Microsoft Lumia 640 to jeden z lepszych smartfonów pracujących pod kontrolą systemu Windows Phone. Gdy wszedł na rynek, wielu fanów Google’a marzyło, żeby miał Androida!
W moich retro wpisach opisywałem wam już swój pierwszy telefon z Windows Phone – Samsung Omnia M – oraz produkt, który kultowością bił inne na głowę – Nokia Lumia 520. Teraz przyszedł czas na najlepszy moim zdaniem telefon z Windows Phone, jaki kupiłem, czyli Lumie 640.
Korzystałem co prawda z lepszych sprzętów pracujących pod kontrolą Windows Phone’a, ale ten model trafił w moje ręce i była to bardzo przemyślana decyzja. Nawet teraz leży niedaleko, co również możecie wiedzieć, ponieważ niedawno służył mi do grania.
Nokia Microsoft Lumia 640 – co w środku?
Microsoft Lumia 640 została wyposażona w 5-calowy ekran IPS o rozdzielczości 720 × 1280 pikseli i proporcjach 16:9. Panel ten był chroniony przez szkło Corning Gorilla Glass 3, a za świetną czerń – w końcu to tylko IPS – odpowiadała technologia ClearBlack display. Dzięki innej budowie wyświetlacza refleksy nie były tak przeszkadzające, przez co obraz lepiej się prezentował.
Oto najbardziej kultowe smartfony z Windows Phone, które powstały
Za moc odpowiadał 4-rdzeniowy procesor Snapdragon 400 (28 nm), którego wspierał 1 GB pamięci RAM. Na dane producent przeznaczył 8 GB pamięci wbudowanej, ale oczywiście była możliwość jej rozszerzenia za pomocą kart microSDXC.
Aparat główny był oczywiście jeden, a jego parametry prezentują się następująco: 8 megapikseli, przesłona f/2.2, matryca 1/4.0″ oraz autofocus. Nawet wtedy nie robiło to może jakiegoś ogromnego wrażenia, ale Nokia – a dzięki niej i Microsoft – wiedziała, jak wycisnąć z aparatu w smartfonie wszystko, co się da. Na przednim panelu było 1 Mpix oczko.
Sprzęt ten został pokazany w marcu 2015 roku, a już miesiąc później wszedł do sprzedaży. Jego wymiary to 141,3 × 72,2 × 8,8 mm, a waga 145 gramów. Był on wyposażony w łączność 4G LTE, a bateria miała pojemność 2500 mAh.
Co istotne, na rynek Lumia 640 trafiła z Windows Phone 8.1, ale w późniejszym czasie można ją było zaktualizować do mobilnej dziesiątki. Mój model pracuje na najnowszej dostępnej wersji oprogramowania.
Czemu w świecie zdominowanym przez Androida, w mojej kieszeni wylądowała Lumia 640?
Zakładam, że odpowiedź „gdyż lubiłem ten system i w niego wierzyłem”, może być dla was niewystarczająca, więc rozwinę się nieco bardziej.
Jak już wiecie z moich poprzednich wpisów, pisałem wtedy bardzo aktywnie nie tylko na gsmManiaKu, ale również na appManiaKu. Byłem odpowiedzialny za nowości, recenzje i zestawienia gier z systemu Windows Phone, więc siłą rzeczy potrzebowałem telefonu z tym systemem.
Przez długi czas korzystałem z Nokii Lumii 520. To był świetny smartfon, ale jednak bardzo budżetowy. Po pewnym czasie potrzebowałem zmiany, więc wybrałem nieco wyższy i nowszy model.
Oczywiście informacje ze wstępu tego punktu są jak najbardziej prawdziwe. W tamtym czasie bardzo mocno wierzyłem, że Windows Phone może być trzecią siłą na rynku i potrzeba jeszcze tylko trochę czasu.
Byłem przekonany, że Microsoft zapłaci komu trzeba, żeby najważniejsze gry i aplikacji trafiały na ten system, co wyeliminowałoby największy minus mobilnych okienek. Niestety jak wszyscy wiemy, tak się nie stało. Oczywiście powodów do zakupu miałem więcej. Przekonały mnie również kwestie finansowe.
Swoją Lumię kupiłem w maju 2015 roku (niedługo po premierze) za dokładnie 669 złotych. Za symbolicznego grosza dostałem do niej zamykane etui w takim samym kolorze (niebieskim). Nie jestem fanem zamykanych case’ów, ale jak wiecie po ostatnim moim wpisie, taka ochrona jest dla mnie bardzo istotna.
To jednak nie wszystko, ponieważ kupując Lumie 640 można było dostać w prezencie robota Sphero 2.0 (wartego wtedy ok. 450 złotych). Jak możecie się domyśleć, byłem jednym ze szczęśliwców, więc gdyby policzyć te wszystkie dodatki, smartfon wyszedł mnie mniej niż 200 złotych. Pokażcie mi proszę lepszą promocję, nawet Xiaomi może się schować.
Tanie Lumie niszczyły swoje odpowiedniki na Androidzie!
Jeśli w tych latach korzystaliście ze smartfonów i mieliście możliwość sprawdzenia zarówno Windows Phone’a, jak i Androida to wiecie, o czym mówię. Lumia 640 nie była najmocniejszym – na papierze – sprzętem w tej kwocie, ale pod niektórymi względami mobilne okienka mocno przypominały iOS.
Między innymi nie trzeba było montować bardzo mocnych procesorów i dużej ilości pamięci RAM, żeby te sprzęty dobrze działały. Bohater dzisiejszego tekstu był idealnym przedstawicielem tej tezy, gdyż obstawiam, że nie było płynniej działającego smartfona z Androidem do 1000 złotych.
To nie jedyna zaleta tej Lumii, gdyż można nią było zrobić naprawdę przyzwoite zdjęcie. Nokia miała wszystko, żeby tworzyć smartfony wygrywające wszystkie fotograficzne konkursy i chociaż medale zdobywały oczywiście flagowce, tak ten model również dawał radę.
Ręki nie dam sobie za to odciąć, ale jeśli mnie pamięć nie myli, ciężko byłoby znaleźć Androida robiącego lepsze zdjęcia na tej półce cenowej. Lumia 640 była bardzo kompletnym sprzęt, z którego korzystało mi się fantastycznie.
Idealny tani smartfon w 2015 roku? Lumia 640… z Androidem!
Gdyby sytuacja z systemem Windows Phone wyglądałaby nieco inaczej, Lumia 640 mogłaby zostać królem średniej półki. W komentarzach czy wśród znajomych było pełno głosów, że kupiliby Lumie, gdyby tylko miała Androida.
Niestety platforma Microsoftu nie zdobyła takiej popularności i nie oferowała na tyle dużo – głównie aplikacji – żeby skutecznie zabrać udziały systemowi Google’a. Szkoda, ponieważ przez długi czas ciężko było znaleźć na rynku tak dobre średniaki, co sprzęty z mobilnymi okienkami.
Sam bardzo dobrze wspominam ten model, gdyż za bardzo niewielkie pieniądze oferował płynne działanie, dobry (w tej cenie) aparat oraz naprawdę fajny ekran. Co najważniejsze, to wszystko było za naprawdę niewielki pieniądze, szczególnie jeśli się załapało na promocję ze Sphero 2.0.
Słowem podsumowania, chciałbym tylko dodać, że chętnie zobaczyłbym Microsoft ze swoimi smartfonami na rynku mobilnym. W tamtych czasach Amerykanie byli tak bardzo agresywni ze swoją polityką cenową, że nawet Xiaomi mogłoby się schować. Jeśli dziś byłoby podobnie, mogliby namieszać.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.