Jeden z YouTuberów zajmujący się urządzeniami mobilnymi (i nie tylko) ujawnił na swoim kanale, że Xiaomi odcięło go od dostępu do testowych egzemplarzy nowych produktów. Twierdzi on, że Xiaomi niejako obraziło się za krytykę niektórych elementów. Xiaomi miało też do niego nietypową „prośbę”.
W ciągu całej historii istnienia serwisu gsmManiaK.pl opublikowaliśmy mnóstwo testów, porównań i podobnych materiałów. Myślę, że nie skłamię, jeśli powiem, że można je już liczyć w tysiącach.
Nic w tym dziwnego, gdyż testy produktów są jedną z najważniejszych, najbardziej prestiżowych sekcji każdego szanującego się portalu technologicznego. Jako ciekawostkę dodam, że nie zawsze najbardziej poczytną.
Zazwyczaj producentom zależy na tym, by testy ich produktów pojawiały się często i gęsto. Oczywiście te pozytywne są najmilej widziane, lecz zazwyczaj opublikowanie krytycznej opinii przechodzi bez większego echa*.
Zdarzają się jednak przypadki, gdy dany producent strzela tzw. focha. Objawia się on na różne sposoby, a w najgorszym scenariuszu dochodzi do odcięcia testera od nowych sampli.
Chris z TechTablets ujawnił, że właśnie jego spotkał taki los. W niektórych materiałach skrytykował on testowane urządzenia Xiaomi za USB w przestarzałym standardzie 2.0, niską szybkość transmisji dźwięku w filmach, gorszą niż u konkurencji kamerkę selfie czy też kiepskie zabezpieczenie mikrofonów przed zagłuszającym działaniem wiatru.
Komuś w Xiaomi najwidoczniej musiało się to nie spodobać i serwis Chrisa wylądował zapewne na czarnej liście. Sam — powiedzmy — poszkodowany twierdzi, że nie ma zamiaru płakać z tego powodu. Xiaomi ma w końcu prawo decydować, kto dostanie do zabawy ich produkt, a kto nie.
Co ciekawe, twórca TechTablets podzielił się też inną historią. Często zdarza mu się ściągać testowe Xiaomi z Chin na własną rękę, za własne pieniądze.
Kiedyś miał okazję rozmawiać z kimś z PR Xiaomi. Ta osoba miała zasugerować mojemu branżowemu koledze, by uprzejmie powstrzymał się od testowania chińskich wersji sprzętów Xiaomi.
Na swój sposób jest to zrozumiałe, gdyż choćby ze względu na oprogramowanie takie sprzęty różnią się od wariantów globalnych. Spotkałem się jednak z teorią spiskową sugerującą, że telefony, tablety i inne urządzenia Xiaomi na chiński rynek są lepsze od tych przeznaczonych do sprzedaży w innych rejonach, mimo takich samych lub podobnych specyfikacji.
Tak czy inaczej, tego typu zagrywki może i pośrednio służą Xiaomi, tak samo, jak służyłyby każdej innej marce. Pytanie tylko, czy takie dziecinne zachowania, gdy już ktoś się o nich dowie, nie dadzą więcej szkód niż pożytku.
Ja jednak zawsze będę po stronie klienta, który ma prawo poznać nowy produkt przez zakupem: nie tylko jego zalety, ale także potencjalne wady.
https://www.gsmmaniak.pl/1464100/jaki-telefon-kupic-2024/
* głównie dlatego, że producenci nauczyli się nie udostępniać do testów produktów, które mają małe szanse na pozytywną opinię. Nazwijmy to autokrytyką 😉
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Ta gra to interaktywny film, który stał się niemałym hitem w oczach krytyków i graczy.…
Nie tylko OPPO Find X8 Pro był gwiazdą dzisiejszej premiery. Wraz z nim debiutował OPPO…
Być może zbyt surowo oceniłem flagowce pracujące na procesorze Snapdragon 8 Elite. Są gorące, ale…
Epic Games Store znów rozdaje nową grę za darmo. Tym razem jest mrocznie i tajemniczo.…
Do globalnej premiery zmierza POCO F7 oraz POCO F7 Ultra. Certyfikacja smartfonów Xiaomi to świetna…
HONOR 300 na zdjęciach prezentuje się zjawiskowo. To będzie wyjątkowo cienka brzytwa, która nie przekroczy…