Mamy kwiecień, mamy więc również test OnePlus Nord Buds 2, najnowszych słuchawek od chińskiej firmy. Wraz z premierą dowiecie się, jaka jest specyfikacja, cena, ale również czy warto się nimi zainteresować? Na te i wiele innych pytań odpowiem w tym tekście!
Kwiecień plecień, raz przeplata, trochę zimy, trochę lata. Pogoda za oknem może nie jest super zachęcająca, ale mam dla Was coś ciekawego. Premiera OnePlus Nord Buds 2 to kolejny rozdział historii firmy w tworzeniu słuchawek bezprzewodowych.
Nie ma co przedłużać, zapraszam na test OnePlus Nord Buds 2, rozsądnego cenowo podejścia do słuchawek TWS.
Jeżeli czytaliście moje wcześniejsze testy, to już przyzwyczailiście się zapewne, że zaczynają się one od przedstawienia tego, jak dany sprzęt prezentuje się „na papierze”. W tym przypadku jest nie inaczej.
Przechodzimy do rzeczowej części tej recenzji. Pudełko, w którym znajdują się omawiane dzisiaj słuchawki, skomponowano przy użyciu koloru czarnego, białego oraz niebieskiego. Całość wygląda prosto i może się podobać.
Informacje o produkcie znajdziemy na jego tyle, konkretniej dotyczą one pojemności baterii. Nic więcej „wartościowego” tutaj nie zastaniemy. Nie pozostaje nic innego, jak otworzyć je i zajrzeć, jak to wygląda w środku.
Prosty i satysfakcjonujący system otwierania to coś, co zapewne spodoba się osobom bardzo lubiącym otwierać nową elektronikę chociażby. Na pierwszy rzut oka witają nas oczywiście słuchawki w etui, które jest zabezpieczone na czas transportu czymś w rodzaju folii.
Wnętrze natomiast skrywa akcesoria, znajdziemy tutaj:
Zawsze tutaj jedynie co można powiedzieć, że jest podstawa. Zastanawia mnie, kiedy producenci ewentualnie spopularyzują dodawanie innych rozmiarów tipsów. Jest to czasami naprawdę niezbędne do tego, by dopasować do siebie słuchawki.
Zacznijmy jednak trochę od tyłu, czyli tego, jak producent przyłożył się do wytworzenia testowanych słuchawek TWS. Tradycyjnie zacznijmy od etui. Jest ono wykonane z tworzyw sztucznych, a jedyna metalowa część umieszczona jest w zawiasie.
Nie można mieć w zasadzie zastrzeżeń pod kątem jakości plastików, całość jest przyjemna w odbiorze, a do tego nie palcuje się zbytnio. Jedynie, do czego można się przyczepić to, a jakże, „wieczko” i jego spasowanie. Mamy tutaj problem, który był również w Nothing Ear 2, które ostatnio testowałem, ale na zupełnie innym poziomie.
Mowa o tym, że przy próbie poruszenia wieczka w lewo, czy prawo, nie otwierając go, pojawia się skrzypienie oraz oczywiście ruch. Jest po prostu luz. Nie jest to zjawisko oczywiście które chcemy, by występowało, a producenci (jak widać) radzą z nim sobie czasem lepiej, a czasem gorzej. Oczywiście nie powoduje to dyskwalifikacji owych słuchawek, przynajmniej w moim odczuciu.
Same w sobie TWS-y to połączenie tworzyw sztucznych i metalu oraz oczywiście gumy, jeżeli weźmiemy pod uwagę tipsy. Nie można mieć raczej tutaj żadnych zastrzeżeń. Jedyne, do czego mógłbym mieć uwagi to fakt, że wewnętrzna nie przechodzi płynnie w boczne ścianki, a czuć różnicę „wysokości”.
No tutaj w sumie mamy do czynienia ze wzornictwem, w przypadku słuchawek, którego jeszcze na rynku nie widziałem. Kopuły raczej nie wyróżniają się tutaj niczym nadzwyczajnym, natomiast stemy są płaskie, są bryłą, tak, jak możecie zobaczyć na zdjęciach. Nie są „kolumną”, jak to zwykle bywa.
Panele dotykowe mamy fajnie oddzielone od reszty stema, ponieważ jest raz, że zagłębienie, to dwa, inna faktura owego miejsca. Na samym stemie oraz „dolnej” części etui mamy również w tej wersji kolorystycznej coś w rodzaju „piegów”, albo… bardzo małych kawałków czekolady w białym serku 😉
Prezentuje się to ciekawie, dzięki czemu słuchawki nie są po prostu nudne. Za to oczywiście plus.
Szczerze mówiąc nie byłem specjalnie pozytywnie nastawiony do tego, że słuchawki te będą po prostu wygodne. Oczywiście mówię tutaj o specyficznym projekcie stema. Jak jednak jest w praktyce? Miło się zaskoczyłem tym, jak dobrze owe słuchawki leżą w uchu.
Określiłbym je mniej więcej tak – są co prawda wygodne, ale nie znikają z uszu. To jest taka wygoda na „solidną czwórkę” w skali ocen szkolnych. Nie można jednak powiedzieć, przynajmniej moim zdaniem, że jest to zły wynik. W moim przypadku nie było potrzeby „wymuszonych” przerw od użytkowania ich. W ostatnim czasie miałem wiele rozmów na „Teamsach”, przez co były poddawane naprawdę sporym próbom „czasu”.
Są to więc słuchawki, które bez problemu możecie zabrać na długą przejażdżkę, czy przechadzkę. Nie będą Wam doskwierać. Trzeba oczywiści jednak brać „poprawkę” na to, że mamy różne uszy, więc niekoniecznie to, co mi odpowiada, może być dla Was dobre. Trzeba jednak wspomnieć o sterowaniu za pomocą paneli dotykowych.
Szczerze mówiąc, mi korzystało się z tego przeciętnie – ani nie powiedziałbym, że to najlepszy system, ani najgorszy. Po prostu działa, chociaż nie zawsze jest wygodny, nie zawsze złapie za pierwszym razem dotyk… Można by rzec, że taki sobie.
Całkiem duży przetwornik mógł sugerować, że będziemy mieli do czynienia ze słuchawkami, w których z pewnością jedno z pasm będzie miało bardzo mocne przełożenie na całość. W zasadzie to można powiedzieć, że tak to właśnie wygląda. Przyjrzyjmy się temu jednak z bliska.
Jeżeli obstawiłeś lub obstawiłaś, że to właśnie te pasmo będzie tym najmocniejszym – bingo. Najniższe rejestry są bardzo mocno „promowane” w ramach testowanych OnePlus Nord Buds 2. Nie można im zabrać tego, że jest to pasmo „prowadzące”.
Jak jednak z jego odbiorem? Cóż, zależnie od gatunku muzyki, aczkolwiek całość sprawia wrażenie całkiem dobrej dynamiki. Można również powiedzieć, że po prostu gra ciepło, ale ma pewien ciekawy problem, z którym nie spotkałem się wcześniej w słuchawkach. Mianowicie przy słuchaniu muzyki Phonk, w niektórych utworach przy partiach typowych dla tego gatunku (zejście w dół – wejście góra) da się usłyszeć metaliczny dźwięk.
Tak, z pewnością jest to kwestia dolnych rejestrów, bo właśnie w takich momentach jest ono słyszalne. Oprócz tego jednak całość gra przyjemnie, da się usłyszeć kolejne partie basu, jest naprawdę przyjemnie. Ww. efekt może jednak dla niektórych dyskwalifikować ten model.
Tutaj czuć wpływ dolnych partii na granie kolejnego z omawianych rejestrów. Średnica jest przez to ocieplona oraz trochę wycofana. Nie zanika całkowicie w „gąszczu” brzmień, aczkolwiek nie jest zdecydowanie tym „prowadzącym”.
Można również powiedzieć, że da się usłyszeć całkiem dużo szczegółów w kontekście właśnie wokalu, czy wielu instrumentów. Całość jednak nie jest po prostu czymś, co zachwyca.
Tu powiedziałbym, że znowu trochę się odbijamy względem średnich tonów, ale nie dochodzimy do przewodniego motywu, jaki ma bas. Określiłbym całość jako taką niby V-kę, ale w przypadku sopranu „niedokończoną”.
Jest go całkiem sporo, jest raczej czysty, można powiedzieć poprawny / dobry sopran. Nie wywołuje efektu wow, ale nie można go też „karcić”.
Jest całkiem szeroko, gorzej już z kwestią przód-tył. Przód powiedziałbym, że wypada jeszcze w porządku, tył natomiast jest raczej mocno wypłaszczony.
Tutaj zacznijmy od kwestii sterowania. Opóźnienie to jakieś 100-150 ms, czyli jak najbardziej odczuwalne. Momentami może być nieco irytujące, ale to moje subiektywne odczucie.
W kontekście natomiast „łączenia” dźwięku i obrazu, to zależnie od przykładowo gry, jest generalnie „okej”. Można powiedzieć, że da się grać, choć nie jest to jakieś „super przeżycie”.
Ostatnią część jakości dźwięku należy rozdzielić na stosunkowo ciche otoczenie oraz głośne. Zacznijmy od tego pierwszego.
Jak możecie usłyszeć, nagrany głos jest w dobrej jakości, wszystko jest zrozumiałe, a do tego niezbyt zniekształcone. Co w przypadku drugim?
No, jest… kiepsko. Moim zdaniem można było pokusić się o coś lepszego w tej kwestii.
W zasadzie mamy tutaj do czynienia z ANC na takim „mocnym”, przyzwoitym poziomie. Jest w stanie wytłumić naprawdę całkiem sporo, a do tego nie zniekształca dźwięku w niekorzystny sposób.
Oczywiście lepiej radzi sobie jako całość, kiedy mamy odpaloną muzykę. W przypadku nie słuchania jej, może do nas dotrzeć trochę hałasu, jeżeli będziemy szli przy ruchliwej ulicy. Obecny jest również tryb transparentny, który działa zadziwiająco dobrze.
Podobnie, jak w OnePlus Buds Pro 2, tak i tutaj mamy do czynienia z tą samą aplikacją do zarządzania naszymi słuchawkami. Jest oczywiście jednak mniej funkcji, które owy model oferuje.
Możemy sterować trybem pracy (ANC, off, tryb transparentny), sprawdzić poziom naładowania słuchawek i etui, czy włączyć tryb gier, który ogranicza opóźnienie. Jest oczywiście również opcja aktualizacji programowania słuchawek.
Trzeba również powiedzieć o prostym equalizerze, czy dopasowaniu poziomu basu. Jest również opcja dopasowania sterowania za pomocą paneli dotykowych i tak możemy uzyskać następujące akcje:
Jak widać, jest tego trochę, chociaż nie ma „efektu wow”. Dla obydwu słuchawek owe opcje są takie same, ale można je dostosować odpowiednio do lewej i prawej osobno. Jest przejrzysta, ma odpowiednią ilość funkcji, jest po prostu „git”.
… naprawdę dobra. Zapewnienia dotyczące pracy bez włączonego ANC, jak i z (5 / 27 godzin) można uznać za jak najbardziej trafne. Słuchawki wytrzymują sporo czasu zarówno z, jak i bez etui na jednym ładowaniu.
Nie musimy obawiać się, że bez możliwości doładowania owego etui nie starczy nam „mocy” dwa-trzy dni naprawdę intensywnego użytkowania. W trochę „lżejszym” scenariuszu będzie to oczywiście „coraz więcej czasu” bez konieczności podłączenia „do gniazdka”.
No i jesteśmy w praktycznie końcowym etapie każdego testu, czy recenzji, jakim jest podsumowanie. Te tradycyjnie zacznijmy od tego, ile owe słuchawki kosztują. Mowa tutaj o cenie 349 złotych. Moim zdaniem jest to naprawdę dobra wycena w porównaniu do tego, co jako całokształt testowane słuchawki oferują. Przejdźmy więc do tego, „co na tak”, a „co na nie”.
Całościowo są raczej dobrze wykonane, do tego mają jednak ciekawe wzornictwo, którego jeszcze na rynku nie spotkałem. Ponadto, są wygodne, nawet w przypadku wielogodzinnych rozmów na przysłowiowych „Teamsach”.
W kontekście brzmienia, prym wiodą tutaj niskie tony, czyli bas. Jest naprawdę mocny, energiczny i „nie kartonowy”, a głęboki. Średnica i sopran natomiast stoją na dobrym, przyzwoitym poziomie. Nie jest to coś świetnego, ale nadal tak dobrego, że można pochwalić.
Idąc dalej mamy kwestię opóźnienia, które jest raczej na tyle niskie, że niektóre gry są jak najbardziej grywalne. Nie będzie to świetne odczucie, ale pograć bardziej „for fun” można. Mikrofony radzą sobie w porządku, jeżeli nie mamy wokół siebie zbyt dużego hałasu. ANC natomiast radzi sobie w sporej ilości sytuacji naprawdę dobrze.
Warto pochwalić również tryb transparentny, który w większości jest naturalny i dobrze radzi sobie z przechwytywaniem otoczenia. Aplikacja natomiast jest prosta, intuicyjna i zawiera całkiem sporo funkcji. Końcowo natomiast trzeba docenić baterię, która starcza na długie godziny oraz wycenę (po raz kolejny), która jest świetna.
Etui ma problem ze spasowaniem wieczka, co nie jest czymś przyjemnym. Oprócz tego, w kontekście dolnych rejestrów, w specyficznych warunkach da się usłyszeć metaliczny dźwięk, którego nie zanotowałem na innych słuchawkach. Można również powiedzieć o średnim pozycjonowaniu w przód i w tył.
Na koniec natomiast wymieniłbym odczuwalne opóźnienie sterowania, a do tego mikrofony, które w przypadku „gwarnego” otoczenia sobie nie radzą. Oczywiście to możecie ocenić sami wyżej.
No i to by było na tyle w kolejnej recenzji ode mnie. Mam nadzieję, że pomogłem Wam w dowiedzeniu się, czym są OnePlus Nord Buds 2, oraz czy warto się zastanowić nad ich zakupem. Jeżeli macie jakiekolwiek pytania – śmiało, zapraszam do sekcji komentarzy. Tymczasem do następnego, cześć!
ZALETY
|
WADY
|
https://www.gsmmaniak.pl/1393551/test-nothing-ear-2-recenzja-premiera/
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
mObywatel oficjalnie zapowiedział odebranie dostępu do aplikacji pewnej części użytkowników. Ci, którzy nie zdążą zareagować,…
Szukasz dla siebie gamingowego laptopa w czasie promocji związanych z Black Friday? To Acer Nitro…
HONOR 300 Pro pojawił się na oficjalnej stronie przed premierą. Znamy jego konfiguracje pamięciowe, dostępne…
Niech mi ktoś powie, że TECNO POP 9 nie ma w sobie czegoś z iPhone'a,…
Premiera OPPO Reno 13 oraz OPPO Reno 13 Pro odbędzie się za kilka dni. Potwierdzono…
YouTube wzbogaca się o rewelacyjną nowość. Chodzi o dubbing AI, który na swoich kanałach będą…