fot. Live Nation
Tak, wiem – ten temat nie ma nic wspólnego ze smartfonami i technologią. Stężenie absurdu związanego z tą kwestią przekracza jednak wszelkie normy. Wyobraźcie sobie, że jakiś geniusz wpadł na pomysł sprzedaży biletów na koncert The Weeknd w Warszawie… bez widoku na scenę. Tak, to prawda.
Żyjemy nie tylko w kraju, ale i świecie absurdów. To wiemy nie od dziś i praktycznie codziennie otrzymujemy bardzo dobitne potwierdzenia tego stanu rzeczy. To, co jednak dziś zobaczyłem, przekracza wszelkie normy, nawet te najbardziej nagięte.
Otóż 9 sierpnia w Warszawie na PGE Narodowym odbędzie się koncert The Weeknd – jak doskonale wiadomo, gwiazdy światowego formatu, autora wielu radiowych hitów i generalnie persony z pierwszego rzędu, jeśli chodzi o szeroko pojętą muzykę popularną.
To oczywiście rodziło podejrzenia, że bilety na to wydarzenie nie będą należały do najtańszych. Tak jest w istocie, ale wiecie co – te blisko 1500 złotych za miejsce na płycie (!!!) to nawet nie jest najgorsze. Najgorsze jest jeszcze co innego.
Jak donosi jeden z użytkowników Twittera, Karol Ludwikowski, Live Nation (a więc operator koncertu) postanowił wprowadzić do sprzedaży bilety na sektory umieszczone… za sceną. Nie ma tu żadnej pomyłki – na stronie ze sprzedażą biletów widnieje kilkanaście sektorów umieszczonych bezpośrednio za sceną.
Jeśli myślicie, że są to wejściówki za 10, 20 czy nawet 50 złotych, to – hehe – nic z tych rzeczy. Otóż takowy bilet to koszt… 221 złotych. Jeśli chcecie papierowy bilecik, to dopłacamy 10 złotych, a jeżeli kolekcjonerski – kolejne 20. Tym samym w najbardziej wypasionym wariancie za bilet płacimy 251 złotych.
To naprawdę nie lada okazja – w końcu każdy marzy, by zasiąść na PGE Narodowym (z katastrofalną akustyką), za sceną, nie widząc ani artysty, ani choreografii. No ale Live Nation uczciwie zapowiada w opisie biletu „brak widoku – tylko dźwięk„. Widziały gały, co brały.
Bez urazy, ale ktokolwiek, kto zdecyduje się na kupno takiego biletu, jest frajerem. Tak po prostu. Aż dziw, że operator koncertu nie pokusił się o to, by wprowadzić bilety „brak dźwięku – tylko widok”. W końcu co za problem, by zaserwować klientowi zwrotne nauszniki (najlepiej z kaucją 500 złotych)?
Co będzie dalej? Sam czort wie, na co jeszcze wpadną operatorzy wielkich koncertów i widowisk kulturalnych. Domyślam się, że ilość osób zainteresowanych koncertem The Weeknd wielokrotnie przewyższa liczbę miejsc, ale taka praktyka to rzecz absolutnie skandaliczna.
Co więcej – obawiam się, że znaczna część tych biletów zostanie sprzedana. A jeśli tak się stanie – to cóż, ciężko to skomentować w jakikolwiek racjonalny sposób.
To będzie po prostu pochwała głupoty. Erazmie z Rotterdamu, przewidziałeś to jakieś 500 lat temu.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Testowy prototyp modelu Apple Watch 10 wyciekł właśnie do sieci. Wyposażono go w tajemnicze czujniki,…
Motorola edge 60 fusion zadebiutowała w Polsce jako mocna kandydatka do tytułu ulubionego telefonu Polaków.…
Apple ponownie udowodniło, że wiodący status w branży smartfonów jest zasłużony, prezentując swój najnowszy flagowy…
Google Pixel 10 Pro Fold pozuje pierwszych grafikach. Ma być tańszy od poprzednika – a…
Klon Bloodborne – Thymesia, czyli brutalna gra akcji RPG trafiła na ciekawą 60% zniżkę. Ta…
Nareszcie doczekaliśmy się Apple Intelligence także w Europie, czyli również w Polsce. Apple udostępnia swoje…