Czy Motorola Edge 40 to równie udany telefon co droższa wersja Pro? Sprawdziłem to podczas testów. Z naszej receznji dowiesz się, czy warto kupić ten smartfon.
Motorola Edge 40 była moim głównym smartfonem przez dobre dwa tygodnie. Przez ten czas zdążyłem bardzo dokładnie poznać wady i zalety tego przepięknego smartfona. Czy to najlepszy smartfon do 3000 złotych, jaki można kupić w Polsce?
Dla porządku dodam, że w Polsce jest dostępna tylko wersja 8/256 GB, wspierająca układ 1x SIM + 1x eSIM. Taki zestaw kosztuje 2999 złotych.
Specyfikacja Motorola Edge 40:
Zacznę od tego, że Motorola Edge 40 jest spełnieniem marzeń każdego, kto od telefonu wymaga smukłej, lekkiej i przepięknej obudowy. Dużego plusa dostaje też za brak szkła na tylnym panelu. Zamiast niego znajdziemy tam wegańską / sztuczną / eko skórę. Nie jest to na pewno materiał tej klasy, co w Vivo X90 Pro, ale nadal jest bardzo przyjemny w dotyku. Do tego zapewnia kapitalny chwyt, choć ergonomia niestety nie powala.
Ergonomia nie powala z tego powodu, że aluminiowa ramka jest bardzo cienka. Poprzez zagięcie ekranu i tylnego panelu telefon – owszem – wygląda kapitalnie, ale mnie trzymało się go niewygodnie. Pewnie, ale nadal niewygodnie. Mam też niestety wrażenie, że materiał pokrywający tylne panel Motoroli Edge 40 będzie się wycierał z czasem. Pochwalić muszę za to spasowanie elementów oraz bardzo satysfakcjonujący klik przycisków. Tak mógłby być zbudowany flagowiec.
Podoba mi się też to, że ekoskóra pokrywa również wyspę aparatów. Oraz to, że obiektywy są tylko dwa, a nonsensów w postaci 2 MP sensorów nie znajdujemy już w smartfonach za prawie 3 tysiące złotych. Plus również za to, że informacje o certyfikacjach, które zwykle szpecą tył obudowy, tutaj przeniesiono obok złącza USB-C. Otoczono nimi tackę na kartę SIM, przez co w ogóle nie rzucają się w oczy. Takie proste, a tak genialne.
Dla wielu użytkowników zaletą może być też zabezpieczenie przed wodą. Motorola Edge 40 chwali się bowiem normą IP68. W smukłej obudowie nie zabrakło również miejsca dla głośników stereo. Nie są wybitne, ale do obejrzenia odcinku serialu lub grania bez słuchawek sprawdzą się bez problemu.
Na koniec tej sekcji pozwolę sobie wspomnieć o wibracjach. Dla tych, którzy tego o mnie nie wiedzą – zwracam na nie wielką uwagę. Czy Motorola Edge 40 ma wibracje godne flagowca, na którego pozuje swoim wyglądem? Nie. Są dobre, ale znam bardziej satysfakcjonują haptykę w telefonach za takie pieniądze.
W ostatnim czasie coraz rzadziej poświęcam ekranowi smartfona osobną sekcję w moich testach. Robię to tylko wtedy, gdy wyświetlacz telefonu jest wybitnie dobry lub wybitnie beznadziejny. W przypadku Motoroli można o nim pisać tylko w samych superlatywach. Na początek technikalia. Panel to P-OLED o przekątnej 6.55″. Jest odświeżany w 144 Hz i ma rozdzielczość FullHD (w tym przypadku to 1080 x 2400 pikseli).
Płynność grania na tego typu panelu to uczta dla oczu. W grach, które pozwalają na wymuszenie 144 Hz, Motorola może mieć miejsce tuż za gamingowymi propozycjami za znacznie większą kasę. Nie można mieć też zastrzeżeń do jasności, nawet w mocnym słońcu. W ciemności też nie razi w oczy, a czujnik światła prawidłowo dobiera poziom jasności.
Z ekranem zintegrowano czytnik linii papilarnych. To jeden z najszybszych i najcelniejszych rozwiązań tego typu, jakie znajdziesz w telefonie do 3000 złotych. Przez całe dwa tygodnie nie pamiętam ani jednej sytuacji, w której musiałbym ponownie przyłożyć palec do czytnika.
W tej beczce miodu jest niestety miejsce na łyżkę dziegciu. Całkiem często zdarzało się, że zagięty wyświetlacz Motoroli Edge 40 wykrywał przypadkowe dotknięcia i interpretował je jako zamierzone. Szkoda, bo nawet w grach dawało się to we znaki. I to niestety nie jest jedyny problem, jaki tak Motka ma z gamingiem.
Tutaj niestety dochodzimy do części recenzji, w której zachwytów nad Motorolą Edge 40 będzie najmniej. Po całym okresie testów uważam, że za większość problemów z tym smartfonem odpowiada niestety MediaTek Dimensity 8020. W moich benchmarków wynika, że to w zasadzie podobny SoC do MediaTeka Dimensity 1080, ale zdecydowanie mniej udany.
Dodajmy do tego smukłą obudowę i mamy receptę na telefon, który momentalnie zaczyna się grzać. Czasami dochodziło do sytuacji, w których wystarczyło przeglądanie internetu i przeskakiwanie między aplikacjami, by obudowa zrobiła się ciepła. Do tego dochodzi throttling, który jak na dłoni widać w teście procesora. Widziałem gorsze wyniki, ale widziałem też znacznie lepsze. Nie wiem, czy aktualizacje cokolwiek tu pomogą.
Grzanie procesora zwykle jest zwiastunem kiepskiego czasu pracy na baterii. Do tego Motorola Edge 40 ma ogniwo o pojemności tylko 4400 mAh. To recepta na telefon, którego SoT przy bardzo lekkim użytkowaniu sięga 4 godzin. Nie było ani jednego dnia, kiedy nie musiałbym sięgać po ładowarkę przed 17. Dwie i pół godziny w Pokemon Go na pełnym słońcu i energia jest na wykończeniu. Tego nie można akceptować w 2023 roku.
Na szczęście Motorola to nie Samsung i zadbała o szybkie ładowanie. W pudełku znajdziesz adapter o mocy 68 W. Pełne naładowanie zajmowało około 40 minut. Po 30 minutach widzimy 85%. Jest też bezprzewodowe ładowanie o mocy 15 W. Szkoda tylko, że przez obecność cewki w obudowie zabrakło miejsca na większą baterię.
Uważam, że Motorola Edge 40 zwyczajnie dużo by zyskała, gdyby była… grubsza. Wtedy zmieściłoby się w niej i większe ogniwo, i lepsze chłodzenie. Wyrzuciłbym też bezprzewodowe ładowanie. Ja wiem, że ten model mamy kupować głównie oczami. Ze względu na czas pracy i temperatury nie jestem jednak w stanie polecić go power-userom, którzy w średniej półce szukają czegoś o niemal flagowych możliwościach.
Motorola Edge 40 jest bardzo dobrym… telefonem. Podobnie jak w sekcji ekranu, wspominam o tym już tylko wtedy, gdy mamy do czynienia z modelem wybitnym lub beznadziejnym pod tym względem. Przez smartfona rozmawiało się świetnie, jakość mikrofonów i głośnika jest kapitalna, a zasięg wypada ponadprzeciętnie.
Smartfon ma oczywiście NFC do płatności. Tutaj miałem wrażenie, że częściej niż przeciętnie zdarza mi się powiadomienie o zbyt szybkim odsunięciu od terminala. GPS wypada bezbłędnie, ale tutaj znowu pojawia się problem z wysokimi temperaturami obudowy. Wspomnę też, że USB-C jest tu w standardzie 2.0.
Nakładka Motorola Edge 40 to znane i lubiane przez większość oprogramowanie, które dość mocno przypomina czystego Androida z Pixela. Moim zdaniem to można powiedzieć wyłącznie o Nothing Phone (1), bo tu wcale tak „czysto” nie jest. Motorola rozbroiła mnie „sugestią”, żebym zainstalował sobie masę aplikacji-śmieci. Fakt – nie są zainstalowane na start, ale przy konfiguracji i tak musiałem ręcznie „odklikać” chęć ich zainstalowania. Nieładnie, nieładnie.
Czy Motorola Edge 40 działa jak flagowiec? Tak. Tutaj temperatury nie mają przełożenia na płynność działania interfejsu. Wszystko śmiga i jeśli nie jesteś wyczulony na ciepłą obudowę, to szybkością działania będziesz zachwycony.
Jak wspomniałem wcześniej, Motorola Edge 40 posiada dwa aparaty. Główny jest oparty na sensorze OmniVision OV50A. Znajdziesz go również w droższej Motoroli Edge 40 Pro – a to przecież flagowiec z krwi i kości. I – podobnie jak w jej przypadku – efekty pracy obiektywu z OIS i dobrą matrycą 50 MP są świetne. Szeroki kąt pochodzi z kolei z Edge 30 Fusion. Ma 13 MP, a efekty zobaczysz poniżej.
Zwrócę uwagę na to, jak Motorola Edge 40 reprodukuje zieleń na zdjęciach. Nazwałbym to entuzjastycznym podejściem i choć chciałbym, żeby miasta faktycznie były tak zielone, to czuję tu lekką inspirację Samsungiem. Jeśli lubisz tak mocno nasycone zdjęcia, to będziesz zachwycony.
Im światła jest mniej, tym bardziej widać, że to jednak jest średniak. Zwłaszcza szeroki kąt zaczyna niedomagać, ale to domena większości smartfonów spoza flagowej półki. W dzień jest ładnie, ale tylko ładnie.
Pochwalę za to portrety. Linia odcięcia jest ostra, a pierwszy plan – pełen detali. Brak autofokusu w przednim aparacie psuje trochę ogóle wrażenie i fani selfie powinni o tym pamiętać przed zakupem.
Mam tylko jedno „ale”. W tej cenie bez problemu znajdziesz telefony – czy to nowe, czy to eks-flagowe – które oferują teleobiektyw. Jakość zdjęć, zwłaszcza portretów i tych za dnia, nie powinna jednak powstrzymać Cię przed zakupem Motoroli Edge 40. To solidny fotosmartfon.
Ujmę to tak – ja sam Motoroli Edge 40 nie kupiłbym dla siebie. Jestem dokładnym przeciwieństwem odbiorcy, do którego kierowany jest ten model. Z Social Media korzystam niewiele, a gram – bardzo dużo. Dlatego kwotę na poziomie 2999 złotych wydałbym pewnie na OnePlusa 10T, Xiaomi 12T, realme GT 2 Pro. „Czysty” Android to dla mnie żadna zaleta. Nie znaczy to jednak, że Motorola Edge 40 jest telefonem złym.
Ma wiele zalet, wśród których największą jest aspekt wizualny. Mam tutaj na myśli zarówno wybitny ekran P-OLED 144 Hz, jak i sam design. Zdecydowanie postawiłbym na wersję z eko-skórą i to pomimo tego, że pewnie będzie się brzydko starzeć. Aparat w dzień cieszy oczy, po zmroku nadal jest nieźle, a portrety wypadają powyżej przeciętniej.
Wśród wad mogę wymienić w zasadzie tylko procesor. Moim zdaniem to on (głównie) odpowiada za kiepski czas pracy i przegrzewanie. Drugim aspektem jest pokłosie piękna Motoroli Edge 40. Cieniutka obudowa, bezprzewodowe ładowanie i nie do końca udany SoC sprawiły, że nie mogę polecić jej graczom i power userom. Wszyscy inni powinni być zadowoleni.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Epic Games Store znów rozdaje nową grę za darmo. Tym razem jest mrocznie i tajemniczo.…
Do globalnej premiery zmierza POCO F7 oraz POCO F7 Ultra. Certyfikacja smartfonów Xiaomi to świetna…
HONOR 300 na zdjęciach prezentuje się zjawiskowo. To będzie wyjątkowo cienka brzytwa, która nie przekroczy…
Oto oficjalny wygląd nowego Xiaomi, którego będziemy często polecać. Nazywa się Redmi K80, choć do…
Apple iPhone SE 4 będzie miał premierę w Polsce jeszcze wcześniej, niż oczekiwałem. Smartfon zadebiutuje…
Zadebiutował OPPO Find X8 Pro: superflagowiec stworzony z myślą o Europie, a co za tym…