy więc naprawdę sporo funkcji, za co należy w tym miejscu docenić producenta. Jeżeli chodzi natomiast o kwestię łączności, to nie było z nią problemów. Przyjemnym jest zastosowanie kodeku LHDC, który jest oczywiście lepszym rozwiązaniem od podstawowych SBC i AAC.
… sztosem. Naprawdę długo słuchawki potrafiły działać bez jakiegokolwiek dostępu „do prądu”. W zasadzie na przestrzeni tygodnia raz je doładowałem w kontekście całego etui, a używałem ich intensywnie.
Naprawdę nie ma się do czego przyczepić w kwestii tak czasu pracy na baterii, jak kwestii ładowania.
Jak mogliście sami zobaczyć czytając tę recenzję, początek z tymi słuchawkami nie wskazywał na to, by był to produkt, który może odmienić rynek. Idąc „dalej w las” jednak okazał się być moim zdaniem jednymi z najlepszych słuchawek dokanałowych na rynku – oczywiście w strefie TWS. Pomówmy jednak o cenie. Oficjalnie OnePlus Buds Pro 2 dostępne są w cenie 889 złotych. Można również kupić je w kolorze zielonym za 899 złotych.
Wysoka? No wysoka, usprawiedliwiona? W prawie 100-procentach, bo nie jest to produkt idealny, ale zabrakło naprawdę niewiele.
Te zaczynają się po wyjęciu z pudełka i bliższym kontakcie z testowanymi słuchawkami. Jakość wykonania stoi na naprawdę wysokim poziomie. Sam design również (jak dla mnie) jest przyjemny dla oka, ale oczywiście to kwestia personalna.
Wygodę należy końcowo ocenić również na plus. Dla mnie osobiście na początku wydawało się, że bez dodatkowego zestawu gumek ani rusz, aczkolwiek wraz z godzinami w uszach, jednak zmieniałem zdanie na ten temat. Przechodząc już do samej jakości audio, to naprawdę jest prawie idealnie. Soczysty bas, bogata średnica, czy wyrazisty sopran dają radę. Na plus również szerokość sceny.
Aktywna redukcja szumów ANC również wyszło producentowi, jest naprawdę przyjemnie i nie zauważyłem, by w wyczuwalnym stopniu wpływał na dźwięk pozytywnie lub negatywnie. Kolejno należy również wspomnieć o tym, jak bardzo szczegółową personalizację umożliwiają owe słuchawki bezprzewodowe. Aplikacja jest pełna opcji, które są przydatne na co dzień.
No i na koniec, czas pracy na baterii, który przekona do siebie osoby nie lubiące nosić ze sobą jakiegokolwiek dodatkowego powerbanka dla owych słuchawek.
Pierwszym jest to, że moim zdaniem powinny w zestawie znaleźć się jeszcze dwa rozmiary gumek. Raz z uwagi na kwestię ceny samego produktu, a dwa, zapewne wtedy mógłbym ocenić jeszcze lepiej wygodę tychże słuchawek. 3 rozmiary to standard, a skoro produkt jest innowacyjny, to czemu wyposażenie nie może być?
Drugim jest trochę wycofana scena. Nie jest to bardzo odczuwalne w czasie korzystania z nich, jednak da się wyczuć charakterystykę „V-ki”. Pozostała więc ostatnia, którą są mikrofony. W przyjaznych warunkach powinny radzić sobie po prostu lepiej. Oczekiwałbym tego od produktu za 9 stówek. Są zbyt „średnie”, by nazwać je dobrymi.
No i to by było na tyle w tej recenzji słuchawek bezprzewodowych od firmy OnePlus! Dzięki, że dotarliście do tego miejsca i jak zawsze, mam nadzieję, że owy test był pomocny w podjęciu decyzji o ich kupnie, bądź rozważeniu innego modelu. Możecie również sprawdzić jeden z najnowszych tekstów, jakim jest test HarmonicDyne Athena!
ZALETY
|
WADY
|
https://www.gsmmaniak.pl/1379423/test-harmonicdyne-athena-recenzja-sluchawki-wokoluszne-premium/
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Nie tylko OPPO Find X8 Pro był gwiazdą dzisiejszej premiery. Wraz z nim debiutował OPPO…
Być może zbyt surowo oceniłem flagowce pracujące na procesorze Snapdragon 8 Elite. Są gorące, ale…
Epic Games Store znów rozdaje nową grę za darmo. Tym razem jest mrocznie i tajemniczo.…
Do globalnej premiery zmierza POCO F7 oraz POCO F7 Ultra. Certyfikacja smartfonów Xiaomi to świetna…
HONOR 300 na zdjęciach prezentuje się zjawiskowo. To będzie wyjątkowo cienka brzytwa, która nie przekroczy…
Oto oficjalny wygląd nowego Xiaomi, którego będziemy często polecać. Nazywa się Redmi K80, choć do…