Odtwarzacze MP3 i MP4 z jednej strony odeszły w zapomnienie, za drugiej rynek wypełnili ich następcy. Mowa tutaj o przenośnych odtwarzaczach takich jak Shanling M0 Pro. Obsługuje tak słuchawki przewodowe, jak i bezprzewodowe. Może służyć również jako DAC. Zapraszam na test Shanling M0 Pro!
Na początku muszę jednak zaznaczyć, że w przypadku tego typu urządzeń bliżej mi do tzw „casuala”, niżeli specjalisty. W zasadzie to pierwszy raz stykam się z czymś tak zaawansowanym po „erze” MP-trójek. Postaram się jednak przekazać swoje odczucia w sposób jak najbardziej obiektywny, jak będzie to tylko możliwe.
Nie przedłużając, oto recenzja Shanling M0 Pro!
Specyfikacja Shanling M0 Pro
Zacznijmy od tego, jak owy odtwarzacz wygląda na papierze.
- Wyświetlacz: 1,54″, 240 x 240 pikseli
- Układ DAC: Podwójny ESS ES9219C
- Moc:
- Wyjście jednostronne: 1,7V @32 Ohm (90mW)
- Wyjście zrównoważone: 2,75V @32 Ohm (236mW)
- Pasmo przenoszenia:
- Wyjście jednostronne: 120 Hz – 40 kHz
- Wyjście zrównoważone: 20 Hz – 40 kHz
- Łączność:
- Bluetooth 5.0
- Jack 3,5 mm
- USB-C
- Obsługiwane kodeki bezprzewodowe:
- Jako nadajnik: SBC, AAC, aptX, LDAC
- Jako odbiornik: SBC, AAC, LDAC
- Rozdzielczość: 32-bit / 384 kHz
- SNR:
- Wyjście jednostronne: 118 dB @32 Ohm
- Wyjście zrównoważone: 119 dB @32 Ohm
- Pamięć: karta pamięci microSD do 2 TB
- Pojemność baterii: 650 mAh
- Czas pracy na baterii: do 14,5 godziny
- Rozmiary: 43,8 x 45 x 13,8 mm
- Waga: 36,8 gram
Co znajdziemy w pudełku z Shanling M0 Pro?
Całość w sumie pewnie mogła być skompletowana w jeszcze mniejszym opakowaniu, ale to tak tylko na marginesie. To składa się z dwóch części – wierzchniej, na której znajdziemy informacje o produkcie, oraz wewnętrznej, czyli „pudełka właściwego”.
Marka ta ma ciekawe hasło, które moim zdaniem ma potencjał memiczny:
Life is short, play more
No ale dobrze, koniec tych żartów, trzeba w końcu zajrzeć do środka.
Tam na pierwszy rzut idzie oczywiście omawiany dzisiaj odtwarzacz przenośny. Jest on naprawdę… mały. Całość jest dobrze zabezpieczona pianką. Idąc głębiej mamy również dwa czarne pudełeczka. Te skrywają akcesoria dołączone do owego produktu.
Nie ma ich za wiele. Jest to przewód USB-A do USB-C, który może posłużyć do przesyłania danych oraz ładowania odtwarzacza Shanling M0 Pro. Oprócz tego na wyświetlaczu znajdziemy szkło hartowane. Drugą sztukę dostajemy w razie uszkodzenia tej pierwszej. No i w zasadzie zostaje papierologia.
Czy to dużo? Cóż, tutaj jedyne o czym można by pomyśleć, to swego rodzaju etui. Nie uważam jednak osobiście, by miał oto większy sens, ponieważ powiększyłoby całe urządzenie, a nie o to przecież tutaj chodzi.
Jak wykonany jest odtwarzacz Shanling M0 Pro?
A bardzo dobrze można by rzec i na tym zakończyć. Producent z Państwa Środka zdecydował się na połączenie aluminium oraz szkła. No, można jeszcze wspomnieć o „klapce” zasłaniającej slot na kartę pamięci microSD, którą wykonano z tworzywa sztucznego, ale to promil.
Ten pierwszy materiał to w zasadzie 65% urządzenia. Cała obudowa jest metalowa i została w odsłonie, która do mnie dotarła, pomalowana na czerwono. Nie można mieć tutaj żadnych zastrzeżeń do tej części.
Szkło natomiast znajdziemy oczywiście jako osłonę wyświetlacza (podwójną w sumie), oraz na górnej i dolnej ramce urządzenia. Są one płaskie, więc Shanling M0 Pro może zostać postawiony do pionu.
Jedynymi ruchomymi elementami są pokrętło, które działa również jako przycisk zasilania oraz „wieczko” slotu microSD. Zaczynając od pokrętła, ma ono wyczuwalny skok, aczkolwiek całość nadal jest bardzo płynna. Czy jest szansa, by przypadkowo coś „przestawić” za jego pomocą w kieszeni? Mi się nie zdarzyło i wątpię, by komukolwiek taka sytuacja się przytrafiła.
Podsumowując tak krótko, jest naprawdę dobrze, tutaj nie ma żadnego minusu moim zdaniem.
Ale może jeszcze słówko o ergonomii
Bo to w sumie jest równie ważne w przypadku takiego przenośnego odtwarzacza. Dzięki małym rozmiarom, można go wsadzić do praktycznie każdej kieszeni i nie odczuwać z tego powodu dyskomfortu.
W zasadzie wygląd i sam projekt urządzenia jest po prostu przyjazny do tego, by mieć go ze sobą gdziekolwiek.
No to czas na „mięsko”. Jakość dźwięku w Shanling M0 Pro
Tutaj myślę, że miałem okazję wykorzystać całkiem szeroki zasób słuchawek do przetestowania tego aspektu. Niestety, w większości nie były to modele z półki przykładowo 500+ PLN. Skorzystałem z następujących modeli:
- HUAWEI FreeBuds 5i;
- Nothing Ear stick;
- OnePlus Buds Pro 2 (których recenzja ukaże się niebawem na łamach gsmManiaK.pl);
- Beyerdynamic Custom One Pro;
- Sony WH-1000XM3.
Bas
Zacznijmy może od najniższego pasma, tak tradycyjnie. Zależnie od klasy słuchawek, z których akurat korzystałem, dało się odczuć różnicę pomiędzy połączeniem z komputerem wyposażonym w zwykły adapter BT 5.0, a omawianym odtwarzaczem.
W kontekście właśnie słuchawek bezprzewodowych, im lepsze, tym Shanling M0 Pro wyciągał z nich trochę więcej. W kontekście tego pasma nie były to różnice „oszałamiające”, ale myślę, że odnotowywalne. Głównie skupiały się na kwestii czystości, niekiedy tego, że zakres basu się rozszerzał o niższe jak i wyższe jego partie.
Jak chodzi o słuchawki przewodowe, to tutaj różnica pomiędzy nim, a Prodigy Cube BE również jest słyszalna. Bas dostaje trochę więcej przestrzeni, oddechu, jest jaśniejszy. Całość więc nie jest lepsza, a powiedziałbym inna. Tutaj ocena to raczej kwestia preferencji, z resztą, cały temat audio opiera się na tym, że każdy ma inne preferencje i słuch.
Średnica
Przechodząc do kolejnego pasma, śmiem twierdzić, że właśnie w jego zakresie najwięcej się dzieje. Skoro wcześniej zaczęliśmy konstrukcjami Bluetooth, to kontynuujmy ten trend. Całość zyskuje na jasności brzmienia, na jego klarowności. Powiedziałbym nawet, że uwalnia to potencjał skrywany w ww. modelach.
Ciężko mi to wszystko określić jakimiś prostymi słowami, aczkolwiek to jest tak, jakby przesiąść się z tanich, basowych słuchawek na dobrze zbalansowane słuchawki przynajmniej ze średniego segmentu. Różnica jest naprawdę mocno słyszalna.
Jeszcze lepiej wygląda to w kontekście połączenia przewodowego. Słuchawki zyskują drugie, wcześniej niekoniecznie znane oblicze.
Czy jest ono lepsze? To zależy oczywiście od preferencji. Mi podoba się to zbalansowane brzmienie, które nadal zachowuje przyjemny bas, czy wyważone soprany, a średnica wszystko to łączy w super całość. Mamy więc podobne plusy jak w słuchawkach bezprzewodowych, jednak moim zdaniem wyniesione jeszcze mocniej „do góry”.
Sopran
Ostatnie pasmo w Shanling M0 Pro również nie zawodzi. Wszystkie z testowanych słuchawek zyskały nieco na czystości brzmienia, choć niektóre (tutaj głównie chodzi o Edifiery) kompletnie zatraciły się i z raczej basowych, zrobiły się mocno sopranowe, co nie było efektem pożądanym.
Scena
Skoro średnica zyskała, to i mocno powinna zyskać na szerokości scena, prawda? Tak, chociaż znów zależy to od konkretnego modelu słuchawek. Najwięcej zyskały w moich oczach Beyerdynamici. W wielu przypadkach zyskujemy więc w każdym elemencie, o ile nie korzystamy raczej ze „skrajnie taniego” sprzętu (100-150 złotych i mniej).
Trzeba powiedzieć również o wygodzie użytkowania Shanling M0 Pro
Konkretniej składa się na to działanie dotykowego wyświetlacza, sam interfejs oraz działanie rolki zmiany głośności. Zacznijmy od najbardziej ogólnego zagadnienia, jakim jest interfejs użytkownika.
W zasadzie wszystkie opcje są łatwe do odnalezienia, ale tłumaczenie na język polski nie jest w 100% poprawne. Zdarzają się całkiem często kwestie, które są błędnie przetłumaczone. Oprócz tej lekkiej niedogodności całość jest jednak intuicyjna, więc bez problemu da się w niej odnaleźć.
Trochę czasami zawodzi wyświetlacz. Kwestia jasności nie jest tutaj jednak problemem, a kwestia responsywności dotyku. Momentami zdaje się „tapnięcie” wykrywać jako próbę przesunięcia w dół lub w górę. Jest to lekko irytujące, ale nie na tyle częste, by kompletnie burzyło obraz tego urządzenia.
Można jeszcze powiedzieć, że czasami działa po prostu wolno. Musi się momentami „dłużej zastanowić” nad akcją, którą chcemy wykonań. Oprócz tego jest to jednak całkiem przyjemny sprzęt w użytkowaniu. Jest opcja użycia go jako DACa, przykładowo dla komputera / laptopa, ale również transfer danych na kartę pamięci, której używamy z Shanling M0 Pro.
Rolka natomiast, jak już zdążyłem wspomnieć, działa bardzo dobrze. Całość jest pewna i płynna, ale z wyczuwalnym skokiem. Sam przycisk zaszyty w niej również działa sprawnie, chociaż może ze zbyt dużym oporem, ale to mocno kwestia preferencji.
Ktoś tu prawie zapomniał o łączności
Ale prawie robi wielką różnicę. Shanling M0 Pro jak już wspomniałem, możemy używać tak ze słuchawkami przewodowymi, jak i bezprzewodowymi. W przypadku pierwszym, nie ma absolutnie żadnych problemów w kontekście połączenia.
Jeżeli jednak chcemy korzystać z opcji bezprzewodowej Bluetooth, to tutaj już zależy. Jeżeli trafimy na środowisko, w którym jest wiele innych urządzeń działających na częstotliwości 2,4 GHz, mogą pojawić się zakłócenia. Małe urządzenie ma jednak, jak widać, ograniczenia.
Po za tą niedogodnością, nie zauważyłem innych problemów podczas moich testów. Trzeba również powiedzieć o ważnej dla wielu kwestii. Odtwarzacz nie ma problemu z obsługą praktycznie każdego formatu audio, od MP3 zaczynając, na FLAC kończąc.
No ale skoro ultra-mobilny, to co z baterią Shanling M0 Pro?
Jak mogliście przeczytać na początku w sekcji poświęconej specyfikacji, producent zapewnia około 14,5 godziny. Nie podaje nigdzie jednak, w jakich warunkach. Jak to jest w takim razie z żywotnością tego akumulatora?
Jeden intensywny dzień od rana do późnego wieczora jest wykonalny dla tego mini-odtwarzacza. Czy to wynik dobry? Uważam, że tak. Nie wymaga on bowiem nie wiadomo ile energii, by naładować go z powrotem do 100%. No i mówię tutaj raczej o sytuacji użytkowania go przez praktycznie cały czas, bez większych przerw.
A skoro już przy ładowaniu jesteśmy, to jest ono 10-watowe. Niektóre smartfony z niskiej półki takie mają, ale ich ładowanie trwa parokrotnie dłużej, bo jest i parokrotnie większa bateria do „napełnienia”. Tutaj natomiast jakieś 45 minut wystarcza do uzyskania 100%.
Czas podsumowania. Shanling M0 Pro to urządzenie niejednoznaczne
Jak już wspomniałem, jest to mój pierwszy kontakt z tego typu sprzętem, jakim jest mini-odtwarzacz Shanling M0 Pro. Zacznijmy więc może od ceny. Ta wynosi na stronie producenta 129$, co po przeliczeniu daje nam kwotę około 570 złotych. Na Ceneo natomiast, prosto z Polski możemy zakupić go za 649 złotych.
Czy jest to dużo? Moim zdaniem na to, co oferuje nam ten odtwarzacz oraz patrząc na jego przeznaczenie – raczej nie. Sam osobiście nie potrzebuję takiego urządzenia, ale wiem, gdzie może znaleźć swoje zastosowanie. No i jestem świadomy tego, jak cenowo prezentują się tego typu sprzęty. Ten jest jeszcze stosunkowo tani.
Za co należy się pochwała?
Przejdźmy więc po kolei. Zaczynamy od wyposażenia, które jest dobre i w zasadzie nie powinno tutaj znajdować się nic więcej. Niczego nie brakuje. To samo można powiedzieć o wykonaniu, ponieważ jest świetne. Shanling M0 Pro to solidny „kawałek metalu i szkła” z domieszką tworzywa sztucznego.
No i oczywiście rozmiar – boski, bo można go zabrać w czymkolwiek i gdziekolwiek. Zmieści się do każdej przegródki bluzy, kurtki czy spodni. Idąc dalej mamy jakość dźwięku, która jest naprawdę dobra. Nie ma sytuacji ucinania niskich tonów, pomimo tego, że moim zdaniem Shanling M0 Pro nadaje jaśniejszego brzmienia w porównaniu z innymi wzmacniaczami / przetwornikami.
Ma to oczywiście swoje zalety, jak chociażby naprawdę dobra reprodukcja średnicy i sopranu, które brzmią świetnie. Te z kolei przekładają się na to, że scena zyskuje na szerokości oraz trafności pozycjonowania dźwięków.
Kolejnym „miodkiem” jest to, jak zbudowany został interfejs. Całość jest intuicyjna i łatwo się w niej odnaleźć. Samo sterowanie to również rolka wraz z zaszytym przyciskiem power. Ta jest precyzyjna i „nie lata” jak grzechotka.
No i ostatnim, co można wymienić, to kwestia działania na jednym ładowaniu. Cały dzień intensywnego użytkowania jest spokojnie w zasięgu.
Co nie poszło po myśli producenta?
W zasadzie niewiele, chociaż trzeba oczywiście sobie o tych rzeczach powiedzieć.
Jedną z pierwszych rzeczy, które rzuciły mi się w oczy, to kwestia działania interfejsu „pod obciążeniem”. Potrafi się on trochę zmulić. Oprócz tego nie jest on w stu procentach dobrze przetłumaczony na język polski.
Ponadto, jeżeli chodzi o dźwięk, tanie słuchawki Bluetooth (w moim przypadku) nie nadały się do łączenia z Shanling M0 Pro. No i końcowym „prztyczkiem” jest moc nadajnika w przypadku łączności bezprzewodowej. Nie jest on zbyt mocny, przez co w specyficznych warunkach możemy doświadczyć zakłóceń.
I to tyle w tej recenzji. Mam nadzieję, że dzięki niej wiecie już, czy Shanling M0 Pro to urządzenie dla Was, czy jednak musicie zastanowić się nad wyborem innego sprzętu z tej kategorii. Do zobaczenia w kolejnych długich tekstach, które już wkrótce. 😉
Tymczasem polecam sprawdzić jedną z najnowszych, czyli test HarmonicDyne Athena.
ZALETY
|
WADY
|
TEST HarmonicDyne Athena. Słuchawki premium, czy przepłacony papierek po niesmacznym cukierku?
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.